Strona główna Fake News Wzrost stężenia CO₂ to nie problem? Fałszywe treści o klimacie

Wzrost stężenia CO₂ to nie problem? Fałszywe treści o klimacie

Elektrownia, nad którą unoszą się kłęby dymu na tle zachodu słońca.

fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Wzrost stężenia CO₂ to nie problem? Fałszywe treści o klimacie

Z danych wyciągnięto niepoprawne wnioski.

Fake news w pigułce

  • Na Facebooku jeden z użytkowników opublikował film, w którym wzrost stężenia CO w atmosferze przedstawiono jako wyolbrzymiony problem [czas nagrania 00:17]. Argumentowano, że „[…] za 43 proc. emisji CO odpowiadają oceany, a reszta to emisja lądowa, w której człowiek odpowiada za 5 proc.” [czas nagrania 00:36].
  • Przed rewolucją przemysłową w atmosferze mieliśmy około 288 ppm CO, teraz to ok. 424 ppm, czyli o ok. 47 proc. więcej. Wpływa to na szybki wzrost średniej globalnej temperatury, zachodzący w bezprecedensowym tempie.
  • Według szacunków naukowców, zwiększone emisje CO mogą zaowocować wzrostem średniej globalnej temperatury Ziemi o dwa (do pięciu) stopnie Celsjusza jeszcze w naszym stuleciu. Efektem mogą być m.in. na poważne ograniczenia dostępu do wody i żywości, wymieranie gatunków, fale upałów niszczące plony i masowe migracje milionów ludzi.

W mediach społecznościowych możemy natknąć się na informacje oparte na faktach, które zostały nieprawidłowo zinterpretowane. Dotyczą one również kwestii klimatu i jego ocieplenia [1, 2, 3]. Podobnie było w przypadku rolki, opublikowanej na Facebooku 29 lutego 2024 roku.

nagraniu krytykuje się politykę Unii Europejskiej w sprawie klimatu. „Powietrze, którym oddychamy, składa się z 78 proc. azotu, 21 proc. tlenu i 1 proc. argonu. Oraz 0,04 dziesiąte proc. dwutlenku węgla” – wyjaśnia mężczyzna w nagraniu. „W ciągu ostatnich pięciu dekad zawartość CO2 urosło w powietrzu z poziomu 0,03 dziesiąte proc. […] I dlatego Unia Europejska dostaje pier…a na punkcie emisji CO2 przez Europejczyków” [czas nagrania 00:00]. Argumentuje się też, że „[…] za 43 proc. emisji CO2 odpowiadają oceany, a reszta to emisja lądowa, w której człowiek odpowiada za 5 proc.” [czas nagrania 00:36].

Zrzut ekranu rolki opublikowanej na Facebooku. W kadrze znajduje się mężczyzna z brodą, ubrany jest w błękitną koszulkę polo. Przed nim znajduje się mikrofon na stojaku. W tle stoją regały z książkami oraz tablica z napisem „Gruba logika”. Lampy oświetlają pomieszczenie na czerwono i niebiesko.

Źródło: www.facebook.com

Rolkę polubiono ponad 18,8 tys. razy i udostępniono ponad 10 tys. razy.

Unia przesadza? Wzrostu stężenia CO nie należy lekceważyć

nagraniu możemy usłyszeć, że „powietrze, którym oddychamy, składa się z 78 proc. azotu, 21 proc. tlenu i 1 proc. argonu. Oraz 0,04 dziesiątych proc. dwutlenku węgla. W ciągu ostatnich pięciu dekad zawartość CO urosło w powietrzu z poziomu 0,03 dziesiąte proc. No, nie jesteśmy tego pewni z uwagi na niedoskonałości pomiarów z lat 70. I dlatego Unia Europejska dostaje pier****a na punkcie emisji CO przez Europejczyków” [czas nagrania 00:17].

Faktem jest, że CO stanowi ok. 0,04 proc. składu atmosfery. Jego przyrost na miarę setnych procenta składu całej atmosfery wydaje się mało znaczący i to może wprowadzić odbiorców w błąd. Jak napisano na stronie Nauka o Klimacie:

„Małe dawki aktywnej substancji mogą powodować poważne skutki. To, że dwutlenek węgla stanowi jedynie 0,04% atmosfery nie oznacza, że jego wpływ musi być niewielki. Oznacza natomiast, że stosunkowo łatwo jest zmienić jego stężenie w atmosferze, zmieniając tym samym natężenie efektu cieplarnianego. […] Powiedzieć, że »CO to tylko nic nieznaczący gaz śladowy « to jakby twierdzić, że »arszenik to tylko śladowe zanieczyszczenie wody«”.

Innymi słowy, dwutlenek węgla w atmosferze jest substancją potrzebną, ale w nadmiarze – nawet procentowo niewielkim – może zaszkodzić. Jedną z jego właściwości jest to, że potrafi pochłaniać ciepło emitowane z powierzchni naszej planety i tym samym uniemożliwia mu ujście do przestrzeni kosmicznej. Zapobiega to wychłodzeniu powierzchni i umożliwia rozwój organizmów, ale sytuacja może się zmienić, jeśli gazu będzie za dużo: wtedy ciepło będzie się kumulowało.

Nadwyżka CO prowadząca do ocieplenia klimatu to poważne wyzwanie

Jak wyjaśnił Yochanan Kushnir, profesor z Columbia University, para wodna i dwutlenek węgla utrudniają pozbycie się części ciepła ze środowiska i wyemitowanie go w kosmos. Jeśli gazów będzie więcej, klimat będzie się ocieplał, a średnia temperatura powierzchni naszej planety będzie wzrastać. Naukowiec zauważa

„[…] choć nie mamy możliwości kontrolowania pary wodnej, możemy kontrolować CO. A ponieważ zwiększamy ilość CO₂ w atmosferze poprzez dalsze spalanie paliw kopalnych, nawet w stosunkowo niewielkich ilościach w stosunku do całej masy atmosfery zaburzamy cały bilans cieplny planety”.

Jeszcze przed rewolucją przemysłową w atmosferze mieliśmy ok. 288 ppm CO. Aktualnie to ok. 424 ppm i wartość ta nadal rośnie. Możliwe jest, że podwojenie wartości stężenia nastąpi jeszcze w naszym stuleciu. 

Według szacunków naukowców podwojenie poziomu emisji CO może podnieść średnią globalną temperaturę Ziemi o dwa (do pięciu) stopnie Celsjusza. Może to przełożyć się m.in. na poważne ograniczenia dostępu do wody i żywości, wymieranie gatunków, fale upałów niszczące plony. Najgorsze scenariusze zakładają np., że ludzie nie będą w stanie już mieszkać na terenach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Efektem będą masowe migracje milionów ludzi.

Mały człowiek w oceanie emisji – czy na pewno?

nagraniu autor zwraca uwagę, że„[…] za 43 proc. emisji CO odpowiadają oceany, a reszta to emisja lądowa, w której człowiek odpowiada za 5 proc.” [czas nagrania 00:36].

Faktem jest, że oceany mają duży udział w emisji CO, ale jeszcze więcej go pochłaniają. Według badań z 2020 roku, oceany są w stanie pochłonąć również ok. 25 proc. CO emitowanego w wyniku działalności człowieka. Nowsze pomiary pokazują, że wartość ta może być jeszcze wyższa. Jako problem konsensus naukowy wskazuje nadwyżkę, którą produkuje człowiek.

Dane przedstawione tak, jak w omawianym filmie, mogą sprawiać wrażenie, że człowiek ma mały udział w emisji CO, w porównaniu z procesami naturalnymi. Jednak nauka jednoznacznie wskazuje na to, że nie należy lekceważyć wkładu człowieka. Jak możemy przeczytać na stronie Nauka o Klimacie: „Nasze emisje CO₂ ze spalania paliw kopalnych są ok. 20 razy mniejsze niż emisje ze źródeł naturalnych. Nie są jednak – tak jak naturalne – równoważone procesami usuwającymi dwutlenek węgla z powietrza”.

To, że działalność człowieka wytwarza procentowo mniej CO niż procesy naturalne, nie znaczy, że jest neutralna dla środowiska. Obecna zmiana klimatu zachodzi w bezprecedensowym tempie i jest spowodowana działalnością człowieka. Na antropogeniczną przyczynę ocieplania się klimatu wskazuje 99 proc. prac naukowych.

CO i jego wpływ na rośliny

filmie pada też stwierdzenie, że „jeżeli w powietrzu udział CO zejdzie poniżej 0,02 dziesiąte proc., to życie roślinne zacznie wymierać” [czas nagrania 00:45].

Wiemy, że rośliny potrzebują dwutlenku węgla do rozrostu (który zmieniają w tlen, wydalany do atmosfery). Nie oznacza to jednak, że działania mające na celu ograniczenie emisji CO doprowadzą do niedoboru dwutlenku węgla w atmosferze.

 Wyjaśniliśmy już, że negatywne efekty ocieplenia klimatu wynikająnadwyżki CO w środowisku, emitowanej przez różne formy działalności człowieka i kumulującej się w atmosferze. Działania np. Unii Europejskiej dążą do osiągnięcia stanu neutralności emisyjnej.

Na łamach Demagoga omawialiśmy już treści wprowadzające w błąd, których autorzy zakładali, że „im więcej będzie dwutlenku węgla w atmosferze, tym lepiej dla roślin”. Kwestia ta jest o wiele bardziej skomplikowana.

W większej skali i w dłuższej perspektywie wzrost stężenia CO i temperatury globalnej może przyczynić się pośrednio do poszerzania obszarów suchych i pustynnych, co przełoży się na zmniejszenie liczby obszarów zalesionych.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram