Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Zabójczy „Dihydrogen Monoxide”? Znana parodia połączona z chemtrails
„Uwaga Chemtrails! […] Depopulacja postępuje!” – donoszą użytkownicy mediów społecznościowych. Kolejną niebezpieczną substancją stosowaną na masową skalę ma być m.in. „dihydrogen monoxide”. Jak wynika z danych, związek ten nie powoduje masowych zgonów, mimo że ludzkość ma z nim stały kontakt od wieków.
fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Zabójczy „Dihydrogen Monoxide”? Znana parodia połączona z chemtrails
„Uwaga Chemtrails! […] Depopulacja postępuje!” – donoszą użytkownicy mediów społecznościowych. Kolejną niebezpieczną substancją stosowaną na masową skalę ma być m.in. „dihydrogen monoxide”. Jak wynika z danych, związek ten nie powoduje masowych zgonów, mimo że ludzkość ma z nim stały kontakt od wieków.
Analiza w pigułce
- W postach na Facebooku (1, 2) i na TikToku możemy przeczytać, że kolejną substancją, którą wykorzystuje się do przeprowadzenia depopulacji na Ziemi, jest „dihydrogen monoxide”. Związek ten ma być składnikiem chemtrails.
- Tajemniczo brzmiący dihydrogen monoxide (DHMO), czyli monotlenek diwodoru, to inna nazwa wody. Opisywanie jej jako niebezpiecznego związku chemicznego jest podstawą znanej parodii wykorzystywanej w celach satyrycznych lub do edukacji. Może być ona elementem trollingu.
- Chemtrails to teoria spiskowa. Nie ma rzetelnych dowodów na to, że samoloty pozostawiają po sobie trujące substancje. Smugi pozostawiane przez samoloty to skondensowana para wodna.
„Każdy człowiek, który miał styczność z Dihydrogen Monoxide umarł po jakimś czasie” – tak napisano w jednym z postów na Facebooku. Co więcej, ten związek chemiczny (DHMO) ma być składnikiem smug kondensacyjnych rozpylanych przez samoloty. Brzmi poważnie. Jako fact-checkerzy musimy przyznać, że to fakt.
Jednocześnie zalecamy niepopadanie w panikę, ponieważ DHMO raczej nie ma potencjału, aby być skutecznym środkiem na zmniejszenie populacji Ziemi (np. o połowę). Wpisy (1, 2, 3), które omówimy w tej analizie, są przykładem parodii (ich celem może być satyra, trolling lub edukacja), ale odwołanie się w nich do teorii spiskowej uaktywniło również głosy, które zdają się ją wspierać, nie tylko ośmieszać.
W postach opublikowanych na Facebooku (1, 2) oraz na TikToku napisano, że do przeprowadzenia depopulacji wykorzystuje się „nowy związek chemiczny o nazwie Dihydrogen Monoxide” (DHMO), czyli monotlenek diwodoru. Oprócz tego, że jest on składnikiem chemtrails, to dodają go „prawie do wszystkiego”. Jak ostrzega autor: „W większej ilości jest zabójczy praktycznie od ręki”.
Większość użytkowników zauważyła w komentarzach pod jednym z postów, że to żart [pisownia oryginalna]: „Akurat z tym, że każdy po spożyciu kiedyś umarł nie sposób się nie zgodzić”, „1kwietnia w przyszłym roku“. Mimo to pojawiło się kilka zaniepokojonych głosów: „W jakich produktach jest ten związek”. Część z nich odnosiła się do teorii spiskowej o chemtrails, jakby była ona udowodniona [pisownia oryginalna]: „chemtrails to ciężkie toksyny dla naszych płuc”, „tak czy siak po opryskach chemtralis spadł deszcz i ziemia w ogródku pienila się jak z płynem do prania a moje pomidory ,ogórki ,nawet mieczyki poprostu zdechły .i u sąsiadów też”.
Tajemniczy „Dihydrogen Monoxide” — co to jest? Wiele zależy od opisu
Stwierdzenie, że „każdy człowiek, który miał styczność z Dihydrogen Monoxide umarł po jakimś czasie”, a „w większej ilości jest zabójczy praktycznie od ręki” jest poniekąd prawdziwe. Nie należy jedna wpadać w panikę: rzekomo śmiercionośna substancja to woda.
Na stronie Uniwersytetu Hawajskiego możemy przeczytać specyfikację „monotlenku diwodoru” (DHMO) w podobnym nietypowym tonie. Według niej związek „jest częścią wielu zagrożeń dla środowiska, substancji toksycznych, chorób i czynników chorobotwórczych” (np. kwaśnych deszczów), a także jest powodem „śmierci w wyniku przypadkowego wdychania płynnego DHMO, nawet w małych ilościach”. I w istocie woda czasami może doprowadzać do takich przypadków.
Uniwersytet opisał wodę w ten sposób jako część ćwiczenia. Pod charakterystyką znajdują się pytania, np. „Dlaczego Twoim zdaniem ważne jest zrozumienie nazw chemicznych, nawet w przypadku powszechnie występujących substancji?” oraz „Jak myślisz, jaki był cel autora, że opisał DHMO w ten sposób?”.
Śmiercionośne DHMO: historia tej parodii jest długa
Według informacji znalezionych na stronie California State University Northridge żart o wodzie ma już swoją historię. Jej najszerzej znaną wersją jest projekt Nathana Zohnera, ucznia Eagle Rock Junior High School w Idaho Falls.
W 1996 roku rozesłał on do 50 kolegów raport na temat zabójczego DMHO, w którym opisał wodę podobnie jak wyżej wspomniany Uniwersytet Hawajski. Po zapoznaniu się z treścią raportu większość zapytanych (86 proc.) zagłosowało za zakazem stosowania tlenku diwodoru, „ponieważ spowodował zbyt wiele zgonów”. Autor projektu był zaskoczony, że tak wielu uczniów dało się nabrać.
Jak wykorzystywano parodię o DHMO w ostatnich latach?
W sieci znajdziemy wiele wersji tej parodii, odnowionych i przystosowanych do współczesnych mediów. Dzisiaj również może ona wprowadzić w błąd (choć nie zawsze tak skutecznie jak w 1996 roku), czego dowodem może być film sprzed ponad 10 lat, w którym nie wszyscy wychwycili, czym jest DHMO.
W ostatnich latach mogliśmy natrafić na doniesienia o tym, że parodia o DHMO była wykorzystana przez różne instytucje, aby zniechęcić właścicieli czworonogów do wyprowadzania pupili na ich tereny. Przykładem jest Lotnicze Pogotowie Ratunkowe przy Szpitalu Średzkim. Tabliczki z napisem „Trawniki spryskiwane monotlenkiem diwodoru!” ustawiono na lądowisku dla helikopterów. Podobnie próbował sobie poradzić z tym problemem szpital w Środzie Wielkopolskiej. Przykładów w Polsce jest więcej.
Jak możemy zauważyć, parodia DHMO była wykorzystywana w celach satyrycznych, edukacyjnych, a nawet… porządkowych. W mediach społecznościowych celem może być też trolling, czyli publikowanie kontrowersyjnych treści, aby sprowokować dyskusję, emocje czy zwiększyć zasięgi.
Trujące chemtrails nie istnieją, ale smugi kondensacyjne już tak
Warto również zwrócić uwagę, że niezależnie od tego, jakie były motywacje autorów omawianych przez nas postów (1, 2, 3), odwołanie do teorii spiskowych o depopulacji czy chemtrails sprawiło, że w sekcji komentarzy części z nich sporadycznie pojawiały się takie, które zdają się je popierać.
Chemtrails to teoria spiskowa, której zwolennicy twierdzą, że smugi pozostawiane przez samoloty to trujące chemikalia rozpylane celowo, aby truć lub zabijać ludzi. Nie ma na to żadnych wiarygodnych dowodów.
Linie na niebie pozostawiane przez samoloty to naturalne zjawisko. To smugi kondensacyjne składające się m.in. z wody. Polskie Linie Lotnicze LOT istotnie przyznają, że ich samoloty takie smugi „rozpylają”.
Niepokojące doniesienia w mediach społecznościowych na temat rzekomych planów depopulacji były już przez nas analizowane wielokrotnie. Jak do tej pory nie podano wiarygodnych dowodów na to, że wykorzystuje się do tego szczepionki, technologię 5G czy tzw. chemtrails, ani że taki plan jest w ogóle realizowany.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter