Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
„Lex Tusk” wchodzi w życie. Czym jest komisja ds. rosyjskich wpływów?
W życie wchodzi ustawa o powołaniu komisji, która zbada rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo Polski w latach 2007–2022. Media nazwały ustawę „Lex Tusk” z powodu obawy, że jest ona wymierzona w lidera PO. Prawnicy zwracają jednak uwagę na inne zagrożenie: potencjalną niezgodność ustawy z konstytucją. W związku z tym prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.
Fot. Kancelaria Premiera / Wikimedia Commons / domena publiczna / Modyfikacje: Demagog, Dimitro Sevastopol / Pixabay / Modyfikacje: Demagog i Mateusz Włodarczyk – www.wlodarczykfoto.pl / Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0 / Modyfikacje: Demagog
„Lex Tusk” wchodzi w życie. Czym jest komisja ds. rosyjskich wpływów?
W życie wchodzi ustawa o powołaniu komisji, która zbada rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo Polski w latach 2007–2022. Media nazwały ustawę „Lex Tusk” z powodu obawy, że jest ona wymierzona w lidera PO. Prawnicy zwracają jednak uwagę na inne zagrożenie: potencjalną niezgodność ustawy z konstytucją. W związku z tym prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.
Analiza w pigułce
- 26 maja br. Sejm przegłosował ustawę powołującą komisję ds. rosyjskich wpływów. Zajmie się ona zbadaniem działań na szkodę Polski, których w latach 2007–2022 dopuściły się osoby publiczne.
- Prezydent zdecydował o podpisaniu tej ustawy. Zapowiedział jednak, że skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego.
- Ustawa budzi wątpliwości dotyczące zgodności z konstytucją. Według Naczelnej Rady Adwokackiej przepisy naruszają m.in. trójpodział władzy, ponieważ komisji zostaną nadane uprawnienia podobne do tych, jakie posiadają sądy i prokuratura.
- Z kolei opozycja uważa, że działalność komisji będzie wymierzona w Donalda Tuska. W projekcie ustawy zwrócono uwagę, że to za jego rządów doszło do podpisania niekorzystnych dla Polski umów gazowych z Rosją.
„Poza jakąkolwiek wątpliwością jest, że Rzeczpospolita Polska jest przedmiotem działań osób, podmiotów i instytucji związanych z Federacją Rosyjską” – pisze grupa posłów w uzasadnieniu ustawy o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022. Ustawa została przegłosowana przez Sejm 26 maja 2023 roku.
Ustawę próbował odrzucić Senat. Sejm zdecydował jednak o procedowaniu aktu i w efekcie ustawa trafiła na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Ten podpisał ustawę, jednak zapowiedział przy tym skierowanie jej w tzw. trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
Prezydent mógł skierować sprawę do Trybunału Konstytucyjnego jeszcze przed jej podpisaniem. W ramach trybu następczego, zdecydował jednak najpierw ją zaakceptować swoim podpisem, a następnie poprosić Trybunał o ocenę jej zgodności z Konstytucją. Co ważne, w sprawie ustawy skierowanej do TK w takim trybie będzie orzekać pięciu sędziów. Gdyby prezydent przekazał ją do Trybunału przed podpisaniem, orzekać musiałby cały skład.
– Transparentność wyjaśniania ważnych kwestii publicznych, politycznych ma dla mnie absolutnie kluczowe znaczenie – mówił prezydent 29 maja. – Opinia publiczna powinna sama wyrabiać opinię na temat tego, jak działają jej przedstawiciele, także ci wybierani w wyborach powszechnych, którym powierzane były bardzo odpowiedzialne funkcje państwowe, w jaki sposób je realizowali, jak rozumieli interesy Rzeczypospolitej, czy one rzeczywiście były w należyty sposób realizowane. Opinia publiczna powinna o tym przekonać się bezpośrednio.
Komisja do spraw wpływów rosyjskich – czyli kto?
Nowo powołana komisja ma wyjaśnić przypadki, w których funkcjonariusze publiczni lub członkowie kadry kierowniczej wyższego szczebla działali na szkodę interesów Polski. Chodzi wyłącznie o takie działania, które odbywały się pod wpływem rosyjskim. W ustawie wskazano 9 rodzajów czynności, które będą wyjaśniane przez komisję.
Postępowania mogą dotyczyć także innych osób, niebędących funkcjonariuszami publicznymi ani członkami kadry kierowniczej. Rzecznik Praw Obywatelskich alarmuje, że zakres podmiotowy ustawy jest nieograniczony. „Postępowanie wyjaśniające może dotyczyć każdej osoby, wobec której pojawi się supozycja działania pod wpływem rosyjskim na szkodę RP” – wskazano w komunikacie RPO z początku roku.
Komisja, sąd i prokuratura w jednym. Kompetencje komisji
Wątpliwości może budzić to, że komisja do spraw rosyjskich wpływów otrzyma bardzo szerokie kompetencje. Przykładowo: zgodnie z art. 16 ustawy komisja będzie mogła domagać się dostępu do dowolnych dokumentów, w tym do materiałów sądowych czy informacji z działań operacyjnych, nawet jeśli są one niejawne. Zapis ten został skrytykowany przez Prokuraturę Generalną.
Inny zapis budzący wątpliwości znalazł się w art. 17, zgodnie z którym przewodniczący komisji może wystąpić do prokuratora z wnioskiem o przeszukanie pomieszczeń lub o zajęcie rzeczy w celu zabezpieczenia dowodu w sprawie. Prokuratura Generalna zwraca uwagę, że są to elementy procedury karnej, choć zasadniczo komisja jest organem administracyjnym.
Zwraca na to również uwagę Naczelna Rada Adwokacka (NRA). Według prawników komisja otrzymała uprawnienia, które stanowią wyłączną domenę władzy sądowniczej. „Treść ustawy prowadzi do wniosku, że komisja ma decydować o odpowiedzialności karnej (represyjnej) obywatela i stosować środki karne (represyjne) – a zatem ma wykonywać funkcje stanowiące istotę wymiaru sprawiedliwości” – wskazuje NRA w uchwale z 28 maja.
Co może komisja?
Do podobnych wniosków doszedł Rzecznik Praw Obywatelskich. W komunikacie biura RPO czytamy, że „rzeczywistym celem prowadzonego (…) przez organ administracji publicznej postępowania w trybie projektowanej ustawy (oraz stosowanego posiłkowo Kodeksu postępowania administracyjnego) nie jest załatwienie sprawy administracyjnej, lecz wymierzenie kary za podejmowane w latach 2007-2022 działania danej osoby pod wpływem rosyjskim na szkodę RP”.
O jakie kary chodzi? W ustawie mowa jest o środkach zaradczych. Zostały one wskazane w art. 37. Osoba, której udowodniono działanie na korzyść Rosji, utraci poświadczenie bezpieczeństwa, umożliwiające jej dostęp do informacji niejawnych. Ponadto otrzyma zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi nawet przez 10 lat. Listę środków zaradczych uzupełnia cofnięcie pozwolenia na broń.
Środki te zostają nałożone przez komisję na mocy decyzji administracyjnej. Rzecznik Praw Obywatelskich jest jednak zdania, że szczególnie drugi punkt może być traktowany nie jako środek administracyjny, ale jako – karny. To w Kodeksie karnym w art. 39 przewidziano zakaz zajmowania określonego stanowiska, w tym w organach i instytucjach państwowych oraz w samorządzie terytorialnym.
Działalność komisji a konstytucja
Zgodnie z art. 175 konstytucji władzę sądowniczą w Polsce sprawują sądy i trybunały, a sąd wyjątkowy lub tryb doraźny może być ustanowiony tylko na czas wojny. Naczelna Rada Adwokacka zwraca uwagę, że ustawa łamie ten przepis ze względu na nadanie komisji uprawnień sądów.
To nie jedyny element działalności komisji, który jest potencjalnie niekonstytucyjny. Przykładowo ustawa narusza prawo do obrony, gwarantowane w art. 42 ust. 2 konstytucji, ponieważ w ustawie nie przewidziano udziału obrońcy. Wątpliwości budzi również możliwość odwołania od decyzji komisji (którą zapewnia art. 78 konstytucji). Z jednej strony zgodnie z art. 127 Kodeksu postępowania administracyjnego obywatelowi przysługuje prawo odwołania się od decyzji administracyjnej. Wniesienie takiego odwołania oznacza wstrzymanie wykonania decyzji do czasu zakończenia postępowania odwoławczego. Komisja do spraw rosyjskich wpływów zasadniczo ma być właśnie organem administracji, jednak w praktyce jej decyzje będą miały charakter karnoprawny.
Prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z portalem Prawo.pl, wskazuje, że sąd administracyjny może skontrolować tylko to, czy decyzja była wydana zgodnie z przepisami ustawy o komisji. – Decyzje Komisji będą ostateczne i będą podlegać jedynie zaskarżeniu do sądu administracyjnego, bo sama komisja jest organem administracyjnym. Przy czym to zaskarżenie do sądu administracyjnego oznacza tylko tyle, że we właściwym czasie, wynikającym z trybu postępowania przed sądem administracyjnym, będzie oceniona legalność tej decyzji, czyli zgodność z przepisami dotyczącymi wydawania tego rodzaju decyzji – mówi profesor.
Zdaniem Naczelnej Rady Adwokackiej ustawa nie uwzględnia również zasady nullum crimen sine lege. Oznacza ona, że obywatel nie ponosi odpowiedzialności karnej za czyn, który nie był zabroniony w momencie jego popełniania.
Zgodnie z decyzją prezydenta Andrzeja Dudy ustawa o powołaniu komisji trafi teraz do Trybunału Konstytucyjnego.
Obawy o neutralność komisji
W komisji zasiądzie 9 osób powoływanych i odwoływanych przez Sejm. Kandydatów będą przedstawiały kluby poselskie, a przewodniczącego wybierze premier. Według autorów ustawy możliwość współdecydowania o składzie komisji przez Sejm i rząd „ma na celu zapewnienie większej transparentności postępowania i obiektywizm” (s. 28). W praktyce jednak większość członków wskaże partia z największą liczbą posłów, czyli PiS.
Obawy dotyczące braku neutralności ze strony komisji wyraża przede wszystkim opozycja. Jan Grabiec, rzecznik Platformy Obywatelskiej, stwierdził wprost, że „nie chodzi o wyjaśnienie czegokolwiek, chodzi o dopadnięcie Tuska”.
Choć tytuł ustawy wskazuje, że komisja zajmie się działaniami wszystkich rządów od 2007 roku – czyli również obecnego – w uzasadnieniu projektu skupiono się przede wszystkim na krytyce rządu Donalda Tuska.
Dlaczego „Lex Tusk”?
Dotyczy to zwłaszcza polityki energetycznej. Na stronie 23 uzasadnienia autorzy piszą: „(…) rząd Jarosława Kaczyńskiego (lata 2006–2007 – przyp. Demagog) kontynuował politykę w relacjach polsko-rosyjskich mającą na celu budowaniu silnej suwerenności w zakresie bezpieczeństwa zewnętrznego, a także niezależnej polityki energetycznej” (pisownia oryginalna).
Zupełnie inaczej scharakteryzowano lata, kiedy u władzy był Tusk. Nazwisko byłego premiera w uzasadnieniu ustawy pojawia się co prawda tylko raz, za to wprost przypisano mu proniemiecką politykę i utrzymywanie relacji z rosyjskimi władzami:
„Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że rząd Donalda Tuska w latach 2007-2014 realizował zgoła inną politykę wobec Federacji Rosyjskiej. Określa się ją mianem resetu w relacjach z Rosją, który zresztą został opracowany koncepcyjnie w Niemczech, przez rząd Angeli Merkel. Charakterystycznym działaniem dla tego okresu były spotkania, na różnym szczeblu, pomiędzy władzami Polski oraz Federacji Rosyjskiej, w tym zwłaszcza z Władimirem Putinem oraz Siergiejem Ławrowem”.
Treść projektu w żaden sposób nie odnosi się natomiast do relacji rządu Zjednoczonej Prawicy z Rosją. Kazimierz Smoliński, jeden z autorów projektu, jeszcze w ubiegłym roku zapewniał jednak: – Chcemy, żeby przez komisję została zbadana cała kadencja poprzedniego rządu i siedem lat obecnej koalicji.
W Demagogu wielokrotnie zajmowaliśmy się kwestią importu rosyjskiego gazu do Polski za czasów różnych rządów. Sprawdź nasze wcześniejsze analizy:
- Umowy gazowe z lat 2006–2009. Co wynegocjował rząd Tuska? – analiza wypowiedzi Janusza Kowalskiego,
- Polska miała kupować gaz z Rosji do 2037 roku. Jaka była reakcja UE? – analiza wypowiedzi Radosława Fogla,
- Pierwszy rząd PiS podpisał umowę gazową bez czytania? Sprawdzamy – analiza wypowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza,
- Czy to rząd PiS uniezależnił Polskę od rosyjskiego gazu? – analiza wypowiedzi Mateusza Morawieckiego.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter