Strona główna Fake News Amerykańscy senatorzy nie stwierdzili, że COVID-19 to „kłamstwo”

Amerykańscy senatorzy nie stwierdzili, że COVID-19 to „kłamstwo”

Amerykańscy senatorzy nie stwierdzili, że COVID-19 to „kłamstwo”

Politycy w swoich wystąpieniach nie użyli takiego sformułowania.

W mediach społecznościowych popularność zyskuje nagranie z wystąpieniem amerykańskich senatorów. Internauci udostępniający wpis sugerowali, że politycy uznali, iż koronawirus jest „kłamstwem”. Jednak w nagraniu, na którym widzimy senatorów Marshę Blackburn, Mike’a Brauna, Rogera Marshalla, Rona JohnsonaRogera Wickera w ogóle nie padły takie słowa.

Film ze zmanipulowanym kontekstem udostępniano na Facebooku na różnych profilach, w tym także należących do polskich internautów. Sprawie nagrania przyglądała się również redakcja AFP Sprawdzam, Fakenews.plKonkret24

Wpis na Facebooku z udostępnionym filmem z wystąpienia amerykańskich senatorów. W poście napisano, że koronawirus to „kłamstwo”. Na post zareagowało ponad 700 osób, a ponad 3 tys. udostępniło go dalej.

Źródło: www.facebook.com

Wielu internautów nie zapoznało się z pełną wersją nagrania lub dodawało do niego kontekst, którego film nie miał, o czym świadczą komentarze zamieszczane pod postami na Facebooku: „Kłamcy kłamią coraz bezczelniej przekręcają prawdę”, „Ale się porobiło. Ładnie. Wreszcie” – pisali internauci. Nieliczni internauci podkreślali jednak, że w żadnym momencie wystąpienia nie ogłoszono, że COVID-19 to „kłamstwo”.

Czego dokładnie dotyczyła wypowiedź amerykańskich senatorów? Nigdzie nie stwierdzono, że COVID-19 to „kłamstwo”

W wystąpieniu, którego fragment udostępnił m.in. Fobres Breaking News, senatorzy Marsha Blackburn, Mike Braun, Roger Marshall, Ron Johnson i Roger Wicker krytykowali gigantów technologicznych i serwisy społecznościowe, takie jak: Facebook, Twitter i YouTube za ograniczanie dostępu do treści, w których wskazywano na to, jakoby koronawirus SARS-CoV-2 został opracowany w laboratorium w Wuhan (w opinii senatorów było to atakiem na wolność słowa). W czasie wystąpienia wezwano agencje wywiadowcze do przedsięwzięcia działań, które pozwolą ustalić, czy omawiany patogen został stworzony przez człowieka. W żadnym momencie nie stwierdzono jednak, że koronawirus SARS-CoV-2 czy też wywoływana przez niego choroba COVID-19, to „kłamstwo”. Nie stwierdzono też, że „przez pandemię” ogranicza się wolności obywatelskie. 

Jak wskazywała już redakcja AFP Sprawdzam, wskazani senatorzy nie negują zagrożenia związanego z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2, zachęcali do utrzymywania dystansu społecznego i w większości publicznie opowiadali się za koniecznością szczepień przeciw COVID-19. Ich opinia nie odzwierciedla zdania pozostałych członków Senatu Stanów Zjednoczonych (których łącznie jest 100), ani też nie świadczy o tym, że hipoteza o laboratoryjnym pochodzeniu koronawirusa SARS-CoV-2 stała się bardziej wiarygodna. Senat Stanów Zjednoczonych niczego nie „ogłosił” w sprawie pochodzenia koronawirusa. Nie ogłoszono też, że ktokolwiek poniesie odpowiedzialność za zaistniałe wydarzenia, ponieważ mała grupa senatorów nie ma takiej mocy prawnej. 

Jakie jest pochodzenie koronawirusa SARS-CoV-2? Najbardziej wiarygodna hipoteza mówi o naturalnym pochodzeniu

Obecnie istnieje kilka hipotez dotyczących pochodzenia koronawirusa SARS-CoV-2, który wywołuje chorobę COVID-19. Za najbardziej prawdopodobną uważa się tę, która mówi, że koronawirus SARS-CoV-2 wyewoluował w naturalny sposób. W marcu 2020 roku takie stanowisko zajmowała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która w dokumencie „Origin of SARS-CoV-2” na podstawie dowodów naukowych opowiadała się za tym, że SARS-CoV-2 ma naturalne pochodzenie ze zwierzęcym rezerwuarem. Wielu naukowców na podstawie dostępnych danych odrzucało możliwość laboratoryjnego pochodzenia patogenu. W raporcie WHO pt. „WHO-convened global study of origins of SARS-CoV-2: China Part” z 2021 roku z dużą dozą pewności podtrzymano, że koronawirus SARS-CoV-2 jest odzwierzęcy, ale przy tym uściślono, że laboratoryjne pochodzenie to możliwy, choć skrajnie nieprawdopodobny scenariusz. Analizy genomu koronawirusa SARS-CoV-2 wskazują na jego naturalne pochodzenie. Poznanie dokładnego pochodzenia koronawirusa SARS-CoV-2 wymaga jednak dodatkowych badań.

Na łamach OKO.press pojawił się tekst pt. „Czy wirus uciekł z laboratorium? A może chodzi o realpolitik?”, w którym wypowiedział się prof. Krysztof Pyrć – specjalista w dziedzinie biotechnologii.  Zwrócił on uwagę na to, że pochodzenie laboratoryjne jest mało prawdopodobne:

„My nie potrafimy stworzyć wirusa od zera. To jest zbyt skomplikowane – nie dlatego, że wirus jest skomplikowany, tylko dlatego, że musi on idealnie pasować do komórki, a one już są bardzo skomplikowane. Technicznie można wstawić do wirusa sztuczne kawałki – ale w SARS2 nie ma takich kawałków. Tak jak w nagraniu dźwiękowym najtrudniej sfałszować poziom tła, w przypadku wirusa najtrudniej skopiować „szum informacyjny” – unikalną kompozycję nukleotydów na pozycjach kodujących i niekodujących”.

Prof. Krzysztof Pyrć dla redakcji OKO.press

Obecnie nie ma wiarygodnych dowodów, które wskazywałyby na laboratoryjne pochodzenie koronawirusa SARS-CoV-2. Hipoteza wycieku z laboratorium jest jednak znów brana pod uwagę. Za jej pośrednictwem przypuszcza się, że w laboratorium mogło być przetrzymywane chore zwierzę lub naukowcy mogli  stworzyć wirusa przez modyfikację genomu wirusa. Jak zauważa Amy Maxmen i Smriti Mallapati w artykule „The COVID lab-leak hypothesis: what scientists do and don’t know”, opublikowanym na łamach Nature, zdaniem zwolenników na korzyść hipotezy ma świadczyć m.in. to, że jak dotąd nie zidentyfikowano zwierzęcego rezerwuaru, a koronawirusa o niedalekim pokrewieństwie trzymano w laboratorium w Wuhan. Z drugiej jednak strony zauważa się, że nie są to wystarczające przesłanki, a takie badania zajmują często wiele lat, czego przykładem jest koronawirus SARS-CoV-1, w przypadku którego dokładne ustalenie pochodzenia zajęło 14 lat

Podsumowanie

Fałszywe informacje przybierają różne formy i nierzadko bazują na nadinterpretacjach lub konfabulowaniu. Zmieniony zostaje ich sens, co  stwarza pole do błędnych interpretacji. Tak też było i w przypadku przekazów dotyczących wystąpienia amerykańskich senatorów, którym przypisano słowa, których w rzeczywistości nie wypowiedzieli.

W technikach dezinformacyjnych często sięga się po tę metodę, gdyż istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie każdy zajrzy do źródła i poświęci czas na jego zrozumienie.  Dlatego tym bardziej warto to robić  i porównać, czy zaprezentowane tam treści są zbieżne z przypisywanym komentarzem.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram