Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Depopulacja przy użyciu „antykoncepcyjnego” zboża? Fake news
Post powiela teorię spiskową o depopulacji planowanej przez światowe elity.
Fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog
Depopulacja przy użyciu „antykoncepcyjnego” zboża? Fake news
Post powiela teorię spiskową o depopulacji planowanej przez światowe elity.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Facebookowy wpis opisuje rzekome plany światowych elit w zakresie depopulacji Ziemi przy użyciu genetycznie modyfikowanych, „antykoncepcyjnych” zbóż. Rośliny mają być uprawiane na terytorium Ukrainy, czemu dowodzić mają obecne prace ukraińskiego rządu nad regulacjami upraw GMO.
- Twierdzenie, że globalne elity planują depopulację świata, to popularna teoria spiskowa niepotwierdzona dowodami.
- Jak informuje prof. dr hab. Marcin Filipecki, potencjalna produkcja „antykoncepcyjnych” roślin jest bardzo mało prawdopodobna, głównie ze względu na problem z określeniem przyjmowanej dawki.
- Na terytorium Ukrainy nie planuje się uprawiać „antykoncepcyjnego” zboża. Nowe regulacje mają na celu lepszą kontrolę nad rodzimymi uprawami i dostosowanie przepisów ukraińskich do norm unijnych.
15 kwietnia 2023 roku na Facebooku opublikowano post, w którym pojawiły się informacje dotyczące rzekomych planów depopulacji ludzkości przy pomocy żywności GMO. Autor wpisu opisał wyniki badań firmy Epicyte, która w 2001 stworzyła nasiona kukurydzy wytwarzające przeciwciała atakujące plemniki.
Następnie poinformował, że tworzenie „antykoncepcyjnych” zbóż ma doprowadzić do zmniejszenia liczby ludności. Podczas gdy takie państwa jak Ukraina rzekomo decydują się na uprawę niebezpiecznych roślin, Federacja Rosyjska miała zdecydować się na ochronę swoich obywateli, całkowicie zakazując upraw i importu żywności i paszy GMO.
Post w krótkim czasie zdobył ponad 230 reakcji i został udostępniony przez ponad 130 kont. Wśród 44 komentarzy odnajdujemy zaniepokojone głosy użytkowników: „Oczywiście »Szury « nie ostrzegały – jak nie szprycami to żarciem Słowian i Rosjan wykończą” – czytamy. W innym komentarzu napisano: „Depopulacji ciąg dalszy tym razem poprzez produkty zbożowe”.
Depopulacja – popularna teoria spiskowa
W omawianym poście pada stwierdzenie, że globalne elity planują przeprowadzić depopulację świata poprzez wykorzystanie żywności modyfikowanej genetycznie: „Globalne elity są śmiertelnie poważne, jeśli chodzi o rozwiązanie problemu głodu na świecie poprzez ogólnoświatową proliferację nasion i upraw GMO. […] chcą ograniczyć populację, podążając za samym procesem reprodukcji człowieka”.
Twierdzenie, że globalne elity dążą do depopulacji, jest popularną teorią spiskową, która od dawna krąży w przestrzeni internetowej. Teoretycy głoszący narracje o depopulacji nierzadko wskazują, że odpowiedzialnymi za celowe zmniejszanie liczby ludności są m.in.: Bill Gates, Klaus Schwab, Światowa Organizacja Zdrowia czy Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Narzędziami do realizacji złowieszczego planu miały być: pandemia COVID-19, a później szczepionki na koronawirusa. Wskazywano również na rzekome plany celowego wywoływania epidemii czy wojen. W żadnym ze wspomnianych przykładów nie ma wiarygodnych dowodów mogących potwierdzić istnienie depopulacyjnego spisku elit.
Czym dokładnie jest GMO i czy jest bezpieczne?
Skrót GMO oznacza organizm genetycznie zmodyfikowany. Według definicji Parlamentu Europejskiego zmian dokonuje się„za pomocą metod nowoczesnej biotechnologii w taki sposób, by nadać mu nowe, pożądane cechy (np. odporność danej rośliny na choroby czy suszę)”.
Zgodnie z opinią Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) żywność GMO, która obecnie dostępna jest na rynku międzynarodowym, spełnia wszystkie niezbędne wymagania dotyczące bezpieczeństwa i istnieje małe prawdopodobieństwo, że może stanowić zagrożenie dla zdrowia. Organizacja dodaje, że: „nie wykazano żadnego wpływu na zdrowie ludzi w wyniku spożycia żywności [modyfikowanej genetycznie – przyp. Demagog] przez ogół populacji w krajach, w których została ona dopuszczona”. WHO podkreśla jednak, że ocena bezpieczeństwa każdego produktu powinna być przeprowadzana indywidualnie.
Ze względu na liczne kontrowersje i niepokoje w debacie publicznej, związane z żywnością modyfikowaną genetycznie, a obejmujące np. możliwość wywoływania alergii, rośliny GMO poddawane są ciągłej kontroli. Pieczę nad bezpieczeństwem produktów dopuszczanych na rynek pełnią m.in. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) czy Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).
Co z tym „antykoncepcyjnym” zbożem?
W poście wspomniane zostały badania firmy Epicyte, która w 2001 roku ogłosiła, że udało jej się stworzyć nasiona kukurydzy, która wytwarzała przeciwciała atakujące plemniki. Autor wpisu dodał, że eksperymenty na wspomnianych roślinach miały być rzekomo kontynuowane w tajemnicy. Samo istnienia badań miało potwierdzić fakt, że globalne elity planują kontrolować populację ludzkości właśnie przy pomocy zbóż. Niemniej jednak nie ma wiarygodnych dowodów potwierdzających tę teorię.
Informacje o badaniach nad modyfikowaną genetycznie kukurydzą zawierającą przeciwciała atakujące plemniki pojawiły się w mediach w drugiej połowie 2001 roku (1, 2). Ich istnienie potwierdził prof. dr hab. Marcin Filipecki, dziekan Wydziału Biologii i Biotechnologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie (SGGW) w rozmowie z Demagogiem:
„Jednym z pomysłów, jaki jest testowany, to odkryte u kobiet przeciwciała przeciwko plemnikom, białkom, substancjom powierzchniowym na tych plemnikach. Na przełomie wieków była popularna koncepcja, żeby różne przeciwciała produkować w roślinach, ponieważ jest to tanie. Ta koncepcja trwa po dziś dzień, tylko ona już trochę podupadła”.
Prof. dr hab. Marcin Filipecki dla Demagoga
Ekspert podkreślił jednak, że jako biotechnolog roślin, widzi bardzo małe szanse, żeby substancje plemnikobójcze czy przeciwciała przeciwko plemnikom były w przyszłości produkowane z roślin na masową skalę. Profesor wskazał na wiele wyzwań i przeszkód związanych z potencjalną produkcją takich specyfików, np. ograniczenia związane z określaniem dawki: „[…] przy immunizacji człowieka bardzo ważna jest sprawa dawki. I w przypadku szczepionek jadalnych, to jest nie do pokonania. […] Jest dużo przeszkód, które stawiają raczej na małe prawdopodobieństwo takiego rozwiązania”.
Czy w Ukrainie planuje się uprawę „antykoncepcyjnego” zboża?
We wpisie pojawiają się informacje sugerujące, że na terytorium Ukrainy planuje się uprawę zbóż modyfikowanych genetycznie, które mają przyczynić się do depopulacji: „Podczas gdy Rosja wprowadziła moratorium na GMO, marionetkowy ukraiński rząd opowiada się za GMO, chcąc zezwolić na sadzenie upraw GMO i zezwolić na specjalne korporacyjne »przywileje « dla firm GMO”. Nie jest to prawda – nowe regulacje mają na celu lepszą kontrolę nad rodzimymi uprawami i dostosowanie przepisów ukraińskich do norm unijnych.
Według obecnego prawa ukraińskiego niezarejestrowana uprawa zbóż modyfikowanych genetycznie jest w kraju zabroniona, a jakiekolwiek przypadki importu produktów zawierających GMO podlega obowiązkowej rejestracji (s. 2). Jednak – jak wynika z najnowszego raportu Zagranicznego Serwisu Rolniczego (FAS) Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA) w Kijowie – wielu drobnych rolników decyduje się na nielegalną uprawę roślin modyfikowanych genetycznie: kukurydzy, rzepaku i soi. Jak podkreśla FAS:
„Źródła branżowe na Ukrainie podały, że 50-65 proc. nasion soi, 10-12 proc. rzepaku i mniej niż 1 proc. kukurydzy wyprodukowanej na eksport ma pozytywny wynik testu na modyfikację genetyczną”.
Ukraina, jako państwo ubiegające się o członkostwo w Unii Europejskiej, zobowiązała się do dostosowania swoich regulacji do przepisów Unii Europejskiej – tak wynika z podpisanego w 2014 roku Układu o stowarzyszeniu między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, z jednej strony, a Ukrainą, z drugiej strony. Z tego względu ukraiński rząd już od 2021 roku pracuje nad ustawą mającą na celu uregulowanie upraw roślin genetycznie modyfikowanych oraz produktów je zawierających.
Nowe przepisy dążą do wprowadzenia m.in. regulacji prawnych związanych z zasadami: prowadzenia działalności bazującej na GMO, kompleksowego systemu rejestracji zgodnego z normami unijnymi czy testowania, kontroli i poprawnego oznakowania produktów zawierających GMO.
Rosja nie jest jedynym krajem zabraniającym GMO
W treści omawianego posta wspomina się, że Federacja Rosyjska chroni swoich obywateli przed zewnętrzną kontrolą sprawowaną za pomocą GMO: „Monsanto planowało otworzyć swoją pierwszą fabrykę w Rosji, ale w czerwcu 2016 r. rosyjska Duma Państwowa przyjęła rządowy projekt ustawy zakazujący uprawy i hodowli genetycznie zmodyfikowanych roślin i zwierząt”.
Rzeczywiście, w lipcu 2016 roku Władimir Putin podpisał ustawę federalną nr 358, wprowadzającą zakaz uprawy i hodowli genetycznie modyfikowanych roślin i zwierząt, z wyjątkiem tych wykorzystywanych do badań naukowych. W 2020 roku uproszczono tymczasowy import genetycznie modyfikowanych: soi i śruty sojowej, stosowanych jako pasza dla zwierząt.
Niemniej Federacja Rosyjska nie jest jedynym państwem, w którym zabroniono uprawy i importu żywności modyfikowanej genetycznie. Jak wynika z danych Genetic Literacy Project, w prawie 40 państwach i w 13 regionach wprowadzono różne formy zakazu upraw bądź importu GMO. Do krajów tych zaliczono m.in. Australię, Francję, Węgry, Niderlandy i Szwajcarię.
Z kolei na stronie Międzynarodowego Instytutu Propagowania Upraw Biotechnologicznych (ISAAA) znajduje się lista krajów, które zatwierdziły uprawy organizmów modyfikowanych genetycznie. Należą do nich m.in. Argentyna, Brazylia, Kanada i Japonia.
Krótko o GMO w Polsce
Obecnie w Polsce uprawa roślin oraz pasze i produkty zawierające GMO nie są całkowicie zakazane. Mimo że art. 49a Ustawy z dnia 22 czerwca 2001 r. o mikroorganizmach i organizmach genetycznie zmodyfikowanych mówi, że „Rzeczpospolita Polska jest wolna od upraw GMO” (s. 49), słowa te same w sobie nie stanowią zakazu, ponieważ w art. 49e odnajdujemy informację o możliwości rejestracji i prowadzenia takich upraw po wcześniejszym uzyskaniu zgody ministra i po wpisaniu do „Rejestru Upraw GMO” (s. 51).
Zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej Polska – zgodnie z prawem unijnym – korzysta jednak z możliwości całkowitego zakazu upraw wybranych odmian roślin GMO:
„Polska w 2013 r. zakazała stosowania materiału siewnego odmian kukurydzy MON810. Ponadto uzasadniając względami bezpieczeństwa dla zdrowia ludzi i środowiska w 2015 r. skorzystała z klauzuli opt-out dyrektywy 2015/412 i wprowadziła zakaz stosowania upraw genetycznie modyfikowanych odmian kukurydzy (odmiany MON810, DAS1507, BT11, BT11xMIR604xGA21, GA21, MIR604, 59122 i 1507×59122)”.
W przypadku żywności zawierającej GMO wprowadzono w Polsce regulacje określające obowiązkowe oznakowanie produktów zawierających organizmy genetycznie modyfikowane. Z obowiązku takiego znakowania „zwolnione są produkty zawierające GMO na poziomie nieprzekraczającym 0,9% (składników rozważanych osobno lub pojedynczego składnika), pod warunkiem że obecność ta jest niezamierzona lub nieunikniona technicznie”.
Podsumowanie – prorosyjskie elementy w omawianym wpisie
W treści analizowanego posta znajdują się fragmenty ocieplające wizerunek Federacji Rosyjskiej, wskazujące na troskę rosyjskiego rządu o swoich obywateli. Jednocześnie autorzy wpisu demonizują świat zachodni wraz z Ukrainą i wskazują na rzekome plany depopulacji oraz na „antykoncepcyjne” zboża.
Podobne tendencje można zauważyć w prorosyjskiej propagandzie, dążącej do podzielenia Polskiego społeczeństwa i powstania niechęci do obywateli Ukrainy, a jednocześnie gloryfikującej Rosję. Na łamach Demagoga opisywaliśmy tę i inne techniki manipulacji wykorzystywane do szerzenia antyukraińskiej dezinformacji w sieci.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter