Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Pandemia COVID-19 to wielka mistyfikacja? Fake news!
Opublikowany zapis wykładu Józefa Białka powiela fałszywe przekazy na temat COVID-19.
Ten artykuł ma więcej niż 3 lata. Niektóre dane mogą być nieaktualne. Sprawdź, jak zmieniała się metodologia i artykuły w Demagogu.
Pandemia COVID-19 to wielka mistyfikacja? Fake news!
Opublikowany zapis wykładu Józefa Białka powiela fałszywe przekazy na temat COVID-19.
Józef Białek to absolwent Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu (gdzie w 1980 roku był współtwórcą uczelnianego Niezależnego Związku Studentów), wydawca, autor książki „COVID-19. Globalna mistyfikacja”. 8 września był on gościem Klubu imienia Romana Dmowskiego w Łodzi, gdzie miała miejsce promocja jego książki. Podczas ponad godzinnego spotkania Józef Białek powielał popularne teorie spiskowe na temat pandemii COVID-19. Zapis spotkania można znaleźć m.in. w serwisach CDA.pl, Youtube.com. Został on także opublikowany na Facebooku, gdzie ma duży potencjał viralowy – został już udostępniony ponad 450-krotnie.
Z komentarzy, które znajdziemy pod filmem opublikowanym na Facebooku, wynika, że niektórzy internauci dali się zwieść dezinformacji na temat COVID-19. „Bardzo mądry i prawdziwy przekaz” – czytamy w jednym z komentarzy. „Dziękuję za to i inne nagrania! Przystępnie, jasno opowiedziane, jeśli ktoś nadal tego nie zrozumie, to już nic mu nie pomoże” – napisano w innym.
Nie, pandemia nie jest wielką mistyfikacją zaplanowaną przez świat międzynarodowego kapitału
Na nagraniu słyszymy: „W 2010 roku wymyślili, że coś trzeba ze światem zrobić, bo nadrukowaliśmy (…) pieniędzy i teraz ludzie chcą to sprawdzić. To trzeba coś z tym zrobić. Wymyślili tzw. cztery stepy. Zrobiła to fundacja Rockefellera, które będzie bardzo często się powtarzać i Network Business. Dwie firmy, które uczestniczyły w tym całym scenariuszu pandemicznym” (czas nagrania 18:14). Nieco wcześniej Józef Białek przekonuje: „wszystko przygotowane zostało wcześniej” (czas nagrania 17:30).
Teza, że pandemia to efekt wielkiego spisku elit finansowych to jeden z popularniejszych fake newsów na temat COVID-19, o którym wielokrotnie pisaliśmy na łamach Demagoga. Teza ta opiera się na fałszywym przekonaniu na temat raportu zatytułowanego „Scenarios for the Future of Technology and International Development” przygotowanego przez The Rockefeller Foundation i Global Business Network. Zwolennicy tej teorii spiskowej przekonują, na przekór faktom, że ten rzekomo tajny raport jest ukrywany przed opinią publiczną.
Raport badał możliwe ścieżki rozwoju technologicznego, nie mając na celu ich praktycznego implementowania. Jeden ze scenariuszy o nazwie Lock Step przedstawiał motyw pandemii, która – zakładając czysto hipotetycznie – wybuchłaby w 2012 roku i w 7 miesięcy pochłonęłaby życie 8 mln ludzi, a jej ofiarami byłyby głównie osoby nastoletnie. W chwili powstawania raportu nie sposób było przewidzieć, czy któryś ze scenariuszy w ogóle się ziści, tym bardziej nie sposób traktować go jako instrukcję wywołania pandemii COVID-19.
COVID-19 to choroba, której „nie ma”? Fake news – nieprawdziwe informacje utrwalane od początku pandemii
Józef Białek w nagraniu przekonuje, że COVID-19 to „choroba, której nie ma” (czas nagrania 16:51) i „projekt polityczny, który nie ma nic wspólnego ze zdrowiem” (czas nagrania 17:46). W ten sposób próbuje sugerować, że COVID-19 nie stanowi żadnego zagrożenia dla zdrowia publicznego.
COVID-19 jest wywoływany przez koronawirusa SARS-CoV-2, którego wyizolowano od pacjentów chorych na tę chorobę. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 9 listopada 2021 roku od początku pandemii na całym świecie potwierdzono 250 154 972 przypadki zachorowania na COVID-19 i 5 054 267 zgonów z powodu tej choroby. Nie jest prawdą, że COVID-19 to projekt polityczny. To niebezpieczna choroba, która odpowiada za śmierć milionów ludzi.
Projektami politycznymi mogą być sposoby walki z COVID-19 prowadzone przez rządy poszczególnych państw, a nie sam COVID-19. Te jednakże różnią się od siebie. Przykładowo, obecnie na Słowacji istnieją cztery poziomy obostrzeń, które obowiązują kolejno w strefie ostrzegawczej (pomarańczowej), pierwszego stopnia zagrożenia (czerwonej), drugiego stopnia zagrożenia (bordowej) i trzeciego stopnia zagrożenia (czarnej), gdzie sytuacja covidowa jest najtrudniejsza. W strefie czarnej restauracje mogę serwować – osobom zaszczepionym, jak i niezaszczepionym – dania jedynie na wynos. Inaczej regulacje w tej kwestii wyglądają w Czechach, gdzie każda osoba korzystająca z restauracji musi być zaszczepiona, wykazać się aktualnym negatywnym testem na obecność koronawirusa lub być ozdrowieńcem, a do egzekwowania tego przepisu zobowiązani są pracownicy restauracji. Obecne polskie regulacje w sprawie funkcjonowania restauracji mówią m.in. o maksymalnym obłożeniu lokalu i odległościach między stolikami, natomiast w żaden sposób nie zakazują osobom niezaszczepionym wstępu do nich.
Maseczki są niebezpieczne dla zdrowia? Fake news – informacje rozpowszechniane, by zniechęcać do środków dystansowania
Film udostępniony w sieci powiela dezinformację na temat obostrzeń, które obowiązują m.in. w naszym kraju. Autor książki „COVID-19. Globalna mistyfikacja” przekonuje, że maseczki są niebezpieczne dla zdrowia i życia. Jako dowód przytacza opowieść o swoim znajomym księdzu: „On w masce rąbie drzewo w komórce. Po dwóch miesiącach operacja serca. Ile można na niedotlenieniu […]” (czas nagrania 13:24).
Rzekome niebezpieczeństwo ze strony maseczek to kolejny mit w sprawie COVID-19, o którym wielokrotnie pisaliśmy na łamach Demagoga. Maseczki nie są zagrożeniem, jeżeli użytkuje się je w odpowiedni sposób. W przypadku pandemii COVID-19 głównym celem maseczki jest zatrzymywanie drobnoustrojów na powierzchni materiału. Dzięki temu patogeny z zewnątrz w większości nie wnikają do naszego układu oddechowego, a te, których potencjalnie jesteśmy nosicielami, nie przedostają się przez materiał, co ogranicza ryzyko przejęcia od nas wirusa przez osoby z naszego otoczenia. Obecnie wiadomo, że maski mogą zapewniać ochronę osobistą, przede wszystkim jednak służą ochronie ludzi wokół nas.
Utrata ubezpieczenia na życie po zaszczepieniu przeciw COVID-19? To fake news!
Podczas spotkania promocyjnego swojej książki w Łodzi Józef Białek powielał także dezinformację na temat szczepień przeciw COVID-19. „Jeśli się pan/pani zaszczepi to rodzina nie dostanie odszkodowania po śmierci. Dlatego, że pani/pan brali udział w eksperymencie medycznym” – tłumaczy Białek (czas nagrania 17:12).
To nie jest prawda, co potwierdza informacja z oficjalnego konta Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń (PZU) na Twitterze, gdzie wyjaśniono podobne wątpliwości:
„Szczepienia przeciw Covid-19 w ramach Narodowego Programu Szczepień nie są eksperymentem medycznym. Nie ma w naszych ubezpieczeniach na życie wyłączeń odpowiedzialności związanych z epidemiami/pandemiami”.
Fałszywe testy wykrywające COVID-19? Testy diagnostyczne w praktyce są dobrą metodą do sprawdzania zakażeń
W nagraniu pada sugestia, że mistyfikację COVID-19 udało się zrealizować m.in. za pomocą fałszywych testów. „Mullis, który jest laureatem Nagrody Nobla (…) powiedział wyraźnie – te testy służą do celów badawczych, nigdy diagnostycznych, bo one dają fałszywe wyniki” – mówi Białek (czas nagrania 21:08). W wypowiedzi chodzi o wynalazcę testów PCR i noblistę Kary’ego Mullisa, zmarłego 7 sierpnia 2019 roku, na kilka miesięcy przed wybuchem epidemii koronawirusa SARS-CoV-2 w Chinach.
Jedyna negatywna wypowiedź Kary’ego Mullisa na temat testów PCR dotyczyła podważenia zasadności stosowania PCR w testach ilościowych, tj. testach, które mają określić ilość materiału genetycznego wirusa w próbce. Mullis argumentował, że testy PCR określają obecność, a nie ilość patogenu w organizmie. Nie jest jednak znany ani czas, ani miejsce tej wypowiedzi. Badacz nie określił w niej również, o jaki rodzaj wirusa mu chodziło.
Testy PCR stanowią tzw. złoty standard, a diagnostyka przy ich użyciu rozwija się od wielu lat i znajduje wykorzystanie w przypadku różnych chorób (nie tylko zakaźnych, ale i np. nowotworów) ze względu na wysoką czułość (powyżej 95 proc.). Jest to zatem jedna z najbardziej wiarygodnych form testowania, na której można opierać statystyki zakażeń wielu chorób. Testy PCR są zatem dobrym źródłem danych na temat liczby zakażeń i z powodzeniem mogą służyć do budowania statystyk związanych z koronawirusem SARS-CoV-2. To, czy poszczególne państwa opierają swoje strategie w większej lub mniejszej mierze o liczbę zakażeń, jest zależne od podejścia władz, ale nie jest czynnikiem jedynym. Ze strategią stosowaną w Polsce można zapoznać się np. za pośrednictwem stron w domenie gov.pl.
Nie, COVID-19 nie jest „zwykłą grypą”. Między chorobami istnieją istotne różnice
Wraz z deprecjonowaniem testów PCR Józef Białek przekonuje, że COVID-19 to „jest normalna grypa, tylko są po prostu złe procedury” (czas nagrania 32:18). Teza, że COVID-19 to zwykły grypa, jest często podnoszona przez tzw. koronasceptyków. COVID-19 to nie to samo co grypa, a naukowcy dobrze o tym wiedzą.
Podstawowa wiedza na temat tego, że COVID-19 to choroba inna niż grypa wynika z faktu, że choroby te są wywoływane przez zupełnie inne wirusy. COVID-19 wywołuje koronawirus SARS-CoV-2, którego wyizolowano od pacjentów chorych na tę chorobę. Natomiast grypę wywołuje wirus grypy (typu A, B lub C). COVID-19 i grypa mają sporo podobnych objawów, jednak na przestrzeni ostatniego roku badacze i eksperci, obserwując rozwój pandemii, dokonali niezbędnych porównań i wskazali na zasadnicze różnice pomiędzy tymi chorobami.
Zasadnicza różnica między zachorowaniami na grypę a COVID-19 dotyczy tempa ich transmisji. Okres inkubacji (czyli czas od zakażenia do pojawienia się objawów choroby) jest krótszy w przypadku grypy (grypa: od 1 do 4 dni; COVID-19: od 2 do 14 dni, a objawy zwykle pojawiają się 5 dni po zakażeniu). Zachorowania na COVID-19 mogą pojawić się również częściej ze względu na wyższy poziom transmisji SARS-CoV-2 niż w przypadku wirusów grypy sezonowej.
W porównaniu z COVID-19 na grypę choruje większy odsetek dzieci, a tym samym wirus tej choroby jest silniej przenoszony przez tę część społeczności. COVID-19 i grypę różni też odsetek zakażeń ciężkich i krytycznych – w przypadku koronawirusa jest on wyższy. Na ciężki przebieg COVID-19 najbardziej narażone są osoby starsze oraz osoby z chorobami przewlekłymi, natomiast – jeśli chodzi o ciężką chorobę spowodowaną wirusem grypy – dotyka ona głównie kobiety w ciąży oraz dzieci. Wśród powikłań, które są charakterystyczne tylko dla COVID-19, wymienia się zakrzepy krwi w żyłach i tętnicach płuc, serca, nóg lub mózgu.
Dzieci i górnicy nie umierają na COVID-19? Przeczą temu dostępne informacje i dane
Józef Białek krytykuje regulacje w sprawie walki z COVID-19. W jego ocenie zdalne nauczanie było niepotrzebne, bo żadne dziecko nie zmarło na COVID-19. Podobnie jak punktowe regulacje wprowadzane na Śląsku, gdzie – jak przekonuje – nie zmarł żaden górnik. „99,9 proc. górników było bezobjawowych. Żaden nie zmarł, ale zamknięty Śląsk i cyrk” – słyszymy na nagraniu (czas nagrania 21:40). W innym momencie pada stwierdzenie: „Jak można robić lockdown w szkole. Przecież żadne dziecko nie umarło na grypę, bo o tym mówimy, a jak oni wolą to COVID. A jak umarł to na coś innego” (czas nagrania 38:50).
Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 wśród dzieci stanowią około 8,5 proc. wszystkich przypadków. Najmłodsi chorują zatem relatywnie najrzadziej, a także przechodzą zakażenie najłagodniej. Nie jest jednak prawdą, że żadne dziecko nie zmarło na COVID-19. Z aktualnych – opublikowanych 4 listopada 2021 roku – danych Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej wynika, że w USA w niektórych stanach 0,26 proc. wszystkich zgonów z powodu COVID-19 stanowiły dzieci. W wybranych stanach 0,03 proc. przypadków potwierdzonych zakażeń u dzieci zakończyło się śmiercią.
Nie jest także prawdą, że żaden górnik nie zmarł z powodu COVID-19, o czym pisały media. W połowie 2020 roku na Śląsku odnotowano wysoki odsetek zakażeń koronawirusa, dlatego rząd podjął działania w kopalniach (jak badania przesiewowe górników czy zamknięcie kopalń), których celem było ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Na przykład w grudniu 2020 roku serwis Nettg.pl poinformował o śmierci z powodu COVID-19 42-letniego górnika pracującego na oddziale wiertniczym w ZG Sobieski w Jaworznie. Serwis WNP.pl poinformował, że do końca pierwszego kwartału 2021 roku z powodu zakażenia wirusem SARS CoV-2 zmarło 13 górników.
Nie, respiratory nie zabijają chorych na COVID-19
Józef Białek powiela także dezinformację na temat stosowania respiratorów do leczenia chorych na COVID-19. „Respiratorem wykańczamy człowieka. Z respiratorów wychodzi tylko 10 procent z poharatymi płucami, żywych” (czas nagrania 24:30).
To nie respiratory, a COVID-19 przyczyniają się do zniszczenia płuc. Na łamach projektu PAP #FakeHunter dr hab. Mariusz Piechota przekonuje, że to „koronawirus i wywoływana przez niego choroba oraz jej powikłania przyczyniają się najbardziej do zniszczenia płuc chorych, które widoczne jest np. w czasie sekcji zwłok – a nie próby ich ratowania przez stosowanie respiratora”. Więcej przeczytacie także w naszej analizie na ten temat.
Nie ma dowodów naukowych na to, że amantadyna leczy COVID-19. Potrzebne są wyniki badań klinicznych
Mimo że Józef Białek uważa, że pandemia COVID-19 to wielka mistyfikacja, jednocześnie przekonuje, że „amantadyna leczy” (czas nagrania 53:42). To jeden z często powielanych argumentów w sieci dot. leczenia COVID-19. Na potwierdzenie tego założenia nie ma jednak żadnych rzetelnych naukowych źródeł.
Amantadyna to lek stosowany w łagodzeniu objawów choroby Parkinsona i leczeniu grypy spowodowanej wirusem typu A. Stosuje się ją również w leczeniu schorzeń neurologicznych, takich jak np. dystonia i akatyzja indukowana innymi lekami (np. przeciwpsychotycznymi) czy zaburzeń świadomości i stanu czuwania. Jak dotąd nie wykazano, że jest skutecznym lekiem na COVID-19. Obecnie cały czas trwają badania kliniczne, które mają na celu sprawdzić, czy amantadyna działa w leczeniu COVID-19. W takich badaniach tworzy się grupy przyjmujące lek lub placebo, co umożliwia ocenę skuteczności środków.
Podsumowanie
Film, który jest zapisem spotkania z Józefem Białkiem, powiela szereg dezinformacji na temat COVID-19. Czasem trudno odnaleźć się w gąszczu sugestii i hipotez. Dlatego warto pamiętać, że z wiarygodnymi informacjami na temat pandemii COVID-19 można zapoznać się na stronach Światowej Organizacji Zdrowia, Amerykańskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób oraz Europejskiej Agencji Leków.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter