Strona główna Fake News Wybuch w Przewodowie to element spisku? Fałszywe informacje!

Wybuch w Przewodowie to element spisku? Fałszywe informacje!

Niepotwierdzone doniesienia z posta na Facebooku o wybuchu rakiety w Przewodowie.

Wybuch w Przewodowie to element spisku? Fałszywe informacje!

Źródło: Facebook / Modyfikacje: Demagog

Wybuch w Przewodowie to element spisku? Fałszywe informacje!

Niepotwierdzone doniesienia z posta na Facebooku o wybuchu rakiety w Przewodowie.

FAKE NEWS W PIGUŁCE

  • Post na Facebooku przekonuje, że wydarzenie w Przewodowie to element spisku. Świadczyć o tym ma niewielka liczba ofiar ataku rakietowego w Kijowie w porównaniu z ofiarami w Polsce. Ponadto z Polski tuż przed zdarzeniem miał zostać wycofany samolot zwiadowczy, co rzekomo świadczy o chęci ukrycia prawdziwych źródeł incydentu.
  • Wbrew twierdzeniom z wpisu na Kijów nie spadło kilkaset rakiet. Jak donoszą siły powietrzne Ukrainy, w ostatnim czasie Rosja wystrzeliła ok. 90 pocisków na terytorium całego kraju, a nie tylko w kierunku Kijowa. 
  • Samolot zwiadowczy opisany w poście nie latał nad Polską od prawie dwóch tygodni. Mimo to na terytorium Rzeczypospolitej wciąż obecny jest sprzęt NATO, który pozwala wykryć lecące pociski.

Eksplozja pocisku w Przewodowie wywołała wiele niepokoju w mediach społecznościowych. W początkowym okresie trudno było zweryfikować informacje, w których tłumaczono, co tak naprawdę się wydarzyło. Niepewność pozwoliła na tworzenie się teorii spiskowych, czego przykładem może być wpis na profilu Stany.blog.pl.

Autor postu przekonuje, że całe wydarzenie jest spiskiem. Świadczyć o tym miałaby niewielka liczba ofiar ataków rakietowych na Kijów, a także rzekomy fakt, że pocisk, który eksplodował w Polsce, nie był rosyjski. Ponadto z polskiej przestrzeni powietrznej miał zniknąć samolot zwiadowczy, co miało być celowym działaniem w celu ukrycia prawdziwych sprawców eksplozji. Incydent w Przewodowie to, zgodnie z treścią wpisu, kolejny dowód na zorganizowaną akcję przesiedleńczą, a także krok do wprowadzenia w Polsce totalitaryzmu.

Wpis na Facebooku zawierający teorię spiskową o eksplozji w Przewodowie. Do wpisu dołączone są dwie fotografie. Jedna przedstawia niebo i smugi kondensacyjne, druga z kolei pokazuje ścieżkę lotu w aplikacji FlightRadar24

Fot. Facebook.com

Rakiety nie były rosyjskie? Polski rząd potwierdza – to pociski radzieckiej produkcji

We wpisie znalazła się informacja o tym, że rakiety, które najprawdopodobniej eksplodowały w Przewodowie, nie są rosyjskie: „Akurat byłem dziś w moim mieście rodzinnym i ja jak to ja, jako ruski troll, naprowadzałem te rakiety na cel… ale jeb..! Tylko szkoda, że one nie były wcale rosyjskie…”.

Informacje dotyczące pocisku, który wybuchł na terytorium Rzeczypospolitej, podało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W komunikacie dotyczącym wezwania ambasadora Federacji Rosyjskiej do MSZ czytamy:

„O godzinie 15:40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Rzeczypospolitej Polskiej”.

Komunikat Ministerstwa Spraw Zagranicznych

Dodatkowe potwierdzenie dotyczące rakiety opublikowała także Kancelaria Prezydenta na Twitterze. Zgodnie z komunikatem rakieta, która zabiła dwie osoby w Przewodowie, najprawdopodobniej była pociskiem typu S-300 rosyjskiej produkcji. Jednocześnie prezydent Andrzej Duda potwierdził, że nic nie wskazuje na to, aby był to intencjonalny atak na Polskę, i że wiele wskazuje na to, że była to rakieta ukraińskiej obrony powietrznej, która niestety uderzyła w nasze terytorium.

Kilkaset rakiet wystrzelonych na Kijów? Pociski trafiały w cele na terenie całej Ukrainy

poście znalazła się również teza, że wydarzenia w Przewodowie nie mogły być prawdziwe. Dowodem na to miało być porównanie liczby rakiet, które trafiły w polską wieś i w stolicę Ukrainy, z liczbą ofiar: „jedną rakietą ubili dwoje Polaków, podczas gdy na Kijów podobno dzisiaj spadło takich rakiet KILKASET i zginął tylko jeden Kijek lub Kijanka… – niezły cyrk, co?!”.

Doniesienia o tym, że na Kijów spadło w ostatnim czasie kilkaset rakiet, są fałszywe. Jak informują ukraińskie siły powietrzne, w czasie ostatniego ataku Rosjanie wystrzelili ok. 90 pocisków na terytorium całej Ukrainy.

Jak donosi Reuters, rakiety miały trafić m.in. w Kijów, Lwów, Charków i Równe. Wskutek ataku zginęła przynajmniej jedna osoba, a bez prądu zostało kilkanaście miejscowości. Jak opisuje think thank Atlantic Council, kolejne ataki ze strony wojsk rosyjskich są wymierzone w infrastrukturę cywilną, dostarczającą wodę, prąd i ogrzewanie. Wszystko to może doprowadzić do katastrofy humanitarnej, która zagrozi dziesiątkom milionów ludzi.

Ukraińska ludność cywilna jest ofiarą rosyjskich ataków rakietowych od dłuższego czasu. W czerwcu – po tym, jak pocisk trafił w blok mieszkalny  zginęło ok. 30 osób. Rosjanie brali na cel takie obiekty jak dworce czy szpitale. W sumie od 24 lutego 2022 roku, jak donosi Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka, zginęło ponad 6,5 tys. ukraińskich cywili (stan 14.11.2022).

Samoloty F-16 nie wystartowały? Prezydent mówi o mobilizacji obrony powietrznej

Kolejnym elementem spisku, stojącym rzekomo za eksplozją w Przewodowie, miały być nieprawdziwe informacje o starcie samolotów bojowych: „A później patrzyłem, jak nad moim miastem rodzinnym, z podobno pobliskiego lotniska (takowe tu NIE ISTNIEJE!) wystartowały F-16 i malowały serduszka na niebie, z nadzieją, że wreszcie ta prowokacja wciągnie Polskę do wojny także i militarne”.

Informacje o zwiększeniu aktywności polskiego sprzętu wojskowego podał prezydent Andrzej Duda. W trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego poinformował, że polskie samoloty zostały wysłane do patrolowania granicy (czas nagrania 8:01):

„Wczoraj jeszcze wieczorem i w nocy podjęliśmy decyzję o wzmocnieniu sił patrolowych chroniących naszą granicę i nasze niebo. Poderwaliśmy wczoraj samoloty. Ja zwróciłem się także w rozmowie do prezydenta Joe Bidena o wzmocnione wsparcie także sił powietrznych Stanów Zjednoczonych”.

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent uspokajał także mieszkańców ze wschodnich terenów kraju, mówiąc, że wzmożony ruch lotniczy wynika właśnie z potrzeby wzmocnienia bezpieczeństwa i patrolu granicy. Natomiast nie ma to na celu, jak sugeruje autor wpisu, wciągnąć Polskę do wojny.

Nieobecność latającego radaru nie jest dowodem na amerykański spisek

Tekst posta sugeruje również, że całe wydarzenie może być prowokacją, ponieważ w trakcie incydentu nie było w pobliżu samolotu NATO: „Jak przez ostatnie tygodnie i miesiące nic się tu nad nami nie działo, to NATOwski samolot z radarem zapier….ł mi nad głową CAŁY DZIEŃ, cały czas, u mnie nad domem zawsze robi nawrotkę, a teraz… niby ruskie rakiety wjeb… się na terytorium NATO, a latający radar sobie spokojnie siedzi w niemieckim Geilenkirchen, by nie było dowodu, co to i skąd wleciało i pierd….ło…”.

Do tej tezy odnosi się zrzut ekranu z aplikacji FlightRadar24, który przedstawia samolot o numerze rejestracyjnym LX-N90451. Jest to jedna z jednostek NATO, wykorzystywana do patrolowania granicy Sojuszu w celu zabezpieczenia jej przestrzeni powietrznej. 

Wpis sugeruje, że samolot zwiadowczy został wycofany tuż przed eksplozją w Przewodowie. Tymczasem, jak możemy zobaczyć w jego historii lotów, nie wykonywał on kursów od prawie dwóch tygodni

Samolot, który w dniu eksplozji wykonywał swoją misję, miał numer LX-N90446, a jego przelot nie obejmował terytorium Polski (a jedynie Niemcy, Czechy i Słowację, a także kilkugodzinne krążenie nad Rumunią).

Nie oznacza to jednak, że w Polsce nie było ani jednego samolotu NATO. Nad naszą południową granicą swój lot wykonywał m.in. samolot cysterna KC-135 Stratotanker. Ponadto na południu Polski operuje jeden z radarów zbudowanych w ramach systemu wczesnego ostrzegania NATO Backbone. Znajduje się on w miejscowości Łabunie, oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od Przewodowa.

Teorie spiskowe we wpisie o wybuchu w Przewodowie

Post na Facebooku wykorzystuje incydent z Przewodowa do zbudowania narracji spiskowych. Według autora wpisu jest to kolejny element akcji przesiedleńczej, która odbywa się w Polsce od początku wojny. Dodatkowo już wkrótce w Polsce mają wzrosnąć ceny benzyny, a wszystko to spowoduje wprowadzenie stanu wyjątkowego za pomocą „ustawy o ochronie ludności cywilnej”.

Przekonanie o tym, że przybywający do Polski uchodźcy są częścią zaplanowanego procederu, jest funkcjonującą od początku wojny w Ukrainie teorią spiskową. Osoby promujące tego typu przekazy twierdzą np., że Ukraińcy już wkrótce przejmą polski majątekzastąpią Polaków w ich kraju.

W rzeczywistości Ukraińcy przybyli do Polski z powodu trwającej w ich kraju wojny, w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia i spokoju. Uchodźcy z Ukrainy nie zostali zmuszeni do przyjazdu do naszego kraju na mocy odgórnej decyzji władz – jak by to miało miejsce w przypadku przesiedlenia.

Dezinformacja dotycząca wysokich cen paliwa pojawiła się w mediach społecznościowych jakiś czas temu. Spowodowało to panikę i masowe wykupywanie benzyny, co doprowadziło do braków na niektórych stacjach paliw. Wpis dotyczący eksplozji w Przewodowie ponownie wpisuje się w tego typu narrację.

Doniesienia o projekcie ustawy o ochronie ludności cywilnej i stanie klęski żywiołowej również był wykorzystywany do szerzenia negatywnych emocji. Autorzy dezinformacji przekonywali, że nowa ustawa ma odebrać Polakom wolność i wprowadzić do Polski totalitaryzm. Część z kontrowersyjnych zapisów, przywoływanych przez autorów fałszywych informacji, była jednak obecna w odpowiedniku tej ustawy już od wielu lat.

Podsumowanie – nie dajmy się złapać na fałszywe przekazy

Wpisy, takie jak ten opisany powyżej, starają się wykorzystać sensacyjne doniesienia do promowania niezweryfikowanych informacji i fałszywych narracji. Przekonanie, że wydarzenie w Przewodowie nosi znamiona spisku, może służyć do propagowania tez o akcji przesiedleńczej czy planach wprowadzenia w Polsce totalitaryzmu. W takich wypadkach warto trzymać się zweryfikowanych źródeł informacji i oficjalnych komunikatów.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać