Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Niemcy ingerowały w rumuńskie wybory? Fałsz Jakubiaka
Niemcy ingerowały w rumuńskie wybory? Fałsz Jakubiaka
![]()
Mieliśmy teraz kazus wyborów prezydenckich w Rumunii i sąd rumuński unieważnił I turę, mówiąc, że wpływy rosyjskie. Potem nagle okazało się, że to nie Rosjanie, a Niemcy wpływali na powodzenie tego człowieka.
- 6 grudnia 2024 roku rumuński Sąd Konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów prezydenckich (1, 2, 3), którą niespodziewanie wygrał Călin Georgescu. O unieważnieniu wyborów zadecydowały raporty, które wskazywały, że internetowa kampania Georgescu była nieuczciwa. Za jego promocją w mediach społecznościowych miał stać „aktor państwowy”, a treść raportu rumuńskich służb sugerowała zaangażowanie Rosji.
- 20 grudnia rumuński portal śledczy Snoop.ro opublikował artykuł, który wskazywał, że część działań promujących Calina Georgescu na TikToku były finansowane przez Partię Narodowo-Liberalną (PNL), z której wywodzi się urzędujący prezydent Rumunii Klaus Iohannis.
- Uwagę niektórych polskich mediów przykuł fakt, że PNL przynależy do Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim, tak samo jak niemiecka CDU i polska PO, a wywodzący się z PNL prezydent Rumunii jest Niemcem (1, 2, 3). Media nie twierdzą jednak, że na kampanię wpływali Niemcy.
- Żadne wiarygodnie źródła nie wskazują, że Niemcy wpływali na powodzenie Călina Georgescu w wyborach. Podejrzewa się o to Rosję lub rumuńską Partię Narodowo-Liberalną. Dlatego wypowiedź Marka Jakubiaka oceniamy jako fałsz.
Od lat odróżniamy fałsz od prawdy. Pomóż nam działać dalej: przekaż 1,5% podatku Demagogowi! Wpisz w PIT: KRS 0000615583
Călin Georgescu – niespodziewany zwycięzca wyborów
W pierwszej turze wyborów prezydenckich w Rumunii niespodziewanie zwyciężył skrajnie prawicowy Călin Georgescu. Niezależny kandydat zdobył 22,94 proc. poparcia, a jego zwycięstwo zaskoczyło opinię publiczną (1, 2, 3). Przedwyborcze sondaże nie wskazywały, że mógłby wejść do drugiej tury.
6 grudnia 2024 roku rumuński Sąd Konstytucyjny unieważnił jednak pierwszą turę wyborów (1, 2, 3). O unieważnieniu wyborów zadecydowały raporty, odtajnione przez Naczelną Radę Obrony Narodowej (CSAT) dwa dni wcześniej na wniosek prezydenta Klausa Iohannisa. Dokumenty sugerowały, że Rumunia mogła być podczas kampanii celem ataków Rosji.
Dlaczego unieważniono wybory w Rumunii?
Analizy wykazały, że podczas kampanii prezydenckiej Călina Georgescu wykorzystywano liczne fałszywe konta oraz boty zarejestrowane w obcych państwach. Skala działań promujących jego kandydaturę sugeruje, zdaniem służb, że mogły być one koordynowane przez zewnętrznego „aktora państwowego”.
Ponadto poinformowano, że instytucje publiczne odpowiedzialne za proces wyborczy w Rumunii podlegały masowym atakom, w które zaangażowani byli również rosyjscy hakerzy.
Georgescu deklarował, że nie przeznaczył na kampanię żadnych środków. Ujawniono jednak, że na promocję kandydatury Georgescu na TikToku przeznaczono ok. 1 mln euro, a jego kampanię miało wspierać około 25 tys. kont i ponad 100 influencerów.
Rosja ingerowała w kampanię wyborczą?
Opinia publiczna nie jest zgodna w ocenie tego, czy decyzja rumuńskiego sądu była właściwa. Elena Lasconi, która miała być kontrkandydatką Georgescu w drugiej turze wyborów prezydenckich, powiedziała, że decyzja sądu to „podeptanie demokracji”.
Kontrowersje związane z decyzją rumuńskiego Sądu Konstytucyjnego opisywał m.in. Kamil Całus, analityk z Ośrodka Studiów Wschodnich. Ekspert wskazywał, że sąd początkowo uznał ważność wyborów, a decyzja o ich unieważnieniu zapadła, gdy w komisjach zagranicznych oddano już 37 tys. głosów w drugiej turze.
Kamil Całus podkreślał także, że „Rosja – wskazana »z imienia « pojawia się tam [tj. w raportach służb – przyp. Demagog] dosłownie dwa razy, przy czym w obydwu wypadkach tylko jako poszlaka”.
Rosyjski wpływ mniej prawdopodobny
Marius Ghincea, badacz z Politechniki Federalnej w Zurychu, uważa, że bardziej prawdopodobne jest, że Călin Georgescu korzystał przede wszystkim z pomocy aktorów wewnętrznych. Zgodnie z jego oceną, o ile istnieje szereg poszlak, pochodzących zarówno z odtajnionych informacji, jak i z ustaleń dziennikarzy, które wskazują na rosyjską ingerencję, o tyle brakuje jednoznacznych dowodów na bezpośredni i dominujący udział Kremla.
Ghincea zaznacza, że jego analiza ma pewne ograniczenia i przyznaje, że wpływ czynników zewnętrznych na wyniki wyborów w Rumunii jest możliwy, ale trzeba go lepiej udokumentować, ponieważ pojawiły się silne dowody, że w kampanię Georgescu byli zaangażowani jego polityczni konkurenci.
Partia urzędującego prezydenta wpłynęła na wybory?
20 grudnia rumuński portal śledczy Snoop.ro opublikował artykuł, który wskazywał, że część działań promujących Calina Georgescu była finansowana przez Partię Narodowo-Liberalną (PNL), z której wywodzi się urzędujący prezydent Rumunii Klaus Iohannis.
Kampanię na TikToku miała prowadzić firma Kensington Communication, która zaangażowała przez platformę FameUp 130 influencerów promujących hasztag #EchilibrușiVerticalitate, który wspierał (1, 2) kampanię Georgescu.
Według Kamila Całusa z OSW motywacje Partii Narodowo-Liberalnej pozostają niejednoznaczne. Analityk rozważa dwa scenariusze: według pierwszego z nich kampania została przechwycona przez Georgescu, mimo że początkowo miała wspierać Nicolae Ciucă, kandydata Partii Narodowo-Liberalnej.
Według drugiego scenariusza działania Partii Narodowo-Liberalnej miałyby być zamierzone, a ich celem było rozbicie poparcia dla pozostałych kandydatów po to, aby to Ciucă wszedł do drugiej tury wyborów.
Prezydent Rumunii jest Niemcem?
Uwagę niektórych polskich mediów przykuł fakt, że PNL przynależy do Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim (1, 2). 21 grudnia 2024 portal tysol.pl poinformował o artykule Snoop.ro i podkreślił, że do EPL należy również niemiecka CDU oraz polska Platforma Obywatelska.
Następnego dnia tysol.pl relacjonował reakcję niektórych polityków i publicystów na ustalenia rumuńskich dziennikarzy. Przytoczono wpisy i komentarze wskazujące na to, że za kampanię Georgescu na TikToku odpowiadali „kumple Tuska”, a wywodzący się z PNL prezydent Rumunii Klaus Iohannis jest Niemcem (1, 2).
Marek Jakubiak: „Odpowiedzialni są Niemcy”
22 grudnia Marek Jakubiak opublikował na Facebooku wpis, w którym stwierdził: „okazuje się, że za kryzys wyborczy w Rumunii odpowiedzialni są Niemcy”. Mówił o tym również w TV Republika w styczniu br. Ponownie odniósł się do wyborów w Rumunii podczas wywiadu 29 stycznia w Radiu Zet i skomentował propozycje Ministerstwa Cyfryzacji dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa wyborów w Polsce.
„Mieliśmy teraz kazus wyborów prezydenckich w Rumunii i sąd rumuński unieważnił I turę, mówiąc, że wpływy rosyjskie. Potem nagle okazało się, że to nie Rosjanie, a Niemcy wpływali na powodzenie tego człowieka” – stwierdził Jakubiak.
Klaus Iohannis rzeczywiście jest etnicznym Niemcem, wcześniej przez wiele lat był merem siedmiogrodzkiego miasta Sybin i przewodniczył Demokratycznemu Forum Niemców w Rumunii. Prawdą jest także, że europosłowie Partii Narodowo-Liberalnej współtworzą Europejską Partię Ludową w Parlamencie Europejskim.
Niemniej żadne wiarygodnie źródła nie twierdzą, że Niemcy wpływali na powodzenie Călina Georgescu w wyborach. Zapytaliśmy Marka Jakubiaka o źródło podawanych przez niego informacji, ale do czasu publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
„Scenariusz rumuński” w Polsce – dwie narracje
Po unieważnieniu wyborów w Rumunii Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji, napisał na portalu X: „Obronimy Polskę przed podobnym scenariuszem”. Niektórzy publicyści wskazywali, że doświadczenia Rumunów powinny być dla Polski przestrogą. Anna Mierzyńska w oko.press podkreślała, że po wyborach w Rumunii i w Mołdawii pytanie o to, jak rząd zamierza zabezpieczyć najbliższe wybory, jest oczywiste.
„Jest to nic innego, jak planowany zamach stanu” – skomentował z kolei zapowiedzi rządu dziennikarz Romuald Kałwa, w serwisie salon24. Marek Jakubiak wskazywał natomiast, że historia rumuńskich wyborów prezydenckich pokazuje, jak argument o rosyjskim wpływie może być wykorzystywany do uzasadnienia odrzucenia niekorzystnych wyników wyborów.
Polityk stwierdził, że właśnie temu służą działania Ministerstwa Cyfryzacji. Podobnie doniesienia dziennikarzy komentował Patryk Jaki, europoseł z PiS, który wskazywał, że „za przebieg kampanii odpowiedzialne są europejskie partie głównego nurtu”, które „na Rumunii testują rozwiązania, które chcieliby zastosować w innych państwach UE”
Jak ochronić wybory w Polsce?
Ministerstwo Cyfryzacji przekazało, że służby odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo już teraz identyfikują aktywności, z których część jest inicjowana przez rosyjskie służby. W przeszłości Rosja prowadziła w Polsce kampanie dezinformacyjne, np. tworzyła strony imitujące polskie media, na których publikowano fałszywe informacje m.in. o Unii Europejskiej.
Według Raportu Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, między grudniem 2022 a listopadem 2023 roku, Polska była trzecim głównym celem zagranicznych manipulacji informacją (s. 9).
Resort ogłosił pod koniec stycznia br. program ochrony wyborów przed cyberzagrożeniami i dezinformacją. Ministerstwo zakłada m.in. prowadzenie monitoringu mediów społecznościowych, w tym wykrywanie „nieautentycznych influencerów”. Program zakłada także szkolenia i spotkania edukacyjne oraz wykrywanie dezinformacji w internecie. Zaplanowano również rozwój portalu bezpiecznewybory.pl.
Program Fact-Checking and Countering Disinformation: Poland’s 2025 Presidential Election jest prowadzony przez Stowarzyszenie Demagog dzięki wsparciu EMIF zarządzanemu przez Calouste Gulbenkian Foundation. Wyłączna odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez European Media and Information Fund (EMIF) spoczywa na autorach i niekoniecznie musi odzwierciedlać stanowisko EMIF i Partnerów Funduszu, Calouste Gulbenkian Foundation i European University Institute.
Przekaż nam 1,5% podatku!
Wesprzyj nas, przekazując 1,5% podatku na kontrolę polityków. Wpisz w PIT: KRS 0000615583
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter