Strona główna Analizy Czy strona jest wiarygodna – jak to sprawdzić samodzielnie?

Czy strona jest wiarygodna – jak to sprawdzić samodzielnie?

Czy strona jest wiarygodna – jak to sprawdzić samodzielnie?

Fot. Cookie The Pom / Unsplash / Modyfikacje: Demagog

Czy strona jest wiarygodna – jak to sprawdzić samodzielnie?

Pokazujemy, w jaki sposób łatwo zweryfikować stronę internetową.

Jeden z naszych czytelników przesłał nam link do strony howbad.info wraz z komentarzem, że „nie jest pewien, czy ta strona może choćby w małym stopniu być brana za wiarygodną”. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej tej kwestii. W tej analizie znajdziesz odpowiedź na pytanie, czy wiadomościom podanym na wspomnianej witrynie można zaufać. Poznasz także sposoby, jak samodzielnie przeprowadzić taką weryfikację.

Nie zawsze wiemy, czy źródło informacji, na które trafiamy w internecie, jest godne zaufania. Czasem możemy na nim polegać w jednej dziedzinie, a w innej okaże się bezużyteczne. Są i takie strony, które – jeśli oczekujemy sprawdzonych i rzetelnych informacji – powinniśmy omijać szerokim łukiem. Jak sprawdzić, z jakim źródłem mamy do czynienia i czy możemy mu zaufać? Z pomocą przychodzi lateral reading.

Na czym polega lateral reading i w czym może nam pomóc?

Wiedza, skąd pochodzą konkretne doniesienia i kto za nie odpowiada to kluczowa kwestia, na podstawie której oceniamy ich wiarygodność.

Lateral reading, czyli w dosłownym tłumaczeniu „czytanie boczne” lub „czytanie w poziomie”, to metoda na sprawdzenie, z jakim źródłem informacji mamy do czynienia. W przeciwieństwie do czytania wiadomości bezpośrednio na stronie – „w pionie” (to, co widzimy na pierwszy rzut oka), patrzymy również na to, co znajduje się dookoła. Skupiamy się nie tylko na treści samej witryny, ale i na wszelkich informacjach na temat tej strony, jej adresu, autorów, właścicieli itd.

Opuszczamy więc daną stronę, by – paradoksalnie – dowiedzieć się o niej więcej, niż wskazują nam informacje, które podano bezpośrednio na niej. Często inne źródła informacji stanowią istotny element „układanki” składający się na całościowy ogląd na temat witryny czy konkretnej publikacji.

Dzięki lateral reading jesteśmy w stanie ocenić wiarygodność interesującego nas źródła informacji. Szukamy informacji o m.in. autorze wiadomości czy właścicielach strony, a także finansowaniu witryny i potencjalnych intencjach ludzi, którzy za nią stoją. Nie zawsze dane te są możliwe do znalezienia, ale w tym przypadku brak informacji, również jest dla nas informacją.

Czego dotyczy strona, która posłuży nam za przykład do weryfikacji?

Na początek krótki zarys tego, co możemy znaleźć pod adresem podesłanym nam przez czytelnika. Strona howbad.info, według zamieszczonych na niej wiadomości, ma służyć do sprawdzenia partii szczepionki przeciw COVID-19. Informacje dostępne na stronie mają rzekomo umożliwić nam rozeznanie, „jak zła jest moja partia” [szczepionki – przyp. Demagog] (oryg. „how bad is my batch”).

Pod tym adresem znajdziemy również doniesienia o licznych niepożądanych działaniach wywołanych szczepionkami. Przekaz dostępny na stronie wpisuje się w teorię spiskową dotyczącą szczepionek. Zgodnie z nią niektóre partie były bardziej szkodliwe od innych, a część osób zaszczepionych otrzymała rzekomo placebo.

Dla porządku dodajmy, że szczepionki przeciw COVID-19 są bezpiecznym i skutecznym sposobem przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się pandemii. 

Jak sprawdzić wiarygodność źródła informacji?

Metoda lateral reading polega na tym, że zamiast zagłębiać się wyłącznie w treści opublikowane na weryfikowanej przez nas stronie, szukamy też tego, co na temat witryny sądzą inne osoby, instytucje i media. Otwieramy kolejne karty w przeglądarce i sprawdzamy informacje o stronie (finansowanie, bezpieczeństwo, cel jej powstania), autorze, treści oraz źródłach, z jakich skorzystano do stworzenia publikacji.

Kto stoi za stroną?

Podczas procesu weryfikacji witryny, warto poszukać odpowiedzi na pytania:

  • Kto jest jej właścicielem?
  • W jaki sposób ta osoba finansuje swoją działalność?
  • Czy strona jest bezpieczna?

Jak wskazuje Stanford History Education Groupmateriale dostępnym w serwisie YouTube, gdy analizujemy wiarygodność źródła informacji, powinniśmy przede wszystkim zadać sobie pytanie o to, kto stoi za informacją (czas nagrania 00:14).

Strony godne zaufania często dysponują zakładką „o nas”, gdzie przykładowo portale internetowe dzielą się wiadomościami o swojej historii, dokonaniach, składzie zespołu i jego doświadczeniu. Wiele stron też samodzielnie wskazuje, kto stoi za ich finansowaniem i w jaki sposób pozyskuje fundusze na bieżącą działalność.

W przypadku howbad.info nie mamy możliwości sprawdzenia tych informacji w łatwy sposób – ktoś, kto zarządza stroną, nie podaje ich z własnej woli. Widoczny jest tylko enigmatyczny napis o treści: „Created by Craig Paardekooper” oraz zachęta do wsparcia finansowego z powodu dużego ruchu użytkowników na stronie.

Zrzut ekranu ze strony howbad.info. Widoczna jest zachęta do wpłaty pieniędzy oraz napis „Created by Craig Paardekooper”.

Źródło: www.howbad.info

Craig Paardekooper, człowiek mający stać za stroną, nie jest naukowcem zajmującym się tematyką szczepionek czy epidemiologią. To informatyk, który – jeśli wierzyć informacjom na stronie – stworzył ją. Nie ma podstaw, by wierzyć w przekazywane przez niego treści w zakresie medycyny.

Dobrze mieć z tyłu głowy ogólną zasadę, że im mniej informacji możemy znaleźć o stronie, tym mniej jest ona wiarygodna. Rzetelne źródła informacji nie „wstydzą się” zaprezentowania podstawowych danych na swój temat.

Kontakt z twórcą strony

Za wiarygodnością strony przemawia również odpowiednio oznaczony, łatwy do znalezienia formularz kontaktowy lub dane do kontaktu z osobami odpowiedzialnymi za witrynę.

Na howbad.info znajdziemy adres e-mail, dzięki któremu podobno można skontaktować się z twórcą strony ([email protected]). Jednym z pierwszych wyników wyszukiwania w Google – po wpisaniu frazy „Craig Paardekooper” – jest artykuł na portalu The Daily Beast.

Marek Haj, autor tekstu, podkreśla, że – pomimo wielu prób – nie udało mu się skontaktować z osobą odpowiedzialną za stronę howbad.info.

„The Daily Beast kilkakrotnie próbował skontaktować się z Paardekooperem za pośrednictwem wielu adresów e-mail, kont w mediach społecznościowych i numerów telefonów powiązanych z nim i z projektami, nad którymi pracował. Ale ani on, ani nikt inny, kto podobno pracował z nim na jego stronie, nie odpowiedział”.

Fragment artykułu Marka Haja na portalu The Daily Beast

Bezpieczeństwo strony

Nie trzeba być informatykiem, by w prosty sposób sprawdzić, czy strona, którą odwiedzamy, jest bezpieczna. Im więcej wątpliwości w tym zakresie, tym prawdopodobnie mniej godne zaufania źródło informacji – również w kontekście przekazywanych treści.

Warto sprawdzić, czy strona korzysta z certyfikatu SSL. To protokół sieciowy używany do bezpiecznych połączeń internetowych, który zapewnia poufność transmisji danych. Aby to rozpoznać, należy przyjrzeć się adresowi URL. Na jego początku powinny znajdować się litery: „https”. Tuż obok powinniśmy widzieć zamkniętą kłódkę.

W przypadku howbad.info warunki te są spełnione, co wskazuje, że strona jest bezpieczna z perspektywy informatycznej. Jednak – jak zaraz wykażemy – niekoniecznie jest ona godna zaufania, jeśli chodzi o kwestie informacyjne.

Jeśli nie ufamy stronie na tyle, by wejść bezpośrednio w link, możemy skorzystać z narzędzia do archiwizacji (np. web.archive.org, ghostarchive.org, archive.ph) lub z wirtualnej przeglądarki (np. browserling.com). Pozwalają one podejrzeć zawartość strony bez narażania swojego sprzętu na możliwe działania niepożądane ze strony niebezpiecznych witryn. Więcej na ten temat przeczytasz w innej naszej analizie.

Możemy też sprawdzić, kto jest właścicielem witryny, np. na stronie Internet Corporation for Assigned Names and Numbers (ICANN). Witryna howbad.info widnieje w wyszukiwarce tej instytucji jako zarejestrowana w Wielkiej Brytanii. Możemy też dowiedzieć się, kiedy strona została założona (howbad.info według danych ICANN utworzono w 2021 roku).

Adres – czy nie podszywa się pod inną stronę?

Poza tym dobrze jest dokładnie przyjrzeć się adresowi strony. Czasem „literówka” może sprawić, że wydaje nam się, że odwiedzamy inną witrynę niż w rzeczywistości, np. facebookpl.eu czy faceboka.pl (zamiast facebook.com). Te przykładowe adresy prowadzą do stron uznanych przez CERT-Polska za niebezpieczne.

CERT-Polska to organizacja działająca w ramach NASK – Państwowego Instytutu Badawczego i prowadząca we współpracy z operatorami telekomunikacyjnymi rejestr witryn internetowych, które stanowią zagrożenie dla internautów. Tego typu sytuacja, jak podszywanie się pod inne strony, często występuje w przypadku internetowych oszustw, czyli scamów.

Pozostałe wątpliwości związane z bezpieczeństwem – Wielka Brytania, Nowy Jork czy jednak Australia?

Po kliknięciu przycisku, który umożliwia wsparcie finansowe dla witryny howbad.info, ukazuje się strona bardzo podobna pod względem estetycznym, na której zachęca się nas do wpłaty środków na konto bankowe.

Co ciekawe, w artykule na portalu The Daily Beast, dotyczącym strony howbad.info, czytamy, że odpowiedzialny za nią Craig Paardekooper jest Brytyjczykiem. Tymczasem na podstronie howbad.info, poświęconej wpłacie pieniędzy, dowiadujemy się, że możemy je przelać na różne konta bankowe założone w Nowym Jorku, Wielkiej Brytanii, Australii, Kanadzie i Singapurze. Nie oznacza to automatycznie, że strona jest niebezpieczna, ale powinno wzbudzać naszą czujność.

Zachęta do wpłaty na konto Craiga Paardekoopera powinna skłonić nas dozadania sobie pytania: Jaki może być cel tej publikacji? W tym przypadku strona może być prowadzona dla chęci zysku.

Informacje o autorze

Chcąc zweryfikować wiarygodność źródła informacji, powinniśmy też poszukać wiadomości dotyczących autora publikacji. W tym celu, przy zastosowaniu lateral reading, ponownie opuszczamy sprawdzaną stronę.

W kontekście autora publikacji powinniśmy sobie zadać następujące pytania:

  • Czy jego identyfikacja jest możliwa? Czy ktoś jest podpisany pod materiałem, za który odpowiada?
  • Czy autor publikacji jest ekspertem w danej dziedzinie? Czy można mu zaufać w tej konkretnej kwestii?
  • Czym zajmuje się osoba odpowiedzialna za tekst (czy to dziennikarz specjalizujący się w danej dziedzinie, czy to autorytet w danej kwestii, czy to działacz społeczny itd.)?
  • Jakie były inne publikacje tej osoby (jaki był ich temat, czy były to publikacje naukowe, czy spotkały się z krytyką)?

Co wiemy o autorze tekstów na sprawdzanej stronie?

Po wejściu w przykładowe linki podane na howbad.info naszym oczom ukażą się teksty napisane przez… Craiga Paardekoopera (np. 1, 2, 3, 4) oraz materiały niepodpisane nazwiskiem twórcy (np. 1, 2, 3, 4). 

W odniesieniu do tej drugiej grupy nie ma możliwości znalezienia innych tekstów tych autorów, ponieważ ich nie znamy – co więcej, są to powycinane i powklejane fragmenty różnych dokumentów, często bez odpowiedniego kontekstu. Przykładowo: jeden z linków dostępnych na stronie howbad.info prowadzi do podstrony z nagłówkiem „The rule of law” (z ang. rządy prawa), gdzie znajdziemy luźno połączone fragmenty Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka (np. s. 2).

W kwestii publikacji Craiga Paardekoopera możemy powiedzieć tyle, ile sam umieścił na stronie. W żadnym innym znanym medium nie znajdziemy tekstów jego autorstwa. Jego profil w serwisie linkedin.com również nie wskazuje artykułów, które  by on napisał dla szanowanych tytułów.

Wiemy natomiast, że osoba ta nie jest specjalistą w zakresie medycyny, a właśnie do takich ekspertów powinniśmy się kierować, jeśli szukamy wiarygodnych informacji dotyczących szczepień przeciw COVID-19. 

Treści opublikowane na stronie

Gdy sprawdzamy wiarygodność strony, należy zwrócić szczególnej uwagę na treści zawarte na niej. Aby je zweryfikować, również skorzystamy z informacji spoza samej witryny. W tym kontekście warto przyjrzeć się następujących kwestiom:

  • Czy tematy podjęte na stronie pojawiają się też w innych miejscach w sieci?
    • Czy to źródła godne zaufania?
    • Czy treści te zostały zweryfikowane przez organizacje factcheckingowe?
    • Czy informacje z innych źródeł są spójne z wiadomościami na sprawdzanej stronie?
  • Co na ten temat mówią pierwotne źródła informacji i oficjalne instytucje?
  • Do jakich źródeł odsyła sprawdzana strona? Czy są one godne zaufania? Czy są odpowiednie do tego konkretnego tematu?
  • Kiedy opublikowano informację?

Sprawdzamy informacje w innych źródłach – najlepiej w pierwotnych

W przypadku howbad.info istotna część argumentacji bazuje na systemie VAERS. To amerykańska baza danych, w której gromadzone są informacje dotyczące zgłoszeń zdarzeń niepożądanych po przyjęciu m.in. szczepionek.

Według wiadomości zamieszczonych na weryfikowanej stronie znajdziemy tam informacje o skutkach ubocznych preparatów, w tym o zgonach z ich powodu. Jednak gdy wyjdziemy z howbad.info, naszym oczom ukażą się informacje sprzeczne z tą narracją.

Na oficjalnej stronie systemu VAERS znajdziemy wiadomość, że każdy może zgłosić do niego informację o niepożądanym zdarzeniu. Nie są to dane o związku przyczynowo-skutkowym (nie każda śmierć po przyjęciu szczepionki jest wywołana szczepionką). Podobne informacje znajdziemy na stronie prowadzonej przez polski Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH – Państwowy Instytut Badawczy (NIZP PZH – PIB):

„Baza VAERS nie jest bazą wiarygodnych i zweryfikowanych informacji o NOP o czym informują jej autorzy. To rządowa strona internetowa, na której każdy może zgłosić dowolne informacje na temat NOP”.

Informacje na stronie szczepienia.pzh.gov.pl

Co na ten temat piszą fact-checkerzy?

Możemy również poszukać informacji na stronach organizacji factcheckingowych lub czasopism naukowych. Istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś już wcześniej zweryfikował sprawdzane przez nas doniesienia.

W tym przypadku można dołączyć do frazy wpisywanej w wyszukiwarkę słowo „fact-checking” lub „fake”. W odniesieniu do bazy VAERS odnajdziemy sporo materiałów obalających mity na temat korzystania z nich przez zwolenników teorii spiskowych.

Dobrze też sprawdzić datę publikacji. Być może zawarte w niej informacje nie są już aktualne.

Do jakich źródeł odnosi się treść publikacji?

Jak wspomnieliśmy, dobrze jest też sprawdzić źródła, z których korzystano, by stworzyć interesującą nas publikację. Czy są one godne zaufania? Czy nie dokonano żadnych manipulacji? Czy źródło, na które powołano się na stronie, faktycznie zawiera podane informacje?

W przypadku howbad.info podano wiele źródeł informacji. Jeden z linków prowadzi do materiału mającego ilustrować liczbę przypadków śmiertelnych wśród osób niezaszczepionych, w pełni zaszczepionych oraz tych, które przyjęły jedną dawkę szczepionki. Liczby przedstawiono w taki sposób, że sugerują, iż fakt bycia zaszczepionym sprawia, że prawdopodobieństwo zgonu wzrasta. Publikacja powołuje się na dane zgromadzone przez Office of National Statitics, brytyjski organ administracji rządowej. Dla przypomnienia: VAERS to amerykańska baza, zatem dane te nie są ze sobą powiązane.

Jednak twierdzenia zawarte w materiale z witryny howbad.info dotyczące tego, że to szczepionki odpowiadają za zgony, które nastąpiły u osób zaszczepionych (s. 6), nie pochodzą ze źródła, na które się powołano. Wnioski zostały wyciągnięte przez autora howbad.info, niezależnie od źródła, na które się powołuje.

Skąd pochodzą i co przedstawiają zdjęcia?

Gdy sprawdzamy źródła informacji, warto też zwrócić uwagę na pochodzenie zdjęć. Na stronie howbad.info znajdziemy ich sporo. Przy wykorzystaniu wstecznego wyszukiwania obrazem możemy zobaczyć, gdzie wcześniej pojawiały się te fotografie. Przykładowo: zdjęcie mające przedstawiać „wpływ szczepionki COVID-19 na rozwój płodu” prezentuje w istocie nieprawidłowe kostnienie w szkielecie płodów szczurów, którym podawano topiramat.

Inna fotografia dostępna na stronie howbad.info przedstawia kadr z filmu pt. „Zmarł nagle”. Opisywaliśmy ten materiał w jednej z naszych analiz, w której dowiedliśmy, że ten film nie stanowi rzetelnego źródła informacji. Na healthfeedback.org znajdziemy dokładną analizę wpisu, do którego dołączono wspomniane zdjęcie, a sam post również znalazł się na stronie howbad.info.

Zrzut ekranu ze strony howbad.info. Widoczna jest dłoń w rękawiczce i skrzepy krwi.

Źródło: www.howbad.info

Język publikacji

Jak pisaliśmy wielokrotnie na łamach Demagoga, emocjonalny język sprzyja dezinformacji. Podczas sprawdzania wiarygodności strony, warto więc zwrócić uwagę i na ten aspekt.

  • Czy zastosowany język jest emocjonalny?
  • Czy publikacja jest wyważona, czy też jednostronna?
  • Czy stosowane są clickbaity?

W przypadku howbad.info trudno mówić o obiektywnym podejściu do kwestii szczepień przeciw COVID-19. Język, jakim posługuje się autor, jest daleki od wyważonego. Jeden z tekstów dostępnych na stronie nosi tytuł „śmiertelny zastrzyk”, co sugeruje, że preparaty te są odpowiedzialne za śmierć osób zaszczepionych. Innym przykładem jest nazwanie lekarzy opowiadających się za szczepieniami „milczącymi marionetkami”.

Co więcej, na głównej stronie za pomocą clickbaitów zachęca się do kliknięcia powiązanych linków. Clickbaity to tytuły nacechowane emocjonalnie, które przede wszystkim mają na celu przyciągnięcie uwagi odbiorcy. Celowo pomija się w nich istotne informacje.

Zrzut ekranu ze strony howbad.info. Widoczne są nagłówki wraz ze słowem „new” i wykrzyknikami.

Źródło: www.howbad.info

Jak widać, teksty, do których odsyła się na stronie howbad.info, nie odnoszą się do nowych, aktualnych kwestii. Dotyczą wydarzeń z 2021 i 2022 roku. Mimo to zastosowano podwójne wykrzykniki wraz z napisem, że mamy do czynienia z „nowością”. 

Aspekty wizualne strony

Warto również zwrócić uwagę na aspekty wizualne strony, na jej estetykę. Nieuporządkowane informacje, wyskakujące okienka czy zdjęcia niepasujące do treści powinny wzbudzać naszą czujność w kontekście wiarygodności strony.

Zrzut ekranu ze strony howbad.info. Widoczny jest napis: „it’s a match” oraz zdjęcia kobiety i Justina Biebera.

Źródło: www.howbad.info

Przykładowo: na stronie howbad.info widzimy obrazek z Justinem Bieberem, niepołączony tematycznie ze szczepieniami. Tuż pod nim znajdują się doniesienia o skutkach ubocznych szczepionek przeciw COVID-19.

Podsumowanie – zrób nawyk z weryfikacji

Jak widać, samodzielna weryfikacja źródła informacji nie musi być trudnym zadaniem, do którego wykonania potrzeba zaawansowanej wiedzy czy specjalistycznego sprzętu. Wystarczy zwykły komputer i chęć, by znaleźć informacje – nie tylko na sprawdzanej stronie.

Aby wykorzystać metodę lateral reading, opuść weryfikowaną witrynę – dowiesz się więcej nt. tego, czy można jej zaufać. Pomaga to uchronić się przed dezinformacją, a przy tym pozwala natrafić na wiarygodne źródła informacji, dzięki którym możesz zapoznać się z prawdziwymi wiadomościami dotyczącymi danej sprawy. Najważniejsze w tym kontekście wcale nie wydają się zaawansowane umiejętności, lecz wyrobienie nawyku do rutynowego sprawdzania stron o wątpliwej wiarygodności.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!