Strona główna Analizy Z kamerą wśród spisków. Odcinek #24 – Satanistyczne rytuały w CERN

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #24 – Satanistyczne rytuały w CERN

Noc. Elektrownia jądrowa z czarnymi znakami przedstawiającymi pentagram. Trzy kobiety ubrane na czarno stoją przed kominami, z których bucha dym. Jedna z nich trzyma odwrócony krzyż. Po prawej widnieje sylwetka szatana. Na górze leci nietoperz.

fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Z kamerą wśród spisków. Odcinek #24 – Satanistyczne rytuały w CERN

Jak nauka może prowokować powstawanie teorii spiskowych?

„Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii” – ten cytat autora science fiction Arthura C. Clarke’a moim zdaniem świetnie oddaje nasz stosunek do wysoko wyspecjalizowanej nauki. Eksperci w białych kitlach, niczym długobrodzi mędrcy ze świata Dungeons & Dragons, również jawią się nam momentami jako powiernicy sekretnej wiedzy.

Czasem aura tajemnicy unosząca się wokół naukowców może stać się przyczynkiem do powstania teorii spiskowej. W dzisiejszym odcinku „Z kamerą wśród spisków” przyjrzymy się jednej z największych instytucji naukowych na świecie, na temat której w ostatnich latach pojawiło się kilka niepokojących doniesień.

Szwajcarskie szatany

Kilku mężczyzn w czarnych ubraniach stoi pośrodku dziedzińca pewnego budynku. Choć jest noc, to ich sylwetki są dobrze widoczne dzięki pochodniom rozpalonym wokół nich. Ciszę przerywają jedynie odległe słowa uczestników spotkania oraz komentarze odległego operatora, który nagrywa całą sytuację.

Kamera ujawnia jeszcze jeden ważny szczegół – dziwny posąg górujący nad zakapturzonymi mężczyznami. Wtem pojawia się kolejna postać. Jest to kobieta, która za chwilę zostanie zamordowana w ramach tajemniczego rytuału. Operator szybko wyłącza kamerę i prawdopodobnie ucieka z budynku, którym była siedziba Europejskiego Laboratorium Fizyki Cząstek, w skrócie CERN.

Pogadajmy o spiskach!

W krótkim czasie materiał zdobył niemałą popularność. Pisały o nim zarówno renomowane media, jak i zwykli użytkownicy internetu. Do dziś można natknąć się na nagrania analizujące podejrzane wydarzenie mające miejsce w Genewie.

Jedno z nich szczególnie zapadło mi w pamięć, nie ze względu na swoją wyrafinowaną argumentację, lecz raczej z uwagi na poziom głupoty, która wylewa się z tego parominutowego klipu.

@undertheinfluence.show we need like the avengers or something to come stop these ppl #jumpersjump #nectarseltzer #barchemistry #viettrap #podcast #ep95 ♬ original sound – Under The Influence

We fragmencie podcastu Under The Influence Show jeden ze współprowadzących stwierdza, że ma wiele wątpliwości dotyczących CERN, czyli europejskiej instytucji naukowej zajmującej się atomistyką. W podcaście słyszmy, że CERN:

  • jest przerażającą firmą,
  • zostało założone w Genewie, gdzie zdaniem historyków biblijnych swój tron miał mieć Szatan,
  • ma za cel otworzenie portali do równoległych wszechświatów,
  • jest zarządzany przez tajne elity i nikt nie wie, co tam się dzieje.

Dodatkowo opisywany wcześniej rytuał był jak najbardziej prawdziwy, a pracownicy instytucji mieli oddawać hołd jakiemuś pogańskiemu bóstwu. CERN w tej opowieści jawi się jako zła organizacja, wyciągnięta prosto z komiksów Marvela (albo prosto z umysłu miłośnika spisków).

Diabelne poczucie humoru

Zacznijmy od rzeczy podstawowych. CERN to nie jest Spółka Zło Dundersztyca. To w ogóle nie jest firma, to – instytucja naukowa. Co znaczy, że nie zajmuje się produkowaniem żadnych dóbr, przynajmniej do czasu, kiedy na rynku będzie można sprzedawać ciemną materię. Badania z zakresu fizyki prowadzone są za pomocą akceleratorów cząstek, takich jak słynny Wielki Zderzacz Hadronów (do którego jeszcze wrócimy). 

CERN zarządzany jest przez 23 państwa członkowskie, wśród których znajdziemy także Polskę. Czy to oznacza, że nasi przedstawiciele oddają hołd jakiemuś pogańskiemu bóstwu? Choć przekora pragnęłaby wykrzyknąć „Tak! Oczywiście!”, to jednak trzymajmy się faktów.

Po pierwsze, widoczny na nagraniu posąg wcale nie przedstawia jakiejś zapomnianej istoty. To posąg Śiwy, jednego z trzech głównych bogów hinduistycznego panteonu. Monument został odsłonięty w 2004 roku i był darem od Indii, które w ten sposób uczciły wieloletnią współpracę z instytucją.

Po drugie, nagranie tajemniczego rytuału to fikcja. Popularność materiału wideo sprawiła, że zareagował sam CERN, który podał, że film nie przedstawiał prawdziwego wydarzenia i powstał bez ich zgody. Przedstawiciele instytucji zwrócili uwagę, że przez teren ich placówki przewijają się rokrocznie tysiące naukowców, a niektórzy z nich „posuwają się za daleko w swoim poczuciu humoru”. Wobec żartownisiów miały zostać wyciągnięte konsekwencje.

Pokój z widokiem na piekło

Jest jeszcze kwestia szatańskiego tronu, który miał znajdować się w Genewie. Jak się okazuje, to całkiem popularna, biblijna teoria spiskowa, która raz po raz pojawia się np. na TikTokuPodłożem tej teorii jest Apokalipsa św. Jana (bo co innego, prawda?). W rozdziale drugim możemy przeczytać:

„Aniołowi Kościoła w Pergamonie napisz: To mówi Ten, który ma miecz obosieczny, ostry.

Wiem, gdzie mieszkasz: tam, gdzie jest tron szatana,

a trzymasz się mego imienia

i wiary mojej się nie zaparłeś, nawet we dni Antypasa, wiernego świadka mojego,

który został zabity u was, tam gdzie mieszka szatan”.

Zgodnie z przekazem miłośników teorii spiskowych rzeczony Antypas miał zostać zabity w świątyni Apollyona, która znajdowała się w miejscu, gdzie obecnie jest Genewa.

Pogłoski te dementuje teolog Dan McClellan, który w swoich materiałach obala fałszywe treści powiązane z Biblią. W jednym z filmików odnosił się do szatańskiego tronu z Genewy. Jak się okazuje, cały spiskowy przekaz bazuje na edytowanych wpisach w Wikipedii, podających wspomnianą świątynię jako miejsce śmierci Antypasa. W rzeczywistości nie istniała żadna taka świątynia, a już na pewno nie zbudowano jej na terenach współczesnej Szwajcarii.

Genewskie wrota

Pozostaje jeszcze pytanie, czy celem CERN jest stworzenie portalu między wymiarami. Jeśli poszukamy w internecie pogłosek na ten temat, znajdziemy doniesienia o tym, że naukowcy za pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów komunikują się z demonami, a przejście do równoległej rzeczywistości ma być możliwe dzięki rzadkiemu układowi planet.

Zacznijmy od tego, że ani Wielki Zderzacz Hadronów, ani żaden z innych sprzętów będących na wyposażeniu CERN nie jest w stanie wygenerować dość energii, aby móc otworzyć jakikolwiek portal. Jak powiedział „USA Today” prof. Dejan Stojkovic, aby za pomocą akceleratora cząsteczek otworzyć nawet mikroskopijną czarną dziurę, bazując na prawach fizyki, potrzeba by maszyny o rozmiarach całego wszechświata.

Uruchomienie zderzacza miałoby wywołać także nowe efekty Mandeli. To rodzaj fałszywego wspomnienia, czyli przekonania, że coś w naszej przeszłości wyglądało inaczej niż w rzeczywistości. Nazwa efektu Mandeli wywodzi się z panującego przekonania, że lider ruchu zwalczającego apartheid w RPA zmarł w latach 80. w więzieniu, podczas gdy tak naprawdę odszedł w 2013 roku.

Werdykt: zaCERNowani

Demoniczne rytuały, portale do piekła, szatańskie trony – do wszystkich tych pogłosek CERN podchodzi tak samo poważnie jak do swojej codziennej pracy. Na stronie internetowej instytucji znajdziemy obszerną zakładkę FAQ, w której wyjaśniono każde z popularnych internetowych doniesień. Dzięki temu możemy spać spokojnie… chyba że rzeczywiście Wielki Zderzacz Hadronów sprawi, że Doom stanie się prawdą.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!