Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Czy to zdjęcie przedstawia zbiornik do gaszenia elektryków? Sprawdzamy to
Przyglądamy się fake newsowi na temat zdjęcia, które rzekomo przedstawiało zbiornik dostosowany do gaszenia pożarów samochodów elektrycznych. Wyjaśniamy, gdzie wykonano fotografię, czym jest ten obiekt i jak wygląda gaszenie elektryków.
fot. Pexels / Facebook / Modyfikacje: Demagog
Czy to zdjęcie przedstawia zbiornik do gaszenia elektryków? Sprawdzamy to
Przyglądamy się fake newsowi na temat zdjęcia, które rzekomo przedstawiało zbiornik dostosowany do gaszenia pożarów samochodów elektrycznych. Wyjaśniamy, gdzie wykonano fotografię, czym jest ten obiekt i jak wygląda gaszenie elektryków.
ANALIZA W PIGUŁCE
- W mediach społecznościowych pojawił się wpis ze zdjęciem zbiornika retencyjnego, który opisano jako „zbiornik wodny ze specjalną platformą do gaszenia elektrycznych pojazdów”.
- Zdjęcie przedstawia zbiornik retencyjny w Białymstoku. Powstał on w 2023 roku w pobliżu drogi, w ramach rozbudowy Intermodalnego Węzła Komunikacyjnego. W sieci nie ma wiarygodnych informacji o tym, by wykorzystywano go do gaszenia aut. Wiele otwartych zbiorników retencyjnych posiada rampę dojazdową, ale to nie oznacza, że taka konstrukcja została umieszczona przy zbiorniku w związku z potrzebą gaszenia tam samochodów elektrycznych.
- Gaszenie płonącego auta elektrycznego w zbiorniku retencyjnym lub w innym otwartym zbiorniku czy cieku wodnym (np. w rzece, w jeziorach) nie należy do rekomendowanych metod.
Tam, gdzie silne emocje, tam może pojawić się wiele niedopowiedzeń, plotek czy nawet fake newsów. Podobnie jest z pożarami samochodów elektrycznych, które stały się tematem nieprawdziwych informacji. Przykładem tego jest facebookowy wpis, który pojawił się pod koniec listopada. Rzekomo miał on przedstawiać zdjęcie zbiornika, który został wyposażony w specjalną rampę do gaszenia pożarów samochodów elektrycznych.
Niektórzy użytkownicy uwierzyli w ten przekaz, ale znalazło się też spore grono sceptycznych internautów, którzy pytali o to, gdzie ma znajdować się taki zbiornik. Jak pisał jeden z użytkowników: „Bzdura, najpewniej jest to zbiornik do gromadzenia deszczówki i rampą do poboru przez straż pożarną”.
To zdjęcie nie przedstawia specjalnej konstrukcji do gaszenia pojazdów
Wiele otwartych zbiorników retencyjnych posiada rampę dojazdową, ale to nie oznacza, że betonowa konstrukcja z drogą do wody, przedstawiona na zdjęciu, została umieszczona przy zbiorniku w związku z potrzebą gaszenia tam samochodów elektrycznych.
Udało nam się ustalić, że fotografia przedstawia zdjęcie zbiornika retencyjnego w Białymstoku. Powstał on w 2023 roku w pobliżu drogi, w ramach rozbudowy Intermodalnego Węzła Komunikacyjnego. Podczas wyszukiwań nie odnaleźliśmy oficjalnych źródeł, które informowałyby o wykorzystywaniu tego zbiornika do gaszenia płonących pojazdów.
Gaszenie auta elektrycznego – czy zbiornik retencyjny to dobry pomysł?
Ugaszenie płonącego auta elektrycznego w zbiorniku retencyjnym lub w innym otwartym zbiorniku czy w cieku wodnym (np. w rzece, w jeziorze) nie należy do rekomendowanych metod. Prawidłowo prowadzony proces gaśniczy zaczyna się od zapewnienia bezpieczeństwa strażaka i osób postronnych poprzez wyznaczenie strefy zagrożenia. Do gaszenia typowego pożaru auta elektrycznego używa się wody oraz proszków gaśniczych. Jak podaje Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej (KG PSP):
- niewielkie pożary: „można gasić wodą lub gaśnicą ABC lub AB”,
- rozwinięte pożary: „należy gasić wodą”,
- widoczne pożary akumulatora: „należy gasić wodą”.
W przypadku poważniejszego pożaru stosuje się kontenery ratownicze, czyli specjalistyczny sprzęt gaśniczy będący na wyposażeniu polskiej straży pożarnej. KG PSP podkreśla, że kontenery można wykorzystać wtedy, gdy opisane wcześniej sposoby schłodzenia akumulatora są nieskuteczne. Kontenery działają jak „bufor wodny” w czasie długotrwałych akcji gaśniczych – zmniejszają ryzyko sytuacji, w której strażakom zabraknie wody do walki z pożarem. Sprzęt ten może być także stosowany do chłodzenia akumulatorów pojazdów o napędzie elektrycznym.
Czy strażacy są przygotowani do gaszenia samochodów elektrycznych?
Wokół samochodów elektrycznych narosło już wiele mitów – a wiele z nich dotyczy właśnie ich gaszenia. Bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski, w podcaście „Elektrycznie tematyczni”, wyjaśniał [czas nagrania 13:16]:
„Pożary samochodów jesteśmy w stanie bardzo szybko, sprawnie ugasić […] Dla strażaków pod kątem ratowniczym nie jest to nic takiego, z czym byśmy sobie nie poradzili […] Gasimy na przykład instalacje elektryczne wysokiego napięcia […] więc samochody elektryczne nie stanowią dla nas większego wyzwania”.
Kierzkowski mówił również, że każdy samochód jest trudny do ugaszenia, jeśli pożar obejmie kabinę. Natomiast gaszenie samochodu elektrycznego wygląda bardzo podobnie do gaszenia samochodu spalinowego. Używa się w tym celu przede wszystkim wody [czas nagrania 18:48]. Z kolei bryg. mgr inż. Rafał Podlasiński ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej, w komentarzu dla Demagoga, wyjaśniał szczegółowo:
„Technika gaszenia elektryka może być wydłużona w stosunku do samochodu spalinowego. Wszystko za sprawą baterii wysokowoltowych, które umieszczone są w szczelnych obudowach. Te, w przypadku pożaru, mogą chronić baterie przed ogniem i temperaturą. Jednak w sytuacji pożaru rozwiniętego, który obejmuje baterie, szczelne obudowy utrudniają podawanie środków gaśniczych bezpośrednio do ogniw. To jednak nie oznacza, że takiego pożaru nie sposób ugasić. Po prostu akcja gaśnicza trwa wówczas dłużej i wymaga zużycia większej ilości środków gaśniczych”.
Co istotne, po ugaszeniu pożaru należy sprawdzić, czy uszkodzeniu nie uległ akumulator pojazdu, który może się zapalić. Jak podkreślają strażacy, w takim przypadku niezbędne jest zapewnienie większej ilości wody niż w przypadku pożaru samochodu z napędem spalinowym. Wynika to konieczności obniżenia temperatury tej części samochodu. KG PSP podkreśla, że proces chłodzenia – nawet po zlikwidowaniu widocznych oznak palenia – może zająć od kilku do kilkunastu godzin.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter