Strona główna Fake News Przemyśl – jak wygląda sytuacja uchodźców przy granicy?

Przemyśl – jak wygląda sytuacja uchodźców przy granicy?

Przemyśl – jak wygląda sytuacja uchodźców przy granicy?

Wyjaśniamy, co się dzieje na granicy i w niedaleko położonym Przemyślu.

W mediach społecznościowych pojawiają się liczne doniesienia o różnych wydarzeniach na granicy z Ukrainą – wśród uchodźców rzekomo dominują młodzi mężczyźni z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy dopuszczają się przemocy i kradzieży, a także próbują przekraczać granicę bez wymaganych dokumentów. Doniesienia o pojedynczych przypadkach nie dowodzą jednak, że chodzi o szersze zjawisko, a niepotrzebna panika może napędzać dezinformację i ataki na uchodźców.

Informacje o nie-ukraińskich uchodźcach zalewają sieć

Jednym z dominujących przekazów związanych z kryzysem na granicy polsko-ukraińskiej jest to, że rzekomo wśród uchodźców przybywających do Polski sami Ukraińcy stanowią mniejszość. 

„Tylko 20 proc. to matki z dziećmi” – pisze portal Tysol.pl, powołując się na domniemanego ratownika medycznego z Korczowej. Nagranie z wywiadem, którego udzielił mężczyzna, notuje również liczne wyświetlenia na YouTubie.

„50, może być 60 proc. to jest Hindusi” – słyszymy z kolei od mężczyzny w innym filmie z granicy polsko-ukraińskiej, krążącym po mediach społecznościowych.

To tylko dwa przykłady, jednak w sieci można znaleźć wiele relacji „naocznych świadków”, którzy przedstawiają różne, często skrajne liczby. Żadna z tych informacji nie znajduje odzwierciedlenia w oficjalnych danych.

Mamy potwierdzenie: wśród uchodźców dominują Ukraińcy

Pisaliśmy, że informacje, zgodnie z którymi wśród uchodźców dominują osoby niebędące Ukraińcami, są nieprawdziwe.

Wydział prasowy MSWiA poinformował nas 1 marca, że: „Dominującą grupą uchodźców w Polsce są obywatele Ukrainy, ale wśród osób odprawianych przez Straż Graniczną znajdują się też obywatele USA, Nigerii, Indii, Gruzji i innych państw”.

Rzeczniczka prasowa Straży Granicznej por. SG Anna Michalska, 2 marca, przekazała nam natomiast, że: „Od 24.02 do Polski z Ukrainy wjechało ok. 480 tys. osób. Ok. 90% z nich to obywatele Ukrainy. Pozostałe osoby, to obywatele państw UE i strefy Schengen, oraz innych krajów – państw całego świata”.

Zatem liczba uchodźców niebędących Ukraińcami wynosiła 2 marca ok. 48 tys. Jest to spora liczba, a jeśli do tego pojawiają się liczne zdjęcia i nagrania pokazujące grupy czarnoskórych osób, łatwo jest ulec wrażeniu, że wśród uchodźców wcale nie dominują Ukraińcy.

MSWiA uspokaja: większość uchodźców trafia do polskich rodzin

Ponadto, jak zapewnia wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker, zdecydowana większość osób, które przekroczyły granicę, trafiły do polskich (często swoich własnych) rodzin (czas nagrania 7:19).

Przedstawiciel rządu wskazał również, że obywatelki Ukrainy z dziećmi są kierowane innym szlakiem niż mężczyźni z pozostałych krajów (czas nagrania 5:17). Poinformował ponadto, że Polska współpracuje z konsulami m.in. Uzbekistanu i Indii, którzy dbają, by obywatele tych państw wrócili do swoich krajów. 

Wiceminister wskazał, że tylko 1 marca wyleciało z Polski ponad 400 studentów z Indii (czas nagrania 4:02).

Szefernaker: „Osoby z krajów trzecich są poddawane odpowiedniej procedurze”

W sieci można znaleźć też wiele materiałów, których autorzy twierdzą, że przybywający do Polski z Ukrainy obywatele państw Afryki i Bliskiego Wschodu robią to w sposób nielegalny i nie mają ze sobą wymaganych dokumentów. 

W środę 2 marca do tych doniesień odniósł się wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker, który na antenie radia RMF FM zapewnił, że w pierwszej kolejności do Polski wpuszczani są obywatele Ukrainy, przede wszystkim kobiety i dzieci (czas nagrania 1:17). 

Natomiast osoby z krajów trzecich są poddawane odpowiednim procedurom i muszą mieć wymagane dokumenty. Jeśli nie mają ze sobą dokumentów, trafiają do zamkniętych ośrodków straży granicznej (czas nagrania 1:37). 

– Osoby, które są bez dokumentów, z państw trzecich nie mają szansy przejść przez granicę – poinformował wiceszef MSWiA. 

Już wcześniej resort zapewnił nas, że wobec osób, w stosunku do których są wątpliwości związane np. z brakiem dokumentów, funkcjonariusze Straży Granicznej stosują odpowiednie procedury sprawdzające.

Zalew informacji o napadach w Przemyślu

W ostatnich kilkudziesięciu godzinach Facebook, Twitter i inne media społecznościowe zostały zalane informacjami o napadach, kradzieżach czy gwałtach ze strony migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy dostali się do Polski z Ukrainy. O domniemanym chaosie wywoływanym przez migrantów z Afryki donoszą też m.in. Media Narodowe.

Facebookowy profil Podkarpaccy Kibice pisał np. o „pocięciu nożem młodej kobiety” w dzielnicy Zasanie w Przemyślu. Pojawiły się również rozpowszechniane pocztą pantoflową informacje, że kobieta była hospitalizowana.

Zrzut ekranu z filmu o rzekomej napaści na kobiety w Przemyślu

Źródło: www.facebook.com

Podinsp. Marta Tabasz-Rygiel, rzeczniczka prasowa KWP w Rzeszowie, poinformowała nas, że przemyska policja nie odnotowała incydentu zaatakowania kobiety nożem.

Informacji tej nie potwierdza również Paweł Bugira, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala im. św. o. Pio w Przemyślu (najbliższej placówki miejsca domniemanego zdarzenia):

„W naszym szpitalu nie było przypadku, o jaki Pani pyta. Innymi słowy: Do naszego szpitala w ostatnich dniach nie trafiła żadna kobieta, która została »pocięta lub dźgnięta nożem«”.

Identyczną informację przekazał nam rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu przy Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej. Ratownicy tej placówki nie przyjęli zgłoszenia od kobiety „pociętej nożem”.

W świetle tych informacji doniesienia o ataku na kobietę ze strony uchodźców z Bliskiego Wschodu należy uznać za fałszywą.

Incydenty nie świadczą o powszechności zjawiska

W przygranicznych miejscowościach rzeczywiście jednak doszło do pojedynczych incydentów z udziałem uchodźców. W Medyce miał miejsce atak nożownika na sprzedawcę w sklepie spożywczym. 

Nagranie z wydarzenia krąży w mediach społecznościowych, o sprawie pisały również media, m.in. Super ExpressTVP Info. Na temat „licznych kradzieży sklepowych dokonanych przez imigrantów ekonomicznych z bliskiego wschodu” czytamy też w poście Podkarpackich kibiców.

Podinsp. Marta Tabasz-Rygiel poinformowała nas, że – oprócz wspomnianego napadu na sklep – na terenie Przemyśla i okolic nie odnotowano jednak wzmożonej przestępczości

„Nie odnotowaliśmy żadnego zgwałcenia, napaści seksualnej, nie dochodziło do kradzieży, włamań czy zniszczeń. Jedno zdarzenie w sklepie w Medyce (cudzoziemiec zaatakował sprzedawcę, sięgnął po nóż. Mężczyzna błyskawicznie go obezwładnił i przekazał Policji. Mężczyzna, ob. Maroka usłyszał zarzut rozboju) nie może budować przekazu, że jest niebezpiecznie. Nie odnotowywaliśmy nawet drobnych kradzieży, których sprawcami byliby cudzoziemcy”.

Odgryziony fragment palca to prawda. To najpoważniejsze zdarzenie, do jakiego doszło przy granicy

Media obiegła też informacja, że obywatel Turkmenistanu odgryzł palec ratownikowi medycznemu. O wydarzeniu poinformowała na Facebooku Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu. 

Post nie jest już jednak dostępny, ponieważ – jak wyjaśniła stacja – wywołał on falę mowy nienawiści i został „instrumentalnie wykorzystywany w celu stwarzania atmosfery zagrożenia”.

Potwierdzenie tej informacji również udało nam się uzyskać w rzeszowskiej KWP. Jak poinformowała nas podinsp. Marta Tabasz-Rygiel:

„Potwierdzam, że wtorek (1.03) wieczorem, 44-letni mężczyzna (obywatel Turkmenistanu) podczas transportu medycznego z Medyki do szpitala w Przemyślu zaatakował ratownika medycznego i odgryzł mu fragment palca. Mężczyzna uciekł z karetki, znamy jego tożsamość. Trwają czynności poszukiwawcze”.

Pomiędzy wtorkiem a środą nastąpił wzrost incydentów dezinformacyjnych o 20 000 proc.!

To, że pojawiają się pojedyncze sygnały o takich wydarzeniach, nie oznacza jeszcze, że możemy mówić o powszechnym zjawisku. Ataki oraz agresja są pochodną chaosu związanego z wojną, jak i koniecznością ucieczki i nie dotyczą ogółu uchodźców. 

Ponieważ jednak doniesienia o brutalnym i agresywnych zachowaniu są niezwykle nośne w mediach (zwłaszcza jeśli dotyczą osób z innych kultur), można odnieść mylne wrażenie, że skala zjawiska jest znacznie większa, niż ma to miejsce w rzeczywistości.

W środę 2 marca Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych informował o ponad 120 tys. prób dezinformacji w przestrzeni polskich mediów społecznościowych, dotyczących wojny w Ukrainie. W stosunku do poprzedniej doby odnotowano wzrost liczby takich incydentów aż o 20 tys. proc.

Po środowym kryzysie liczba dezinformacji spadła

Kolejna doba była już nieco spokojniejsza. W czwartek Instytut poinformował o 20 tys. prób rozprzestrzeniania dezinformacji na tematy ukraińskie, czyli liczba incydentów zmniejszyła się w stosunku do poprzedniego dnia o 85 proc.

Jak wskazuje Instytut, w dezinformujących materiałach dominuje przekaz budowy zagrożenia wewnętrznego na terenie Polski.

Panika napędza dezinformację. Dezinformacja napędza panikę

Celem publikowania tak dużej liczby fałszywych lub zmanipulowanych treści dotyczących uchodźców z Ukrainy może być wywołanie paniki i wzmocnienie ataków na osoby, które przybywają do Polski.

Już teraz w mediach pojawiają się doniesienia o „polowaniach” na uchodźców, a w Przemyślu ulice patrolują grupy kibiców, przekonujące, że mieszkańcy skarżą się na kradzieże i ataki uchodźców pochodzenia nie-ukraińskiego.

Działania grup kibicowskich mają polegać na – jak same opisują „legitymowaniu oraz odprowadzeniu osób bez dokumentów siedzących w parkach, kamienicach, podwórkach, w blokach, na schodach przed klatkami na dworzec skąd pociągiem opuszczali miasto”.

Podinsp. Marta Tabasz-Rygiel potwierdza istnienie tej inicjatywy, przestrzega jednak, że takie inicjatywy obywatelskie nie mają uprawnień do patrolowania. „Mamy informacje, że osoby z pewnych środowisk prezentują, zwłaszcza w mediach społecznościowych taką inicjatywę jak patrole obywatelskie. Zapewniam, że wyłącznie policja i funkcjonariusze innych służb są upoważnieni do realizacji takich zadań jak patrolowanie” – przekazała nam rzeczniczka.

Policja nie odnotowała dotąd większej liczby przestępstw

Również Policja regularnie przestrzega przed uleganiem panice związanej z natężeniem informacji o atakach przy granicy. Funkcjonariusze zapewniają, że na przygranicznych terenach nie odnotowano w ostatnim czasie większej liczby przestępstw niż dotychczas.

Jak 1 marca poinformowała nas rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie: „(…) przy granicy, w punktach recepcyjnych, służbę pełnią również policjanci pionu kryminalnego. Ich zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa osobom, które w Polsce szukają pomocy i zapobieganie, aby nie padli ofiarą przestępstw, np. kradzieży, oszustwa czy związanych z handlem ludźmi”.

O tym, że na przejściach granicznych i w Przemyślu znajduje się wielu funkcjonariuszy, którzy dbają o porządek i zapewniają bezpieczeństwo, Policja informuje również w swoich mediach społecznościowych.

Podinsp. Marta Tabasz-Rygiel przekazała nam, że „Znaczne siły policji czuwają nad bezpieczeństwem mieszkańców naszego województwa i osób, które w przebywają na terenie Polski. W działaniach związanych z sytuacja na granicy, podkarpackich policjantów wspiera około 800 funkcjonariuszy z innych województw”.

Te same zapewnienia padły z ust wiceministra Szefernakera. – W ostatnich dniach znaczne siły Policji, w dwóch garnizonach, garnizonie lubelskich i podkarpackim, zostały zwiększone. 1500 osób w tych dwóch garnizonach, o tyle zostały zwiększone te garnizony – wyjaśnił na antenie RMF FM (czas nagrania 2:18). 

Dodał też, że – w związku z przyspieszeniem procesu przepuszczania ludzi przez granicę ze strony ukraińskiej i powstającymi z tego powodu zatorami – od wczesnych godzin rannych 2 marca w samym Przemyślu jest 300 funkcjonariuszy więcej.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram