Strona główna Wypowiedzi Czy wzrost wynagrodzeń sprawia, że inflacja jest mniej odczuwalna?

Czy wzrost wynagrodzeń sprawia, że inflacja jest mniej odczuwalna?

Czy wzrost wynagrodzeń sprawia, że inflacja jest mniej odczuwalna?

Henryk Kowalczyk

Poseł
Prawo i Sprawiedliwość

Jeśli ktoś zarabia o 20 proc. więcej, a inflacja wynosi 6 proc., to mu 14 proc. zostaje w kieszeni.

Gość Radia Zet, 04.11.2021

Manipulacja

Wypowiedź uznajemy za manipulację, gdy zawiera ona informacje wprowadzające w błąd lub naginające/przeinaczające fakty, w szczególności poprzez:

  • pominięcie ważnego kontekstu,  
  • wykorzystywanie poprawnych danych do przedstawienia fałszywych wniosków,  
  • wybiórcze wykorzystanie danych pasujących do tezy (cherry picking), 
  • używanie danych nieporównywalnych w celu uzyskania efektu podobieństwa lub kontrastu,  
  • wyolbrzymienie swoich dokonań lub umniejszenie roli adwersarza, 
  • pozamerytoryczne sposoby argumentowania.

Sprawdź metodologię

Gość Radia Zet, 04.11.2021

Manipulacja

Wypowiedź uznajemy za manipulację, gdy zawiera ona informacje wprowadzające w błąd lub naginające/przeinaczające fakty, w szczególności poprzez:

  • pominięcie ważnego kontekstu,  
  • wykorzystywanie poprawnych danych do przedstawienia fałszywych wniosków,  
  • wybiórcze wykorzystanie danych pasujących do tezy (cherry picking), 
  • używanie danych nieporównywalnych w celu uzyskania efektu podobieństwa lub kontrastu,  
  • wyolbrzymienie swoich dokonań lub umniejszenie roli adwersarza, 
  • pozamerytoryczne sposoby argumentowania.

Sprawdź metodologię

  • Według danych GUS pod koniec października inflacja wyniosła 6,8 proc., a nie 6 proc., jak stwierdził Henryk Kowalczyk.
  • W zależności od przyjętej metodologii wzrost przeciętnych wynagrodzeń Polaków w ostatnich miesiącach wyniósł od 7,9 do 9,5 proc. Oznacza to, że przy inflacji na poziomie 6,8 proc. średnie wynagrodzenie pozwala na kupno większej ilości towarów i usług jedynie o ok. 1,1-2,7 proc.
  • Henryk Kowalczyk mógł mieć na myśli wzrost wynagrodzeń w sektorze ochrony zdrowia, gdzie w pierwszym półroczu br. pensje rzeczywiście wzrosły o ponad 20 proc. Sekcja ta jest jednak wyjątkiem – w żadnej innej wynagrodzenia nie wzrosły więcej niż 10 proc.
  • Wypowiedź ministra miała zapewne stanowić teoretyczny przykład zależności między wzrostem inflacji a poziomem przeciętnego wynagrodzenia. Ponieważ jednak przytoczone przez niego dane mogą wprowadzać w błąd odnośnie do faktycznej ilości towarów i usług, na które dziś średnio można sobie pozwolić, zarabiając uśrednioną pensję, wypowiedź oceniamy jako manipulację.

Kontekst wypowiedzi

W nadawanej 4 listopada 2021 roku audycji pt. „Gość Radia Zet” Beata Lubecka rozmawiała z wicepremierem, ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, Henrykiem Kowalczykiem. Dyskusja dotyczyła wielu wydarzeń ze sceny krajowej ostatniego tygodnia, w tym podwyżki stóp procentowych ogłoszonych przez prezesa Narodowego Banku Polskiego, Adama Glapińskiego. Tym samym poruszono kwestię inflacji i problematycznego tematu wzrostu cen towarów w ostatnim czasie w Polsce.

Kowalczyk zaprzeczył negatywnemu działaniu inflacji, przekonując, że na zjawisko to trzeba patrzeć z perspektywy wzrostu wynagrodzeń. Wicepremier stwierdził, że „Jeśli ktoś zarabia o 20 proc. więcej, a inflacja wynosi 6 proc., to mu 14 proc. zostaje w kieszeni”.

Przedmiotem analizy będą dwa istotne aspekty tej wypowiedzi, czyli wzrost wynagrodzeń i wartość inflacji oraz sposób przedstawienia zależności między nimi.

Wynagrodzenia i inflacja

Według Kowalczyka wzrost zarobków wyniósł 20 proc., a wartość inflacji jest na poziomie 6 proc. Jeśli chodzi o inflację, czyli wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, w październiku osiągnęła poziom 6,8 proc. Według Adama Glapińskiego, prezesa NBP, najwyższe wartości inflacja w Polsce osiągnie w styczniu 2022 roku, kiedy to stopa inflacji ma wynosić 7 proc., by następnie regularnie się obniżać.

„Szczególnie wysoka inflacja zapowiada się – jakby jej szczyt – w styczniu 2022. Ta inflacja jest w tej chwili podniesiona i spodziewamy się, że w styczniu 2022 r. do tego pułapu 7 proc., może trochę powyżej, może dojść. Od tego momentu będzie maleć (…) wszystko wskazuje na to, że po tej górce w styczniu ceny będą spadać”.

Jeśli chodzi o wynagrodzenia, ich wzrost w Polsce liczony jest dwiema metodami: 

  • przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (dotyczy podmiotów gospodarczych, w których liczba pracujących przekracza 9 osób, oraz jednostek sfery budżetowej niezależnie od liczby pracujących),
  • przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej (obejmuje wszystkie podmioty gospodarki narodowej, w tym jednostki o liczbie pracujących do 9 osób).

19 października Główny Urząd Statystyczny poinformował, że w trzecim kwartale 2021 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 5 885,75 zł. W trzecim kwartale 2020 roku wynosiło 5 371,81 zł. Oznacza to wzrost przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw o 9,5 proc. rok do roku, a nie jak stwierdził Kowalczyk – o 20 proc.

Najnowsze dostępne dane dotyczące przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej dotyczą pierwszego półrocza br. – jego wartość wyniosła wówczas 5 593,53 zł. W analogicznym okresie rok wcześniej przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej było równe 5 181,07 zł. Odnotowany wzrost wyniósł w tym przypadku 7,9 proc. w stosunku do roku ubiegłego.

Błąd w obliczeniach

Minister Henryk Kowalczyk przedstawił prosty schemat zależności między zwiększonymi zarobkami i inflacją, w którym obywatel wychodzi z 14-procentowymi oszczędnościami.

Przede wszystkim, jak już pisaliśmy, dane, na które powołuje się minister, są błędne. Jeśli weźmiemy wartości wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw na poziomie 9,5 proc. i inflacji 6,8 proc., to średnie wynagrodzenie miesięczne pozwala na kupno większej ilości towarów i usług, ale tylko o ok. 2,7 proc. większej

Jeśli weźmiemy pod uwagę wynagrodzenia w gospodarce narodowej, średnie zarobki pozwolą na zakup jeszcze mniejszej ilości towarów i usług – w tym przypadku różnica między średnim wynagrodzeniem a inflacją wynosi zaledwie 1,1 proc.

Co więcej, statystyki podawane przez GUS to dane uśrednione – nie każdy dostaje podwyżki tej wysokości. Sam urząd podaje, że w pierwszym półroczu br. wzrosty wynagrodzeń rok do roku wahały się w zależności od sektora: „Największy w sekcji opieka zdrowotna i pomoc społeczna (o 21,6%). Natomiast najmniejszy wzrost analizowanego wynagrodzenia wystąpił w sekcji działalność finansowa i ubezpieczeniowa (o 1,8%)”. Dane te dotyczą wzrostu przeciętnych wynagrodzeń w gospodarce narodowej.

Minister miał być może na myśli wynagrodzenia w służbie zdrowia, które rzeczywiście wzrosły o ponad 20 proc. Jednak w żadnym innym sektorze gospodarki wzrost wynagrodzeń nie zbliżył się do tego poziomu. Drugi najwyższy wzrost dotyczył sektora przetwórstwa przemysłowego – ok. 9 proc.

 

Działanie w ramach projektu „Fakty w debacie publicznej” realizowanego z dotacji programu „Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy”, finansowanego z Funduszy EOG.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!