Strona główna Analizy INFOSKAN #4 – ekspercki newsletter o fact-checkingu

INFOSKAN #4 – ekspercki newsletter o fact-checkingu

INFOSKAN #4 – ekspercki newsletter o fact-checkingu

Przed Tobą czwarty numer naszego newslettera, w którym piszemy o:

  • skoku popularności aplikacji Signal,
  • zjawisku deepfake’ów na przykładzie bożonarodzeniowego filmiku z Królową Elżbietą,
  • lawinie fake newsów po zamieszkach na amerykańskim Kapitolu,
  • algorytmie wykrywającym wśród internautów tendencję do publikowania dezinformacji,
  • zdemaskowaniu rosyjskich służb wywiadowczych przez Bellingcat,
  • wykładzie Eliota Higginsa o metodologii pracy Bellingcat,
  • nominacji IFCN do Pokojowej Nagrody Nobla,
  • „trackerze” wypełniania obietnic przez Joe Bidena w pierwszych 100 dniach prezydentury,
  • „lex Trump”, czyli polskim projekcie ustawy o wolności słowa,
  • inauguracji Joe Bidena na 46. prezydenta USA,
  • naszej najnowszej grze edukacyjnej – Fajnie, że wiesz.

W czwartym numerze polecamy również narzędzie ze stajni Google – Fact Check Explorer, który pokazuje analizy fact-checkingowe, zebrane z różnych zakątków Internetu. Mamy dla Was również kolejną wartą uwagi lekturę – tym razem są to „Trolle Putina”, autorstwa Jessikki Aro.

Światowy zwrot użytkowników WhatsAppa w kierunku Signala

 

Jeszcze kilka lat temu internetowy komunikator Signal był używany tylko przez osoby wysoko ceniące sobie prywatność. Jednak w ostatnim czasie jego popularność urosła na tyle, że momentami użytkownicy aplikacji musieli się borykać z problemami związanymi z jej poprawnym działaniem.

Jeszcze na początku zeszłego roku z aplikacji WhatsApp korzystały blisko 2 mld osób. Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem 2021 roku. WhatsApp nagle zaczął informować swoich użytkowników o zmianie polityki przetwarzania ich danych. Zmiana polega m.in. na poprawie komunikacji biznesowej pomiędzy firmami a zwykłymi użytkownikami. Od stycznia zwiększyła się również liczba krajów, w których dostępne są płatności w platformie WhatsApp. Obszar ten poszerzono m.in. o Indie. Dla użytkowników najważniejsza okazała się jednak informacja, że dane z komunikatora mają być przekazywane jego właścicielowi, czyli Facebookowi. W rzeczywistości to, że WhatsApp przekazuje dane Facebookowi, nie jest żadną nowością. Można się o tym przekonać, czytając artykuł magazynu Wired. W oficjalnym komunikacie wyjaśniono, że aktualizacja nie przewiduje żadnych nowych rozwiązań w kwestii prywatności, a wprowadzone zmiany dotyczą wyłącznie zakupów za pośrednictwem tego komunikatora.

Image of Signal app on a phone.

 

WhatsApp oczywiście dalej pozostaje w pełni szyfrowanym narzędziem. Facebookowi będą przekazywane metadane, czyli informacje o tym, z kim rozmawiamy, kiedy i gdzie. Natomiast to, co najważniejsze z perspektywy użytkowników na całym świecie, czyli treści rozmów, dalej powinno być bezpieczne. Do całej sprawy odniósł się również Elon Musk – twórca oraz właściciel marki samochodów elektrycznych Tesla i prywatnej firmy kosmicznej SpaceX. Na Twitterze w lakoniczny sposób wyraził on swoją opinię na temat rzekomej zmiany na gorsze w polityce WhatsAppa, pisząc: „Use Signal”, czyli „Używajcie Signala”. Inwestorzy giełdowi po tweecie Muska ochoczo rzucili się na wskazaną przez niego firmę. Pojawił się tylko jeden problem: prawie nikt nie sprawdził, że Signal jest fundacją non-profit, która nie może być notowana na giełdzie. O bezpieczeństwie oferowanym przez Signala pisał również Niebezpiecznik.

Królewski deepfake

 

W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia brytyjska stacja telewizyjna Channel 4 opublikowała w serwisie YouTube film, na którym widać królową Elżbietę wygłaszającą coroczne życzenia dla mieszkańców Zjednoczonego Królestwa. Pod koniec filmu okazuje się, że nagranie zostało zrealizowane w technologii deepfake. Do tej pory życzenia „królowej” zobaczyło niespełna 2 mln internautów. Brytyjski badacz deepfake’ów, Henry Ajder, zwrócił uwagę, że samo wideo nie jest bardzo realistyczne. W rzeczywistości jednak był to zabieg celowy. Channel 4 chciał zwrócić uwagę na zjawisko deepfake’ów i zagrożenia, jakie może nieść za sobą ta technologia. Przy tej okazji, warto pochylić się również nad tym, w jaki sposób można się zorientować, że mamy do czynienia ze zmanipulowanym nagraniem wideo. Wspomniany wcześniej badacz twierdzi, że dodawanie znaków wodnych do filmów zrealizowanych w technologii deepfake utrudni ich późniejszą edycję oraz pomoże w rozpoznaniu falsyfikatu.

 

Królowa Elżbieta i jej nietypowe życzenia nie jest oczywiście pierwszym deepfake’em związanym z ważną osobistością. Wcześniej przy użyciu tej samej technologii powstały filmy z „udziałem” Baracka Obamy, Nicolasa Cage’a oraz Johna Snow przepraszającego za ósmy sezon „Gry o Tron”. Każdy z tych materiałów powstał w celach rozrywkowych i humorystycznych, należy jednak pamiętać, że w związku z rozwojem tej technologii odróżnienie prawdy od fałszu, nawet na ekranie laptopa czy telewizora, nie wspominając o niewielkim wyświetlaczu smartfona, w przyszłości może być bardzo trudne. Na YouTube dostępny jest również making of produkcji królewskiego deepfake’a.

Lawina fake newsów po zamieszkach na amerykańskim Kapitolu

 

Na początku stycznia ogólnoświatowe media żyły wydarzeniami w siedzibie Kongresu Stanów Zjednoczonych. Przypomnijmy, że po dość ognistej przemowie ustępującego prezydenta Donalda Trumpa jego zwolennicy ruszyli na budynek amerykańskiego parlamentu. Ich głównym celem było uniemożliwienie autoryzacji głosów elektorskich z zeszłorocznych wyborów prezydenckich, które wygrał kandydat partii Demokratycznej, Joe Biden.

Portal PolitiFact zebrał najciekawsze zweryfikowane wypowiedzi odnoszące się do szturmu na Kapitol. Wybraliśmy najbardziej interesujące:

  • Kongresmen Matt Gaetz: „Dziś rano prezydent Trump wyraźnie wezwał do pokojowych protestów”. Ustępujący prezydent faktycznie użył takiego określenia, aczkolwiek wiele razy używał również mocniejszych słów, które można różnorako interpretować. Trump kilkukrotnie wspominał o potrzebie bycia silnym, ponieważ tylko silni mogą odzyskać Kapitol. Przywołał również metaforę „walki bokserskiej”, jaka według niego ciągle toczy się w szeregach Republikanów.

  • „Antifa zajmuje Kapitol”. Stwierdzenie to było szczególnie nośnie w internecie. Na zdjęciach i filmach, na których uwiecznieni zostali uczestnicy szturmu, widać, że większość z nich to zwolennicy Trumpa. Więcej o fałszywych informacjach związanych z Antifą i jej domniemanym atakiem na Kapitol znajdziecie w analizie LeadStories.

  • „Prezydent Trump poniósł klęskę w sporach sądowych, mających wykazać m.in. fałszerstwa wyborcze”. Wypowiedź Chucka Schumera z Partii Demokratycznej jest prawdziwa, ponieważ każda z 62 spraw sądowych, jakie wystosował Trump, została przez niego przegrana – zazwyczaj z powodu błędnych wniosków, problemów z jurysdykcją oraz najzwyczajniej w świecie braku dowodów na fałszerstwa wyborcze.

Jeśli chcesz poznać pełen kontekst wydarzeń ostatnich tygodni w Stanach Zjednoczonych, polecamy specjalne wydanie Raportu o Stanie Świata autorstwa Dariusza Rosiaka. Na naszej stronie dostępne jest również tłumaczenie artykułu autorstwa Cristiny Tardáguili i Harrisona Mantasa, oryginalnie opublikowanego na stronie www.poynter.org, z którego możesz się dowiedzieć, jakie zagrożenia wynikają z dezinformacji w kontekście wydarzeń na Kapitolu.

Protesters gather outside the U.S. Capitol, Wednesday, Jan 6, 2021. (AP)

Pokaż mi, jak piszesz, a powiem Ci, czy siejesz dezinformację!

 

Dr Nikos AletraYida Mu to para naukowców z brytyjskiego uniwersytetu w Sheffield. Dzięki analizie ponad miliona tweetów autorstwa około 6 tys. użytkowników stworzyli oni algorytmy pozwalające stwierdzić, czy internauta przejawia tendencję do publikowania treści dezinformujących. Aktualnie narzędzie cechuje się dokładnością na poziomie 79 proc.

 

Słowa takie jak: „media”, „rząd”, „prawda”, „Izrael”, „liberał”, „muzułmanin” i „islam” często przewijały się w postach, których autorzy mogli mijać się z prawdą. Natomiast użytkownicy Twittera używający słów: „ja”, „czuję”, „podekscytowany”, „nastrój”, „mama” i „w porządku” cechowali się większą prawdomównością. Jak się okazało, nieuprzejme opisy kont również korelowały z informacjami mogącymi nosić znamiona dezinformacji.

Naukowcy podkreślili, że to odkrycie może pomóc w działach prewencyjnych w walce z dezinformacją w mediach społecznościowych.

Jeśli temat Cię zaciekawił, możesz zapoznać się z pełnymi wynikami badań, które zostały opublikowane PeerJ Computer Science.

Bellingcat po raz kolejny demaskuje rosyjskie służby wywiadowcze

 

20 sierpnia 2020 roku rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny zapadł w śpiączkę podczas lotu z Tomska (półmilionowe miasto w centralnej Rosji) do Moskwy. Samolot lądował awaryjnie w Omsku, gdzie Nawalny został przewieziony do szpitala, w którym grupa rosyjskich ekspertów wykluczyła jego zatrucie. 22 sierpnia Nawalnego przetransportowano do Niemiec, gdzie lekarze z kilku ośrodków naukowych potwierdzili w organizmie rosyjskiego polityka obecność substancji należącej do grupy nowiczoków. W wyniku śledztwa zidentyfikowano kilku funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), którzy byli bezpośrednio zamieszani w próbę otrucia Nawalnego. Doprowadziło to do rozmowy telefonicznej pomiędzy Aleksiejem Nawalnym a jednym z funkcjonariuszy FSB 14 grudnia 2020 roku. Osobą, z którą rozmawiał Nawalny, był Konstantin Kudryavtsev, odpowiedzialny za zatarcie śladów po zatruciu rosyjskiego opozycjonisty. Zadanie to polegało na dokładnym wyczyszczeniu odzieży oraz rzeczy osobistych Nawalnego, na których mogły znajdować się jakiekolwiek ślady trucizny. Podczas rozmowy z Kudryavtsevem Aleksiej Nawalny podawał się za innego funkcjonariusza rosyjskich służb bezpieczeństwa. Dzięki aplikacji zmieniającej numer możliwe było zastosowanie moskiewskiego numeru telefonu, który pokrywał się z tym, z jakiego korzystają autentyczni oficerowie FSB.

 
 

Sytuacja opisana przez Bellingcat była bezprecedensowa. Po raz pierwszy ofiara zamachu politycznego przez prawie godzinę rozmawiała z osobą będącą członkiem zespołu, który miał za zadanie ją śmiertelne zatruć. Cała rozmowa, z angielskimi napisami, opublikowana została na YouTube, a jej transkrypt jest dostępny tutaj. Z pełnym opisem dochodzenia, w ramach którego udało się zidentyfikować niedoszłych zabójców Nawalnego, można zapoznać się na stronie Bellingcat.

Wykład Eliota Higginsa o metodach pracy Bellingcat

 

Organizacja IMPAKT została założona w Utrechcie w Holandii. Od 1988 roku skupia swoją działalność na mediach oraz sztukach audiowizualnych. Podczas corocznego festiwalu, na którym zbierają się goście oraz prelegenci z całego świata, można wysłuchać wykładów oraz wywiadów z ludźmi mediów.

W 2018 po raz pierwszy prelegentem był Eliot Higgins – założyciel Bellingcat. W swoim dwugodzinnym wykładzie przedstawił wartości, jakimi kierują się dziennikarze śledczy z jego portalu oraz jak wygląda proces pozyskiwania informacji i ich weryfikacji. Podczas prelekcji wielokrotnie przedstawiane były różnorodne techniki związane z geolokalizacją zdjęć oraz filmów. Higgins opowiadał o swojej działalności m.in. na przykładzie rosyjskich nalotów w Syrii, dżihadystów w Niemczech oraz kampanii, w której zespół Bellingcat pomagał Interpolowi w walce z przemocą wobec dzieci. Jednym z ciekawszych fragmentów jest prezentacja filmu opowiadającego historię jednego z meczetów w Syrii, który został zbombardowany przez Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych. W drugiej części spotkania Higgins odpowiadał na pytania zadawane przez prowadzącego Jaira Steina. Mimo że materiał jest ma już trzy lata, zaprezentowane w nim techniki wcale nie straciły na popularności!

IFCN nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla

 

International Fact-Checking Network jako instytucja zrzeszająca organizacje fact-checkingowe z całego globu została nominowana do tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla. Taką informację przekazała była minister kultury i edukacji Norwegii, Trine Skei Grande. Nominacja wywołała niemałe poruszenie w świecie fact-checkingu. Ciężka praca setek weryfikatorów z całego świata (w tym także Demagoga) po raz kolejny została doceniona.

Coraz większą uwagę na sprawdzanie faktów zwracają już nie tylko dziennikarze oraz wydawcy, ale również zwykli odbiorcy. O tym, jak ważny jest dostęp do rzetelnych informacji, mogliśmy przekonać się wielokrotnie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Najświeższym tego przykładem są dantejskie sceny, które rozegrały się na Kapitolu w Stanach Zjednoczonych. Odkąd zaczęła się pandemia COVID-19, weryfikowanie informacji stało się instrumentem pomagającym ratować ludzkie życie. Przestrzeganie pięciu zasad, które obowiązują każdą organizację fact-checkingową, nabiera coraz większego znaczenia.

Na koniec warto przypomnieć o kolejnym niezwykle istotnym wydarzeniu w świecie weryfikacji faktów. Podczas trzeciej edycji konferencji Paris Peace Forum zaprezentowano projekt CoronaVirusFacts Alliance, koordynowany przez IFCN. Więcej o tym wydarzeniu mogliście przeczytać w drugim wydaniu InfoSkanu.

Pierwsze 100 dni Bidena pod lupą

 

Dwóch użytkowników Twittera – Abdullah Diaa (@AbdullahDiaa) oraz Amr Sobhy (@amrsobhy) – uruchomiło portal internetowy trackbiden.com, na którym można śledzić postępy w wypełnianiu obietnic przez nowego prezydenta USA, Joe Bidena, w czasie pierwszych 100 dni sprawowania przez niego urzędu. Strona ruszyła 20 stycznia, w dniu inauguracji prezydentury Bidena.

Obietnice podzielone są tematycznie na siedem kategorii: COVID-19, imigracja, środowisko, gospodarka, równość, studenci i wymiar sprawiedliwości. W momencie, w którym to piszemy, na stronie znajdują się 24 obietnice, z których osiem zostało już spełnionych, a dwie są oznaczone jako „w trakcie”.

 

Nieco więcej informacji na temat działalności witryny znajduje się w sekcji pytań i odpowiedzi. Czytamy tam m.in., że portal trackbiden.com został stworzony dla każdego – niezależnie od sympatii politycznych – kto chciałby śledzić postępy w pracy nowej administracji Białego Domu. Twórcy podają też źródła obietnic, w tym m.in. konta na Twitterze Joe Bidena i Kamali Harris, a także program wyborczy nowego prezydenta. Do każdej obietnicy, która zostanie oznaczona jako wypełniona, dołączone zostanie uzasadnienie i informacja o źródłach.

Czytelnicy zainteresowani portalem mogą też zgłaszać swoje własne sugestie dotyczące obietnic poprzez specjalny formularz, dostępny tutaj.

Projekt ustawy o wolności słowa

 

W odpowiedzi na zamieszanie związane z blokowaniem kont w mediach społecznościowych byłego już prezydenta USA Donalda Trumpa grupa polskich polityków związana z resortem sprawiedliwości zapowiedziała uchwalenie nowej ustawy, która chroniłaby wolność słowa przed nieregulowaną cenzurą ze strony gigantów technologicznych. Jeden z autorów projektu, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, stwierdził w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, że pomysł został zaczerpnięty z podobnych rozwiązań działających we Francji i Niemczech. Za pośrednictwem swojego konta na Twitterze polityk przekazał również, że rozwiązanie dotyczyłoby portali posiadających ponad milion użytkowników.

 

Podstawowym założeniem proponowanych zmian w prawie jest uniemożliwienie portalom społecznościowym blokowanie tak samych treści, jak i publikujących je użytkowników, jeżeli nie dochodzi do naruszenia polskiego prawa. Jeśli przepisy wejdą w życie, każda sprawa blokowania będzie rozstrzygana w ciągu 24 godzin od zgłoszenia wątpliwości przez pokrzywdzonego użytkownika, a jeżeli konto lub treści nie zostaną przywrócone, użytkownik otrzyma możliwość przeniesienia sprawy na drogę sądową i odwołania się do Rady Wolności Słowa. Czas, który Rada otrzyma na wydanie decyzji, wyniesie siedem dni. Jak podaje portal Cyberdefence24, „Projekt (…) przewiduje powołanie pięcioosobowej Rady Wolności Słowa, która będzie stać na straży konstytucyjnej wolności wyrażania poglądów w serwisach społecznościowych. W skład Rady mają być powoływani eksperci w dziedzinie prawa i nowych mediów. Sejm będzie ich wybierał na sześcioletnią kadencję kwalifikowaną większością 3/5 głosów”.

Portale, które nie zastosują się do decyzji sądu, będą mogły zostać ukarane przez Urząd Komunikacji Elektronicznej i zmuszone do zapłacenia nawet 8 mln zł kary.

Ministerstwo zapowiedziało również, że będzie dążyć do wprowadzenia do polskiego prawa tzw. ślepego pozwu, na świecie znanego jako John Doe lawsuit (w 2017 roku wprowadzenie tej instytucji proponowała posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, jednak projekt odrzucono w pierwszym czytaniu; o ślepym pozwie możecie przeczytać w naszym raporcie „Prawny Sierpowy”). Rozwiązanie to pozwala na złożenie pozwu bez konieczności podawania danych osobowych pozwanego. Jest to duże ułatwienie w przypadku spraw mających swoje źródło w internecie, gdzie większość użytkowników jest anonimowa. Instytucję ślepego pozwu wspiera urzędujący jeszcze rzecznik praw obywatelskich, Adam Bodnar. Więcej można na ten temat przeczytać na stronach cyberdefence24 lub Rzeczpospolitej.

Inauguracja Joe Bidena

 

Podczas gdy prezydentura Donalda Trumpa zbliżała się do końca, w Waszyngtonie już od kilku dni trwały przygotowania do zaprzysiężenia Joe Bidena na urząd 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych, a także Kamali Harris na urząd wiceprezydent. Ze względu na pandemię i niedawne wtargnięcie do budynku Kongresu zwolenników ustępującego prezydenta Donalda Trumpa, amerykańska stolica 20 stycznia wyglądała zupełnie inaczej niż w trakcie którejkolwiek z poprzednich inauguracji.

 

Drogi były zamknięte i zablokowane betonowymi zaporami oraz barierkami. Ulice przemierzało ponad 20 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej, pilnujących porządku w trakcie uroczystości. Obszar National Mall, który w zwyczajnych okolicznościach tętniłby życiem, wypełniły tysiące flag w zastępstwie obywateli, którzy nie mogli pojawić się na uroczystości.

Fajnie, że wiesz!

 

W końcu jest! Poznaj edukacyjną grę przeglądarkową „Fajnie, że wiesz”, która poprzez interaktywną zabawę nauczy Cię, jak odróżnić w internecie prawdziwe informacje od fałszywych! Gra „Fajnie, że wiesz” to projekt naszego zespołu. Przy jej tworzeniu przyświecał nam cel, aby każdy mógł sprawdzić swoje umiejętności w rozpoznawaniu fake newsów w sieci! Kolejne rozgrywki poprzedzone są serią wskazówek, mających pomóc Ci w rozpoznaniu i wskazaniu fałszywych informacji. Z nich dowiesz się, np. dlaczego warto zwracać uwagę na logotyp i nazwę strony, na której opublikowano dany artykuł. Te krótkie porady z łatwością można później wykorzystać w codziennym przeglądaniu internetu.

 

Jak to działa?

Gracz wybiera dziedzinę, w której chciałby przetestować swoje umiejętności:

  • wiedza ogólna,

  • rozrywka,

  • zdrowie,

  • nauka,

  • polityka.

Pytania opierają się na prawdziwych przykładach fake newsów z ostatnich miesięcy. Znajdziemy wśród nich wiadomości dotyczące pandemii koronawirusa, Strajku Kobiet, szczepionek, Grety Thunberg, a nawet Blanki Lipińskiej i Maryli Rodowicz. Po zakończeniu zabawy i otrzymaniu wyniku możesz sprawdzić, dlaczego dana informacja jest fake newsem lub prawdą – pod każdym z wyjaśnień znajduje się odnośnik do analizy na jednym z portali fact-checkingowych, w tym www.demagog.org.pl, lub innego rzetelnego źródła.

Sprawdź się! Wybierz kategorię tematyczną i weź udział w naszym quizie. Oceń, co jest fake newsem na podstawie prawdziwych przykładów z internetu. W grę możesz zagrać w bardzo prosty sposób. Wystarczy, że wejdziesz na stronę www.fajniezewiesz.pl.

Przydatne narzędzia

 

Fact Check Explorer

W tym miesiącu chcielibyśmy polecić mniej techniczne, ale bardzo przydatne narzędzie ze stajni Google – Fact Check Explorer. Działa on podobnie do zwykłej wyszukiwarki Google, z tą różnicą, że w wynikach pokazuje… analizy fact-checkingowe. Silnik wyszukiwania pozwoli Ci na znalezienie fragmentów wypowiedzi, której częścią będzie wstukana przez Ciebie fraza. Oprócz tego otrzymasz bezpośrednie linki do analiz, informację o wystawionej ocenie i tagi podpięte pod wypowiedź. W Fact Check Explorerze istnieje możliwość wyszukiwania analiz we wszystkich językach lub tylko po angielsku. Możesz znaleźć tam również nasze analizy.

Co warto przeczytać?

„Trolle Putina”

Fińska dziennikarka zmuszona opuścić swój rodzinny kraj ze względu na falę personalnych ataków w internecie, za którymi stoi rosyjska agentura wpływu. Czy nie brzmi to jak opis fabuły serialu kryminalnego demaskującego korupcję na szczytach władz? Nic bardziej mylnego. Jessikka Aro była dziennikarką fińskiej telewizji publicznej Yle. Zajmowała się tematyką Rosji. Publikacja materiału o rosyjskich fabrykach trolli zmieniła jej życie w piekło. W jednym z najbardziej pokojowych krajów świata (Finlandia zajmuje 14. miejsce na liście Global Peace Index) dziennikarka zaczęła się borykać z falą hejtu internetowego i szkalującymi ją artykułami publikowanymi w niektórych fińskich mediach mających powiązania z Moskwą. Ataki nie ograniczyły się tylko do wyzwisk, ale doszło również do upubliczniania niewygodnych szczegółów z życia osobistego kobiety. Nagonka sprawiła, że Jessikka Aro musiała na kilka lat opuścić rodzinną Finlandię, ponieważ tamtejsze służby nie mogły zagwarantować jej bezpieczeństwa.

Jako rasowa dziennikarka Aro drążyła temat rosyjskich wpływów w całej Skandynawii, Wielkiej Brytanii i na Litwie. Autorka przedstawiła wiele przykładów ukazujących zagranicznych dziennikarzy, dyplomatów czy naukowców poruszających tematy niewygodne z punktu widzenia Kremla. Z książki jej autorstwa można dowiedzieć się m.in., jak wyglądała kampania szkalowania brytyjskiego dziennikarza śledczego oraz założyciela Bellingcat, Eliota Higginsa. Mężczyzna stał się celem moskiewskich trolli, po tym jak jego śledztwo w sprawie malezyjskiego samolotu pasażerskiego doprowadziło do ujawnienia, że maszyna została zestrzelona z wykorzystaniem rosyjskiego sprzętu wojskowego.

Wadą książki, z punktu widzenia czytelników nad Wisłą, może okazać się prawie całkowite pominięcie w niej polskich wątków. Jedynym odniesieniem do naszego kraju jest wzmianka o Aleksandrze Usowskim. Co ciekawe, wszystkie opisane w książce sprawy toczą się według zaskakująco podobnego schematu: najpierw osoba bądź organizacja porusza jakiś drażliwy temat, a następnie rozpoczyna się akcja dyskredytująca zarówno autorów, jak i sam materiał. Nagonka prowadzona jest przez osoby mniej lub bardziej związane z mediami oraz strony internetowe znane z prorosyjskiej retoryki. Często do tego typu działalności wykorzystywane są dwie największe anglojęzyczne platformy medialne finansowane przez Rosję – telewizja RT oraz agencja prasowa Sputnik. Ciężko nie dopatrzyć się podobieństw między schematem rosyjskiej propagandy a słynną mantrą ministra propagandy III Rzeszy, Josepha Goebbelsa: „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!