Strona główna Analizy Reklama narzędziem dezinformacji. Rosja obecna na TikToku

Reklama narzędziem dezinformacji. Rosja obecna na TikToku

Smartfon z tapetą przedstawiającą logo TikToka

fot. Pixabay / Modyfikacje: Demagog

Reklama narzędziem dezinformacji. Rosja obecna na TikToku

Prorosyjskie konta na TikToku uderzają w Ukrainę oraz rozpowszechniają fałszywe i spiskowe treści. Wszystko to dzieje się z pominięciem reguł i wytycznych platformy. Pozwala na to system płatnych reklam, z których zyski płyną do chińskiego giganta cyfrowego.

Think tank Institute for Strategic Dialogue opublikował wyniki śledztwa dotyczącego prokremlowskich reklam na TikToku. Analitycy przyjrzeli się bibliotece reklam i wykryli tam treści, które zgodnie z przepisami i wytycznymi samej platformy, nie powinny się tam znaleźć.

Prokremlowskie reklamy na platformie

Tuż po inwazji Rosji na Ukrainę, z powodu wejścia w życie unijnych sankcji, TikTok nałożył blokadę na media kontrolowane przez Kreml. Konta powiązane z rosyjskimi mediami (m.in. RT i Sputnik) nie są wyświetlane na terenie Unii Europejskiej.

W teorii odpowiednim ograniczeniom powinny podlegać reklamy. Wytyczne TikToka określają, że reklamy muszą być zgodne z przepisami dopasowanymi do regionu, na którym mają być wyświetlane. Sama platforma też ma swoje zasady. Co jest zabronione? Mowa nienawiści, treści ekstremistyczne, promocja przemocy oraz dezinformacja.

Zapisy te ominęły prokremlowskie konta. Jak wskazuje ISD, do obiegu zostały dopuszczone co najmniej 32 reklamy, które uderzały w Ukrainę i łamały powyższe wytyczne. Zidentyfikowano 19 kont zaangażowanych w ten proceder. Co istotne, przez brak transparentności nie wiemy, jakie kwoty zostały wydane na reklamy, a tym samym – ile zarobił na tym sam TikTok.

TikTok zarabia, a teorie spiskowe krążą po Europie

Ekspozycja na treści była duża. ISD przekonuje, że problematyczne reklamy mogły zostać wyświetlone od 104 do 108 tys. razy na terenie pięciu państw: Niemiec, Hiszpanii, Francji, Włoszech i Wielkiej Brytanii. 

Regularnie powracającym wątkiem była dezinformacja dotycząca wojny w Ukrainie. W 14 zidentyfikowanych reklamach pojawiły się fałszywe twierdzenia przypisujące odpowiedzialność za wojnę Zachodowi lub Stanom Zjednoczonym. 

Wśród nich popularna teoria spiskowa przekonująca, że ukraiński Euromajdan (protesty z lat 2013–2014, które doprowadziły do odsunięcia od władzy prezydenta Janukowycza) był tak naprawdę zamachem stanu, za którym stoi CIA. 

To nie jedyny przykład. TikTok pozwalał prorosyjskim kontom kolportować spiskowe narracje dotyczące szczepionek, NATO oraz Huntera Bidena (syna prezydenta USA). Do nawet 4 tys. Brytyjczyków trafiła reklama nazywająca szczepionki na COVID-19 „bronią masowej destrukcji”.

RT, Sputnik i kolejne fałsze

wytycznych dla społeczności TikToka znajdziemy następującą deklarację:

 „Nie zezwalamy na niedokładne, wprowadzające w błąd lub fałszywe treści, które mogą wyrządzić znaczną szkodę jednostkom lub społeczeństwu, niezależnie od intencji. Do znaczącej szkody zalicza się szkody fizyczne, psychiczne lub społeczne oraz szkody majątkowe”. 

Mimo to – jak udowadnia ISD na platformie pod postacią reklam wyświetlają się nagrania z mediów kontrolowanych przez Kreml, m.in. RT i Sputnika (pomimo nałożonej na te stacje blokady).

Na platformie udostępniane są prowojenne treści, m.in. powiązany z rosyjskim wojskiem znak „Z” oraz filmiki celebrujące „wyzwolenie” Doniecka, Ługańska i Zaporoża. Pojawia się również mowa nienawiści. Ukraińcy są nazywani nazistami, a w wybranych filmach podważa się sens pomagania uchodźcom i samej Ukrainie w obronie przed inwazją.

Grupa Wagnera morduje w rzeczywistości, a w sieci zbiera zasięgi

W swojej polityce TikTok zaznacza, że nie zgadza się na obecność i promowanie nienawistnych oraz przemocowych organizacji i osób na swojej platformie. Mimo to regularnie pojawiają się na niej treści przedstawiające najemników z Grupy Wagnera w pozytywnym świetle. Mowa tu o osobach odpowiedzialnych za morderstwa, tortury i zbrodnie wojenne.

Już przedtem na łamach Demagoga informowaliśmy, że na TikToku pojawiają się filmiki promujące bestialskie działania członków Grupy Wagnera. Nawet miliard odtworzeń – tyle łącznie potrafiły zebrać treści gloryfikujące przemoc w wykonaniu najemników. Samo jedno nagranie z egzekucji przed usunięciem z serwisu – zostało obejrzane aż 900 tys. razy. Z analizy ISD wynika, że problem dalej istnieje. 

Dla poprawy swojego wizerunku najemnicy opublikowali na Telegramie nagranie, na którym uwalniają ukraińskich żołnierzy z okazji Wielkanocy. Wkrótce potem – pod postacią reklamy – filmik zaczął krążyć na TikToku. Nie tylko ta platforma mierzy się z wyzwaniem. Treści gloryfikujące działania wagnerowców pojawiają się także na stronach Mety, czyli na Facebooku i na Instagramie.

Proceder trwa od dłuższego czasu

TikTok w komentarzu dla Demagoga poinformował nas, że treści naruszające zasady platformy zostały usunięte. Tak samo konta, które je opublikowały. Potwierdza to raport ISD, choć analitycy tej organizacji podkreślili, że przed usunięciem pojedyncze reklamy potrafiły zebrać od 10 do 100 tys. wyświetleń.

Wbrew pozorom nie mówimy tutaj o nowym problemie. Analitycy ISD przekonują, że już od dłuższego czasu TikTok nie podejmuje wystarczających kroków na rzecz moderowania antyukraińskiej dezinformacji na swojej platformie.

Zidentyfikowane w ramach śledztwa konta udostępniające prokremlowskie reklamy nie były nowe. Już w przeszłości 10 z tych kont publikowało dezinformujące treści dotyczące wojny i Ukrainy. To szerzej zakrojona akcja dezinformacyjna związana nie tylko z obecnym konfliktem. Na niektórych kontach pojawiały się teorie spiskowe dotyczące globalnego ocieplenia lub osób LGBTQ+. 

Co na ten temat sądzi TikTok?

TikTok nie zaprzecza istnieniu problemu. Przedstawiciele platformy w komentarzu dla naszej redakcji zaznaczyli, że podejmują konkretne działania, aby mu zaradzić:

„Stale inwestujemy w zwiększanie naszych możliwości egzekwowania polityk, aby lepiej wykrywać treści reklam naruszające zasady i usuwać je z naszej platformy”.

TikTok wyjaśnił nam również, że definiuje płatne reklamy polityczne w konkretny sposób. Ta definicja nie pokrywa się z prokremlowskimi treściami, które przedostały się na platformę. Jak rozumieć polityczne reklamy? Są to treści, które:

  • odnoszą się do kandydatów lub nominowanych na stanowiska publiczne, do partii politycznych lub do wybranych lub mianowanych urzędników państwowych, promują wyżej wymienione lub stanowią głos sprzeciwu,
  • odnoszą się do wyborów, w tym dotyczą rejestracji wyborców, frekwencji wyborczej i apeli o głosy,
  • zawierają poparcie lub są przeciw przeszłym, obecnym lub proponowanym referendom, głosowaniom oraz wynikom lub procesom legislacyjnym, sądowym lub regulacyjnym – obejmuje to reklamy promujące lub atakujące politykę lub osiągnięcia rządu,
  • odwołują się do towarów przedstawiających zabronione osoby, podmioty lub treści, promują je lub sprzedają, w tym hasła, symbole lub logo kampanii.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!