Strona główna Analizy Zablokowana subwencja dla PiS. Wyjaśniamy spór wokół decyzji PKW

Zablokowana subwencja dla PiS. Wyjaśniamy spór wokół decyzji PKW

Tuż przed końcem roku Państwowa Komisja Wyborcza wydała uchwałę w sprawie, która rozgrzewa polską politykę co najmniej od wakacji. Czy PiS dostanie kolejne miliony z budżetu państwa? Wyjaśniamy to krok po kroku.

W tle wiszące na budynku flagi Polski i ręka wrzucająca kartę do urny wyborczej

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

Zablokowana subwencja dla PiS. Wyjaśniamy spór wokół decyzji PKW

Tuż przed końcem roku Państwowa Komisja Wyborcza wydała uchwałę w sprawie, która rozgrzewa polską politykę co najmniej od wakacji. Czy PiS dostanie kolejne miliony z budżetu państwa? Wyjaśniamy to krok po kroku.

Pomimo wykrytych nieprawidłowości w wydatkach partii oraz wątpliwości wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego członkowie Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) przyjęli sprawozdanie finansowe komitetu Prawa i Sprawiedliwości z wyborów parlamentarnych z 2023 roku. 

Zgodnie z treścią pisma przewodniczącego PKW, do którego dotarł „Dziennik Gazeta Prawna”, oznacza to wzrost dotacji dla PiS o blisko 11 mln zł. Sprawa trafiła do ministra finansów, który musi zdecydować, czy wypłaci partii dotację w pełnej kwocie. Poza tym partia wciąż czeka na wstrzymaną wypłatę subwencji – to kolejne miliony złotych.

Premier Donald Tusk stwierdził, że dla PiS „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Czy rząd ma w ogóle podstawy, by je zablokować?

Subwencje i dotacje dla partii. Jak to działa?

W Polsce działalność partii politycznych jest wspierana z budżetu państwa. W założeniu zapewnia to ochronę systemu politycznego przed korupcją i niejasnymi powiązaniami ze światem biznesu. Partie mogą wydawać te pieniądze wyłącznie na cele statutowe (art. 28 ust. 1 pkt 2 ustawy o partiach).

Zgodnie z art. 28 ust. 1 ustawy o partiach samodzielna formacja, która zdobędzie w skali kraju co najmniej 3 proc. ważnych głosów podczas wyborów do Sejmu, zyskuje prawo do pobierania subwencji przez jedną kadencję, czyli przez cztery lata. Ponadto według art. 150 par. 1 Kodeksu wyborczego partii, której komitet uczestniczył w wyborach, przysługuje prawo do dotacji za każdy uzyskany mandat posła i senatora.

Subwencję oraz dotację można jednak stracić. Do końca marca każdego roku partia musi składać Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdanie o źródłach finansowania. Jeśli komisja odrzuci sprawozdanie, formacja traci prawo do subwencji na 3 lata (art. 38a i 38 d ustawy o partiach). Partie muszą też składać sprawozdania o przychodach i wydatkach swoich komitetów wyborczych. Jeśli PKW odrzuci takie sprawozdanie, może pomniejszyć subwencję i dotację nawet o 75 proc. (art. 142 i 148 Kodeksu wyborczego).

PKW odrzuca sprawozdanie komitetu

W październiku 2023 roku odbyły się ostatnie wybory parlamentarne. Za to latem 2024 roku PKW przyjęła uchwały w sprawie sprawozdań finansowych komitetów, które wzięły w nich udział. Decyzja w sprawie KW Prawa i Sprawiedliwości zapadła jako ostatnia.

Tak oto 31 sierpnia 2024 roku, po uzyskaniu dodatkowych wyjaśnień, PKW odrzuciła sprawozdanie komitetu PiS. Członkowie stwierdzili, że ugrupowanie naruszyło dwa przepisy Kodeksu wyborczego, a konkretnie:

  • zakaz przyjmowania korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym (art. 132 par. 5),
  • wymóg wydatkowania na agitację wyborczą wyłącznie kwot ograniczonych limitami ustalonymi w Kodeksie (art. 135 par. 1).

O czym mowa? Wśród działań, które Komisja oceniła negatywnie, wskazano wykorzystanie na cele kampanijne zasobów Rządowego Centrum Legislacji, Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) oraz środków z Ministerstwa Sprawiedliwości (s. 12). Więcej o wykrytych naruszeniach przeczytasz w innej analizie.

Obniżenie dotacji i zatrzymanie subwencji dla PiS

PKW obliczyła, że komitet PiS otrzymał wbrew przepisom łącznie 3,6 mln zł (s. 13). Zgodnie z art. 148 Kodeksu wyborczego spowodowało to pomniejszenie dotacji dla PiS o trzykrotność tej kwoty, czyli o ok. 11 mln zł. Partii wciąż przysługiwało ok. 28 mln zł. Zgodnie z prawem o tę samą kwotę obniża się także subwencję. 

To nie koniec. W listopadzie PKW pochyliła się także nad sprawozdaniem partii o źródłach pozyskania środków finansowych w 2023 roku. Tym razem decyzja też była negatywna. Sprawozdanie odrzucono dlatego, że komitet wyborczy PiS pozyskiwał korzyści z naruszeniem przepisów (s. 4). Zgodnie z prawem może to oznaczać utratę subwencji na trzy lata (art. 38d ustawy o partiach politycznych). PKW obliczyło ją na 26 mln zł rocznie.

Partiom przysługuje jednak odwołanie od decyzji PKW do Sądu Najwyższego (art. 145 Kodeksu wyborczego i art. 38b ustawy). Dopiero rozstrzygnięcie sprawy przez Sąd Najwyższy ostatecznie przesądza, co dzieje się z dotacjami i subwencjami. Od decyzji sądu, zgodnie z przepisami, nie ma odwołania.

Po pomoc do wyborców i do sądu

Wobec braku ostatecznych rozstrzygnięć minister finansów Andrzej Domański wstrzymał wypłatę pieniędzy Prawu i Sprawiedliwości. Partia nie otrzymała trzeciej transzy subwencji za 2024 rok (ok. 6,5 mln zł). Minister wypłacił tylko bezsporną część dotacji w wysokości 28 mln zł.

Już w sierpniu ub. r., po odrzuceniu sprawozdania komitetu wyborczego przez PKW, Jarosław Kaczyński zaapelował do „wszystkich polskich patriotów” o wsparcie finansowe partii. W grudniu Henryk Kowalczyk pochwalił się na antenie Polskiego Radia, że partia otrzymała od zwolenników ok. 11 mln zł w darowiznach.

Prawo i Sprawiedliwość postanowiło zaskarżyć decyzje PKW do Sądu Najwyższego. A zgodnie z ustawą o SN odwołania dotyczące uchwał tego organu rozpatruje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (art. 26 par. 1 ust. 2). 

SN: PKW nie sprostała wymogom

W grudniu 2024 roku poznaliśmy werdykt w sprawie uchwały PKW o sprawozdaniu komitetu – Sąd Najwyższy przychylił się do skargi PiS. Oznacza to, że zgodnie z Kodeksem wyborczym PKW ma obowiązek niezwłocznie przyjąć sprawozdanie komitetu (art. 145 par. 6). To znaczy, że partii przysługuje z budżetu państwa odebrane wcześniej 11 mln zł.

W uzasadnieniu postanowienia Sądu Najwyższego czytamy, że skarga komitetu PiS była zasadna, ponieważ PKW „nie sprostała wymogowi” ustalenia i wykazania naruszeń przepisów w uzasadnieniu do uchwały. Zdaniem sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej w uzasadnieniu PKW jest za mało faktów, które pozwalałyby zrozumieć, na jakiej podstawie Komisja stwierdziła nieprawidłowości w finansowaniu kampanii PiS (s. 15).

Skład orzekający odniósł się do nieprawidłowości wykrytych przez PKW, takich jak przyjęcie korzyści kampanijnych z zasobów RCL (s. 18), NASK (s. 18–19) czy z pieniędzy z Ministerstwa Sprawiedliwości (s. 21). Sędziowie nie zaprzeczyli, że do tych nieprawidłowości mogło dojść. Stwierdzili jednak, że do tej pory w kontroli sprawozdań komitetów nie uwzględniano działalności organów władzy publicznej. Do zmiany tej praktyki jest potrzebne solidne uzasadnienie prawne, którego w uchwale PKW zabrakło (s. 29).

Co więcej, zdaniem SN komisarze wyborczy nie przedstawili w uzasadnieniu dowodów potwierdzających oszacowaną wartość „korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym”, które komitet PiS miał przyjąć niezgodnie z przepisami (s. 22–23). Sędziowie twierdzą też, że Komisja tylko domniemała, ale nie wykazała, że organy władzy publicznej świadomie agitowały na rzecz komitetu, a komitet świadomie taką agitację przyjmował (s. 23).

Spór o Izbę

Na tym historia się nie skończyła. Sprawa wróciła do PKW, która obradowała nad sprawozdaniem komitetu 16 grudnia. Pięciu z dziewięciu członków przegłosowało odroczenie decyzji w tej sprawie do czasu „systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby”.

Tym samym PKW pokazała, że istnieją wątpliwości, czy Izba, która wydała orzeczenie, w ogóle jest sądem. Skąd te wątpliwości? Chodzi o status niektórych sędziów Izby. 2 grudnia PKW wnioskowała o wyłączenie siedmiu z nich z orzekania w sprawie uchwały. 11 grudnia dokładnie tych siedmiu sędziów wydało jednak postanowienie.

Tu przypomnijmy, że zdaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skład orzekający Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem. Obecny minister sprawiedliwości Adam Bodnar uważa, że jej decyzje nie powinny być respektowane przez administrację [czas nagrania: 12:44].

Izba ta powstała w 2018 roku. Kontrowersje wywołuje fakt, że jej skład tworzą sędziowie, o których powołanie wnioskowała Krajowa Rada Sądownictwa, zreformowana w 2017 roku. Od tego czasu KRS to w większości osoby powołane przez polityków, a nie – jak było pierwotnie przez sędziów. Dlatego zdaniem TSUE i obecnego rządu skład tej Izby nie gwarantuje niezależności. Więcej na temat sporu o praworządność przeczytasz w naszym opracowaniu.

Zagrożone wybory? To jedna z opcji na stole

Paweł Gieras, inicjator wniosku o odroczenie obrad, przekonywał, że woli poczekać, aż parlament naprawi sytuację w SN, aby Komisja mogła podjąć decyzję bez jakichkolwiek wątpliwości.

Nie zgodził się z nim sam przewodniczący PKW. Sylwester Marciniak zauważył, że uregulowanie statusu Izby nie jest realne w najbliższym czasie. Tu przypomnijmy, że podjęta w tym roku próba reformy sądownictwa została zawetowana przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Marciniak wyraził też obawę, że przyjęte 16 grudnia ub. r. stanowisko PKW stanowi niebezpieczny precedens przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi. Przypomniał, że ta Izba będzie rozpatrywała ewentualne skargi na decyzje PKW, np. dotyczące rejestracji komitetów wyborczych. „Inni członkowie Komisji podnosili, że nie można jednych orzeczeń SN uznawać za prawidłowe, a innych – za nieprawidłowe” – przekonywał. Tu dodajmy, że w podobnym czasie (18 listopada 2024 roku) PKW uznała postanowienie prawie tożsamego składu tej Izby w sprawie skargi złożonej przez partię Konfederacja.

Zgodnie z Konstytucją RP (art. 129) i Kodeksem wyborczym (art. 324–325) Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta. Robi to po rozpatrzeniu protestów wyborczych. Dodajmy, że SN ma prawo unieważnić wybór prezydenta (art. 324–325 Kodeksu wyborczego). A która Izba zajmuje się tymi sprawami? Właśnie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (art. 26 par. 1 pkt 2 ustawy o SN).

Nieoczekiwany zwrot na koniec roku

30 grudnia 2024 roku Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła jednak sprawozdanie PiS. Cztery osoby zagłosowały „za”. Uchwała przeszła dzięki temu, że dwie osoby wstrzymały się od głosu. Byli to Ryszard Balicki i Konrad Składowski, którzy dwa tygodnie wcześniej, w związku z wątpliwościami odnośnie do Izby SN, opowiadali się za odroczeniem obrad.

Pojawia się tu mały haczyk. W treści uchwały są dwa punkty. W pierwszym czytamy, że PKW przyjmuje sprawozdanie „w wykonaniu postanowienia Sądu Najwyższego”. Już w następnym paragrafie członkowie dodali, że nie przesądzają o tym, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest w ogóle sądem, który wydaje skuteczne orzeczenia.

„Niniejsza uchwała została podjęta wyłącznie w wyniku uwzględnienia skargi przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego i jest immanentnie i bezpośrednio powiązana z orzeczeniem, które musi pochodzić od organu będącego sądem w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i Kodeksu wyborczego. Państwowa Komisja Wyborcza nie przesądza przy tym, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i nie przesądza o skuteczności orzeczenia”

Ile osób, tyle opinii

Ryszard Kalisz, członek PKW, który głosował przeciwko uchwale, przekonuje w mediach, że podstawą przyjęcia sprawozdania jest tylko i wyłącznie orzeczenie SN, które nie pochodzi od legalnego sądu. Tym samym, jego zdaniem, nie ma podstaw do wypłaty pieniędzy. Na antenie TVN wyjaśnił, że tak powinien być interpretowany punkt drugi uchwały, choć on sam nie jest zadowolony z tego, jak niezrozumiałe są te „dywagacje prawne”.

Zdania ekspertów są podzielone. Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego zaznaczył, że minister finansów w obecnym stanie prawnym nie ma możliwości odmówienia wypłaty, ponieważ jego rola jest tylko formalna. Dodał za to, że sprawa może zostać rozwiązana w inny sposób na poziomie rządu, parlamentu lub prezydenta. Na wyłącznie techniczną rolę ministra finansów w procesie wypłacania partii dotacji i subwencji zwrócił też uwagę konstytucjonalista dr hab. Jacek Zaleśny.

Inaczej twierdzi dr hab. Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Wydziału Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem minister ma podstawę do wstrzymania wypłaty. Na łamach Onetu przekonywał, że uchwałę należy rozpatrzyć w całości, a więc z uwzględnieniem obu paragrafów. „Brzmienie uchwały nie pozostawia wątpliwości — przed jej wykonaniem musi dojść do oceny statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Jeśli izba nie jest sądem, uchwały wykonać nie można” – twierdzi prawnik.

Minister Domański naraża się na Trybunał Stanu?

Z dr. hab. Mikołajem Małeckim nie zgadza się dr Marcin Szwed, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W komentarzu dla „Dziennika Gazety Prawnej” tłumaczył, że trudno uznać postanowienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej za nieistniejące. Zauważył, że brane pod uwagę koncepcje reform w wymiarze sprawiedliwości nie zakładają sytuacji, w których wszystkie wyroki tzw. neosędziów byłyby traktowane jako nieistniejące.

Kolejne stanowisko przedstawił prof. Zbigniew Kmieciak z Uniwersytetu Łódzkiego, sędzia NSA w stanie spoczynku. Na łamach „Rzeczpospolitej” przekonywał, że tak przyjęta uchwała to „akt destabilizacji państwa”, który tylko pogłębia chaos prawny i „utrudnia znalezienie drogi wyjścia z trwającego od dłuższego czasu prawnego impasu”. Zdaniem Kmieciaka członkom PKW zabrakło wyobraźni, więc przerzucili odpowiedzialność na rząd.

O dużej odpowiedzialności, jaka spoczywa obecnie na rządzie, może świadczyć opinia dr. hab. Ryszarda Piotrowskiego. Jego zdaniem minister finansów – przez wstrzymanie wypłaty pieniędzy – naraża się na postawienie przed Trybunałem Stanu. Zdaniem konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego można rozpatrywać, czy Andrzej Domański nie narusza art. 146 ust. 4 Konstytucji, który przewiduje, że Rada Ministrów zapewnia wykonanie ustaw – a więc również Kodeksu wyborczego.

Co stanie się teraz? Nie ma zgody

Zdaniem rzecznika PiS uchwała PKW rozstrzyga sprawę. „Dzisiejsza decyzja PKW rodzi OBOWIĄZEK po stronie Ministerstwa Finansów i ministra Domańskiego NIEZWŁOCZNEJ wypłaty zaległych, wstrzymanych środków tytułem dotacji oraz subwencji – łącznie ponad 17 mln zł” – napisał Rafał Bochenek na platformie X. Skarbnik PiS Henryk Kowalczyk też oczekuje, że pieniądze wpłyną na konto partii.

Przedstawiciele rządu się z nimi nie zgadzają. Premier Donald Tusk skwitował sprawę takim wnioskiem: – „»Pieniędzy nie ma i nie będzie«. Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW”. Podobnie sądzi minister Marcin Kierwiński: „Ta uchwała tak naprawdę niczego nie zmienia”.

Trudna decyzja na barkach Andrzeja Domańskiego

Problem w tym, że uchwała PKW jest niejednoznaczna i pozostawia politykom pole do interpretacji. Obecnie, teoretycznie, jest możliwych kilka scenariuszy:

  • Minister Finansów wykonuje decyzję PKW i wypłaca odebrane wcześniej 11 mln zł dotacji. Dodatkowo odblokowuje transzę subwencji dla PiS. Wtedy partia otrzymuje łącznie ok. 17 mln zł.
  • Minister wypłaca 11 mln zł dotacji, ale wciąż ma wątpliwości co do wypłaty subwencji. Zaskarżona do SN decyzja PKW o odrzuceniu sprawozdania partii oznacza przecież utratę subwencji dla PiS na trzy lata.
  • Minister nie uznaje wyroku izby Sądu Najwyższego, a przez to nie wypłaca odebranych 11 mln zł dotacji i dalej wstrzymuje wypłatę subwencji.

Odpowiedzialność na polityków przesunął też Ryszard Balicki, jeden z członków PKW, którego wstrzymanie się od głosu pozwoliło przyjąć uchwałę. Na antenie TVN24 wyjaśnił, że „Paradoksalnie politycy w tym momencie mogą trochę więcej, bo nie mają takich ram ograniczających aktywność jak organ administracji specjalnej, jakim jest PKW. Na miejscu ministra finansów nie spieszyłbym się z wypłacaniem tych pieniędzy”. 

Tu dodajmy, że rząd, do którego przynależy Domański, stoi na stanowisku, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie spełnia wymogów niezależności i bezstronności. Tak wynika z uchwały Rady Ministrów z 18 grudnia 2024 roku. 

Co zdecyduje minister Domański? Przekonamy się o tym w najbliższych dniach. Z jednej strony, premier i przedstawiciele PO zachęcają go do wstrzymania przelewu. Z drugiej strony, głosy krytyczne wobec rządu namawiają go do przelania środków. Przykładowo: Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta RP argumentuje, że jeśli zaniecha tego kroku, to grozi mu odpowiedzialność z tytułu art. 231 Kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków.

Jaki wniosek z tego płynie? Kryzys w sądownictwie się zaostrza

W październiku ub. r. podsumowaliśmy spór o praworządność, trwający już od kilku lat. Skonsultowaliśmy wtedy temat z ekspertami, których zdaniem szanse na polubowne zakończenie tego konfliktu są dość małe.

Złożona historia subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości jest kolejnym wydaniem tego sporu. Ostatecznie kwestia pieniędzy dla partii zależy od tego, czy organy administracji publicznej uznają orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.

Z jednej strony, zarówno PKW, jak i rząd mają co do tej Izby wątpliwości. Z drugiej strony, obowiązujące przepisy przyznają temu organowi wyłączne prawo rozstrzygania w sprawach istotnych dla procesu wyborczego. Nikt poza SN nie może potwierdzić ważności wyboru nowego prezydenta, a to w nim obecna władza widzi szansę na reformę sądownictwa.

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Masz prawo do prawdy!

Przekaż 1,5% dla Demagoga

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!