Omawiamy ważne fakty dla debaty publicznej, a także przedstawiamy istotne raporty i badania.
Zima w Polsce krótsza o 20 dni. Zmiana klimatu uderza nie tylko w narciarzy
Koniec astronomicznej zimy zbliża się wielkimi krokami. Zanim jednak na dobre zanurzymy się w pierwszych promieniach wiosennego słońca, wróćmy jeszcze na krótką chwilę na stok narciarski. Co tam zastaniemy? Resztki śniegu, którego wcześniej też nie było zbyt wiele? Rosnące ceny skipassów? To istotne problemy, ale za sprawą zmiany klimatu niedługo będą zapewne najmniejszym zmartwieniem.

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Zima w Polsce krótsza o 20 dni. Zmiana klimatu uderza nie tylko w narciarzy
Koniec astronomicznej zimy zbliża się wielkimi krokami. Zanim jednak na dobre zanurzymy się w pierwszych promieniach wiosennego słońca, wróćmy jeszcze na krótką chwilę na stok narciarski. Co tam zastaniemy? Resztki śniegu, którego wcześniej też nie było zbyt wiele? Rosnące ceny skipassów? To istotne problemy, ale za sprawą zmiany klimatu niedługo będą zapewne najmniejszym zmartwieniem.
Twój wyjazd na narty z rodziną – planowany od dawna – zbliża się wielkimi krokami. Sprawdzasz prognozy pogody, patrzysz na widok z kamerek na stokach i cieszysz się, bo warunki – doskonałe: napadało śniegu, temperatura utrzymuje się poniżej zera, a w ciągu dnia nie ma ani jednej chmurki. Na miejscu okazuje się, że z zeszłotygodniowego śniegu nic nie zostało. Ponieważ warunki są gorsze, macie nadzieję na krótsze kolejki, ale one akurat nie zniknęły, tak jak śnieg. Jakby tego było mało – ceny karnetów są wyższe niż w poprzednich latach. By choć trochę zaoszczędzić, szukasz skipassów w internecie.

fot. Chat GPT / Facebook / Modyfikacje: Demagog
Karnet na jeden dzień poproszę
Narciarze, niezależnie od tego, czy zdecydują się szusować w Polsce, czy za granicą, muszą liczyć się z rosnącymi, czasami nawet z roku na rok, cenami karnetów. Dla przykładu, dwa lata temu w ośrodku narciarskim Zell am See-Kaprun w austriackich Alpach dzień jazdy kosztował 66 euro. W kolejnym sezonie za ten sam karnet trzeba było zapłacić 72 euro, a obecnie – 76 euro.
W Polsce ceny skipassów również wzrosły w ostatnich latach. Przykładem może być ośrodek narciarski Kotelnica Białczańska. W 2022 roku za 300 zł można było jeździć w sezonie wysokim przez dwa dni i jeszcze dostawało się 60 zł reszty. Rok później ta sama kwota wystarczyła na dzień i cztery godziny jazdy. Z kolei w tym roku za 300 zł można wykupić jedynie czterogodzinny karnet. Dostaje się wtedy co prawda 135 zł reszty, ale jest to kwota, która nie starczy na zakup żadnego karnetu (w naszych obliczeniach uwzględniliśmy kaucję zwrotną za nośnik karnetu).
Dlaczego ceny skipassów rosną? Powodów jest wiele, ale na pewno nie bez znaczenia pozostaje skracanie się z roku na rok sezonu narciarskiego.
Ile zimy już straciliśmy?
Jeśli ktoś uwielbia sporty zimowe, istnieje duża szansa, że na własnej skórze odczuł, jak na przestrzeni lat zmieniały się warunki na stokach. O zimie, która z każdym sezonem wygląda inaczej, usłyszymy jednak nie tylko od zdenerwowanych fanów białego szaleństwa. Mówią o tym również międzynarodowe raporty.
Jednym z takich dokumentów jest raport pt. „Lost Winter” przygotowany przez organizację Climate Central. Zebrano w nim dane ze 123 krajów świata oraz z 901 miast. Podczas przygotowywania raportu przeprowadzono m.in. analizę dziennych temperatur minimalnych w grudniu, w styczniu oraz w lutym.
Badanie wykazało, że w okresie od 2014 do 2023 roku w 44 krajach w ciągu roku liczba zimowych dni zmniejszyła się – praktycznie zniknął co najmniej tydzień z temperaturami poniżej zera.
Ponadto w ogólnych wnioskach raportu czytamy, że najwięcej dni z dodatnią temperaturą w czasie zimy przybyło w krajach europejskich – w Polsce aż 20, co oznacza, że straciliśmy blisko trzy tygodnie zimy.
Śniegu ubywa z roku na rok
Do jazdy na nartach czy na snowboardzie nie wystarczy ujemna temperatura. Potrzebny jest śnieg, którego, podobnie jak zimy, z każdym rokiem ubywa. Jak bardzo zmienia się ilość śniegu w Polsce, dowiadujemy się dzięki danym Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW – PIB). Pod lupę wzięliśmy środek astronomicznej zimy – czyli dzień 5 lutego – i skupiliśmy się na danych z ostatnich trzech lat ze stacji meteorologicznej w okolicy dużego ośrodka narciarskiego. Wybraliśmy stację zlokalizowaną na Kasprowym Wierchu.
W 2023 roku pokrywa śnieżna na Kasprowym Wierchu miała grubość 180 cm. Rok później – 110 cm, a w tym roku w dniu 5 lutego odnotowano jedynie 61 cm śniegu.
Ktoś mógłby powiedzieć, że dane z jednego dnia o niczym nie świadczą. Przecież dzień później mogło napadać mnóstwo śniegu i wtedy opisane wyżej zmiany wcale nie byłyby widoczne. Też mieliśmy takie wątpliwości, dlatego wyliczyliśmy średnią grubość pokrywy śnieżnej w lutym w latach 2023–2025.
Z naszych obliczeń wynika, że trzy lata temu na Kasprowym Wierchu średnia grubość pokrywy śnieżnej wynosiła 159,9 cm. Rok temu w tym samym okresie śnieg na szczycie Tatr Zachodnich sięgał średnio 111,9 cm. Z kolei w 2025 roku warstwa białego puchu mierzyła średnio 60,4 cm.
Nadążyć za zmianą
Dodatnie temperatury czy coraz mniejsze ilości śniegu to zmartwienie nie tylko ośrodków narciarskich. Zimy, które wyglądają jak początki wiosny albo jak środek jesieni, to temat spędzający sen z powiek również ekologom. O tym, jak duży wpływ na ekosystem wysokogórski mają nawet drobne zimowe zmiany, świadczą m.in. badania prowadzone przez naukowców z Centrum Badań Alpejskich Ekosystemów (CREA). Centrum założono w 1996 roku, a jego główna siedziba mieści się w jednej z najsłynniejszych alpejskich miejscowości – w Chamonix.
Jak podaje wspomniana organizacja, w górach, takich jak Alpy, zmiana klimatu dokonuje się dwa razy szybciej niż w pozostałych częściach półkuli północnej.
Z kolei w artykule pt. „Zmiany klimatu i ich wpływ na Alpy” czytamy, że średnia temperatura w Alpach tylko w XX wieku wzrosła o 2°C. Mogłoby się wydawać, że to niewielkie ocieplenie, wręcz nieodczuwalne. Jednak dla organizmów żywych jest to poważna zmiana, dlatego badacze z Chamonix piszą w swoim raporcie również o niej:
„Jeśli chodzi o warunki temperaturowe, 0,5°C odpowiada różnicy wysokości około 100 m. Oznacza to, że aby gatunki mogły pozostać w tych samych warunkach temperaturowych przy zmianie o pół stopnia, musiałyby przesunąć się o 100 m w górę zbocza”.
Błędne koło zmiany klimatu
Zmiana klimatu w górach jest o tyle problematyczna, że działa trochę jak samonapędzający się mechanizm. Wszystko zaczyna się od typowych przejawów: od wzrostu średniej temperatury powietrza, od zróżnicowania opadów oraz od zwiększenia częstotliwości i intensywności ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Potwierdzeniem faktu, że mamy obecnie do czynienia właśnie z takimi oznakami zmiany klimatu, jest najnowszy raport opublikowany przez organizację Copernicus. Jak czytamy:
„Rok 2024 był najcieplejszym rokiem w historii i pierwszym, w którym średnia roczna temperatura na świecie przekroczyła 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. […] Zmiany w cyrkulacji atmosferycznej sprzyjają częstszym letnim falom upałów. Topnieją również lodowce i zachodzą zmiany w strukturze opadów. Wzrasta także ogólna częstotliwość i dotkliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych”.
Narty… w 2040 roku
Przenieśmy się na chwilę do przyszłości. Jest rok 2040, masz już dzieci lub wnuki, które na tyle podrosły, że w końcu możesz zabrać je na ich pierwszy w życiu wyjazd na narty. Nie przejmujesz się prognozami, wierzysz, że zmiana klimatu, o której wciąż się mówi, nie zaszła w górach. Jednak gdy docieracie na miejsce, okazuje się, że z zimy twojej młodości nic nie zostało. Problemem nie są już drożejące skipassy – stoki zamiast śniegiem pokryte są zieloną sztuczną nawierzchnią. Na domiar złego nie możesz tak po prostu wyjechać. W góry nie uderzają już tłumy, więc liczbę kursów pociągów obcięto. Wasz pociąg powrotny odjeżdża dopiero za tydzień. A przyjechaliście pociągiem, bo burmistrz miejscowości, w której wypoczywacie, zakazał wjazdu samochodów spoza regionu.
Czy ten czarny scenariusz się spełni? Ryzyko jest duże – jeżeli aktualna sytuacja nie ulegnie zmianie. Zanim jednak pomyślimy o przyszłości, warto przyjrzeć się sposobom, które już teraz się wprowadza, by zatrzymać zimę na dłużej.
Odzyskać zimę
W jaki sposób dba się o dobre warunki do jazdy na stokach, kiedy zima nie dopisuje, powiedział nam Grzegorz Głód, dyrektor spółki kierującej ośrodkiem narciarskim w Zieleńcu:
„W ostatnim czasie oprócz tradycyjnych armatek śnieżnych, które mogą pracować w temperaturach ujemnych, zwykle od minus 2 w dół i przy odpowiedniej wilgotności powietrza, pojawiają się jeszcze fabryki śniegu, czyli urządzenia umożliwiające naśnieżanie również w dodatnich temperaturach, nawet do 20 °C”.
Sztuczne naśnieżanie to obiecująca metoda, która w niektórych miejscach okazała się jednak niewystarczająca. Ubiegłej zimy włoski ośrodek na Monte Terminillo nie otworzył się dla narciarzy. Powodem były zbyt wysokie temperatury, które uniemożliwiły produkcję i utrzymanie sztucznego śniegu na stoku.
Inne zimowe kurorty brak śniegu doprowadził do całkowitego zamknięcia. Z końcem 2018 roku swoją działalność zakończył ośrodek we francuskim Col de l’Arzelier. Z kolei w 2022 roku media informowały o rozbiórce wyciągu narciarskiego w Saint-Firmin. Aby uniknąć tak drastycznych działań, coraz częściej szuka się nowych rozwiązań, które pozwoliłyby pokryć stoki śniegiem. Jednym z nich jest tzw. snowfarming. Więcej o tej metodzie można przeczytać na stronie ośrodka Kitzsteinhorn, który korzysta z niej od blisko 15 lat.
„Prace nad tworzeniem rezerw śniegu rozpoczynają się w maju. Ratraki spychają i ubijają śnieg, który normalnie by stopniał. Następnie zgromadzony śnieg nakrywa się specjalną tkaniną, która odbija światło słoneczne i tym samym chroni rezerwy przed roztopieniem. Kiedy zaczyna się sezon, materiał zdejmuje się, a ratraki rozprowadzają zachowany śnieg po stoku”.
Czy jeszcze kiedyś będzie „normalnie”?
Sceptycy powiedzą, że klimat na Ziemi zmieniał się już nieraz i to, co teraz się dzieje, nie jest niczym dziwnym czy niebezpiecznym. Rzeczywiście – Ziemia przez 4,6 mld lat swojego istnienia przechodziła przez różne etapy rozwoju i klimat zmieniał się wiele razy, jednak wcześniej zmiany dokonywały się w tempie wyznaczonym przez matkę naturę. Obecnie zmiany zachodzą nienaturalnie, w przyspieszonym tempie i są wynikiem działalności człowieka, m.in. spalania paliw kopalnych czy też wycinki lasów pod uprawy i pastwiska.
Jeśli ktoś uwielbia sporty zimowe, z pewnością przyzna, że nic nie może się równać z naturalnym śniegiem. Niestety, jeśli człowiek nie ograniczy niszczenia lasów, nie zwiększy produkcji energii z odnawialnych źródeł czy nie zminimalizuje wydobycia surowców naturalnych, niedługo może się okazać, że pozostanie nam szusowanie tylko po sztucznym śniegu albo po plastikowej nawierzchni stworzonej z Neveplastu. A ze wspomnień z młodości pozostanie tyle, co z dawno niewidzianego już śniegu.
Przekaż nam 1,5% podatku!
Wesprzyj nas, przekazując 1,5% podatku na kontrolę polityków. Wpisz w PIT: KRS 0000615583
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter