Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Czy grozi nam wojna? Antyukraińska konferencja w Kielcach
Fałszywe twierdzenia na temat przyczyn i przebiegu wojny w Ukrainie.
Fot. алесь усцінаў / Unsplash
Czy grozi nam wojna? Antyukraińska konferencja w Kielcach
Fałszywe twierdzenia na temat przyczyn i przebiegu wojny w Ukrainie.
FAKE NEWS W PIGUŁCE
- Na Facebooku pojawiły się linki (1, 2, 3, 4, 5) do pierwszej części konferencji pod hasłem „Czy grozi nam wojna?”, odnoszącej się do sytuacji w Ukrainie. Pierwotnie wydarzenie miało odbyć się w innym miejscu, jednak jego właściciel anulował organizatorom rezerwację ze względu na antyukraiński charakter wystąpień.
- W konferencji wzięły udział osoby, które wcześniej rozpowszechniały fałszywe informacje dotyczące m.in. wojny w Ukrainie i uchodźców z tego kraju. Podczas wstępu do konferencji, wygłoszonego przez Piotra Korczarowskiego, pada wiele niezgodnych z prawdą tez dotyczących przyczyn i przebiegu wojny w Ukrainie.
- Piotr Korczarowski stwierdza m.in., że były ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz „został obalony w sposób urągający wszelkim demokratycznym standardom” (czas nagrania 12:12). Jako powód wojny w Ukrainie wskazuje żydowski spisek (czas nagrania 17:27), którego skutki mają jego zdaniem odczuć również Polacy (czas nagrania 21:53).
Temat wojny w Ukrainie nie traci na popularności. 18 marca 2023 roku w Kielcach odbyła się konferencja pod hasłem „Czy grozi nam wojna?”, nawiązująca do konfliktu zbrojnego w Ukrainie. W serwisie YouTube pojawiły się nagrania z tego wydarzenia (1, 2, 3, 4, 5, 6).
Poszczególne fragmenty relacji wideo znalazły się także na Facebooku. Pierwszą z nich udostępniły m.in. profile: Góralskie Veto, eMisja.Tv czy Walczymy o Pamięć i Prawdę. Wpisy z linkiem do konferencji opublikowano również w grupach na Facebooku, np. w tej zrzeszającej zwolenników Jana Pospieszalskiego oraz w grupie Polska, a nie Polin.
W sekcji komentarzy pod wpisami można znaleźć takie głosy: „Politycy starają się jak mogą zeby była (wojna – przyp. Demagog) to niech biorą na ramię broń i kierunek Ukraina”; „A ja panu mówię że jest to zasłona dymna wobec działań agendy 2030”. Internauci wyrażali też pozytywne opinie o wydarzeniu: „Wspaniała, merytoryczna konferencja. Dziękuję” – podsumował jeden z użytkowników Facebooka.
Zamieszanie z organizacją konferencji i nieprawidłowości na plakatach
Konferencja miała pierwotnie odbyć się w Grand Hotelu w Kielcach, jednak ten anulował organizatorom rezerwację miejsca, powołując się na możliwy antyukraiński wydźwięk konferencji.
„Pragniemy wyjaśnić, że nie jesteśmy w żaden sposób związani z organizatorami, ani organizacją wyżej wymienionej konferencji (…). Grand Hotel od początku wojny na Ukrainie organizuje wsparcie dla Narodu Ukraińskiego poprzez różnorodne zbiórki i działalność punktu pomocy w pierwszych miesiącach wojny. Z tym większym niepokojem przyjęliśmy informację, że wspomniana konferencja może być nacechowana »antyukraińsko«”.
Oświadczenie Grand Hotelu w Kielcach
Logo hotelu zostało bezprawnie wykorzystane na plakatach promujących konferencję. W materiałach promocyjnych wydarzenia można było zobaczyć również znak graficzny Sejmu. Do sprawy odniósł się Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu:
„Wydarzenie nie ma związku z działalnością Kancelarii Sejmu. Nie odbywa się też pod patronatem Marszałek Sejmu ani żadnego z Wicemarszałków. Nikt też nie występował o zgodę na użycie logo. Doszło zatem najpewniej do samowolnego i bezprawnego wykorzystania znaku graficznego Sejmu”.
Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, na Twitterze
Organizatorzy starali się jeszcze, by konferencja odbyła się w kieleckim Hotelu Kongresowym, lecz i ten odmówił. Wydarzenie ostatecznie odbyło się w dawnym budynku SHL w Kielcach. Miejsce do ostatniej chwili trzymano w tajemnicy. Mimo to, jak donosiły lokalne media, frekwencja wśród publiczności była bardzo duża.
Kto wziął udział w wydarzeniu? Osoby, które powielały fałszywe informacje
W trakcie konferencji swoje wystąpienia mieli:
Osoby te powielały w sieci informacje niezgodne z prawdą (1, 2, 3), m.in. na temat wojny w Ukrainie, uchodźców z tego kraju czy szczepionek przeciw COVID-19. Przykładowo: Józef Białek jest autorem książki „COVID-19 Globalna mistyfikacja”, w której rozpowszechniał niezgodne z prawdą twierdzenia dotyczące koronawirusa. Sebastian Pitoń zyskał popularność jako działacz Góralskiego Veta, które aktywnie opowiadało się przeciwko pandemicznym obostrzeniom. Razem z Leszkiem Sykulskim założyli Polski Ruch Antywojenny.
Jak wskazuje na portalu OKO.press Anna Mierzyńska, działania Polskiego Ruchu Antywojennego są pacyfistyczne tylko z pozoru, natomiast w istocie aktywność inicjatywy skupiona jest na rozpowszechnianiu narracji spójnych z rosyjską propagandą.
Na nagraniu z konferencji zostali zaprezentowani również jej współorganizatorzy z Kielc. To Andrzej Rak i Michał Gwadera (czas nagrania 01:05). Ten pierwszy jest działaczem grupy StopCOVID Kielce, a drugi reprezentuje kielecki Klub Konfederacji. Obaj mężczyźni dali się poznać jako przeciwnicy obostrzeń związanych z pandemią i „segregacji sanitarnej w kwestii szczepień”.
W tej analizie zajmiemy się jedynie wstępem do konferencji, które wygłosił Piotr Korczarowski – twórca Telewizji eMisja i prezes fundacji Inicjatywa Przeciw Cenzurze. Nagranie z konferencji zamieszczono na kanale eMisjaTV w serwisie YouTube.
Jak Korczarowski manipuluje informacjami na temat Wiktora Janukowycza?
Wojna w Ukrainie trwa od 2014 roku, kiedy doszło do rosyjskiej interwencji wojskowej na Krymie (z 27 na 28 lutego 2014 roku), czego konsekwencją była aneksja Krymu, a towarzyszyła jej wojna w Donbasie. W pierwszej części swojego wystąpienia Piotr Korczarowski powiela zmanipulowane informacje o wydarzeniach, które poprzedziły pełnoskalową rosyjską inwazję na Ukrainę 24 lutego 2022 roku.
W nagraniu słyszymy zmanipulowane informacje na temat byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, który w 2014 roku uciekł z Ukrainy i obecnie przebywa w Rosji. Według Piotra Korczarowskiego „został obalony wbrew, w sposób urągający wszelkim demokratycznym standardom” (czas nagrania 12:12). W jego ocenie były prezydent nie powinien być nazywany „żadnym uzurpatorem ani dyktatorem”. Jako dowód podaje, że w 2010 roku został wybrany prezydentem w wyborach, które spełniały „wszelkie standardy demokracji” (czas nagrania 12:12).
Jednak ocena działalności byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, który rzeczywiście nazywany bywa – jak w tym tekście opublikowanym na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” – dyktatorem, nie dotyczy sposobu wyboru tego polityka na urząd, ale tego, w jaki sposób pełnił swoją funkcję. Zwróćmy uwagę na to, że jesienią 2013 roku w Ukrainie doszło do masowych protestów społecznych po decyzji rosyjskich władz o niepodpisywaniu umowy stowarzyszeniowej z UE i o powrocie do dialogu z Unią Celną, tworzoną przez Rosję, Białoruś i Kazachstan.
Decyzja władz szła w poprzek nastrojom społecznym – jak przypomina Ośrodek Studiów Wschodnich (OSW) – a w chwili jej podjęcia zbliżenie z UE popierało 45 proc. Ukraińców, a członkostwo w Unii Celnej – 14 proc. (według badań GfK z listopada 2013 roku). Tak ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk tłumaczył decyzję Wiktora Janukowycza:
„Zwrot we współpracy Kijowa z UE wynika z uwarunkowań wewnętrznych oraz rosnącej w ostatnich miesiącach presji ze strony Rosji. W kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich na początku 2015 roku, których wygranie jest priorytetem dla elity rządzącej Ukrainą, najważniejszym zadaniem prezydenta Wiktora Janukowycza jest ustabilizowanie coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej”.
Wojciech Konończuk, OSW
Wiktor Janukowycz skazany za zdradę stanu
W efekcie decyzji obozu Wiktora Janukowycza na kijowskim Majdanie i w innym miastach Ukrainy wybuchły kilkutygodniowe protesty, których celem było wymuszenie na rządzie zbliżenia Ukrainy i UE. Władze użyły siły wobec protestujących, a w wyniku tej decyzji zginęło przynajmniej 100 osób. W konsekwencji protestów prezydent Janukowycz uciekł z Ukrainy i przebywa w Rosji, a w 2019 roku został skazany przez ukraiński sąd za zdradę stanu. Udowodniono mu, że po opuszczeniu Ukrainy – przebywając na terytorium Federacji Rosyjskiej – zwrócił się do prezydenta Władimira Putina z prośbą o użycie wojska na terytorium państwa ukraińskiego.
„Euromajdan był buntem, który z czasem przerósł w powstanie antysowieckie. Ukraina Janukowycza była państwem o modelu typowo radzieckim. Mieliśmy przywódcę, który stosował represje, pojawili się więźniowie polityczni, cenzura, a w końcu strzelanie do demonstrantów. Było to powstanie antysowieckie, bo jednym z jego głównych symboli stał się leninopad”.
Wołodymyr Wiatrowycz, historyk, szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej
Wbrew sugestii z nagrania krytyka Wiktora Janukowycza nie dotyczy sposobu, w jaki został wybrany na prezydenta Ukrainy, ale jego niedemokratycznej działalności jako głowy państwa.
Jak „Rosjanie zadbali o to, żeby Krym został w ich rękach”? Złamali prawo i zabrali go Ukraińcom
Krym wszedł w skład Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej w 1954 roku na podstawie decyzji władz radzieckich. Od 1991 roku jest częścią niepodległej Ukrainy na podstawie porozumienia białowieskiego, które uznało dotychczasowe granice między republikami radzieckimi za nowe granice państwowe. Tym samym Krym stał się integralną częścią Ukrainy, co potwierdzono w 1997 roku, kiedy Rosja i Ukraina podpisały traktat polityczny o przyjaźni i dobrym sąsiedztwie.
W nagraniu pada sugestia, że w związku z sytuacją na Krymie i z brakiem pewności „jak będzie wyglądała przyszłość Ukrainy, to Rosjanie zadbali o to, żeby ten port został w ich rękach” (czas nagrania 13:48). Jednak rosyjskie władze same przyczyniły się do destabilizacji sytuacji politycznej na Krymie i pod koniec lutego 2014 roku – pod pretekstem m.in. naruszania prawa ludności rosyjskojęzycznej – rozpoczęli operację wojskową mająca na celu przejęcie militarnej kontroli nad półwyspem przez Rosję. Wzięli w niej udział prorosyjscy separatyści wspomagani przez rosyjskich żołnierzy.
Operację wojskową zakończyło lokalne referendum na Krymie, w którym – rzekomo – opowiedziano się za przyłączeniem do Rosji. Trzeba jednak pamiętać, że referendum zostało przeprowadzone podczas okupacji wojskowej, bez kontroli niezależnych obserwatorów oraz bez możliwości przeprowadzenia kampanii referendalnej przez stronę ukraińską.
Rosyjskie władze wykorzystały swoje wojska do destabilizacji sytuacji politycznej na ukraińskim Krymie, by w efekcie przyłączyć go do Rosji. Referendum nie zostało uznane przez władze Ukrainy oraz przez społeczność międzynarodową, w tym m.in. przez Parlament Europejski oraz przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, a także przez Zgromadzenie Ogólne ONZ.
Ukraińcy rozpoczęli wojnę, atakując Donbas? Nie, rozpoczęła ją Rosja
W nagraniu słyszymy, że „wojna rozpoczęła się działaniami rządu w Kijowie, który zdecydował się na operację w Donbasie” (czas nagrania 14:05). To nie jest jednak prawda, wojnę w Ukrainie rozpoczęła Rosja w 2014 roku, której żołnierze pod pretekstem m.in. naruszania prawa ludności rosyjskojęzycznej wzięli udział w operacji wojskowej na Krymie.
Konsekwencją rozpoczęcia wojny było – jak wcześniej napisano – nielegalne referendum, które nie zostało uznane przez społeczność międzynarodową. Teza, że to Ukraina sprowokowała wojnę, wpisuje się w popularną narrację antyukraińskiej propagandy.
Czy Ukraińcom w Donbasie nie wolno było mówić po rosyjsku? Fałsz!
W nagraniu padają także nieprawdziwe informacje na temat dyskryminacji rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy, którym władze Ukrainy miały zakazać używania języka rosyjskiego. „Ukraińcy z Donbasu pod groźbą tego, że będą musieli nauczyć się nowego języka, że ich dzieci będą mówiły teraz po ukraińsku (…) zażądali referendum” – słyszymy (czas nagrania 15:06).
Nie jest prawdą, że referendum w Donbasie było odpowiedzią na rzekomy zakaz używania języka rosyjskiego w Ukrainie. Jak przypomina serwis Fakehunter.pl, rosyjski jest drugim – po ukraińskim – najczęściej używanym językiem w Ukrainie, a według oficjalnych danych spisu powszechnego Ukrainy posługuje się nim prawie 30 proc. obywateli tego kraju. Od wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej w 2014 roku, a zwłaszcza od czasu pełnoskalowej moskiewskiej inwazji na Kijów 24 lutego 2022 roku, można obserwować zjawisko odchodzenia Ukraińców od języka rosyjskiego.
Dlaczego Ukraińcy „porzucają” rosyjski?
Pisarz Szczepan Twardoch w swoim reportażu z Ukrainy portretuje ukraińskiego żołnierza, który „od dziecka był rosyjskojęzyczny, po ukraińsku zaczął mówić dopiero w 2014 roku, gdy wybuchła wojna”. W depeszy PAP czytamy o 20-letniej Ulianie z Charkowa, rosyjskojęzycznej Ukraińce, która porzuciła język rosyjski na rzecz języka ukraińskiego. „W tym języku padł rozkaz ataku na moje miasto; odkąd to sobie uświadomiłam, stał się dla mnie nie do zniesienia” – mówi Ukrainka.
Po 2014 roku Ukraińcy przygotowali szereg projektów, których celem jest wzmocnienie języka ukraińskiego w stosunku do rosyjskiego. Jednak te działania nie były przyczyną nielegalnego referendum w Donbasie, lecz jego skutkiem. Ilustruje to, jak wyglądała kwestia języka rosyjskiego w Ukrainie przed 2014 rokiem:
„Konstytucja Ukrainy z 1996 roku w art. 10 stanowi, że »językiem państwowym Ukrainy jest język ukraiński. Państwo zapewnia wszechstronny rozwój i funkcjonowanie języka ukraińskiego we wszystkich sferach życia społecznego, (…) gwarantuje się swobodny rozwój, wykorzystywanie i ochronę [języka] rosyjskiego i innych języków mniejszości narodowych«. Mimo że konstytucja przewiduje uchwalenie osobnej ustawy dotyczącej »stosowania języków na Ukrainie«, przez długi czas politykę językową państwa określała ustawa o językach w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej uchwalona w 1989 roku. Zgodnie z jej przepisami językiem państwowym USRR jest ukraiński; gwarantowała ona jednak rosyjskiemu status »języka kontaktów międzynarodowościowych« i zapewniała dwujęzyczność wszystkich sfer życia społecznego (w praktyce oznaczało to zdecydowaną przewagę rosyjskiego w obrocie urzędowym; w wielu dziedzinach był to monopol)”.
Tadeusz A. Olszański, „Ukraińcy nie gęsi… Ustawa o języku państwowym Ukrainy”
„Nikt nie płakał” nad losem ludzi w Donbasie? Manipulacja informacjami o wojnie w regionie
Piotr Korczarowski stwierdza, że „przez 8 lat ludzie mieszkający w Donbasie byli notorycznie bombardowani, ostrzeliwani i nikt jakoś nie płakał nad losem tych dzieci, które ginęły w szkołach, ludzi, którzy mieszkali w osiedlach, w blokowiskach, którzy ginęli na przystankach autobusowych. Nikogo to nie obchodziło. Nikt nie mówił w Polsce, że jesteśmy solidarni z tymi Ukraińcami, a przecież to oni ginęli” (czas nagrania 15:52). Potem pada jeszcze zdanie: „to nie oni (mieszkańcy Donbasu – przyp. Demagog) ostrzeliwali Kijów. To Kijów ostrzeliwał ich” (czas nagrania 16:14).
Jak informują eksperci Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), „oskarżenia o czystki etniczne i inne zbrodnie przeciwko ludności rosyjskojęzycznej są stałym elementem rosyjskich kampanii dezinformacyjnych przeciwko Ukrainie”. To Rosja zaatakowała wschodnią część Ukrainy, to Rosja ją obecnie okupuje i to Rosja konsekwentnie niszczy terytorium Donbasu. Co więcej, jak czytamy w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW):
„Działania władz DRL i ŁRL (ostrzały własnego terytorium, prowokacje antyukraińskie, »ewakuacja«) to zaplanowana przez Rosję operacja specjalna, mogąca dać podstawy do oficjalnego udzielenia tym władzom rosyjskiej pomocy wojskowej. Jej elementem jest stałe prowokowanie Sił Zbrojnych Ukrainy do zaatakowania pozycji separatystów i oskarżanie jej wojsk o masowe zbrodnie na ludności cywilnej”.
Analiza Ośrodka Studiów Wschodnich, opublikowana tuż przed pełnoskalowym atakiem Rosji na Ukrainę
Nie jest również prawdą, że „nikogo nie obchodził” los mieszkańców Donbasu przed 24 lutego 2022 roku. Media na całym świecie informowały (1, 2, 3, 4, 5) o sytuacji w regionie i o kryzysie humanitarnym spowodowanym działaniami Rosji.
Teorie spiskowe o Żydach i „wyczyszczeniu” Ukrainy ze Słowian
Piotr Korczarowski zadaje pytania o pochodzenie czołowych ukraińskich polityków, w tym prezydenta Zełenskiego, czy też biznesmenów i wskazuje na ich żydowskie korzenie (czas nagrania 17:27). W dalszej części nagrania pojawiają się nawiązania do teorii spiskowej, według której Ukrainą w istocie rządzą Żydzi i to oni są odpowiedzialni za toczącą się w tym kraju wojnę (czas nagrania 18:31). Jego zdaniem mamy do czynienia z żydowskim spiskiem, którego celem jest to, że „ta wojna ma tak długo trwać, aż Ukraina się po prostu wyczyści z tych bojowników” (czas nagrania 21:08). „To jest cena tej wojny – wyczyszczenie tego terenu ze Słowian” (czas nagrania 22:36).
Wojna w Ukrainie nie jest elementem żydowskiego spisku i na istnienie takiej konspiracji nie ma żadnych wiarygodnych dowodów. Piotr Korczarowski ich zresztą również nie podaje. Pomimo że twórcy dezinformujących treści odwołują się do tej antysemickiej teorii w kontekście aktualnych wydarzeń, to opierają ją wyłącznie na domysłach, sensacyjnej otoczce i podatności na uprzedzenia wobec Żydów. Takie przedstawienie sytuacji rozmywa także odpowiedzialność Rosji za inwazję na Ukrainę.
W kontekście oskarżania Żydów o wojnę w Ukrainie popularność zdobyła teoria o tzw. Niebiańskiej Jerozolimie, czyli o rzekomym planie przeniesienia Izraela na terytorium Ukrainy i o depopulacji mieszkańców tego kraju, aby zrobić miejsce dla żydowskich osadników. Podstawą teorii ma być istnienie na tym terenie przed wiekami państwa Chazarów, którzy ponoć mieli masowo konwertować się na judaizm. Teoria ta zbudowana jest na źródłach historycznych uznanych przez naukowców za wątpliwe.
Według zwolenników teorii spiskowych wojna toczy się właśnie w interesie Izraela, aby ten – wykorzystując swoje związki z chazarskimi przodkami – mógł przenieść kraj na terytorium Ukrainy. Wojna ma być rzekomo przygotowaniem do takiej migracji. Nie ma na to jednak żadnych dowodów.
Niebiańska Jerozolima także w Polsce? Kolejne kręgi teorii spiskowej
Z wypowiedzi Piotra Korczarowskiego wynika, że żydowskie wpływy mają związek także z sytuacją Polski. „Chodzi o to, żeby nam zrobić taką wojnę i nas tak przycisnąć do ściany, żeby ci, którzy są odważni, wyginęli, reszta wyjechała, a zostaną ci, którzy tu będą budowali – jak zwał tak zwał – Nową Jerozolimę, Niebiańską Jerozolimę, Krymską Kalifornię, Nową Chazarię, Ukropolin” – stwierdza mężczyzna (czas nagrania 21:53).
W Polsce nie toczy się wojna, a uchodźcy z Ukrainy przenoszą się do naszego kraju, ponieważ uciekają przed konfliktem zbrojnym. Tezy o tym, że Żydzi zamierzają doprowadzić do depopulacji ludności Polski i przejąć władzę w kraju, pojawiały się w dezinformujących przekazach już na samym początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Nie znajdują one jednak potwierdzenia w faktach. Od tego czasu minął już ponad rok, a przepowiednie o przejęciu władzy w Polsce przez Żydów się nie sprawdziły.
Jak podkreśla prof. Antoni Sułek z Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, teorie spiskowe o rzekomych żydowskich planach sprawowania kontroli nad Polską trafiają na podatny grunt antysemickich uprzedzeń. Postrzeganie skali wpływu Żydów na polską politykę i na życie publiczne jest zakrzywione przez stereotypy, co sprawia, że część Polaków uznaje przedstawicieli tego narodu za grupę bardziej wpływową, niż jest w rzeczywistości.
Polska i Ukraina scalone w jedno państwo? Prezydent tego nie mówił
Na filmie słyszymy również, że „prezydent Duda powiedział, że niedługo nie będzie granic między Polską a Ukrainą. Będzie jedno państwo” (czas nagrania 22:14). To nie pierwszy raz, gdy tego typu narracja pojawia się w sieci – wcześniej podawano, że polski rząd dokonał rzekomego zobowiązania o połączeniu państw. W obu przypadkach są to jedynie domysły niepoparte dowodami.
Piotr Korczarowski odnosi się do wypowiedzi Andrzeja Dudy z 3 maja 2022 roku, jednak nie podaje niezbędnego kontekstu słów prezydenta.
„Wierzę w to głęboko, że damy radę. Że tak jak umieliśmy przyjąć naszych sąsiadów, tak będziemy umieli ich przechować, by – gdy wojna się zakończy – mogli wrócić do swoich domów, a my pomóc im w dziele odbudowy Ukrainy: wolnej, suwerennej, niepodległej.
Ukrainy, która – mam nadzieję – będzie na dziesięciolecia, a daj Boże, i na stulecia, państwem bratnim dla Rzeczypospolitej, pomiędzy którym a nami, Polską – jak, mam nadzieję, proroczo powiedział Prezydent Wołodymyr Zełenski – nie będzie granicy; że tej granicy faktycznie nie będzie; że będziemy żyli razem na tej ziemi, odbudowując się i budując swoje wspólne szczęście i wspólną siłę, która pozwoli się oprzeć każdemu niebezpieczeństwu, a którą każdy będzie się bał w przyszłości zaatakować i będzie się bał jej zagrozić”.
Andrzej Duda podczas wystąpienia 3 maja 2022 roku
Prezydent mówił o relacjach Polski i Ukrainy, o wzajemnym wsparciu między narodami oraz o możliwości powrotu Ukraińców do swojego kraju, gdy skończy się wojna. Metaforyczny zanik granic nie odnosi się do powstania jednego państwa wskutek połączenia Polski i Ukrainy, ale – co podkreśla Andrzej Duda – do dobrych relacji między odrębnymi krajami.
Podsumowanie – narracje zbieżne z rosyjskim przekazem o wojnie
W trakcie konferencji pada wiele niezgodnych z prawdą tez dotyczących powodów i przebiegu wojny w Ukrainie. Michał Marek, ekspert ds. przeciwdziałania dezinformacji, określił wprowadzenie do konferencji wygłoszone przez Piotra Korczarowskiego następującymi słowami: „czysta manipulacja i dezinformacja – kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa”. Podkreślił również, że treść nagrania jest „zbieżna z rosyjskim przekazem”.
Spróbowałem odsłuchać całości spotkania prorosyjskiego aktywu w Kielcach…
Spodziewałem się „najmocniejszego” na końcu (lub chociaż w połowie). Załamanie nastąpiło jednak już na samym początku – wprowadzenie autorstwa Piotra Korczarowskiego (@eMisjaTv). Czysta manipulacja i… pic.twitter.com/Q6fZHdoWGu— Michał Marek (@mic_marek) March 19, 2023
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter