Strona główna Fake News Fake newsy o szczepieniach i witaminach w wideo Jerzego Zięby

Fake newsy o szczepieniach i witaminach w wideo Jerzego Zięby

Fot. Pixabay

Fake newsy o szczepieniach i witaminach w wideo Jerzego Zięby

Transmisja Jerzego Zięby zawiera fałszywe treści o szczepieniach przeciw COVID-19 i suplementacji witamin. 

FAKE NEWS W PIGUŁCE

  • W trakcie transmisji prowadzonej przez Jerzego Ziębę pojawiają się nieprawdziwe informacje dotyczące szczepionek przeciw COVID-19, a także suplementacji witaminy D3. Zgodnie z przekazem szczepionki miałyby być nieskutecznym preparatem genetycznym. Z kolei stosowanie witaminy miałoby być niezależne od masy ciała i bezpieczne nawet w wysokich stężeniach.
  • Szczepionki przeciw COVID-19 są skutecznym preparatem przeciw chorobie. Badania naukowe wskazują, że szczepienia wciąż mogą chronić przed ciężkim przebiegiem choroby, nawet w okresie dominacji nowych odmian Omikronu.
  • Wysokie stężenie witaminy D3 może prowadzić do problemów zdrowotnych. Jak komentuje dla nas lekarz Bartosz Fiałek, suplementowanie witaminy D3 jest zależne od masy ciała, a dodatkowo wyróżnia się także zapotrzebowanie ze względu na wiek.

Niedawno na Facebooku pojawił się zapis transmisji z wystąpienia Jerzego Zięby. Na naszej stronie analizowaliśmy jego wypowiedzi dotyczące chociażby stosowania witaminy C w zwalczaniu COVID-19. Tym razem w trakcie wystąpienia Jerzy Zięba wspomina o szczepieniach przeciw COVID-19, które – według niego – są szkodliwe i nieskuteczne, a stosowanie witaminy D w dużych dawkach rzekomo ma nie być zagrożeniem dla zdrowia.

Wpis na Facebooku zawierający kadr planszy zapowiadającej transmisję Jerzego Zięby

Jerzy Zięba deprecjonuje wartość szczepionek przeciw COVID-19 w walce z pandemią

W trakcie transmisji Jerzy Zięba odnosi się do szczepionek przeciw COVID-19. W swoim wystąpieniu stwierdza, że szczepionka bazująca na technologii mRNA nie jest szczepionką: „preparat ten, jak wiadomo, nigdy nie był i nie będzie szczepionką” – słyszymy (czas nagrania 8:16). Zdaniem Zięby w rzeczywistości jest to wytwór inżynierii genetycznej: „Preparat ten, oparty na inżynierii genetycznej i stworzony przez inżynierię genetyczną, nie jest szczepionką” (czas nagrania 9:23)

Jerzy Zięba szerzy dezinformację. Szczepionki mRNA spełniają definicję szczepionki, a NIZP PZH – PIB wyjaśnia, że w praktyce „pod hasłem »szczepionka« kryje się wiele różnych preparatów, które różnią się składem, procesem produkcyjnym, a nawet koncepcją kryjącą się za ich powstaniem”, a sam proces szczepienia to po prostu „trening układu odpornościowego”.

W taki sposób funkcjonują zarówno szczepionki tradycyjne – zawierające już gotowy antygen – jak i szczepionki mRNA lub wektorowe, które zawierają informację genetyczną niezbędną do wytworzenia antygenu w procesie szczepienia. 

Wykorzystanie inżynierii genetycznej umożliwia tworzenie tańszychbezpieczniejszych szczepionek. Już pod koniec lat 80. genetycznie modyfikowana szczepionka była wykorzystywana do profilaktyki wirusowego zapalenia wątroby typu B, a wraz z rozwojem nauki dzięki wykorzystaniu modyfikacji genetycznych możliwe było opracowanie także nowych szczepionek dla alergików.

Podawanie czwartej dawki szczepionki przeciw COVID-19 poprzedziły odpowiednie badania

materiale Jerzy Zięba przywołuje artykuł opublikowany 8 lipca na stronie medonet.pl, w którym znajduje się informacja, kto może przyjąć czwartą dawkę szczepionki: „Obecnie czwartą dawkę szczepionki mogą przyjmować osoby w wieku 80+ oraz ludzie, którzy ukończyli 12. rok życia i mają zaburzoną odporność” (czas nagrania 10:19). W trakcie nagrania pojawia się teza, że nie przeprowadzono żadnych badań potwierdzających skuteczność czwartej dawki: „Ja się pytam, gdzie są badania? Gdzie są badania tej populacji? Dlatego, że tych badań nikt nie zrobił? Jedziemy bez trzymanki” (czas nagrania 10:31).

To kolejna fałszywa informacja przekazana przez Jerzego Ziębę. Nieprawdą jest, że wprowadzenie czwartej dawki szczepionki nie zostało poprzedzone odpowiednimi badaniami. Rekomendacje do ich użycia poprzedziły stosowne badania i analizy, o czym możemy przeczytać na stronie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), a także Europejskiej Agencji Leków (EMA):

„Dane wskazują, że czwarta dawka szczepionki mRNA podana osobom z zaburzeniami odporności co najmniej 4 miesiące po trzeciej dawce jest w stanie przywrócić odporność humoralną do poziomu obserwowanego po trzeciej dawce bez wzbudzania nowych obaw dotyczących bezpieczeństwa. Dane dotyczące immunogenności są dostępne dla okresu obserwacji trwającego 3 tygodnie”.

COVID-19: Joint statement from ECDC and EMA on the administration of a fourth dose of mRNA vaccines

Jak podaje WHO, obecnie badania dotyczące skuteczności drugiej dawki przypominającej zostały przygotowanie tylko dla szczepionek przeciw COVID-19 opartych na technologii mRNA. W opracowaniu podano sześć badań przeprowadzonych w Izraelu i jedno pochodzące z Kanady. Wszystkie zostały przeprowadzone w czasie, gdy wariant Omikron był dominującą odmianą SARS-CoV-2.

WHO zaznacza, że większość z badań została przeprowadzona, by porównać skuteczność czwartej dawki we wzmacnianiu odporności u osób, które wcześniej przyjęły trzy dawki szczepionki. Badanie, które objęło osoby powyżej 60. roku życia, wykazało spadek ryzyka ciężkiego COVID-19 po kilkunastu dniach od przyjęcia czwartej dawki. Inne z badań stwierdza z kolei krótkoterminowe korzyści szczepienia czwartą dawką u osób, które przyjęły trzecią dawkę co najmniej 4 miesiące przed kolejnym szczepieniem. Zgodnie z opisem WHO kolejna dawka przypominająca może przynieść korzyści określonym grupom docelowym:

„Badania te wykazują pewne krótkoterminowe korzyści z dodatkowej dawki przypominającej szczepionki mRNA u pracowników służby zdrowia, osób powyżej 60. roku życia lub z obniżoną odpornością (…) Ograniczone dostępne dane sugerują, że w przypadku grup najwyższego ryzyka istnieje korzyść, która wspiera podanie dodatkowej dawki przypominającej”.

Interim statement on the use of additional booster doses of Emergency Use Listed mRNA vaccines against COVID-19.

W lipcu 2022 roku w czasopiśmie naukowym „The Lancet” pojawiło się badanie sprawdzające wpływ czwartej dawki szczepionki na śmiertelność. Badanie objęło ok. 25 tys. mieszkańców domów opieki ze Szwecji i prawie 400 tys. mieszkańców tego kraju w wieku powyżej 80 lat.badaniu porównano osoby zaszczepione trzema i czterema dawkami szczepionki. Jak się okazało, czwarta dawka zmniejszała ryzyko zgonu zarówno u mieszkańców domów opieki, jak i pozostałych szwedzkich seniorów.

Czy szczepionki przestały być skuteczne wobec mutacji BA.4 i BA.5?

Oglądając materiał, możemy usłyszeć, jak Jerzy Zięba cytuje wypowiedź ministra zdrowia mówiącego, że: „pojawią się mutacje, nazywane fachowo BA.4 i BA.5, które uciekają immunizacji” (czas nagrania 11:47). Zięba od razu komentuje te słowa, mówiąc: „Co to znaczy? Dlaczego nie powiecie normalnie, że żadna szpryca nie działa. Po prostu – przecież jest to udowodnione naukowo” (czas nagrania 11:50).  To kolejny fake news. Naukowo udowodniona jest skuteczność szczepionek przeciw COVID-19. 

Skuteczność szczepień przeciw COVID-19 przeciwko nowym liniom Omikronu SARS-CoV-2 jest mniejsza, ale nie oznacza to, że szczepionki są nieskuteczne i nieprzydatne. Zacytowana wypowiedź ministra Niedzielskiego, która pochodzi z materiału Polskiej Agencji Prasowej (opublikowanego 30 czerwca), nie podważa działania szczepień. Natomiast w trakcie rozmowy minister stwierdził, że:

„Pojawiają się nowe mutacje fachowo nazwane BA.4 i BA.5, które uciekają tej immunizacji, to znaczy, że są dalszymi krewnymi Omikronu i szczepienia mniej chronią przed samym zakażeniem”.

Minister zdrowia Adam Niedzielski w rozmowie z PAP

Magazyn naukowy „Nature” w swoim artykule powołuje się na kilka prac naukowych, analizujących skuteczność szczepionek przeciwko nowym liniom Omikronu. Jak wskazują badania, przeciwciała wywołane przez szczepienie są mniej skuteczne w blokowaniu BA.4 i BA.5 niż wcześniejszych mutacji. Należy jednak podkreślić, że żadne z badań nie stwierdziło całkowitej nieskuteczności szczepień w powstrzymywaniu zakażenia COVID-19, a jedynie jej obniżenie.

Jak opisują autorzy pracy „Antibody escape of SARS-CoV-2 Omicron BA.4 and BA.5 from vaccine and BA.1 serum” („Ucieczka przeciwciał SARS-CoV-2 Omicron BA.4 i BA.5 ze szczepionki i surowicy BA.1”), ich obserwacje wykazały zmniejszenie miana przeciwciał w kontakcie z nową linią Omikronu. W przypadku szczepionki firmy AstraZeneca skuteczność neutralizacji odmiany wirusa BA.4 i BA.5 była dwukrotnie mniejsza w porównaniu z linią BA.1 i 1,8-krotnie mniejsza w porównaniu z BA.2. 

W przypadku trzeciej dawki szczepionki firmy Pfizer/BioNtech miana neutralizacji zmniejszyły się trzykrotnie w porównaniu z BA.1 i BA.2. Niemniej jednak obecnie dostępne szczepionki wciąż mogą chronić przed ciężkim przebiegiem COVID-19:

„Te redukcje mian mogą zmniejszać skuteczność szczepionek w zapobieganiu infekcji, szczególnie w dłuższych punktach czasowych, ponieważ miana przeciwciał naturalnie zanikają, chociaż można by oczekiwać, że ochrona przed ciężką chorobą pozostanie”.

„Antibody escape of SARS-CoV-2 Omicron BA.4 and BA.5 from vaccine and BA.1 serum”

Obecnie trwają pracę nad ewaluacją nowych wersji szczepionek przeciw COVID-19, dopasowanych do obecnie panujących mutacji – poinformowała o tym EMA na swoim Twitterze:

Szczepionki mogą redukować transmisję i chronić przed zakażeniem

Jerzy Zięba krytykuje w swoim wideo także skuteczność szczepionek przeciw COVID-19 w zakresie redukcji transmisji wirusa oraz ochrony przed zakażeniem, powołując się na ustalenia producentów: „producent szpryc, mówi, że szpryce te nie chronią przed infekcją i nie chronią przed transmisją wirusa” – słyszymy (czas nagrania 13:25).

Jak informuje NIZP PZH – PIB głównym celem szczepienia jest ochrona przed ciężkim przebiegiem choroby i/lub jej powikłaniami, niemniej jednak ochrona przed samym zakażeniem jest jedną z pożądanych właściwości. Szczepionki oferują częściową ochronę przed transmisją i zakażeniem, o czym informuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Podobne doniesienia dotyczące nieskuteczności szczepionek w ograniczaniu transmisji oraz ochrony przed infekcją analizowaliśmy w kilku naszych tekstach

Zgodnie z informacjami amerykańskiego Centers for Disease Control and Prevention (CDC) szczepionki przeciw COVID-19 pomagają ograniczać transmisję, a także redukują ryzyko infekcji:

„Szczepionki zmniejszają ryzyko COVID-19, w tym ryzyko ciężkiej choroby i śmierci wśród osób w pełni zaszczepionych. Oprócz danych z badań klinicznych dowody z rzeczywistych badań skuteczności szczepionek pokazują, że szczepionki przeciw COVID-19 pomagają chronić przed infekcjami COVID-19”.

Centers for Disease Control and Prevention (CDC)

Antybiotyki nie są zalecane w leczeniu COVID-19, lecz w leczeniu koinfekcji

Jerzy Zięba w trakcie transmisji przywołuje także jeden ze swoich poprzednich materiałów dotyczący antybiotyków. Wykorzystuje go do zasugerowania, że w trakcie leczenia COVID-19 stosuje się antybiotyki oraz remdesivir, co niesie za sobą negatywne skutki uboczne: „(…) te antybiotyki stosuje się w tak zwanym w cudzysłowie, w ogromnym leczeniu C-19. Jakim cudem? Wiadomo, że to ma potworne skutki uboczne, to samo jak remdesivir, to samo, ta sprawa dotyczy tego samego, gdzie zastosowanie tego w C-19 kończy się wielokrotnie naprawdę bardzo, bardzo źle” (czas nagrania 16:21).

Jak możemy się dowiedzieć z jednego z materiałów na stronie WHO, nie ma rekomendacji dotyczących leczenia COVID-19 za pomocą antybiotyków. Niektórzy mogą stosować antybiotyki, tym samym nie stosując się do ogólnych zaleceń i narażać swoje życie i zdrowie. WHO ostrzega przed ich przyjmowaniem w czasie COVID-19 oraz ich nadmiernym stosowaniem, co może doprowadzić do antybiotykoodporności.

Prof. Hanan H. Balkhy wskazuje, że nadużywanie antybiotyków może doprowadzić do sytuacji, w której się na nie uodpornimy i przestaną one odpowiednio działać. – Jesteśmy już w erze, którą nazywamy erą poantybiotykową, w której niektóre z naszych najpowszechniejszych i najsilniejszych antybiotyków nie są już skuteczne – przekonuje ekspertka.

Grafika przedstawiająca odpowiedź na pytanie, czy antybiotyki są efektywne w terapii nowego koronawirusa.

Fot. WHO.int

Antybiotyki w przypadku zachorowania na COVID-19 mogą być stosowane wyłącznie w leczeniu koinfekcji bakteryjnych. Informuje o tym zarówno CDC, jak i polska Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Jak zaznacza AOTM w swoim przeglądzie, żadne z badań nie wykazało, aby zastosowanie antybiotyku azytromycyny miało wpływ na występowanie zgonów, hospitalizacji czy konieczności wspomagania wentylacji.

U niektórych remdesivir można stosować przy COVID-19 – nie jest groźny dla pacjentów

W trakcie materiału możemy usłyszeć tezy dotyczące szkodliwości remdesiviru. Jest to substancja czynna leku przeciwwirusowego Veklury, dopuszczonego do stosowania w przypadku zachorowania na COVID-19. WHO w listopadzie 2020 roku na swojej stronie poinformowało, że wyniki przeprowadzonych badań nie wykazały, aby remdesivir miał korzystny wpływ na zmniejszenie śmiertelności, okresu wentylacji pacjentów czy skrócenie ich powrotu do zdrowia. 

Obecnie WHO, po przeprowadzonych analizach, sugeruje stosowanie leku u pacjentów, którzy przechodzą COVID-19 łagodnie lub umiarkowanie i znajdują się w grupie o wysokim ryzyku hospitalizacji. W Polsce AOTM nie zaleca rutynowego stosowania remdesiviru u pacjentów z COVID-19 – ale można rozważyć go u pacjentów z wysokim ryzykiem ciężkiego przebiegu COVID-19.

Wbrew słowom Jerzego Zięby należy podkreślić, że mimo ograniczonej skuteczności remdesiviru badania przeprowadzone nad tym lekiem nie wykazały jego szkodliwości u pacjentów chorych na COVID-19. Bezpieczeństwo remdesiviru potwierdziła także EMA w swoim opracowaniu dotyczącym leku Veklury. Na stronie 46 możemy przeczytać, że nie wykryto żadnego znaczącego ryzyka związanego ze stosowaniem leku.

W kwietniu 2020 roku amerykański Narodowy Instytut Zdrowia (NIH) przeprowadził badanie kliniczne nad skutecznością remdesiviru. Pacjenci, którym podano substancję, wracali do zdrowia o 31 proc. szybciej niż osoby w grupie placebo. Dr Cameron Wolfe –  odpowiedzialny za przeprowadzenie badania – powiedział PolitiFactowi, że nigdy nie zaobserwowano wzrostu śmiertelności w grupie, która otrzymała lek. Inne przeprowadzone badania również tego nie wykazały.

Przyjmowanie witaminy D nie zależy od masy ciała? Osoby o większej masie potrzebują większej dawki!

W trakcie swojego wystąpienia Jerzy Zięba porusza także temat suplementowania witaminy D3. Zwraca uwagę, że dawka stosowanych suplementów nie jest zależna od masy ciała: „Witamina D3, jej stosowanie, nie zależy od masy ciała” (czas nagrania 24:40) – słyszymy. Jest to jednak informacja fałszywa, na co zwracają opracowania naukowe i eksperci.

„Witamina D, podobnie jak A, E oraz K, rozpuszczalne są w tłuszczach i magazynowane w tkance tłuszczowej” – tłumaczy nam lekarz Bartosz Fiałek. Jak zwraca uwagę specjalista, dawkowanie witaminy D3 zależne jest od indywidualnej masy ciała:

„W grupie osób z nadwagą i otyłością, u których obserwuje się więcej tkanki tłuszczowej, stosowane dawki powinny być wyższe niż wśród osób z prawidłową masą ciała, ponieważ stężenie metabolitów witaminy D zmniejsza się we krwi na rzecz magazynów w tkance tłuszczowej. Uznaje się, że na każdy wzrost BMI o 10 proc. przypada spadek witaminy D3 o ok. 4,2 proc.”.

Lekarz Bartosz Fiałek w komentarzu dla Demagoga

Podobne informacje znajdują się także w opracowaniu „Witamina D. Właściwości i działanie”. W rozdziale poświęconemu zapotrzebowaniu organizmu na witaminę D możemy zobaczyć, że jest one różne w zależności od wieku. Najmniejsze zapotrzebowanie mają noworodki (1 000 IU/dzień), nieco więcej witaminy D potrzebne jest dzieciom do 10 lat (2 000 IU/dzień), z kolei największa dawka przypada na osoby starsze (10 000 IU/ dzień).

Jak możemy przeczytać na stronie pacjent.gov.pl, suplementacja witaminy D nie jest wymagana do utrzymania jej prawidłowego poziomu. Zapotrzebowanie w większości zapewnia ekspozycja na światło słoneczne. Wystarczy 15 minut wystawienia się na słońce między godziną 10 a 15. Nie trzeba także eksponować więcej niż 18 proc. ciała (wystarczy być ubranym w koszulkę i krótkie spodenki). 

Witaminę D trzeba przyjmować w dużych ilościach? Zdaniem eksperta to niepotrzebne

materiale pojawiają się także nawiązania do słów dr. Michaela Holicka, amerykańskiego endokrynologa, znanego z popularyzacji suplementacji witaminy D w USA: „Dr Michael Holick wyraźnie mówi – 4 000 jednostek nie ma, jeszcze, żadnego znaczenia terapeutycznego (…) Te 4 000, to dr Holick mówi, że od tego trzeba zacząć” (czas nagrania 28:11)

Dawka 4 000 jednostek witaminy D3 powinna być dawką maksymalną dla osób dorosłych i starszych z prawidłową masą ciała. Dla większości osób dawka rekomendowanej dziennej dawki wynosi od 600 do 800 jednostek, co w zależności od pory roku można uzupełniać poprzez kontakt skóry ze światłem słońca, prawidłową dietę oraz suplementację. 

Dawka do ok. 4 000 jednostek może być stosowana u osób starszych oraz osób z otyłością. Nie powinno być jednak tak, że suplementację zaczyna się od 4 000 jednostek wzwyż u każdej osoby – to poziom, który powinien być maksymalnywystarczający w większości przypadków. Do informacji Jerzego Zięby o tym, że przyjmowanie dawki do 4 000 jednostek nie ma znaczenia terapeutycznego, odniósł się ponownie lekarz Bartosz Fiałek:

„To nieprawda. Dawka 4000 j.m. preparatu witaminy D3 może być stosowana zarówno u osób z nadwagą czy otyłością, jak i seniorów, w celu uniknięcia jej niedoboru, ale również stosuje się ją często w przypadku suboptymalnego stężenia witaminy D3, czyli stanu pomiędzy jej niedoborem a prawidłowym stężeniem (suboptymalne stężenie witaminy D3 rozpoznajemy, gdy jej stężenie mieści się w widełkach 20-29 ng/ml), aby doprowadzić do jej prawidłowego stężenia”.

Lekarz Bartosz Fiałek w komentarzu dla Demagoga

Dr Michael Holick nie powinien być traktowany jako wiarygodne źródło informacji na temat witaminy D. W 2018 roku na stronie Kaiser Health News pojawił się artykuł opisujący działalność dr. Holicka w promocji witaminy D3. Jego kluczowa rola w kształtowaniu debaty miała miejsce w 2011 roku, kiedy nadzorował publikację raportu, zgodnie z którym większość Amerykanów cierpiała na niedobory tej witaminy. Twierdzenia te były niezgodne z wynikami raportu National Academy of Medicine, zgodnie z którym większość mieszkańców USA otrzymuje dostateczną liczbę witaminy poprzez dietę i ekspozycję na promienie słoneczne.

W jednym ze swoich tekstów dr Holick zasugerował, że korzystanie z solarium w określonych ilościach może być dobrym źródłem suplementacji witaminy D (s.277). Jednakże w 2009 roku Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem stwierdziła, że łóżka opalające mogą zwiększać o 75 proc. ryzyko czerniaka skóry, jeśli rozpocznie się korzystanie z solarium przed 30. rokiem życia. Ponadto łóżka do opalania zwiększają również szansę na zachorowanie na czerniaka oka.

Wysokie stężenie witaminy D3 może być szkodliwe

Jerzy Zięba w trakcie transmisji powołuje się także na publikacje naukowe, które mają stwierdzać, że wysokie stężenie witaminy D3 nie jest szkodliwe dla organizmu: „Są poważne publikacje, że w przypadkach terapeutycznych stężenie metabolitu 25(OH) powinno być właśnie na poziomie od 80 do 100 [ng/ml], ale to nie musi być w ogóle więcej niż 100” (czas nagrania 33:46).

Wysokie stężenie metabolitu 25(OH) – na poziomach, które podaje Jerzy Zięba – w niektórych przypadkach może być szkodliwe dla organizmu, o czym można przeczytać w opracowaniu „Korzyści i zagrożenia wynikające z suplementacji witaminą D”. Jak podają autorzy pracy, przy stężeniu przekraczającym 88 ng/ml odnotowuje się  m.in. hiperkalcemię. Jej objawami w ostrym zatruciu są np.: wymioty, anoreksja i osłabienie mięśni. 

Autorzy pracy zaznaczają, że rzeczywiście osoby z zaburzeniami wchłaniania, takimi jak celiakia czy po gastrektomii, mogą potrzebować dużych dawek witaminy D w leczeniu jej niedoborów. Jednak w takim przypadku potrzebna jest kontrola w celu uniknięcia działań niepożądanych. Na informacje związane z nadmiernym przyjmowaniem witaminy D ponownie zwraca uwagę Bartosz Fiałek:

„Prawidłowe stężenie metabolitu 25(OH) witaminy D mieści się w granicach od 30 ng/ml do 100 ng/ml. Za optymalne stężenie uznaje się wartości oscylujące wokół 50 ng/ml. Jakkolwiek stężenie nieznacznie przekraczające 30 ng/ml będzie wystarczające dla większości osób młodych i zdrowych, tak w ostatnim czasie ukazały się dane naukowe, które sugerują, że wśród osób z obniżoną gęstością mineralną kości (osteopenia, osteoporoza) należy dążyć do stężenia metabolitu 25(OH) witaminy D nie niższego niż 50 ng/ml. Przy okazji należy pamiętać, że dawki powyżej 100 ng/ml mogą mieć potencjalnie toksyczne działanie, tak więc należy unikać hiperwitaminozy D3”.

Lekarz Bartosz Fiałek w komentarzu dla Demagoga

Podsumowanie

Szczepienia mRNA przeciw COVID-19 spełniają definicję szczepionki, a ich stosowanie pozwala ograniczyć ryzyko ciężkiego przebiegu choroby, nawet w okresie dominacji nowych odmian Omikronu. Suplementacja witaminy D3 powinna być prowadzona w sposób rozsądny – należy pamiętać, że w zależności od masy ciała i wieku liczba przyjmowanych jednostek jest różna. Przedawkowanie witaminy D może prowadzić do szkodliwych skutków ubocznych. 

Materiał zamieszczony przez Jerzego Ziębę to kolejny przykład szkodliwej dla zdrowia dezinformacji na temat COVID-19 i szczepień. O innych fake newsach Jerzego Zięby pisaliśmy wielokrotnie na naszych łamach.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Wpłać, ile możesz

Na naszym portalu nie znajdziesz reklam. Razem tworzymy portal demagog.org.pl

Wspieram