Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Czy mieszkańcy odwołają Jacka Sutryka? Referendum we Wrocławiu
Inicjatywa SOS Wrocław zbiera podpisy potrzebne do organizacji referendum przeciwko prezydentowi miasta – Jackowi Sutrykowi. „Zwolennicy jego odwołania mają szanse na sukces. Większe oczywiście na zebranie podpisów niż na zwycięstwo w referendum, ale na to też” – uważa dr hab. Jacek Haman, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Fot. Pexels / Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0/ / Modyfikacje: Demagog
Czy mieszkańcy odwołają Jacka Sutryka? Referendum we Wrocławiu
Inicjatywa SOS Wrocław zbiera podpisy potrzebne do organizacji referendum przeciwko prezydentowi miasta – Jackowi Sutrykowi. „Zwolennicy jego odwołania mają szanse na sukces. Większe oczywiście na zebranie podpisów niż na zwycięstwo w referendum, ale na to też” – uważa dr hab. Jacek Haman, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jacek Sutryk rządzi Wrocławiem od 2018 roku, kiedy otrzymał już w pierwszej turze 129 669 głosów (50,2 proc.), dzięki czemu został wybrany na funkcję prezydenta miasta z listy Koalicji Obywatelskiej.
Walka o drugą kadencję była już trudniejsza. W 2024 roku startował z listy komitetu „Jacek Sutryk, Lewica i Samorządowcy”. Do głosowania na niego gorąco namawiał Donald Tusk, choć lokalni działacze Koalicji Obywatelskiej apelowali, by nie wspierał Sutryka. W pierwszej turze kandydat ubiegający się o reelekcję zdobył 80 585 głosów, co przełożyło się 34,33 proc. poparcia. To znaczy, że stracił niemal 50 tys. głosów w porównaniu z pierwszą turą wyborów w 2018 roku przy frekwencji niższej tylko o 3 pp.
„Rozumiem, że jest to żółta kartka od wrocławian. Raczej za mój styl, a nie za to, jak pracuję dla naszego miasta i jak zmienił się Wrocław w ostatnich latach. Mówiąc krótko: przepraszam. Będę jeszcze bliżej mieszkańców, słuchając i rozwiązując przekazywane problemy” – powiedział Jacek Sutryk po pierwszej turze zeszłorocznych wyborów na prezydenta Wrocławia.
Ostatecznie w drugiej turze zdobył 68,29 proc. głosów i wygrał z Izabelą Bodnar, kandydatką Trzeciej Drogi. Większość wrocławian została tego dnia w domu – frekwencja wyniosła jedynie 37,05 proc.
Jeżeli w kwietniu 2024 roku mieszkańcy Wrocławia pokazali Jackowi Sutrykowi żółtą kartkę, to obecnie należałoby stwierdzić – w tym samym porządku sportowej metafory – że właśnie podbiegli do VAR, by ostatecznie zdecydować, czy prezydent zostanie zdjęty z boiska.
Chcą zorganizować referendum w sprawie odwołania Jacka Sutryka
15 stycznia grupa przeciwników Jacka Sutryka zapowiedziała organizację referendum w sprawie odwołania prezydenta Wrocławia. 23 stycznia poinformowano o spełnieniu wymogów formalnych i rozpoczęto zbieranie podpisów. 28 stycznia zwolennicy referendum zadeklarowali [czas nagrania: 00:47], że przez pięć dni udało im się zebrać prawie 4 tys. podpisów. Projekt musi poprzeć blisko 50 tys. (czyli 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców gminy). Pomysłodawcy inicjatywy mają na to czas do 24 marca.
„Pojawiła się we Wrocławiu nowa siła, która chce pokazać, że mieszkańcy są w stanie odzyskać kontrolę nad swoim miastem. Kontrolę, którą utracili ze względu na patologię obecnej władzy […], ze względu na kryzys, który dzieje się we Wrocławiu w ciągu ostatnich lat” – powiedział lider protestujących. Jest nim wrocławski radny – Piotr Ulhe z Klubu Radnych Naprawmy Przyszłość [czas nagrania: 00:21]. Polityk do niedawna należał do Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej. Został z niego wyrzucony wraz z Jakubem Janasem i Jakubem Nowotarskim za brak poparcia uchwały budżetowej mimo zarządzonej dyscypliny. Tak powstał nowy klub – Naprawmy Przyszłość.
Grupa chcąca odwołania prezydenta Jacka Sutryka skupia się wokół SOS Wrocław. W opisie oficjalnej strony na Facebooku czytamy, że SOS Wrocław to „koalicja ponad podziałami zrzeszająca lokalne środowiska aktywistyczne, osiedlowe i lokatorskie”. „Postanowiliśmy działać razem, by razem doprowadzić do koniecznych zmian we wrocławskim ratuszu, by bycie »z Wrocławia « znów napawało dumą” – tłumaczą aktywiści.
Choć aktualnie pierwszy widoczny post na profilu facebookowym inicjatywy pochodzi z 13 stycznia, to samą stronę założono o wiele wcześniej, bo 9 listopada 2020 roku.
Czym jest SOS Wrocław?
Piotr Ulhe tłumaczy, że za SOS Wrocław stoi „ponad 20 stowarzyszeń, organizacji i grup nieformalnych, które oficjalnie bądź nieoficjalnie wspierają nasze działania” [czas nagrania 8:47]. Podczas konferencji jako inicjatorzy referendum w sprawie odwołania Jacka Sutryka wystąpili także: wrocławski radny Jakub Nowotarski z Klubu Radnych Naprawmy Przyszłość, Paweł Nogal ze Stowarzyszenia WIR Masz Głos, Arkadiusz Chwaścik – radny Osiedla Gajowice – oraz Małgorzata Osipczuk z fundacji Obywatel TBS.
Komitet SOS Wrocław ogłosił także zbiórkę pieniędzy na cele referendalne. Organizatorów działań mających na celu odwołanieprezydenta reprezentuje Paweł Wikliński. To aktualny radny osiedla Ołbin i członek Stowarzyszenia Światła Miasta.
Piotr Ulhe w imieniu zwolenników referendum przekonywał, że reprezentuje różne środowiska, które łączy chęć odwołania Jacka Sutryka. „Jesteśmy z różnych środowisk, a różnorodność jest naszą siłą […]. Od lewa do prawa […], aby wszyscy mieszkańcy czuli się reprezentowani” – powiedział radny Ulhe [czas nagrania 1:00].
Odwołania Jacka Sutryka chcą także wrocławscy politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale nie pochwalają momentu, który wybrano na rozpoczęcie zbierania głosów wśród mieszkańców Wrocławia. „Oczywiście kibicuję inicjatorom, natomiast my wskazywaliśmy, że […] ten termin nie powinien zbiegać się z kampanią krajową” – powiedział Łukasz Kasztelowicz, przewodniczący klubu radnych PiS [czas nagrania 2:24].
Zatrzymanie i zarzuty wobec prezydenta Jacka Sutryka
15 listopada 2024 roku prezydent Jacek Sutryk został zatrzymany i doprowadzony do siedziby śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej, gdzie usłyszał cztery zarzuty: jeden z nich dotyczy korupcji, kolejne trzy – oszustwa.
Według Prokuratury Krajowej Jacek Sutryk miał wręczyć korzyść majątkową Pawłowi Cz., rektorowi dawnej uczelni Collegium Humanum, w zamian za uzyskanie dokumentu poświadczającego nieprawdę, a konkretnie – świadectwa ukończenia studiów podyplomowych „Executive Master of Business Administration” (bez ich faktycznego odbycia). Takie studia uprawniają do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
Jacek Sutryk za fałszywy dyplom miał zapłacić z kasy miasta. Zdaniem prokuratury: „wręczył Pawłowi C. korzyść majątkową w kwocie 75 tys. zł w związku z zawarciem z Wrocławskim Parkiem Technologicznym S.A. fikcyjnej umowy doradztwa, a nadto wręczono korzyść osobistą w postaci członkostwa w Radzie ds. Aktywności Akademickiej ww. spółki”.
Prokuratura twierdzi, że prezydent Sutryk wykorzystywał fałszywy dyplom MBA do zasiadania w radach nadzorczych trzech spółek samorządowych, z czego uzyskał wynagrodzenie w wysokości 230 tys. zł.
Prezydent nie zrezygnował ze stanowiska
Jacek Sutryk nie przyznał się do winy. „Na większość z tych spraw rozmawialiśmy już prawie dwa lata temu, bo tyle ta sprawa trwa, w związku z tym to nie są dla mnie jakoś tam nowe rzeczy. Nowe może nie są, ale absurdalne są. Myślę, że będziemy chcieli je wszystkie bez wyjątku wyjaśnić” – powiedział prezydent.
Prokurator zastosował wobec włodarza miasta poręczenie majątkowe w wysokości 200 tys. złotych i dozór policyjny.
Mimo oskarżenia Jacek Sutryk nadal sprawuje swoją funkcję. Jak relacjonował serwis PAP, na pytanie, czy zamierza rezygnować z urzędu, prezydent Wrocławia odpowiedział, że nie ma takiego powodu. „Gdyby było to jakoś powiązane z pełnioną funkcją, to pan prokurator, przypomnę, w myśl przepisów mógłby mi zakazać pełnienia funkcji; tak się nie stało” – powiedział dziennikarzom Jacek Sutryk.
Dlaczego SOS Wrocław chce odwołania prezydenta Jacka Sutryka?
Organizatorzy referendum uważają, że Wrocław jest w kryzysie, a „tylko wisienką na torcie była kwestia postawionych panu prezydentowi zarzutów korupcyjnych i dotyczących oszustwa” [czas nagrania 00:31]. „Odzyskajmy kontrolę” – apelują. Hasło nie jest nowe – było wykorzystywane wcześniej w Wielkiej Brytanii przez zwolenników Brexitu.
Jakub Nowotarski w imieniu zwolenników odwołania prezydenta przekonywał, że „nie spełniono obietnicy wyższej jawności złożonej między pierwszą i drugą turą” [czas nagrania 3:28]. Przypisał także Jackowi Sutrykowi odpowiedzialność za problemy transportowe w mieście. „Mamy twarde dane, mamy najwolniejsze tramwaje w Polsce […], z drugiej strony największe korki” – powiedział radny Nowotarski [czas nagrania 4:58].
Cztery miesiące temu serwis Echo24.tv porównał czas przejazdu tramwajów w wybranych polskich miastach (na podstawie rozkładów jazdy). Wrocławskie tramwaje rzeczywiście są praktycznie na końcu tego zestawienia – w godzinach szczytu tylko tramwaje w Łodzi i Elblągu pokonują swoje trasy w dłuższym czasie, a poza godzinami szczytu wolniej jeżdżą jedynie pasażerowie tramwajów w Łodzi. Jako powody problemów z wrocławską siecią tramwajów przedstawia się gęstość przystanków, prace remontowe oraz brak wydzielenia torowisk na wielu odcinkach.
Według aktualnych danych firmy TomTom Wrocław jest najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce i 44 – na świecie.
Do rady nadzorczej TBS trafili politycy
Arkadiusz Chwaścik, radny osiedla Gajowice, atakował Jacka Sutryka za nietransparentną politykę i brak rozliczeń. „Miały być audyty, nie ma audytów, miały być transparentne konkursy, nie ma transparentnych konkursów” – tłumaczył [czas nagrania 9:20].
Małgorzata Osipczuk z fundacji Obywatel TBS wskazywała, że TBS Wrocław, należący do władz Wrocławia, służy do wspierania samorządowców z innych gmin [czas nagrania: 14:00]. Przykładowo: od 12 listopada 2024 roku członkiem rady nadzorczej TBS Wrocław jest Robert Czajkowski. Polityk kandydował do rady powiatu dzierżoniowskiego z listy Lewicy, z której poparciem Jacek Sutryk startował w wyborach w 2024 roku.
Ponadto do Rady Powiatu Zgorzeleckiego kandydował Zbigniew Zdanowicz, który od 18 czerwca 2024 roku jest członkiem rady nadzorczej tej spółki, należącej do gminy Wrocław.
„Samorządowy Erasmus”, czyli jak dorabia Jacek Sutryk
W styczniu wrocławska redakcja „Gazety Wyborczej” opisała, w jaki sposób samorządowcy zarabiają dodatkowe pieniądze. Prawo do niedawna nie zabraniało im pełnienia funkcji w spółkach gmin, którymi sami nie zarządzają, dlatego „wymieniali się” tymi stanowiskami z innymi samorządowcami.
„Zjawisko zyskało miano »samorządowego Erasmusa « czy akcji »stołek za stołek«. Często sekwencje poszczególnych wymian stołków bywały rozbudowane i obejmowały wiele samorządów” – czytamy.
„Najbardziej znanym przykładem beneficjenta »samorządowego Erasmusa « jest Jacek Sutryk. Specjalnie w tym celu uzyskał dyplom MBA Collegium Humanum, który uprawniał do zasiadania w radach nadzorczych spółek komunalnych i państwowych […]. Sutryk zasiadał nie tylko w lokalnych Kolejach Dolnośląskich, ale też w Regionalnym Centrum Gospodarki Wodno-Ściekowej w Tychach oraz Śląskim Centrum Logistyki w Gliwicach” – pisze „Gazeta Wyborcza”. W zamian samorządowcy mogli liczyć na zasiadanie w radach nadzorczych spółek, które Jacek Sutryk nadzoruje jako prezydent Wrocławia.
A Wrocław wciąż pięknieje?
Politycy KO i Lewicy bronią prezydenta Jacka Sutryka, podobnie jak jego najbliżsi współpracownicy.
„Gdybyśmy wyszli na miasto na spacer, to byśmy zobaczyli, że miasto się rozwija. To jest wspólna sprawa. Nie tylko pana prezydenta, tylko nasza – radnych. I weźmy odpowiedzialność za właściwy rozwój miasta” – mówi Robert Leszczyński, przewodniczący Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej [czas nagrania 1:00].
„Zdajemy sobie sprawę, że jest to, oczywiście, wydarzenie polityczne. Zdajemy sobie sprawę z tego oczywiście, że nowopowstały klub potrzebuje zaznaczyć swoją pozycję” – twierdzi Dorota Pędziwiatr, przewodnicząca Klubu Radnych Lewicy [czas nagrania 1:13].
Także sam Jacek Sutryk skomentował pomysł referendum. „Mam pełen katalog spraw, którym ja się mogę pochwalić, które razem, wspólnie i dla mieszkańców zrobiliśmy. Takiego katalogu spraw po stronie pana Uhle i jego kolegów, którzy zajmują się cały czas robieniem tego typu hucpy politycznej, nie znam” – powiedział.
Jacek Sutryk nazywa referendum „hucpą”
Prezydent zaznaczył, że Wrocław jest silnie rozwijającą się metropolią. W sprawie zarzutów dotyczących polityków zasiadających w radach nadzorczych stwierdził, że „nie ma w tym zakresie nieprawidłowości w sensie formalnoprawnym”.
„Niczego nie lekceważę – żebym został dobrze zrozumiany – wszystko traktuję śmiertelnie poważnie. Ale nie pozwolę na robienie hucpy politycznej z Wrocławia. Jestem po to, żeby zajmować się sprawami wrocławskimi i to wszystkim, szczególnie radnym, bardzo serdecznie polecam. Bo pan Uhle przez ostatnie lata się tym nie zajmował. Zajmował się ciągłą i nieustanną, tylko i wyłącznie krytyką” – skomentował Jacek Sutryk.
Kontrowersyjna wypowiedź wiceprezydentki Wrocławia
Szerokim echem odbiła się wypowiedź wiceprezydentki Renaty Granowskiej (KO) na temat SOS Wrocław.
„Jest to środowisko o poglądach bardzo nacjonalistycznych, czyli niebezpiecznych dla mnie i myślę, że dla całego Wrocławia, zresztą dla wszystkich. To jest środowisko skupiające ludzi nazywanych antyszczepionkowcami” – powiedziała Renata Granowska [czas nagrania 1:52].
Wiceprezydentka Wrocławia tłumaczyła „Gazecie Wyborczej”, że jej wypowiedź nie dotyczyła wszystkich osób zaangażowanych w referendum. „Niektórzy, odnosząc się do fragmentu mojego wystąpienia, nie zauważają, że mówię wyraźnie, że chodzi o cześć z inicjatorów. To środowiska powiązane z Grzegorzem Braunem, m.in. osoby kojarzone ze stowarzyszeniem WIR Masz Głos, którego działacze w wyborach startowali z list Konfederacji” – powiedziała Renata Granowska.
Rzeczywiście część członków zarządu krajowego Stowarzyszenia WIR Marsz Głos startowała do Rady Miejskiej Wrocławia z list KWW Konfederacja Polska Jest Jedna Bezpartyjni (1, 2, 3). Jeden z nich, Paweł Nogal, pisał na Facebooku: „miałem okazję nie raz stać ramię w ramię obok Grzegorza Brauna w ponurym czasie covidowego opętania”. Na stronie WIR znajdziemy materiały zniechęcające do szczepień (1, 2, 3) i nagrania rozmów z takimi osobami, jak Justyna Socha czy Piotr Witczak.
Na głosowanie możemy poczekać aż do czerwca
Wniosek o przeprowadzenie referendum opatrzony odpowiednią liczbą podpisów musi wpłynąć do komisarza wyborczego najpóźniej 24 marca. Zgodnie z ustawą o referendum lokalnym urzędnik będzie miał 30 dni na ocenę takiego wniosku (art. 24). Jeśli uzna, że złożony dokument spełnia wszelkie wymogi, powinien wydać postanowienie o przeprowadzeniu referendum. Głosowanie może odbyć się w dniu wolnym, najpóźniej w 50. dniu po publikacji postanowienia komisarza wyborczego lub wyroku sądu (art. 27).
Przy założeniu, że zarówno komitet referendalny, jak i komisarz, wykorzystają przewidziany czas ustawowy w maksymalnym wymiarze, głosowanie odbyłoby się w czerwcu, tydzień po ewentualnej II turze wyborów prezydenckich. Procedura może się jednak wydłużyć, jeżeli komisarz odrzuci wniosek o przeprowadzenie referendum. Wtedy sprawa w sądach administracyjnych może toczyć się jeszcze przez kilka tygodni (art. 26).
By referendum było wiążące, do urn musiałoby pójść ponad 104 tys. wrocławian, czyli 3/5 osób, które wzięły udział w drugiej turze ubiegłorocznych wyborów na prezydenta Wrocławia (art. 55 ust. 2).
Sondaż daje szansę przeciwnikom, ale Sutryk nie daje szansy sondażowi
Pomysłodawcy referendum przeprowadzili własne badania opinii publicznej i przekonują, że zgodnie z ich wynikami 60 proc. mieszkańców Wrocławia chce przeprowadzenia referendum [czas nagrania 1:23].
Metodologia tego badania niestety nie jest publicznie znana, ale jego wyniki omówiono w tekście serwisu dziennika „Rzeczpospolita”. Z artykułu dowiadujemy się, że badanie przeprowadziła firma Opinia24 na zlecenie Piotra Uhle. Z analizy odpowiedzi udzielonych przez wrocławian wynika, że „61 proc. wzięłoby udział w takim referendum, 35 proc. nie wzięłoby udziału, 4 proc. nie wie”.
Jak według firmy Opinia24 zagłosowaliby wyborcy, którzy zdecydowaliby się wziąć w referendum? 63 proc. byłoby za odwołaniem prezydenta Jacka Sutryka, 23 proc. – przeciwko, a 14 proc. mieszkańców miasta jeszcze nie wie.
Jacek Sutryk, zapytany o wyniki badań, na które powołują się jego przeciwnicy, przypomniał, że jest absolwentem socjologii i z dużą rezerwą podchodzi do sondaży, a „do sondaży pana Uhlego w szczególności”.
Co na to eksperci?
„Problemy prezydenta Sutryka odbiły się po kraju (i po Wrocławiu tym bardziej) echem dość szerokim, więc pewnie zwolennicy jego odwołania mają szanse na sukces; większe oczywiście na zebranie podpisów niż na zwycięstwo w referendum, ale na to też. W końcu nie byliby pierwsi” – stwierdził w komentarzu dla serwisu Demagog dr hab. Jacek Haman z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, członek Zespołu Ekspertów Wyborczych Fundacji Batorego.
W sukces inicjatywy referendalnej wierzy także prof. Anna Pacześniak, politolożka z Uniwersytetu Wrocławskiego. „Ta mobilizacja będzie trudna, ale też pamiętajmy, że my, obywatele, lubimy krytykować, więc łatwiej jest zebrać podpisy po to, żeby w kogoś uderzyć, niż żeby kogoś wesprzeć” – stwierdziła w rozmowie TVP Wrocław [czas nagrania 3:13].
„Referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta (wójta, burmistrza) to jest jednak coś w rodzaju »bomby atomowej« – prezydenta czy wójta wybiera się na 5 lat i w zasadzie wtedy dopiero poddawany jest wyborczej weryfikacji, jeśli ten termin ma być skrócony, to tylko z bardzo poważnych powodów. Zaporowe warunki przeprowadzenia takiego referendum mają właśnie zabezpieczyć przed nadużywaniem tej wyjątkowej procedury” – tłumaczy dr hab. Jacek Haman.
Ekspert przypomina, że referenda jednak się odbywają – mimo konieczności zebrania tak dużej liczby podpisów osób popierających taką inicjatywę. „Bywało ich ostatnio zwykle około 20. Takie referenda odbywały się także w dużych miastach (Warszawa – nieudana próba odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, Łódź, gdzie skutecznie odwołano Jerzego Kropiwnickiego)” – przypomina dr hab. Jacek Haman.
Czy Jacek Sutryk założy pułapkę ofsajdową?
Przy okazji pomysłu odwołania w referendum prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka dr hab. Jacek Haman zwraca uwagę na problem, przed którym staną prezydent i jego zwolennicy, kiedy dojdzie do głosowania.
Ekspert przypomina, że aby doszło do skutecznego odwołania urzędującego prezydenta, muszą być jednocześnie spełnione dwa warunki: ponad 50 proc. głosów za odwołaniem oraz udział w referendum wyborców w liczbie co najmniej 3/5 liczby uczestników wyborów, w których prezydenta powołano (art. 55 ust. 2, art. 56 ust. 1).
„To stawia przed prezydentem dylemat, czy nakłaniać zwolenników do głosowania przeciw jego usunięciu (ale wtedy będą wliczać się do kworum), czy też namawiać ich do niepójścia na głosowanie (wtedy zapewne w głosowaniu ponad 90 proc. będzie za odwołaniem, ale jest duża szansa, że referendum będzie nieważne)” – zauważa dr hab. Jacek Haman. I dodaje: „Tak samo, zwolennik prezydenta nie wie, czy bardziej mu się przysłuży, idąc i głosując przeciw, czy wcale nie głosując”.
„Wystarczyłoby zmienić regułę, tak, by do odwołania niezbędne było ponad 50 proc. głosów, ale pod warunkiem, że liczba głosów za odwołaniem (a nie wszystkich oddanych) będzie wynosić co najmniej, powiedzmy, 3/10 (a może więcej, to już jest do dyskusji) liczby głosów oddanych w pierwotnych wyborach” – proponuje ekspert. „Przy takiej regule »ratio legis« przepisu jest zachowane, a prezydent nie ma problemu, czy zastawiać »pułapkę ofsajdową« i wzywać do niegłosowania, czy wzywać do głosowania przeciw odwołaniu – zawsze korzystnie jest dla niego namawiać do tego drugiego” – tłumaczy dr hab. Jacek Haman.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter