Obalamy fałszywe informacje pojawiające się w mediach społecznościowych oraz na portalach internetowych. Odwołując się do wiarygodnych źródeł, weryfikujemy najbardziej szkodliwe przykłady dezinformacji.
Zbiór fake newsów dotyczących COVID-19, szczepionek i maseczek
Liczne fałszywe treści zaprezentowane w krótkim tekście.
Zbiór fake newsów dotyczących COVID-19, szczepionek i maseczek
Liczne fałszywe treści zaprezentowane w krótkim tekście.
Infodemia, która pojawiła się wraz z wybuchem pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, przysporzyła wielu problemów na płaszczyźnie walki z dezinformacją. Nieprawdziwe informacje zakorzeniły się w społeczeństwie na tyle mocno, że stały się częścią pewnego światopoglądu, typowego dla środowisk określanych mianem „koronasceptyków”. Elementem wspólnym narracji tego typu grup jest podważanie istnienia choroby COVID-19 i koronawirusa SARS-CoV-2.
W mediach społecznościowych krąży wiele tekstów, filmów i grafik zawierających nieprawdziwe treści na temat pandemii, które – zazwyczaj – są powielaniem zasłyszanych wcześniej fałszywych informacji. Stałe udostępnianie takich materiałów służy utrwalaniu dezinformujących przekazów. Jednym z przykładów tej szkodliwej praktyki jest krótki tekst rozpowszechniany na Facebooku. Możemy w nim przeczytać, że:
„Osoba bez objawów, czująca się absolutnie dobrze, idzie na test na chorobę, której nie ma, używając testu, który tak naprawdę nie jest w stanie wykryć wirusa i wychodzi, mówiąc innym, że ma chorobę.
Żadnej szczepionki na HIV po 40 latach badań. Żadnej szczepionki na raka po 100 latach badań. Wirus pojawia się w tajemniczy sposób i w ciągu jednego roku powstaje szczepionka i wszyscy muszą ją przyjąć…
NIEKTÓRZY POZBAWIAJĄ SIEBIE TLENU, ABY CHRONIĆ SIĘ PRZED WIRUSEM, KTÓRY WSTRZYKUJĄ SOBIE PÓŹNIEJ…”
Na początku w mediach społecznościowych post krążył w wersji anglojęzycznej. W Polsce wpis został udostępniony po raz pierwszy 19 stycznia na profilu prywatnego użytkownika. Następnie w mediach społecznościowych zaczęły się pojawiać zrzuty ekranu przedstawiające wersję tekstu w języku polskim. Jeden z takich wpisów uzyskał ponad 5,2 tys. udostępnień. Internauci, którzy brali udział w dyskusji pod postem, pisali: „Coś w tym jest”, „Prawda, tylko ilu z nas to rozumie…”, „Nie chodzi o leczenie i wyleczenie, lecz o zarabianie ogromnych pieniędzy na truciu ludzi”. Przytoczone komentarze wskazują na to, że treść posta jedynie utwierdziła odbiorców w ich błędnych przekonaniach.
Testy na chorobę, której nie ma? Fałszywe rewelacje o nieistnieniu patogenu
Pierwsza z wypunktowanych w tekście informacji dotyczy testowania w kierunku obecności SARS-CoV-2. Jak czytamy, koronawirus SARS-CoV-2 w ogóle nie istnieje, przez co testy diagnostyczne w ogóle nie są w stanie wykryć patogenu. Informacja ta nie jest prawdziwa, a jej twórcy opierają się na fałszywych przesłankach, które na przestrzeni pandemii były wielokrotnie weryfikowane.
Koronawirus SARS-CoV-2, który wywołuje chorobę COVID-19, jest realnym zagrożeniem. W ramach działań mających na celu walkę z pandemią, w tym przy opracowaniu testów oraz badaniach nad szczepionkami i lekami, naukowcy musieli wyizolować wirusa. Dokonano tego już wielokrotnie w różnych miejscach na świecie, w tym w Chinach, Indiach, Stanach Zjednoczonych, a także w Polsce. Dzięki temu wiemy więcej o SARS-CoV-2 i wywoływanej przez niego chorobie.
Od momentu wybuchu pandemii doszło do ponad 2,4 mln zgonów z powodu zakażeń. Środowiska szerzące dezinformację często zadają pytanie o to, dlaczego izoluje się osoby, które przechodzą chorobę bez objawów. Odpowiedź wynika z faktu, że nawet przy braku objawów chorobowych istnieje – choć mniejsze – ryzyko dalszej transmisji. Z badań opublikowanych na łamach JAMA Network wynika, że zakażone osoby, u których nigdy nie wystąpiły objawy, mogą potencjalnie odpowiadać za ok. 24 proc. przypadków przenoszenia. Z tego względu ważne jest testowanie jak największej liczby osób, które mogły mieć kontakt z innymi zakażonymi.
Istnieje kilka rodzajów testów używanych w diagnostyce koronawirusa SARS-CoV-2, w tym testy molekularne PCR, testy antygenowe oraz testy przeciwciał. Testy PCR to jedna z najdokładniejszych dostępnych na rynku metod diagnostycznych. Pisaliśmy o niej już wcześniej, m.in. w analizie pt. „Testy PCR są w stanie skutecznie wykrywać koronawirusa SARS-CoV-2”. Testy antygenowe nowej generacji również są bardzo dokładną metodą testowania, służącą wykrywaniu aktywnej infekcji, choć negatywny wynik w ich przypadku może wymagać potwierdzenia poprzez przeprowadzenie dodatkowego testu molekularnego. Natomiast testy przeciwciał wykrywają istnienie przeciwciał, wskazujących na przebyte w przeszłości zakażenie.
Podejrzanie ekspresowe tempo badań nad szczepionkami? Istnieje racjonalne wyjaśnienie
Drugi punkt porusza problematykę tempa badań nad szczepionkami. Autorzy skoncentrowali się na podważeniu zaufania i skuteczności do nowych, szybko opracowanych szczepionek przeciw COVID-19, wskazując, że takie tempo badań byłoby nieosiągalne w przypadku innych szczepionek. Czy jest to uzasadnione podejście? Nie. Poglądy autorów posta opierają się na braku wiedzy o badaniach nad szczepionkami. Sam czas pracy nad szczepionkami nigdy nie był i nie jest z góry regulowany. Na tempo badań wpływa natomiast szereg czynników, mogących powodować wydłużenie lub skrócenie całego procesu.
Badania nad szczepionkami przeciw COVID-19 prowadzone były w czasie pandemii, czyli w szczególnej sytuacji kryzysowej. W celu jak najszybszej realizacji przedsięwzięcia wykorzystano potężne zasoby ludzkie i finansowe, a ponadto – uruchomiono specjalne procedury umożliwiające skrócenie przebiegu badań bez konieczności pogorszenia ich jakości. Nowe szczepionki musiały przejść przez takie same etapy badań jak każdy inny preparat tego typu. Wyjaśnienie poszczególnych etapów prac można znaleźć raporcie „Cała prawda o szczepieniach na COVID-19”, gdzie objaśniamy wszystkie fazy badań i wdrożone procedury.
Szybkie tempo opracowania szczepionek przeciw COVID-19 może budzić jednak pytania o to, dlaczego nikt nie decyduje się na podobne przyśpieszenie prac w przypadku innych produktów leczniczych. Stawianie pytań nie uprawnia jednak do wyciągania bezpodstawnych wniosków podważających zaufanie do skuteczności lub zasadności przyjmowania szczepionki. Czasopismo naukowe „Nature” wskazuje, że wpływ na tempo prac ma kilka ważnych, równolegle zaistniałych czynników:
- Dostępność grupy badawczej. Badania nad szczepionkami wymagają dostępu do odpowiednio dużej grupy badawczej. Wykazanie działania szczepionki wymaga testów na zakażonych osobach, a trudno jest znaleźć w podobnym czasie i miejscu tak dużą liczbę chętnych do udziałów w testach w pozaepidemicznych warunkach.
- Wcześniej prowadzone badania. Skrócony czas badań nie jest wypadkową kilku miesięcy prac. Doświadczenie nabyte wcześniej w wyniku prac nad innymi koronawirusami (np. SARS-CoV-1, MERS) i adenowirusami znacznie ułatwiło opracowanie skutecznej szczepionki.
- Duże finansowanie badań. Przekazywane na testy kwoty umożliwiły rozpoczęcie i utrzymanie badań przy zminimalizowaniu strat w przypadku niepowodzenia, dzięki czemu koncerny farmaceutyczne pracowały chętniej.
Szkodliwe maski i szczepionki? Teorie oparte o fałszywe informacje rozpowszechniane w sieci
Trzeci i ostatni punkt wskazuje, że zarówno maseczki, jak i szczepionki są szkodliwe dla zdrowia. Maseczki ochronne ze względu na ograniczenie dostępu do tlenu, a szczepionki – z powodu umieszczania w nich wirusa, który wywoła zachorowanie. Ten rzekomy paradoks, według którego użytkownicy maseczek szukają form ochrony przed wirusem (także w postaci szczepionek), które nie tylko nie pomagają, ale i szkodzą, nie znajduje jednak uzasadnienia w żadnych dowodach naukowych.
Noszenie maseczek zgodnie z zaleceniami ich użytkowania nie może rodzić zagrożeń. Pismo „Annals of the American Thoracic Society” wyjaśnia, że prawidłowo zaprojektowane i użytkowane maseczki ochronne nie powodują istotnych utrudnień w oddychaniu, nawet u pacjentów z chorobami płuc. Jak wskazuje CDC, podczas wydechu lub rozmowy dwutlenek węgla jest w stanie przedostać się przez maseczkę i wokół jej boków, ponieważ jest on mniejszy niż kropelki, a nawet sam wirus. Wiele istotnych informacji związanych z zakrywaniem ust i nosa w dobie pandemii prezentowaliśmy w analizie pt. „Noszenie maseczki nie jest zagrożeniem dla zdrowia fizycznego i psychicznego”.
Nie można zarazić się koronawirusem SARS-CoV-2 ze szczepionki. Badacze z Johns Hopkins University wskazują, że szczepionki przeciw COVID-19 zawierają inaktywowanego wirusa SARS-CoV-2, jego fragmenty lub opierają się o jego gen (w przypadku szczepionek DNA i mRNA), zatem nie mogą wywoływać zakażenia. Teoretycznie taka sytuacja mogłaby mieć miejsce w przypadku podania szczepionki atenuowanej, w której zawarty jest osłabiony żywy wirus, osobie o bardzo osłabionej odporności. Gdyby szczepionki tego typu wprowadzono do użytku, najprawdopodobniej nie byłyby one zalecane pacjentom podatnym na choroby.
Podsumowanie
Infodemia rodzi wiele trudności w procesie weryfikacji docierających do nas treści. Twórcy dezinformujących przekazów często korzystają z półprawd lub trudno zauważalnych manipulacji. Jak nie dać się złapać w pułapkę? Warto pamiętać o tym, by zawsze korzystać z możliwie jak najbardziej pierwotnych i nieprzetworzonych źródeł informacji. Jeżeli coś wydaje się niewiarygodne i wzbudza w nas skrajne emocje, warto zatrzymać się na chwilę nad daną treścią i podejść do niej krytycznie.
Wszystkie przywołane wyżej fałszywe informacje sprawdzaliśmy już wielokrotnie przy okazji analiz na temat koronawirusa SARS-CoV-2 i szczepionek przeciw COVID-19. Z każdą z nich można zapoznać się, zaglądając do zestawień analiz, w tym „Koronawirus – zestawienie fałszywych informacji” oraz „Szczepionki – zestawienie fałszywych informacji. Sprawdź, jaka jest prawda!”
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter