Strona główna Wypowiedzi Co Adam Glapiński mówił o inflacji w ciągu ostatniego roku?

Co Adam Glapiński mówił o inflacji w ciągu ostatniego roku?

Co Adam Glapiński mówił o inflacji w ciągu ostatniego roku?

Michał Gramatyka

Poseł
Polska 2050 Szymona Hołowni

Jeszcze w marcu zeszłego roku szef Narodowego Banku Polskiego mówił, że to, co Polsce grozi, to deflacja, że inflacją w ogóle nie należy się przejmować.

Woronicza 17, 09.01.2022

Prawda

Wypowiedź uznajemy za zgodną z prawdą, gdy:  

  • istnieją dwa wiarygodne i niezależne źródła (lub jedno, jeśli jest jedynym adekwatnym z punktu widzenia kontekstu wypowiedzi) potwierdzające zawartą w wypowiedzi informację, 
  • zawiera najbardziej aktualne dane istniejące w chwili wypowiedzi, 
  •  dane użyte są zgodnie ze swoim pierwotnym kontekstem.

Sprawdź metodologię

Woronicza 17, 09.01.2022

Prawda

Wypowiedź uznajemy za zgodną z prawdą, gdy:  

  • istnieją dwa wiarygodne i niezależne źródła (lub jedno, jeśli jest jedynym adekwatnym z punktu widzenia kontekstu wypowiedzi) potwierdzające zawartą w wypowiedzi informację, 
  • zawiera najbardziej aktualne dane istniejące w chwili wypowiedzi, 
  •  dane użyte są zgodnie ze swoim pierwotnym kontekstem.

Sprawdź metodologię

  • W styczniu 2021 roku Prezes NBP Adam Glapiński twierdził, że Polsce nie grozi wybuch inflacji. Sugerował przy tym, że panujący trend jest odwrotny i należy obawiać się deflacji.
  • W marcu, do którego odwołał się Michał Gramatyka, zapowiedzi Glapińskiego były już mniej optymistyczne. Z jednej strony prezes NBP wskazywał, że inflacja będzie rosnąć, z drugiej przekonywał, że wzrost cen jest zgodny z przewidywaniami i stanowi znacznie mniejsze niebezpieczeństwo niż deflacja. Również w marcu Glapiński informował, że NBP nie ma w planach podnoszenia stóp procentowych.
  • Polska podniosła stopy procentowe dopiero w październiku, listopadziegrudniu 2021 oraz styczniu 2022 roku. W tym czasie inflacja osiągnęła rekordowe 7,8 proc. Dla porównania inne państwa naszego regionu, jak Czechy i Węgry, zdecydowały się na podobny krok już w czerwcu.
  • Do momentu podniesienia stóp procentowych Glapiński regularnie przekonywał, że inflacja ma charakter przejściowy, a Polsce nie grozi znaczne pogorszenie sytuacji. Dopiero w październiku przyznał, że ryzyko przekroczenia celu inflacyjnego jest zbyt duże. 
  • Michał Gramatyka słusznie zauważył, że Adam Glapiński na początku ubiegłego roku przekonywał, że od inflacji większym zagrożeniem może być deflacja. Choć wypowiedź prezesa NBP padła nieco wcześniej, niż stwierdził poseł Polski 2050, jego słowa uznajemy za prawdziwe.

Prezes NBP w ogniu krytyki

Mniej więcej od połowy ubiegłego roku możemy zaobserwować znaczny wzrost cen towarów i usług. W listopadzie inflacja wyniosła 7,8 proc., osiągając najwyższą wartość od stycznia 2000 roku. Natomiast wstępne szacunki za grudzień wskazują już na wzrost cen o 8,6 proc.

Na początku stycznia br. prezes NBP wskazał, że na początku roku inflacja będzie mniejsza:

„Inflacja się obniży w pierwszym kwartale w dużej mierze dzięki rządowej tarczy antyinflacyjnej (…) Ta inflacja według nas w tej chwili, na to wygląda, w pierwszym kwartale zmaleje, potem wzrośnie, osiągnie pułap maksymalny gdzieś w połowie roku, i potem już będzie systematycznie maleć”.

W rozmowie z portalem bussinesinsider.pl Adam Glapiński sprecyzował, że bank centralny w nowej prognozie spodziewa się średniorocznej inflacji na poziomie 7,6 proc. Inflacja ma osiągnąć pik w czerwcu (8,3 proc.). Z kolei na koniec roku inflacja spadnie do 6,2 proc.

Z inflacją próbuje walczyć rząd. W ramach „Tarczy antyinflacyjnej” obniżono daniny publiczne nakładane na paliwa i energię. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział także obniżenie stawki VAT na paliwa z 23 proc. do 8 proc. oraz na żywność do 0 proc. W budżecie na 2022 rok wzrost inflacji w ujęciu średniorocznym przewidziano na poziomie 3,3 proc.

Temat inflacji poruszono 9 stycznia w programie „Woronicza 17”. Jeden z gości, Michał Gramatyka, pozytywnie wypowiedział się o obniżce VAT na paliwa, skrytykował jednak władze za opieszałość i zbyt późną reakcję na rosnące ceny. Jak zauważył, na początku roku, gdy pojawiały się pierwsze symptomy inflacji, prezes NBP ignorował problem, wskazując, że Polsce grozi raczej deflacja.

Początek 2021 roku z groźbą deflacji?

Na przełomie 2020 i 2021 roku część ekspertów alarmowała, że Polsce grozi wybuch inflacji. Wskazywali oni, że NBP nie bierze pod uwagę wielu czynników mogących spowodować wzrost cen. Jarosław Janecki ze Szkoły Głównej Handlowej zaliczał do tych czynników m.in. wpływ realizacji odłożonej w czasie konsumpcji i decyzji cenowych podejmowanych przez przedsiębiorstwa.

grudniu 2020 roku inflacja wynosiła 2,4 proc., a w styczniu 2021 roku 2,7 proc. Rok wcześniej, w styczniu 2020 roku, była ona na poziomie 4,4 proc. Oznacza to, że w tamtym czasie mieliśmy do czynienia ze spadkiem wskaźnika inflacji.

Na ten fakt w połowie stycznia 2021 roku zwrócił uwagę prezes NBP Adam Glapiński, który zapewniał, że dane nie potwierdzają groźby wybuchu inflacji. – Od dłuższego czasu nie rozumiem skąd takie zaniepokojenie obserwatorów rzekomą groźbą wybuchu inflacji. Żadne dane tego nie potwierdzają ani perspektywy rozwoju gospodarczego, ani kształtowanie się cen światowych, ani dynamika płac i sytuacji wewnętrznej – mówił podczas konferencji prasowej.

Stwierdził również, że jest „Raczej wprost przeciwnie, jeśli zaniepokojenie można mieć, to przeciwnym trendem”.

Zjawiskiem przeciwnym do inflacji jest właśnie deflacja, która polega na długotrwałym spadku przeciętnego poziomu cen w kraju. Sprzyja ona gromadzeniu zapasów, ale także może powodować ich marnowanie czy nawet niszczenie produktów. Długotrwałe utrzymywanie się deflacji prowadzi do zmniejszania się zysków przedsiębiorstw i w rezultacie do zastoju w inwestycjach oraz produkcji.

Marzec: pierwsze zapowiedzi rosnącej inflacji

Jeszcze na początku marca Adam Glapiński przekonywał, że ówczesny wzrost cen był zgodny z celem, a Polsce nie groziła nadmierna inflacja. Rzeczywiście, inflacja w tym czasie plasowała się wciąż na stosunkowo niskim poziomie – w lutym 2021 roku wyniosła 2,4 proc., a w marcu 3,2 proc.

Prezes NBP przewidywał wzrost cen o ok. 3 proc. Przekonywał również, że za inflację odpowiadają czynniki zewnętrzne (cena ropy) oraz wyższe ceny za wywóz śmieci.

W połowie marca, w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”, Glapiński mówił, że inflacja jest niska i zgodna z celem inflacyjnym NBP, wynoszącym 2,5 proc. z dopuszczalnymi wahaniami o jeden punkt proc. Stwierdził również, że „Taka inflacja jest korzystna dla rozwoju gospodarczego. Brak inflacji czy deflacja, szczególnie w czasach kryzysu, są dla gospodarki bardzo niebezpieczne”.

Poinformował również, że szanse na zmianę poziomu stóp procentowych „są obecnie bliskie zeru”. Dodał jednak: „Ale gdyby pojawiło się ryzyko nadmiernej inflacji bądź deflacji – zareagujemy. Na razie jesteśmy dalecy od jednego i drugiego”.

23 marca „Dziennik Gazeta Prawna” opublikował opinię autorstwa Glapińskiego. Tym razem prezes NBP bardziej jednoznacznie przyznał, że Polaków czeka podwyżka cen:

„Jeżeli chodzi o perspektywy inflacji, to oczywiście i tutaj mamy znaczną niepewność. Wiemy, że w bieżącym roku inflacja będzie nadal podwyższana przez czynniki regulacyjne, czyli głównie już podniesione ceny energii elektrycznej oraz planowane dalsze podwyżki cen wywozu śmieci. Co więcej, w najbliższych miesiącach w kierunku wzrostu rocznej dynamiki cen oddziaływać będą także tzw. efekty bazy na cenach paliw, na które nałoży się także wzrost cen ropy naftowej na rynkach światowych. W sumie czynniki te będą istotnie podbijały dynamikę cen i od II kw. może ona kształtować się w pobliżu 3 proc.”.

Glapiński wciąż jednak obstawał przy tym, że do końca roku inflacja wzrośnie nieznacznie i nadal będzie się mieścić w ramach przedziału odchyleń od celu NBP.

Kolejne miesiące z coraz większą inflacją

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego inflacja w kolejnych miesiącach (z wyjątkiem czerwca) rosła, osiągając jesienią rekordowy poziom. W październiku ceny wzrosły o 6,8 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca, a w listopadzie aż o 7,8 proc. W grudniu wstępnie mowa o 8,6 proc. (wartość inflacji zostanie jeszcze skorygowana).

Grafika stworzona za pośrednictwem portalu Infogram. Źródło danych: GUS

Przez większość tego okresu Adam Glapiński przekonywał, że inflacja jest problemem przejściowym. Przykładowo w lipcu, w wywiadzie dla portalu Salon24, mówił, że wzrost cen nadal jest zgodny z celem NBP.

Według Glapińskiego: „Ponad połowa z tego (wzrostu cen – przyp. Demagog) wynika z podwyżek cen paliw, cen wywozu śmieci i cen prądu. Inflacja po wyłączeniu tych kategorii wynosi 2,5 proc., a więc jest w punkt zgodna z naszym celem”.

Prezes NBP nadal przekonywał również, że nie ma potrzeby podnoszenia stóp procentowych. W tym czasie na taki krok zdecydowały się już banki centralne Czech i Węgier. Odnosząc się do tego faktu, Glapiński stwierdził, że państwa te to małe gospodarki. W przeciwieństwie do nich banki centralne bogatych państw nie decydują się na podnoszenie stóp procentowych i nadal prowadzą skup aktywów.

Więcej o podnoszeniu stóp procentowych w innych państwach naszego regionu przeczytasz w analizie wypowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza.

Kilka dni później Glapiński stwierdził również, że inflacja nie ma negatywnego wpływu na zarobki Polaków. – Wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacząco szybciej niż inflacja – przekonywał podczas konferencji prasowej.

Jesienny kryzys inflacyjny i zmiana narracji

O tym, że wzrost cen ma charakter przejściowy, Adam Glapiński mówił jeszcze we wrześniu. Przekonywał też, że nie ma potrzeby podnoszenia stóp procentowych. Według niego taki ruch, zamiast do poprawy sytuacji, doprowadziłby do stagnacji.

październiku inflacja podskoczyła jednak do poziomu 6,8 proc. W tych okolicznościach 6 października Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się podnieść stopy procentowe. Glapiński tłumaczył tę decyzję następująco: – Chcieliśmy, żeby się to w ten sposób odbyło. Rynek przewidywał 15 pkt. Podnieśliśmy o 40, prawie trzy razy bardziej – i też chcieliśmy, żeby to właśnie tak się stało.

Powodem podwyżki stóp procentowych było niedopuszczenie do utrwalenia się podwyższonej inflacji w średnim terminie. Prezes NBP wyjaśniał, że „Ryzyko to (przekroczenia przez inflację poziomu celu inflacyjnego w średnim terminie – przyp. Demagog) w ostatnim okresie wzrosło bardzo mocno ze względu na wystąpienie kolejnych globalnych szoków podażowych”.

Stopy procentowe zostały podniesione jeszcze trzykrotnie: 4 listopada8 grudnia 2021 roku oraz 4 stycznia 2022 roku. Przy okazji listopadowej podwyżki Glapiński przekonywał, że inflacja ma charakter globalny i w szczególnym stopniu dotyczy państw, które najszybciej wyszyły z pandemii, wyszły z recesji i rozwijają się najszybciej. Według prezesa NBP Polska była jednym z krajów, w których inflacja przebiega łagodniej.

Według Eurostatu w listopadzie ub. roku Polska miała piątą najwyższą inflację w Unii Europejskiej. Średnia unijna to 5,2 proc.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!