Strona główna Analizy AI w służbie dezinformacji. Rosyjski wywiad manipuluje przed wyborami w Niemczech

AI w służbie dezinformacji. Rosyjski wywiad manipuluje przed wyborami w Niemczech

Niemcy, podobnie jak USA, padły ofiarą operacji dezinformacyjnej. Stoją za nią rosyjski wywiad, odgałęzienie petersburskiej fabryki trolli oraz były amerykański policjant, który otrzymał azyl w Rosji. Kampania oparta na AI ma na celu manipulowanie niemiecką opinią publiczną w przededniu wyborów parlamentarnych.

Zdjęcie flagi Niemiec

fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

AI w służbie dezinformacji. Rosyjski wywiad manipuluje przed wyborami w Niemczech

Niemcy, podobnie jak USA, padły ofiarą operacji dezinformacyjnej. Stoją za nią rosyjski wywiad, odgałęzienie petersburskiej fabryki trolli oraz były amerykański policjant, który otrzymał azyl w Rosji. Kampania oparta na AI ma na celu manipulowanie niemiecką opinią publiczną w przededniu wyborów parlamentarnych.

Operacja „Storm-1516” trwa w Niemczech od co najmniej trzech miesięcy – wynika z ustaleń portalu CORRECTIV i zespołu ekspertów NewsGuard. W sieci zidentyfikowano 102 strony internetowe, za którymi mogą stać te same osoby, które stworzyły 171 stron w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej w USA.

Część niemieckojęzycznych witryn przygotowanych z wyprzedzeniem wciąż czeka na aktywację. Tymczasem te już aktywne promują populistyczne i eurosceptyczne narracje. Można na nich znaleźć treści sprzyjające partii AfD (Alternatywa dla Niemiec), która opowiada się za „suwerennym państwem narodowym”, „Europą suwerennych państw” i trwałym zachowaniem „zachodniej kultury chrześcijańskiej”.

W artykułach nie brakuje ataków na niemieckie partie głównego nurtu, zwłaszcza na Zielonych. Stanowisko tej partii w sprawach uniezależnienia Niemiec od rosyjskich paliw kopalnych oraz wsparcia dla Ukrainy i NATO stoi w sprzeczności z interesami Kremla.

Rosja czekała na odpowiedni moment

Choć pierwszą z ponad 100 stron zarejestrowano już w lipcu 2024 roku, rozrost sieci nabrał tempa po politycznym wstrząsie w Niemczech. 6 listopada 2024 roku kanclerz Olaf Scholz odwołał ministra finansów, co doprowadziło do rozpadu koalicji rządzącej, rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów na 23 lutego.

Decyzja Scholza zbiegła się niemal idealnie z wyborami prezydenckimi USA, które odbyły się 5 listopada. Dzięki temu niedługo po amerykańskich wyborach rosyjskie działania mogły znów skupić się na Europie. Wcześniej uwagę koncentrowano na amerykańskiej opinii publicznej.

Influencerzy przepisem na większą wiarygodność

Jak zauważył Correctiv, fałszywe informacje ze stron stworzonych na potrzeby operacji „Storm-1516” w Niemczech rozpowszechniają się za sprawą prorosyjskich influencerów. Sprawia to, że treści docierające do odbiorców wydają się bardziej wiarygodne, a kampania dezinformacja jest skuteczniejsza niż np. niedawna operacja Doppelgänger.

Influencerzy udostępniający treści pochodzące z fałszywych stron publikowali głównie na portalu X i na Telegramie. Do najbardziej prominentnych postaci zaliczyć można: Michaela Wittwera (były kandydat samorządowej, antyimigranckiej i antyunijnej partii Pro Chemnitz), Jovice Jović (prorosyjski aktywista) i Alinę Lipp (prorosyjska influencerka mająca 180 tys. obserwujących na Telegramie).

Jović i Lipp są cytowani w artykułach na stronie internetowej rosyjskiej Fundacji Walki z Niesprawiedliwością, która ma swój oddział w Niemczech. Organizacja pozorująca działalność na rzecz praw człowieka jest w rzeczywistości kolejną maszynką propagandową.

Fundację założył Jewgienij Prigożyn, a zatem był szef farmy trolli – Agencji Badań Internetowych (Internet Research Agency, IRA) z Petersburga. Po śmierci Prigożyna część członków IRA zaczęło manipulować w sieci w ramach operacji „Storm-1516”.

Opłacani influencerzy

Correctiv zaznacza, że nie wiadomo, czy influencerzy zaangażowani w operację „Storm-1516” byli opłacani. Choć brak na to niezbitych dowodów, to historie z innych państw pokazują, że finansowanie internetowych celebrytów w trakcie kampanii wyborczej nie jest niczym nowym. 

Niedawno w Rumunii przeprowadzono działania na masową skalę – influencerzy dostali płatne zlecenia na udostępnianie materiałów promujących Călina Georgescu. Za jedno zlecenie (filmik) agencja marketingowa ze stroną internetową, której kod źródłowy napisano częściowo w języku rosyjskim, płaciła 1 tys. euro.

W USA użytkownik portalu X, @AlphaFox78, w rozmowie ze stacją CNN ujawnił, że wielokrotnie dostawał po 100 dolarów za publikowanie filmów i memów. Według jego relacji pieniądze pochodziły od Simeona Boikova, a więc prorosyjskiego propagandysty z Australii.

Przed Niemcami Rosja próbowała wpływać na Amerykanów

Skoro o USA mowa, należy podkreślić, że operacja „Storm-1516” była wymierzona najpierw w amerykańską część internetu. Rosyjskie trolle skupiły się na dyskredytowaniu kandydatów Demokratów, o czym informował Microsoft.

Przykładów jest wiele, lecz modus operandi – podobny. Autorzy jednego z ustawionych nagrań zatrudnili aktorkę, która wcieliła się w rolę ofiary wypadku samochodowego. Sprawcą rzekomo miała być Kamala Harris. 

W sieci pojawił się także deepfake, na którym wygenerowany przez AI rzekomy były uczeń Tima Walza – kandydata Kamali Harris na wiceprezydenta USA – oskarża go o molestowanie seksualne.

Deepfake w ramach operacji „Storm-1516” pojawił się też w Niemczech. Na nagraniu wygenerowanym przez AI rzekomy były kolega Marcusa Fabera (szefa komisji obrony Bundestagu) oskarża polityka o bycie rosyjskim agentem.

Kto stoi za akcją „Storm-1516”?

Jak wskazuje Correctiv, John Mark Dougan – były policjant z Florydy, obecnie mieszkający w Moskwie – jest podejrzewany o masowe tworzenie fałszywych stron internetowych w USA. Dougan zręcznie łączy AI, emocje i różne narracje, by tworzyć propagandę subtelniejszą niż ta z rosyjskich mediów. Według The Washington Post opłaca go rosyjski wywiad wojskowy GRU.

Niemieckojęzyczne strony internetowe powstałe na potrzeby operacji „Storm-1516”. Źródło: CORRECTIV

Podobnie jak amerykańska sieć 171 stron stworzonych przez Dougana, również domeny zarejestrowane w Niemczech imitują lokalne i krajowe serwisy informacyjne. Niektóre z nich przyjmują nazwy historycznych i nieistniejących gazet regionalnych, takich jak „Berliner Tageblatt” czy „Hamburger Anzeiger”.

Nie wszystkie artykuły zawierają fake newsy, ale publikowanym treściom daleko do neutralności. Zgodnie z analizą przeprowadzoną przez NewsGuard zamieszczane wpisy pochodzą z prawicowych mediów, takich jak Compact i Philosophia Perennis, z prorosyjskich blogów (np. Nachdenkseiten) oraz z niemieckiej odnogi RT (dawniej Russia Today).

To nie jedyna operacja dezinformacyjna wymierzona w Niemcy

Według autorów raportu mechanizm rozprzestrzeniania dezinformacji i propagandy typowy dla „Storm-1516” może być bardziej skuteczny niż ten stosowany w operacji Doppelgänger. Nie oznacza to jednak, że Rosja zupełnie zrezygnowała z drugiego rodzaju działań.

Z niedawnej publikacji sieci Alliance4Europe, która walczy z dezinformacją, wynika, że 17 stycznia ponad 100 niemieckojęzycznych kont aktywowało się na platformie Bluesky. Komentują one wpisy prawdziwych użytkowników, by dyskredytować Ukrainę oraz głównonurtowe niemieckie partie – SPD, FDP i Zielonych. Używają do tego głównie niskiej jakości memów.

Co istotne z naszej perspektywy, Alliance4Europe zidentyfikował na Bluesky podobnie działające konta używające także innych języków: angielskiego, francuskiego, tureckiego i… polskiego.

Historia z Niemiec i USA nauczką dla Polski?

Ingerencja Rosji w tegoroczną kampanię wyborczą w Polsce nie byłaby zaskoczeniem. W przeszłości robiono to już wielokrotnie, również poprzez podszywanie się pod rozpoznawalne media, jak np. tygodnik „Polityka” czy serwis Polskiego Radia.

Był to element operacji Doppelgänger, która dotknęła europejskie państwa. Kierowała nią administracja prezydenta Federacji Rosyjskiej, a dokładnie – zastępca jej szefa, Siergiej Kirijenko.

Na polskich stronach – sobowtórach pojawiały się fałszywe informacje na temat Unii Europejskiej oraz zmyślone cytaty polskich polityków: prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska.

Rosjanie  skupiali się w przekazie głównie na tematach takich, jak ukraińscy uchodźcy, wojna w Ukrainie i migracja. Skala tych działań – pod względem liczby stron – nie była jednak aż tak duża, jak obecnie w USA czy w Niemczech. 

Można się spodziewać, że służby rosyjskie i białoruskie będą próbowały nadal wpływać na umysły Polaków w okresie przedwyborczym. Raport Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych pokazuje, że od grudnia 2022 do listopada 2023 roku Polska – po Ukrainie i USA – była trzecim głównym celem zagranicznych manipulacji informacją.

 


Program Fact-Checking and Countering Disinformation: Poland’s 2025 Presidential Election jest prowadzony przez Stowarzyszenie Demagog dzięki wsparciu EMIF zarządzanemu przez Calouste Gulbenkian Foundation. Wyłączna odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez European Media and Information Fund (EMIF) spoczywa na autorach i niekoniecznie musi odzwierciedlać stanowisko EMIF i Partnerów Funduszu, Calouste Gulbenkian Foundation i European University Institute.

EMIF

 

Wspieraj niezależność!

Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Od 10 lat prześwietlamy słowa polityków!

Koniec gry w oszusta! Przekaż 1,5% na Demagoga

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!