Czas czytania: około min.

Debata wyborcza w TVP

07.10.2019 godz. 11:19

Jak wypadli reprezentanci poszczególnych komitetów?

Wypowiedź

Borys Budka fot FB

Fałsz

Uzasadnienie

Borys Budka w trakcie debaty wyborczej w TVP z 1 października 2019 roku stwierdził, że w czasie rządów jego partii wynagrodzenie minimalne wzrosło o blisko 100%.

Jako okres analizy przyjmujemy cały okres, w którym istniała koalicja PO-PSL powstała po wyborach parlamentarnych z 21 października 2007 i z 9 października 2011 wygrywanych przez Platformę Obywatelską.

Na wstępie wspomnieć należy, że analizowany okres rozpocząć należy od zmiany wynagrodzenia minimalnego wprowadzonego od 1 stycznia 2009 roku, z uwagi na fakt, że Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 11 września 2007 r. regulujące wysoko

Borys Budka w trakcie debaty wyborczej w TVP z 1 października 2019 roku stwierdził, że w czasie rządów jego partii wynagrodzenie minimalne wzrosło o blisko 100%.

Jako okres analizy przyjmujemy cały okres, w którym istniała koalicja PO-PSL powstała po wyborach parlamentarnych z 21 października 2007 i z 9 października 2011 wygrywanych przez Platformę Obywatelską.

Na wstępie wspomnieć należy, że analizowany okres rozpocząć należy od zmiany wynagrodzenia minimalnego wprowadzonego od 1 stycznia 2009 roku, z uwagi na fakt, że Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 11 września 2007 r. regulujące wysokość płacy minimalnej od 1 stycznia 2008 roku zostało uchwalone jeszcze za poprzedniego rządu, którego premierem był Jarosław Kaczyński.

Zgodnie z danymi ZUS, od 1 stycznia 2009 r. wynagrodzenie minimalne wzrosło z 1126 zł do 1276 zł, czyli o 150 zł (wzrost o 13,3%). Od 1 stycznia 2010 r. wynagrodzenie minimalne wzrosło do 1317 zł, czyli o 41 zł (wzrost o 3,1%). Od  1 stycznia 2011 r. wynagrodzenie minimalne wzrosło do 1386 zł , czyli o 69 zł (wzrost o 5,2%). Od 1 stycznia 2012 r. wynagrodzenie to wzrosło do 1500 zł, czyli o 114 zł (wzrost o 8,2%). W kolejnym roku wynagrodzenie minimalne wzrosło o 100 zł, czyli do 1600 zł (wzrost o 6,7%). Od 1 stycznia 2014 r. wynagrodzenie minimalne wynosiło 1680 zł, zatem wzrosło o 80 zł (wzrost o 5%). W ostatnim roku rządów koalicji PO-PSL wynagrodzenie minimalne wynosiło 1750 zł, wzrost o 70 zł (4,2%). 

W zestawieniu należy również uwzględnić wynagrodzenie minimalne obowiązujące od 1 stycznia 2016 roku, z uwagi na to, że wynika ono z Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 11 września 2015 r., zatem przyjętego jeszcze za kadencji rządu premier Ewy Kopacz. Płaca minimalna obowiązująca od 1 stycznia 2016 r. wynosiła 1850 zł, zatem wzrosła o 100 zł (wzrost o 5,7%).

Patrząc na cały analizowany okres, w przeciągu rządów koalicji PO-PSL, wynagrodzenie minimalne wzrosło z 1126 zł do 1850 zł, czyli o 724 zł. Wyrażając wzrost w procentach, wynagrodzenie minimalne w tym okresie wzrosło o 64,3%.

Borys Budka w swojej wypowiedzi stwierdził, że wynagrodzenie w trakcie rządów PO-PSL wzrosło o blisko 100%. W rzeczywistości wzrost ten wynosił 64,3%, zatem wypowiedź, z uwagi na rażąco przekroczony margines błędu, oceniamy jako fałszywą.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Prawda

Uzasadnienie

Władysław Kosiniak-Kamysz w trakcie debaty wyborczej w TVP 1 października 2019 roku stwierdził, że jego klub, czyli PSL, jako jedyny klub opozycyjny poparł program 500 plus.

Zgodnie z informacjami zawartymi na stronie Sejmu RP odnośnie głosowania nr 29 na 11. posiedzeniu Sejmu dnia 11 lutego 2016 r. nad Ustawą o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (ustawą wprowadzającą świadczenie 500 plus), ustawę poparło 226 posłów PiS, 2 posłów PO, 14 posłów Kukiz’15, 16 posłów PSL oraz 3 posłów niezrzeszonych. Przeciw ustawie głosowało 3 posłów PO, 11 Kukiz1’5 oraz 29 posłów Nowoczesnej.  Wstrzymało się 1

Władysław Kosiniak-Kamysz w trakcie debaty wyborczej w TVP 1 października 2019 roku stwierdził, że jego klub, czyli PSL, jako jedyny klub opozycyjny poparł program 500 plus.

Zgodnie z informacjami zawartymi na stronie Sejmu RP odnośnie głosowania nr 29 na 11. posiedzeniu Sejmu dnia 11 lutego 2016 r. nad Ustawą o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (ustawą wprowadzającą świadczenie 500 plus), ustawę poparło 226 posłów PiS, 2 posłów PO, 14 posłów Kukiz’15, 16 posłów PSL oraz 3 posłów niezrzeszonych. Przeciw ustawie głosowało 3 posłów PO, 11 Kukiz1’5 oraz 29 posłów Nowoczesnej.  Wstrzymało się 127 posłów PO i 13 posłów Kukiz’15. W głosowaniu nie brało udziału 8 posłów PiS, 6 posłów PO oraz 2 posłów Kukiz’15.

Łącznie, głosowało 444 posłów, z czego 261 posłów było za, przeciw głosowało 43, a 140 posłów wstrzymało się od głosu.

Polskie Stronnictwo Ludowe było jedynym klubem opozycyjnym, który jednogłośnie zagłosował za programem 500 plus. Wśród klubów opozycyjnych, ustawę poparła także dwójka posłów PO (jednak zdecydowana większość tego klubu wstrzymała się), oraz 14 posłów z Kukiz’15 (przy 11 głosach przeciwnych oraz 13 wstrzymujących). W świetle tych danych, uznajemy wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza za prawdziwą

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Fałsz

Uzasadnienie

Przedstawiciel Komitetu Wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej podczas debaty wyborczej w TVP stwiedził, że po raz pierwszy od czterech lat gości on na antenie telewizji publicznej.

W wyborach samorządowych, które odbyły się 21 października 2018 roku, Andrzej Rozenek był kandydatem na Urząd Prezydenta miasta stołecznego Warszawy z ramienia Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD Lewica Razem. Uzyskał on ostatecznie 1,5% głosów.

Przed wyborami, z inicjatywy Rafała Trzaskowskiego, 12 października odbyła się debata wyborcza kandydatów, tak zwana Debata Warszawska. Debata odbyła się w siedzibie Tel

Przedstawiciel Komitetu Wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej podczas debaty wyborczej w TVP stwiedził, że po raz pierwszy od czterech lat gości on na antenie telewizji publicznej.

W wyborach samorządowych, które odbyły się 21 października 2018 roku, Andrzej Rozenek był kandydatem na Urząd Prezydenta miasta stołecznego Warszawy z ramienia Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD Lewica Razem. Uzyskał on ostatecznie 1,5% głosów.

Przed wyborami, z inicjatywy Rafała Trzaskowskiego, 12 października odbyła się debata wyborcza kandydatów, tak zwana Debata Warszawska. Debata odbyła się w siedzibie Telewizji Polskiej. Producentem sygnału również była TVP. Przebieg debaty na żywo transmitowały trzy stacje: TVP INFO, Polsat NewsTVN24. W debacie wzięli udział wszyscy kandydaci w wyścigu o fotel prezydenta stolicy. Wśród nich obecny był również Andrzej Rozenek.

Nie jest więc prawdą, że od ostatniej wizyty na łamach telewizji publicznej Andrzeja Rozenka minęły aż cztery lata. Jego ostatni udokumentowany pobyt w TVP, również wiążący się z uczestnictwem w debacie wyborczej, miał bowiem miejsce niecały rok temu.

Zgodnie z tym, uznajemy jego wypowiedź za fałszywą.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Prawda

Uzasadnienie

Fundacja Watch Health Care cyklicznie publikuje raporty poświęcone długości czasu oczekiwania na świadczenia zdrowotne w polskiej służbie zdrowia. Celem weryfikacji wypowiedzi Andrzeja Rozenka sprawdziliśmy dane pochodzące z raportu Barometr WHC za październik/listopad 2015 (a więc z okresu przejęcia władzy przez rząd Prawa i Sprawiedliwości) z najnowszym dostępnym raportem tej organizacji, pochodzącym z okresu grudzień 2018/styczeń 2019.

Według danych z października/listopada 2015 rokuśredni czas oczekiwania na poradę specjalisty wynosił wówczas 2,4 miesiąca. Najdłuższy czas oczekiwania dot

Fundacja Watch Health Care cyklicznie publikuje raporty poświęcone długości czasu oczekiwania na świadczenia zdrowotne w polskiej służbie zdrowia. Celem weryfikacji wypowiedzi Andrzeja Rozenka sprawdziliśmy dane pochodzące z raportu Barometr WHC za październik/listopad 2015 (a więc z okresu przejęcia władzy przez rząd Prawa i Sprawiedliwości) z najnowszym dostępnym raportem tej organizacji, pochodzącym z okresu grudzień 2018/styczeń 2019.

Według danych z października/listopada 2015 rokuśredni czas oczekiwania na poradę specjalisty wynosił wówczas 2,4 miesiąca. Najdłuższy czas oczekiwania dotyczył wizyty u ortodonty – średnio 9,7 miesiąca, endokrynologa – średnio 7,7 miesiąca. i angiologa – średnio 7,1 miesiąca. Natomiast najkrótszy czas oczekiwania pacjentów (do dwóch tygodni) dotyczy wizyty u dermatologa, kardiochirurga i chirurga dziecięcego.

Według najnowszego raportu Fundacji Watch Health Care, w grudniu 2018/styczniu 2019 roku średni czas oczekiwania dostępu do lekarza specjalisty wynosił 4 miesiące. W porównaniu z początkiem rządów Prawa i Sprawiedliwości, wydłużył się więc on o 1,6 miesiąca, co, w ujęciu procentowym, stanowi wzrost o 66%.

W badanym okresie przełomu 2018 i 2019 roku, najdłużej pacjenci musieli czekać na realizację świadczeń w zakresie endokrynologii – średnio 24,2 miesiąca, kardiologa dziecięcego – średnio 11,8 miesiąca oraz ortodonty – średnio 10,4 miesiąca. Natomiast najkrótszy czas oczekiwania (do dwóch tygodni) przypadł na świadczenia w dziedzinie geriantrii, neonatologii i pediatrii.

Porównując najnowsze dane z wynikami z 2015 r. można stwierdzić, że w okresie objęcia władzy przez PiS obserwuje się wydłużenie kolejek do lekarzy specjalistów:

Zgodnie z tym, uznajemy wypowiedź za prawdziwą.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Nieweryfikowalne

Uzasadnienie

W trakcie debaty wyborczej TVP dnia 1 października Jacek Wilk stwierdził, że zadłużenie polskiej wsi jest najwyższe w historii. 

Krajowy Rejestr Dłużników w sierpniu 2017 roku opublikował raport dotyczący zadłużenia mieszkańców wsi, z którego wynika, że w latach 2015-2017 kwota zadłużenia mieszkańców wsi wzrosła o 108%, a liczba dłużników o 16%. Są to najnowsze dostępne dane na ten temat. We wstępie raportu podkreślono, że osób żyjących na wsi nie można już utożsamiać z rolnikami, gdyż jedynie 29,6% mieszkańców wsi utrzymuje się z działalności rolniczej. W 2017 roku na wsi mieszkało 412 341 dł

W trakcie debaty wyborczej TVP dnia 1 października Jacek Wilk stwierdził, że zadłużenie polskiej wsi jest najwyższe w historii. 

Krajowy Rejestr Dłużników w sierpniu 2017 roku opublikował raport dotyczący zadłużenia mieszkańców wsi, z którego wynika, że w latach 2015-2017 kwota zadłużenia mieszkańców wsi wzrosła o 108%, a liczba dłużników o 16%. Są to najnowsze dostępne dane na ten temat. We wstępie raportu podkreślono, że osób żyjących na wsi nie można już utożsamiać z rolnikami, gdyż jedynie 29,6% mieszkańców wsi utrzymuje się z działalności rolniczej. W 2017 roku na wsi mieszkało 412 341 dłużników, którzy mają 973 605 niezapłaconych w terminie zobowiązań na łączną kwotę 6 mld złotych. 

W latach 2015-2017 kwota zadłużenia rosła i wynosiła odpowiednio:

  • 2015 – 2 949 317 633,36 zł
  • 2016 – 5 180 550 816, 37 zł
  • 2017 – 6 137 565 155, 25 zł

Krajowy Rejestr Dłużników we wrześniu 2018 roku opublikował także inny ogólnopolski raport zatytułowany “Posucha na wielu polach, czyli sytuacja finansowa w branży rolniczej.” Według tego raportu zadłużenie branży rolniczej w 2018 roku wynosiło ponad 412,5 mln zł, a w latach poprzednich: 

  • 2013 – 131,2 mln zł
  • 2014 – 160,4 mln zł
  • 2015 – 215,5 mln zł
  • 2016 – 328, 4 mln zł
  • 2017 – 456, 6 mln zł

Widać wyraźnie, że choć zadłużenie w latach 2013-2017 znacząco wzrosło, to jednak w 2018 roku odnotowano niewielką poprawę i jest ono o 44,1 mln zł niższe niż w roku 2017.

W swojej wypowiedzi Jacek Wilk nie precyzuje wprost co ma na myśli, mówiąc, że Polska wieś jest zadłużona jak nigdy. Ponieważ poniżej ⅓ mieszkańców wsi utrzymuje się z pracy na roli, to nie należy ich utożsamiać z rolnikami. W ostatnich latach rzeczywiście zadłużenie mieszkańców wsi wzrosło ponad dwukrotnie, ale z kontekstu całej wypowiedzi wynika, że Jacek Wilk mówi właśnie o rolnictwie. Tymczasem jak pokazują dane udostępnione przez KRD, zadłużenie branży rolniczej w 2018 roku uległo niewielkiemu zmniejszeniu. 

Z względu na brak precyzji wypowiedź Jacka Wilka oceniamy jako nieweryfikowalną.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Jacek Sasin

Prawda

Uzasadnienie

Reprezentant Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości oraz wiceprezes Rady Ministrów Jacek Sasin w trakcie debaty wyborczej podał, że dzięki staraniom jego partii Sejm przyjął ustawę wprowadzającą jawność majątków rodzin polityków i osób pełniących ważne funkcje w Polsce. Stwierdził również, że politycy PO nie poparli tej ustawy.

29 sierpnia 2019 r. wpłynął do Sejmu projekt ustawy o zmianie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora oraz niektórych innych ustaw. Projekt uzasadniony jest tym, że wprowadzenie takiej ustawy spowoduje zwiększenie zaufania społeczeństwa do osób piastujących k

Reprezentant Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości oraz wiceprezes Rady Ministrów Jacek Sasin w trakcie debaty wyborczej podał, że dzięki staraniom jego partii Sejm przyjął ustawę wprowadzającą jawność majątków rodzin polityków i osób pełniących ważne funkcje w Polsce. Stwierdził również, że politycy PO nie poparli tej ustawy.

29 sierpnia 2019 r. wpłynął do Sejmu projekt ustawy o zmianie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora oraz niektórych innych ustaw. Projekt uzasadniony jest tym, że wprowadzenie takiej ustawy spowoduje zwiększenie zaufania społeczeństwa do osób piastujących kluczowe funkcje w państwie poprzez transparentność majątków rodzin tychże osób. Zaproponowane zostały następujące rozwiązania:

Posłowie i senatorowie mają składać oświadczenie majątkowe nie tylko dotyczące majątku osobistego oraz majątku objętego małżeńską wspólnością majątkową, jak dotychczas. Ustawa nakłada obowiązek składania także oświadczenia na temat majątku osobistego współmałżonka oraz majątku osobistego i objętego małżeńską wspólnością majątkową jego dzieci własnych, dzieci małżonka i dzieci przysposobionych oraz osoby pozostającej we wspólnym pożyciu.

Takie samo oświadczenie mają składać między innymi: marszałkowie i wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, premier, wicepremierzy, ministrowie i wiceministrowie, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Prezes Trybunału Konstytucyjnego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Narodowego Banku Polskiego, Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, posłowie do Parlamentu Europejskiego. 

Na złożenie oświadczenia wyznaczono 60 dni od wejścia w życie ustawy, a to ma nastąpić 14 dni po jej ogłoszeniu.

Argumentem opozycji przeciwko przyjęciu projektu w przedstawionym kształcie było to, że dorosłe dzieci mogą już nie mieć kontaktu z rodzicami, mogą mieszkać choćby na innym kontynencie. Inną kwestią podniesioną przez opozycję była możliwość opatrzenia oświadczenia klauzulą tajności „zastrzeżone”. To jednak dotyczy tylko członków zarządu Narodowego Banku Polskiego oraz pracowników Narodowego Banku Polskiego zajmujących stanowiska dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu i ich zastępców oraz osób zajmujących stanowiska równorzędne pod względem płacowym. Klauzulą „zastrzeżone” zostają też opatrzone oświadczenia Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Szefa Agencji Wywiadu, Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Szefa Służby Wywiadu Wojskowego.

Poseł Jarosław Urbaniak w imieniu klubu Platformy Obywatelskiej – Koalicji Obywatelskiej zasygnalizował także, że projekt ustawy jest sprzeczny z art. 47 i art. 51 ust.2 Konstytucji RP, a to może prowadzić do skierowania ustawy do TK i w konsekwencji jej odrzucenia. Opozycja zarzuciła także, że proces legislacyjny toczy się zbyt pośpiesznie. Kilkukrotnie poruszonym tematem był również stan majątkowy małżonki premiera Mateusza Morawieckiego, który – według opozycji – powinien być już ujawniony dawno temu, a który ze względu termin 60 dni i tak nie zostanie za bieżącej kadencji udostępniony. Niejasności z nim związane miałyby być prawdziwym powodem wprowadzenia ustawy.

Klub PO-KO zaproponował, aby oświadczenie dotyczyć miało jedynie dzieci pozostających w tym samym gospodarstwie domowym z osobą składającą oświadczenie. Te poprawki jednak odrzucono.

Zbiorczo, w głosowaniu 11 września 2019 r., z 419 głosujących posłów za przyjęciem ustawy było 258, przeciw – 22, a 139 wstrzymało się od głosu. Spośród posłów PiS za przyjęciem opowiedziało się 226 z 228 członków (przeciwko zagłosował Przemysław Czarnecki, a wstrzymał się Andrzej Matusiewicz). Z klubu PO-KO 10 posłów zagłosowało przeciw, 127 się wstrzymało. Odmiennie zagłosowała Izabela Leszczyna, która poparła wprowadzenie ustawy. Ustawę skierowano do Senatu, który nie wniósł poprawek, a 27 września 2019 r. skierowano do podpisania przez Prezydenta. Na chwilę obecną ustawa nie została jeszcze podpisana przez Andrzeja Duda.

Ponieważ tylko jedna posłanka Platformy Obywatelskiej zagłosowała za przyjęciem ustawy, wypowiedź uznajemy za prawdziwą.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Jacek Sasin

Manipulacja

Uzasadnienie

Zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym limit przyjęć na kierunki lekarski i lekarsko-dentystyczny w poszczególnych uczelniach określa minister właściwy do spraw zdrowia w porozumieniu z ministrem właściwym nauki i szkolnictwa wyższego. Uwzględnia się przy tym m.in. możliwości dydaktyczne uczelni i zapotrzebowanie na absolwentów tych kierunków.

Liczbę miejsc na studiach medycznych określa wydawane przez Ministra Zdrowia rozporządzenie w sprawie limitu przyjęć na kierunki lekarski i lekarsko-dentystyczny. Jacek Sasin nie precyzuje w swej wypowiedzi, czy chodzi mu wyłącznie o kierunek leka

Zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym limit przyjęć na kierunki lekarski i lekarsko-dentystyczny w poszczególnych uczelniach określa minister właściwy do spraw zdrowia w porozumieniu z ministrem właściwym nauki i szkolnictwa wyższego. Uwzględnia się przy tym m.in. możliwości dydaktyczne uczelni i zapotrzebowanie na absolwentów tych kierunków.

Liczbę miejsc na studiach medycznych określa wydawane przez Ministra Zdrowia rozporządzenie w sprawie limitu przyjęć na kierunki lekarski i lekarsko-dentystyczny. Jacek Sasin nie precyzuje w swej wypowiedzi, czy chodzi mu wyłącznie o kierunek lekarski, czy uwzględnia on również w swoich szacunkach kierunek lekarsko-dentystyczny. W naszej analizie sprawdziliśmy więc oba warianty.

Ostatnie rozporządzenie w sprawie limitu przyjęć na studia lekarskie za rządów PO-PSL wydał ówczesny wiceminister Sławomir Neumann 31 lipca 2015 roku. Obowiązywało ono na rok akademicki 2015/2016.

Każde rozporządzenie dzieli limity przyjęć na cztery odrębne kategorie: dwie z nich dotyczą limitów dla odpowiednio obywateli polskich i cudzoziemców na studia stacjonarne w języku polskim, trzecia dotyczy limitów na studia niestacjonarne w języku polskim, ostatnia zaś odnosi się do limitów na studia prowadzone w innym języku niż polski (zarówno studia stacjonarne, jak i niestacjonarne).

Zgodnie z rozporządzeniem na rok akademicki 2015/2016, limit przyjęć na kierunek lekarski w ramach studiów stacjonarnych prowadzonych w języku polskim wyniósł 3589 miejsc, z czego 60 zarezerwowanych było dla cudzoziemców. 1048 miejsc przeznaczono na studia niestacjonarne w języku polskim, zaś na studia prowadzone w języku obcym – 1551 miejsc.

Łączna liczba miejsc wyniosła zatem 6188 miejsc, co odpowiada danym prezentowanym przez Jacka Sasina.

Z kolei łączny limit przyjęć na kierunek lekarsko-dentystyczny wyniósł w roku akademickim 2015/2016 1362 miejsca. Oznacza to, że łącznie na kierunki lekarski i lekarsko-dentystyczny przeznaczono 7550 miejsc.

Z kolei zgodnie z najnowszym rozporządzeniem wydanym 16 lipca 2019 roku przez wiceminister Józefę Szczurek-Żelazko i dotyczącym właśnie rozpoczętego roku akademickiego 2019/2020, limit przyjęć na kierunek lekarski w ramach studiów stacjonarnych prowadzonych w języku polskim wyniósł 5042 miejsca (a więc o 1453 miejsca więcej niż w roku akademickim 2015/2016), z czego 77 zarezerwowano dla cudzoziemców. Limit na studia niestacjonarne w języku polskim wyniósł 1224 miejsca (o 176 miejsc więcej), zaś na studia prowadzone w języku obcym – 1892 miejsca (o 341 miejsc więcej).

Łącznie, limit przyjęć na kierunek lekarski wyniósł zatem 8158 miejsc, a więc zdecydowanie mniej, niż twierdzi Jacek Sasin.

Dopiero dodanie do tego wyniku danych odnoszących się do kierunku lekarsko-dentystycznego, dla którego łączny limit przyjęć na rok akademicki 2019/2020 wyniósł 1395 miejsc, sprawia, że łączny limit przyjęć na studia medyczne w bieżącym roku akademickim wynosi 9553 miejsc, a więc tyle, ile mowa jest w analizowanej wypowiedzi.

Jacek Sasin porównuje do siebie zatem limit przyjęć tylko na kierunek lekarski w ostatnim roku rządów PO do najnowszego limitu przyjęć zarówno na kierunek lekarski, jak i lekarsko-dentystyczny.

Limit przyjęć na kierunek lekarski wzrósł za rządów PiS z 6188 miejsc do 8158, a więc o 1970 miejsc, z kolei limit przyjęć na kierunek lekarsko-dentystyczny wzrósł z 1362 miejsc do 1395 miejsc (o 33 miejsca). Łącznie, limit przyjęć na studia medyczne za rządów Prawa i Sprawiedliwości wzrósł z 7550 miejsc do 9553 miejsc, a więc o dokładnie 2003 miejsca.

Z uwagi na nieadekwatność porównania dokonanego Jacka Sasina, uznajemy jego wypowiedź za manipulację.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Prawda

Uzasadnienie

Jednym z postulatów Komitetu Wyborczego PSL Koalicja Polska jest wprowadzenie tzw. pakietu antykorupcyjnego, który przewiduje między innymi wyeliminowanie z życia publicznego polityków skazanych za korupcję, zaostrzenie ustawy antylobbingowej oraz wzmocnienie kontroli wewnętrznej w administracji.

Jak czytamy w programie wspomnianego komitetu:

Polska od lat zmaga się z problemem korupcji oraz brakiem należytej transparentności w życiu publicznym. Naszą sceną polityczną niemal każdego roku wstrząsają afery związane z przestępstwami korupcyjnymi, także z udziałem polityków lub politycznych nomin

Jednym z postulatów Komitetu Wyborczego PSL Koalicja Polska jest wprowadzenie tzw. pakietu antykorupcyjnego, który przewiduje między innymi wyeliminowanie z życia publicznego polityków skazanych za korupcję, zaostrzenie ustawy antylobbingowej oraz wzmocnienie kontroli wewnętrznej w administracji.

Jak czytamy w programie wspomnianego komitetu:

Polska od lat zmaga się z problemem korupcji oraz brakiem należytej transparentności w życiu publicznym. Naszą sceną polityczną niemal każdego roku wstrząsają afery związane z przestępstwami korupcyjnymi, także z udziałem polityków lub politycznych nominatów. Osoby skazane za korupcję powinny mieć zakaz obejmowania funkcji w instytucjach publicznych, spółkach Skarbu Państwa oraz spółkach komunalnych. Osoby skazane za przestępstwa korupcyjne bądź pozbawione biernego prawa wyborczego – nie będą mogły kandydować w wyborach do parlamentu lub samorządu. Ponadto, wobec takich osób będzie można orzec zakaz dożywotniego ubiegania się o zamówienia publiczne.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz odwołuje się w swojej wypowiedzi do projektu ustawy autorstwa posłów Kukiz’15 dotyczącego zmiany Kodeksu karnego, ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, ustawy o partiach politycznych oraz ustawy o finansach publicznych.

Projekt dotyczy zaostrzenia sankcji karnych za popełnienie przestępstw korupcyjnych i wprowadzenia nowego środka karnego, który łączyłby w sobie niektóre założenia pozbawienia praw publicznych oraz zakazu zajmowania określonego stanowiska lub wykonywania określonego zawodu w celu eliminacji osób skazanych za przestępstwa korupcyjne z wszelkich zawodów i funkcji o charakterze publicznym i ma na celu zwiększenie transparentności życia publicznego oraz wyeliminowania potencjalnych obszarów konfliktów interesów dotyczących osób publicznych”- czytamy na stronie sejmu. 

Projekt ten wpłynął do Sejmu dnia 8 marca 2019 roku, zaś po 5 dniach został skierowany do 1 czytania na posiedzeniu izby niższej parlamentu, które odbyło się finalnie 3 kwietnia 2019 roku. W międzyczasie projekt został przekazany odpowiednim organizacjom pozarządowych w celu uzyskania ich opinii. 12 kwietnia br. do projektu ustawy odniósł się rząd, zaś 24 kwietnia br. odbyło się sprawozdanie stałej podkomisji do spraw nowelizacji prawa karnego.

Stanem na początek października, nie podjęto dalszych kroków legislacyjnych. Wypowiedź Prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza uznajemy więc za prawdziwą, ponieważ po pierwszym czytaniu projekt nowelizacji wspomnianych ustaw został „zamrożony” podczas prac jednej z komisji.

Do proponowanych przez posłów zmian w prawie krytycznie odniosło się Biuro Analiz Sejmowych. Obowiązek orzeczenia przez sąd – w razie skazania za przestępstwo korupcyjne – dożywotniego zakazu zatrudnienia w administracji rządowej, samorządowej i przedsiębiorstwach z udziałem majątku publicznego czy też udziału w przetargach publicznych może zostać uznany za nazbyt restrykcyjny. BAS zwraca również uwagę, iż projekt nie zawiera przepisów wykonawczych, które zapewniałyby realizację zakazu orzeczonego przez sąd. Przepisy zawierają także sprzeczne rozwiązania co do okresu, na który ma być orzekany powyższy środek karny. 

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Borys Budka fot FB

Manipulacja

Uzasadnienie

Podczas debaty TVP 1 października 2019 r. uczestnicy wypowiadali się m.in. na temat polskiego rolnictwa. W trakcie tej części Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że podczas obecnych rządów sprzedaż ziemi (w tym kontekście ziemi rolnej i leśnej) cudzoziemcom wzrosła o blisko 100%.

Kwestię nabywania ziemi przez cudzoziemców reguluje Ustawa z dnia 24 marca 1920 r. o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców, zgodnie z którą nabycie nieruchomości przez cudzoziemca wymaga zgody ministra właściwego do spraw wewnętrznych. Dokładniejszą procedurę określa Rozporządzenie Ministra Spraw Wew

Podczas debaty TVP 1 października 2019 r. uczestnicy wypowiadali się m.in. na temat polskiego rolnictwa. W trakcie tej części Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że podczas obecnych rządów sprzedaż ziemi (w tym kontekście ziemi rolnej i leśnej) cudzoziemcom wzrosła o blisko 100%.

Kwestię nabywania ziemi przez cudzoziemców reguluje Ustawa z dnia 24 marca 1920 r. o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców, zgodnie z którą nabycie nieruchomości przez cudzoziemca wymaga zgody ministra właściwego do spraw wewnętrznych. Dokładniejszą procedurę określa Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 20 czerwca 2012 r. w sprawie szczegółowych informacji oraz rodzajów dokumentów, jakie jest obowiązany przedstawić cudzoziemiec ubiegający się o wydanie zezwolenia na nabycie nieruchomości. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji corocznie publikuje sprawozdania z realizacji ustawy z dnia 24 marca 1920 r. o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców.

Według archiwalnych danych MSWiA w czasie kadencji koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego najmniejszą ilość ziemi sprzedano w pierwszym pełnym roku rządów – w 2008 r. 383,62 ha nieruchomości rolnych i leśnych. W kolejnych latach następował ciągły wzrost sprzedaży: 

  • w 2009 r.: 466,82 ha;
  • w 2010 r.: 517,85 ha;
  • w 2011 r.: 571,85 ha.

Rok później odnotowano spadek  – w 2012 r. sprzedano cudzoziemcom 408,26 ha ziemi. Wartość ta jest większa niż z 2008 r., chociaż mniejsza niż w następnych latach. W 2013 r. cudzoziemcy nabyli 572,89 ha ziemi w Polsce. Ilość sprzedanych hektarów polskich gruntów była rekordowa w następnym roku. Najwięcej podczas całej kadencji PO-PSL ziemi sprzedano w 2014 r. – 766,25 ha. To ponad dwukrotnie więcej niż najniższa wartość z 2008 r. W ostatnim roku rządów 2015 sprzedano cudzoziemcom 412,25 ha. Te dane wskazują, że niższe ilości ziemi za czasów rządów PO-PSL sprzedawano cudzoziemcom na początku i na końcu kadencji.

Według tych samych sprawozdań MSWiA cudzoziemcy podczas rządów Zjednoczonej Prawicy najmniejszą ilość nieruchomości rolnych i leśnych nabyli w 2016 r. –  575,89 ha. Warto nadmienić, że w tym samy roku rząd rozpoczął pracę nad Projektem ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw. Uchwalona przez Sejm 14 kwietnia i podpisana przez prezydenta 26 kwietnia tzw. ustawa o ochronie ziemi weszła w życie 30 kwietnia 2016 r. Pomimo tych działań, w następnym roku 2017 widoczny jest ponad dwukrotny wzrost sprzedaży – 1069,14 ha. Rok później, w 2018 sprzedano już mniej ziemi – 798,91 ha. Jednak spadek ten nie był tak duży, jak wzrost w roku poprzednim.

Borys Budka, mówiąc o większej sprzedaży ziemi cudzoziemcom o blisko 100%, najprawdopodobniej porównuje wartości z ostatniego roku rządów PO-PSL (2015 r. – 412,25 ha) z ostatnimi danymi dotyczącymi rządu PiS-u (2018 r. – 798,91 ha). W tej sytuacji rzeczywiście byłby to wzrost o blisko 100%, a dokładniej o 93,8%.

Jednak średnia powierzchnia nieruchomości rolnych i leśnych sprzedanych w latach rządów PO-PSL wynosiła 512,47 ha, natomiast podczas kadencji rządów PiS-u – 814,65 ha. Tak więc średnia ilość sprzedawanych cudzoziemcom hektarów ziemi wzrosła jedynie o 59%.

Borys Budka w swojej wypowiedzi w sposób wybiórczy posłużył się danymi dotyczącymi powierzchni ziemi sprzedanej cudzoziemcom. W związku z tym, jego wypowiedź uznajemy za manipulację.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

Wypowiedź

Jacek Sasin

Prawda

Uzasadnienie

Według danych katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu w okresie objęcia przez PiS władzy zostało wyprodukowane łącznie blisko 307,2 mln ton węgla kamiennego. Przy czym produkcja węgla w poszczególnych latach wynosi:

  • w 2015 r. – około 71,9 mln ton,
  • w 2016 r. – około 70,4 mln ton,
  • w 2017 r. – około 65,5 mln ton,
  • w 2018 r. – około 63,4 mln ton,
  • do lipca 2019 r. – około 36 mln ton.

Natomiast w latach 2015-2019 (lipiec) sprzedano ok. 309 mln ton węgla: 

  • w 2015 r. – około 73,5 mln ton,
  • w 2016 r. – około 73,1 mln ton,
  • w 2017 r. – około 66,3 mln ton,
  • w 2018 r. – około 62,5 mln ton,
  • w lipcu

Według danych katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu w okresie objęcia przez PiS władzy zostało wyprodukowane łącznie blisko 307,2 mln ton węgla kamiennego. Przy czym produkcja węgla w poszczególnych latach wynosi:

  • w 2015 r. – około 71,9 mln ton,
  • w 2016 r. – około 70,4 mln ton,
  • w 2017 r. – około 65,5 mln ton,
  • w 2018 r. – około 63,4 mln ton,
  • do lipca 2019 r. – około 36 mln ton.

Natomiast w latach 2015-2019 (lipiec) sprzedano ok. 309 mln ton węgla: 

  • w 2015 r. – około 73,5 mln ton,
  • w 2016 r. – około 73,1 mln ton,
  • w 2017 r. – około 66,3 mln ton,
  • w 2018 r. – około 62,5 mln ton,
  • w lipcu 2019 r. – około 33,7 mln ton.

Przy czym, zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, zużycie węgla kamiennego wyniosło:

  • w 2015 r. – blisko 71,7 mln ton,
  • w 2016 r. – blisko 74,7 mln ton,
  • w 2017 r. – blisko  74,1 mln ton.

Z kolei import i eksport w tych latach stanowi odpowiednio:

  • w 2015 r. – import 8,2 i eksport 9,2 mln ton,
  • w 2016 r. – import 8,3 i eksport 9,1 mln ton,
  • w 2017 r. – import 13,3 i eksport 7 mln ton. 

Z powyższych danych wynika, że Polska w ciągu 2017 roku sprzedała o około 800 tys. ton węgla więcej niż wyprodukowała. Stan zapasów surowca na koniec 2017 roku wyniósł 1,7 mln ton. W celu zapewnienia zapotrzebowania na węgiel do Polski importowano blisko 13,3 mln ton. Import węgla w analizowanym roku był prawie dwa razy większy od eksportu, co oznacza, że do Polski wpłynęło 6,3 mln ton węgla. 

Sprowadzanie węgla z zagranicy umożliwiło Polsce zabezpieczenie się tym surowcem. Z tego względu wypowiedź Jacka Sasina uważamy za zgodną z prawdą.

CZYTAJ WIĘCEJ

ZWIŃ

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Podobał Ci się artykuł? Pomóż nam dzielić się prawdą!

Możesz śmiało rozpowszechniać ten artykuł na swojej stronie internetowej. Pamiętaj o podaniu źródła. Sprawdź jak możesz udostępniać.

Wpłać darowiznę i działaj z nami!

20 zł
Imię*
Nazwisko*
Adres e-mail*
Ulica dom/lokal
Kod pocztowy
Miasto

lub