Strona główna Analizy „Wielki Reset”. Minister Czarnek dał 1,5 mln zł na „badanie” i promocję teorii spiskowej

„Wielki Reset”. Minister Czarnek dał 1,5 mln zł na „badanie” i promocję teorii spiskowej

Czy z państwowego budżetu na rozwój nauki sfinansowano teorię spiskową? Przedstawiamy nasze ustalenia w sprawie kontrowersyjnego projektu badawczego realizowanego na Politechnice Warszawskiej. W 2022 roku Ministerstwo Edukacji i Nauki pod kierownictwem Przemysława Czarnka przeznaczyło na badanie „Wielkiego Resetu” aż 1,5 mln zł.

rzemysław Czarnek, obok ręce z linkami do kontrolowania marionetek – pod spodem kula ziemska.

fot. Adrian Grycuk / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0 pl / Modyfikacje: Demagog, fot. Shutterstock / Modyfikacje: Demagog, fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog

„Wielki Reset”. Minister Czarnek dał 1,5 mln zł na „badanie” i promocję teorii spiskowej

Czy z państwowego budżetu na rozwój nauki sfinansowano teorię spiskową? Przedstawiamy nasze ustalenia w sprawie kontrowersyjnego projektu badawczego realizowanego na Politechnice Warszawskiej. W 2022 roku Ministerstwo Edukacji i Nauki pod kierownictwem Przemysława Czarnka przeznaczyło na badanie „Wielkiego Resetu” aż 1,5 mln zł.

  • W 2022 roku Ministerstwo Edukacji i Nauki pod kierownictwem Przemysława Czarnka w ramach programu „Nauka dla społeczeństwa” przeznaczyło 1,5 mln zł na projekt, który rozwija i promuje w środowisku naukowym teorie spiskowe o „Wielkim Resecie”.
  • Do czasu publikacji tego artykułu były minister nie odpowiedział nam, dlaczego przyznał środki na ten projekt. Obecnie resort nie może udostępnić dokumentów powstałych w toku prac zespołu doradczego ministra, ponieważ nie stanowią one informacji publicznej.
  • W projekcie, pod pozorem teoretycznej refleksji, pojawiają się narracje spiskowe (np. 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7) na tematy: pandemii COVID-19 (1, 2, 3, 4), klimatu (1, 2), polityki międzynarodowej (1, 2, 3, 4) czy inwigilacji społeczeństwa (1, 2, 3). W powstałej monografii bezkrytycznie cytuje się niewiarygodne źródła, a w pracach zespołu uczestniczyły osoby znane z rozprzestrzeniania błędnych informacji, m.in. dr Mariusz Błochowiak (1, 2), dr Leszek Sykulski oraz dr hab. Adam Wielomski
  • Przy wsparciu naukowców: dr hab. Emmanuela Kulczyckiego, dr hab. Franciszka Czecha, dr hab. Marcina Napiórkowskiego oraz dr Katarzyny Bąkowicz, krytycznie analizujemy metodologię i treść prac, które powstały w ramach realizacji projektu. Zdaniem wszystkich przytoczonych badaczy głównymi problemami są wątpliwa metodologia i wykorzystywanie niewiarygodnych źródeł.

Resort edukacji i nauki pod kierownictwem Przemysława Czarnka przyznał w 2022 roku 1,5 mln zł na projekt badawczy, który wprowadza teorie spiskowe do debaty akademickiej. Obecne Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie udostępnia informacji na temat prac zespołu doradczego, który opiniował projekt. Zgodnie z Prawem o szkolnictwie wyższym i nauce dokumenty te nie stanowią informacji publicznej (art. 381 ust. 2). Doradcy zostali zobowiązani do poufności w ramach zarządzenia ministra powołującego ich na to stanowisko (par. 7 ust. 1).

Dlaczego przeznaczono 1,5 mln zł na projekt, który promuje teorie spiskowe? Z odpowiedzi udzielonej nam przez ministerstwo wynika, że wiążąca decyzja ws. przyznania środków należała do ówczesnego ministra. Zgodnie z komunikatem o ustanowieniu programu szef resortu nie musiał wydać decyzji zgodnej z oceną doradców (cz. IV ust. 26). Do czasu publikacji tego artykułu minister Czarnek nie udzielił nam odpowiedzi na pytania w tej sprawie, choć skierowaliśmy do jego biura kilka wiadomości. W tym roku odbyła się konferencja podsumowująca projekt. W ten sposób wielokrotnie dementowana teoria spiskowa o globalnym „Wielkim Resecie” może przenikać do świata nauki i to za publiczne pieniądze.

W Stowarzyszeniu Demagog zgadzamy się, że społeczeństwo zasługuje na dostęp do zweryfikowanych informacji, cenimy wartość nauki i w pełni szanujemy wolność debaty akademickiej w Polsce. Jednak zaniepokoiło nas, że wnioski przedstawione przez zespół badawczy odpowiedzialny za projekt wyglądają na próbę wprowadzenia teorii spiskowej do naukowego dyskursu. Dlatego postanowiliśmy przybliżyć kulisy tego projektu, skonfrontować prace powstałe podczas jego realizacji z dostępną wiedzą i poznać stanowiska przedstawicieli środowiska naukowego na ten temat.

Teoria spiskowa warta 1,5 mln zł – kto stoi za tym projektem?

Pieniądze pochodziły z programu „Nauka dla społeczeństwa”, którego celem było wsparcie projektów ułatwiających współpracę między ośrodkami naukowymi a sferą społeczno-gospodarczą. W marcu 2022 roku środki przyznano m.in. Politechnice Warszawskiej.

To właśnie w murach tej uczelni przez ostatnie dwa lata zespół badawczy pod kierownictwem dr. hab. Jacka Janowskiego, prawnikafilozofa prawa, przyglądał się „architekturze i infrastrukturze Wielkiego Resetu”. Działania te motywowano dbałością o dobro publiczne: 

„Społeczeństwo zasługuje na dostęp do zweryfikowanych danych oraz pogłębionych wyjaśnień genezy, istoty i funkcji cywilizacyjnych trendów i globalnych przedsięwzięć należących albo zaliczanych do Wielkiego Resetu”.

Projekt zakładał, że teoria spiskowa o Wielkim Resecie może być prawdziwa

Prace zespołu toczyły się przy założeniu, że spiskowe narracje na temat „Wielkiego Resetu” są prawdziwe, a na świecie od kilku lat jest realizowany tajny plan, w ramach którego zorganizowano spisek w celu m.in.: „przejęcia kontroli nad światem zgodnie z […] wizjami jego zjednoczenia w ramach republiki światowej” (s. 1).

Mimo że najpierw kierownik zespołu przekonuje nas w opisie projektu, że punktem wyjścia było prześledzenie abstrakcyjnej, filozoficznej idei i prądu kulturowego związanych z „Wielkim Resetem” (s. 1), to wkrótce stawia tezę, że „Wielki Reset już został przesądzony” (s. 21). Zaciera się tutaj więc granica między hipotezą a z góry założoną tezą. 

Historia „Wielkiego Resetu” – jak narodziła się teoria spiskowa?

Teoria spiskowa o nadchodzącym „Wielkim Resecie” bazuje na przekazach, które pojawiały się wokół istniejącej od 2020 roku koncepcji funkcjonującej pod tą samą nazwą. To projekt Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), czyli niezależnej organizacji stworzonej przez Klausa Schwaba, która zrzesza biznesmenów, polityków i wpływowe osoby. W ramach swojej działalności WEF co roku organizuje konferencję w Davos.

Inicjatywę „Wielkiego Resetu” przedstawiano jako sposób koniecznego „zresetowania” kapitalizmu, którego wady miały zostać uwypuklone przez pandemię COVID-19. Twórcy tej teorii postulowali zmianę złożoną z trzech – nieco enigmatycznie brzmiących – komponentów: „skierowanie rynku w stronę bardziej sprawiedliwych wyników”, „zrównoważony rozwój” oraz „wykorzystanie innowacji Czwartej Rewolucji Przemysłowej w celu wsparcia dobra publicznego”.

Górnolotne hasła bez konkretnych zapowiedzi programowych pozostawiły sporo przestrzeni na różnorodne interpretacje. Wystarczyły cztery dni od ogłoszenia inicjatywy WEF, by w czerwcu 2020 roku w sieci pojawił się pierwszy film o tematyce spiskowej nawiązujący do „Wielkiego Resetu”. 

Niedługo potem temat pojawił się w amerykańskich mediach głównego nurtu, a do sprawy odwoływali się pojedynczy politycy, m.in. w Holandii, w Australii i w Brazylii. Pomimo braku wiarygodnych dowodów koncepcja zyskiwała na popularności, a po dwóch latach – pojawiła się w polskim środowisku akademickim.

„Spiskowe smoothie” – jakie narracje mieszają się w „Wielkim Resecie”?

Jak opisała w swoim tekście pisarka Naomi Klein, teoria „Wielkiego Resetu” jest czymś w rodzaju „spiskowego smoothie”. Można w niej zawrzeć wiele różnych fałszywych narracji jednocześnie. Przypomina pod tym względem podobne teorie, które pojawiały się w przeszłości, m.in. rzekome istnienie Nowego Porządku Świata czy Agendę 2030, rzekomo realizowaną przez Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ).

Podczas przeglądania doniesień o „Wielkim Resecie”, możemy zidentyfikować kilka głównych, powtarzających się narracji:

„Głębokie państwo wykorzystało pandemię” – ale czy na pewno?

Podobnie jak autorzy znanych już narracji spiskowych (1, 2, 3), badacze działający w ramach finansowanego z rządowych pieniędzy projektu wiążą „Wielki Reset” z wybuchem pandemii. Miała być ona pretekstem i wstrząsem potrzebnym do przyspieszenia działań (s. 11, s. 435). 

W innych fragmentach opisu projektu jego autorzy podważają jednak fakt, że do pandemii w ogóle doszło. Twierdzą, że w społeczeństwie budowano lęk – za pomocą „kampanii medialnych, nierzetelnych statystyk medycznych i przesadzonych decyzji politycznych” (s. 11). 

Badacze przekonują, że mogło to być „zjawisko w większości medialne” (s. 241), a dr hab. Jacek Janowski pisze wręcz o „nowej covidiańskiej ideologii”, która służy „resetowaniu świata” (s. 236). W innym miejscu stwierdza nawet, że „więcej ofiar w postaci zgonów spowodowane zostało walką z zadekretowaną pandemią aniżeli samą pandemią” (s. 11). 

Powracające narracje spiskowe na uczelnianym papierze

W projekcie napotykamy spiskowe hipotezy, które weryfikowaliśmy wcześniej na łamach Demagoga (1, 2). Przykładowo, badacze alarmują o inwigilacji ludzkości i odwołują się w tym kontekście do pozarządowego projektu ID2020, promującego szerokie stosowanie cyfrowych identyfikatorów. Ich zdaniem pandemia była pretekstem do utworzenia „centralnego rejestru ludzi” (s. 1, s. 427). 

Zespół z Politechniki Warszawskiej twierdzi również, że za zrównoważonym rozwojem postulowanym przez ONZ skrywają się niebezpieczne cele (s. 312), w tym nawet – zaprowadzenie globalnego komunizmu (s. 56). Naukowcy nawiązują też do opisanych już przez nas (1, 2, 3, 4) fałszywych narracji na temat Agendy 2030.

W notatkach i w monografii zaznacza się denializm klimatyczny, znany też z dzieł innych zwolenników teorii o „Wielkim Resecie”. Dr hab. Jacek Janowski bez poparcia swojej tezy wiarygodnymi dowodami przekonuje, że „człowiek ma znikomy wpływ na klimat Ziemi, którego zmiany nie są ani do końca zbadane, ani możliwe do przewidzenia” (s. 321). Zdaniem zespołu badawczego z PW „ideologia klimatyzmu” służy niszczeniu zachodniej gospodarki poprzez kryzysy, inflację oraz programy redukcji emisji (takie jak unijny „Fit for 55”).

W kontrze do zapowiedzi WEF zespół twierdzi również, że „IV rewolucja przemysłowa” to element spisku, który ma na celu kontrolę i inwigilację ludzkości oraz zaprowadzenie totalitarnego „cybernetycznego socjalizmu – cybersocu” (s. 329).

W poszukiwaniu spisku

Badacze realizujący projekt chcą nas przekonać, że wiele pozornie niezwiązanych ze sobą wydarzeń jest tak naprawdę częścią większego planu realizowanego przez „globalnych graczy” (s. 3). Są to m.in. kryzysy, terroryzm, migracje, pandemia, wojna, inflacja czy lęki wzbudzane w ludziach poprzez przekazy medialne (s. 35, s. 241). W podsumowaniu dr hab. Jacek Janowski przekonuje nas:

„Końcowa teza Projektu stanowi, że za decydującą i zdecydowaną większość globalnych zdarzeń i cywilizacyjnych przeobrażeń odpowiadają struktury przypominające głębokie państwo”.

Jaki jest ostateczny cel środowisk stojących za „Wielkim Resetem”? Kierownik projektu uchyla rąbka tajemnicy w drugim tomie monografii, w którym przekonuje, że jest to „doprowadzenie do powstania ogólnoświatowego rządu” oraz próba „scentralizowania kontroli życia społecznego i utraty suwerenności przez poszczególne kraje” (s. 334). 

Zabrakło krytycznego podejścia do źródeł

Strategią zastosowaną w celu nadania pozorów wiarygodności wnioskom płynącym z realizacji projektu jest połączenie spiskowej tezy o „Wielkim Resecie” z analizą filozoficznych idei, rozważaniami geopolitycznymi i refleksją na temat współczesnej cywilizacji. Tak widzi to dr hab. Franciszek Czech, kulturoznawca i badacz narracji spiskowych:

„Dostrzegłem typowe dla narracji spiskowych klisze językowe, czy sposób wywodu. Polega on na przedstawianiu ogromnej liczby szczegółów często wyrwanych z kontekstu, których prawdziwość jest trudna do zweryfikowania dla czytelnika”.

Sam sceptycyzm wobec działań konkretnych instytucji nie jest niczym złym. Natomiast uczciwość naukowa wymaga bycia krytycznym nie tylko wobec innych, ale również wobec własnych założeń. Tego podejścia brakuje w zespole z Politechniki Warszawskiej, który twierdzi, że każdy, kto nie zgadza się z ich podejrzeniami, tym samym „ujawnia swój udział świadomy lub nieświadomy w spisku” (s. 11). Zwrócił na to uwagę również prof. Czech:

„We fragmentach, które czytałem, nie znalazłem też wskazanego w pracach naukowych krytycznego podejścia do cytowanych źródeł oraz zabrakło dystansu wobec własnych tez czy prób ich falsyfikacji. Badacze nie są jakąś wyjątkową kategorią osób i nie są nieomylni. Dlatego nauka powinna stanowić, jak to ujął Robert Merton, zorganizowany sceptycyzm, w ramach którego jedni badacze weryfikują rzetelność prowadzonych badań swoich kolegów”.

„Autorzy forsują swoją wizję porządku światowego” – zauważa badaczka

W monografii dr hab. Jacek Janowski przekonuje, że dla rzetelnego opisu sprawy konieczne jest wyjście poza oficjalne zapewnienia i ustalenia, ponieważ „na wiele kluczowych zjawisk i procesów miały, mają i będą miały wpływ rządowe, pararządowe i pozarządowe operacje specjalne” (s. 22). 

Z tego powodu zapowiada on korzystanie z wielu źródeł i cytowanie także „autorów pozamerytorycznie eliminowanych z nauki” (s. 5). W rzeczywistości doprowadziło to do bazowania na opiniach i domysłach. O tym, że takie podejście jest nieodpowiednie, przekonuje dr Katarzyna Bąkowicz, badaczka dezinformacji:

„Widzimy wątpliwej jakości bibliografię, gdzie uznane naukowo pozycje wymieszane są z pseudonaukowymi treściami, których nie można uznawać za źródła naukowe. Ponadto trudno oprzeć się wrażeniu, że autor (autorzy), forsując swoją wizję porządku światowego, zarówno opierają się na treściach wziętych wprost z innych teorii spiskowych, jak i zaczynają tworzyć własną”.

„Opinie nie są oparte na oryginalnych badaniach ekspertów”

O jakich źródłach mowa? Przykładowo: na kartach monografii wielokrotnie cytuje się Józefa Białka, czyli autora książki „COVID-19. Globalna mistyfikacja”, w której można znaleźć fałszywe twierdzenia dotyczące koronawirusa. Jako autorytet jest przywoływany także David Icke, znany z tropienia reptilian – jaszczuroludzi z kosmosu, którzy rzekomo kontrolują światową politykę

Dobór źródeł stanowiących bibliografię pracy skomentował dla nas dr hab. Marcin Napiórkowski, kulturoznawca i badacz mitologii oraz narracji spiskowych:

„Przedstawiane w dostępnych tomach opinie na temat zmiany klimatu oraz pandemii są sprzeczne z większością znanych mi publikacji naukowych, a przede wszystkim są oparte w znacznej mierze nie na oryginalnych badaniach ekspertów z danej dziedziny, lecz na popularnych omówieniach autorów takich jak Jim Marrs, David Icke czy – z rodzimego podwórka – Józef Białek”.

W monografii cytuje się także Stanisława Krajskiego, autora licznych książekmasonerii, który uczestniczył w pracach zespołu. W przeszłości weryfikowaliśmy jego słowa o rzekomych czipach w szczepionkach, a on sam przedstawił fałszywy obraz naszej redakcji w swojej książce. 

„Tutaj nie ma żadnej metody badawczej” – wskazuje ekspert w dziedzinie warsztatu naukowego

Autor prowadzi swoje rozważania bez stosowania zasad jakiejkolwiek metody naukowej. Dr hab. Jacek Janowski przyznaje w monografii, że „liczba udokumentowanych, spójnych i w pewnym stopniu usystematyzowanych spostrzeżeń, ustaleń i stwierdzeń dotyczących Wielkiego Resetu jest znikoma” (s. 37). 

Tym samym, jego zdaniem, więcej na temat „Wielkiego Resetu” można „dowiedzieć się nie z analizy dokumentowej, ale z obserwacji zjawisk i procesów składających się na wymuszaną i przyspieszaną przebudowę świata”. O komentarz do tych fragmentów tekstu poprosiliśmy dr. hab. Emanuela Kulczyckiego, eksperta od ewaluacji badań naukowych i metodologii.

„Uważam, że tutaj nie ma żadnej metody badawczej. Jeśli ktoś twierdzi, że jego metoda jest naraz inter- multi i transdyscyplinarna, to tak naprawdę nie rozumie, czym te pojęcia są. Oczywiście obserwacja czy autoobserwacja jest bez wątpienia pełnoprawną metodą badań jakościowych w naukach społecznych, ale tutaj mamy raczej przykład „(auto)obserwacji zza biurka”. 

Zdaniem eksperta zbadanie zbiorowego wyobrażenia o „Wielkim Resecie”, np. poprzez analizę narracji jego przeciwników, byłoby bardzo ciekawe. Jednak według dr. hab. Kulczyckiego w przypadku tego projektu „mamy raczej do czynienia z literaturą, której bliżej do »Protokołów Mędrców Syjonu « niż do literatury naukowej”.

Przypomnijmy, że „Protokoły Mędrców Syjonu” to fałszywy dokument spreparowany w Rosji w celu podsycenia nastrojów antysemickich (1, 2, 3). Mimo to dr hab. Jacek Janowski zdaje się wierzyć w jego wiarygodność. Jak twierdzi w monografii: „Mniej istotną kwestią jest, czy carska Ochrana je spreparowała, czy też nie, ale na jakiej podstawie zdołała genialnie przewidzieć ich realizację. Albo więc były po temu jakieś podstawy, albo dokument jest autentyczny” (s. 336-337).

„Subiektywne i personalne wywody” – na to nie ma miejsca w nauce 

Zdaniem kierownika projektu za wiarygodnością wniosków na temat „Wielkiego Resetu” przemawia m.in. to, że teorię weryfikują fakty, a „kiedy nie jest pozytywnie zweryfikowana, jest odrzucana jako błędna” (s. 5). 

Problem w tym, że te refleksje, wbrew standardom metody naukowej, prowadzono bez rozważenia kontrargumentów lub hipotez. Zespół bazował na przekonaniu, że „Wielki Reset” jest faktem i badał go według omówionej już metody. Zwróciła na to uwagę dr Katarzyna Bąkowicz:

„W przypadku projektu dotyczącego Wielkiego Resetu brak jest przede wszystkim wielogłosu w przedstawieniu tej koncepcji. Zamiast niego pojawiają się subiektywne i personalne wywody pozbawione logiki i osadzone w rzeczywistości paranoidalnej, miast naukowej”. 

Ekspertka zwróciła też uwagę na brak solidnych podstaw źródłowych, które autorzy mają obowiązek przedstawić, aby formułować odważne i daleko idące oskarżenia. Jej zdaniem „otwartość nauki na nowoczesne podejścia oraz nowe teorie nie powinna legitymizować prób implementacji teorii spiskowych do dyskursu”.

Prezes NIK i wicemarszałek Sejmu słuchają o „Wielkim Resecie”

Klamrą domykającą cały projekt była konferencja końcowa. Lista gości robi wrażenie – czynny udział w wydarzeniu wzięło ponad 80 osób. Mowa tu o samych uczestnikach, którzy wygłosili wykład lub wzięli udział w panelach dyskusyjnych. Nie dotarliśmy do danych o liczbie słuchaczy.

programie konferencji widzimy, że głos w imieniu polskiego parlamentu zabrał Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu RP i poseł Konfederacji. Tuż po nim wystąpił Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli.

Z naszej perspektywy osoby, które uczestniczyły w tym wydarzeniu, uwiarygadniały teorię spiskową swoimi urzędem, stanowiskiem lub tytułem naukowym. 

Konferencja okazją do promocji fałszywych ekspertów

Na konferencji swoje wykłady wygłosiły osoby, o których już w przeszłości pisaliśmy na łamach Demagoga. O „ideologii zrównoważonego rozwoju” opowiadał dr hab. Adam Wielomski, politolog. To weryfikowany już przez nas w przeszłości publicysta znany z negowania zmiany klimatu i określania nauki o klimacie mianem „ideologii klimatyzmu”.

W tym panelu brał udział dr Piotr Witczak. To doktor immunologii – fakt, że osoba z dorobkiem w zupełnie innej dziedzinie wypowiada się na temat klimatu, budzi nasze wątpliwości. 

Dodajmy, że dr Witczak to członek antyszczepionkowej organizacji Ordo Medicus. Na łamach Demagoga wielokrotnie weryfikowaliśmy jego błędne twierdzenia dotyczące pandemii COVID-19 i rzekomej nieskuteczności szczepionek oraz maseczek ochronnych (np. 1, 2, 3, 4, 5). 

To nie jedyna osoba z tego środowiska zaangażowana w projekt. Lider wspomnianej organizacji Ordo Medicus – dr Mariusz Błochowiak (1, 2) – współpracował z zespołem badawczym przy okazji seminarium dotyczącego zdrowia publicznego.

Goście z zagranicy i „działacz antywojenny”

W wydarzeniu wziął udział również Matthew T. Witt, amerykański badacz, który wygłosił wykład o „Nowym Porządku Świata”. Dodajmy, że w swoim dorobku ma on publikację wiążącą „Wielki Reset” z Gretą Thunberg, aktywistką klimatyczną.

Na konferencji, a przedtem na jednym z seminariów, pojawił się także dr Leszek Sykulski, politolog. To współzałożyciel Polskiego Ruchu Antywojennego, który pacyfistyczny jest tylko z nazwy. Jak wykazały analizy serwisów PravdaOko.press – jego aktywność skupia się na rozprzestrzenianiu narracji spójnych z rosyjską propagandą.

Z kolei dr Robert S. Spadling III, emerytowany generał i doktor ekonomii, wystąpił z referatem sugerującym, że twierdzenia o zmianie klimatu służą niszczeniu aktywności ekonomicznej Zachodu.

Politechnika Warszawska zachęca środowisko naukowe do weryfikacji projektu

Zapytaliśmy, co uczelnia sądzi o tym, że zrealizowany w jej murach projekt może być próbą legitymizowania teorii spiskowej i wprowadzenia jej do debaty akademickiej. W odpowiedzi rzecznik prasowy wstrzymał się od wyrażania opinii na temat projektu:

„Rolą uczelni nie jest cenzura prewencyjna ani ocenianie z góry, czy teza lub teoria jest prawdziwa/fałszywa […] właśnie na uczelniach powinien odbywać się proces weryfikacji twierdzeń i tez głoszonych przez członków społeczności akademickiej, co w rzetelny sposób pozwala na ujawnianie badań i twierdzeń nierzetelnych, naruszających zasady nauki czy wręcz stanowiących teorie spiskowe”. 

Politechnika Warszawska pozostawia więc środowisku naukowemu ocenę projektu dr. hab. Jacka Janowskiego. Podobnie uczelnia odnosi się do udziału dr hab. Anny Zalcewicz, dziekan Wydziału Administracji i Nauk Społecznych, w konferencji końcowej. Jak tłumaczy rzecznik, nie należy tego rozumieć „jako poparcia czy jakiejkolwiek innej oceny projektu”.

Teoria spiskowa to określenie publicystyczne – mówi nam kierownik projektu

Pokazaliśmy, że teoria spiskowa o „Wielkim Resecie” łączy w sobie liczne fałszywe narracje dotyczące pandemii, zmiany klimatu czy polityki międzynarodowej. Z naszej perspektywy projekt, w którym poważnie traktuje się te niepoparte dowodami obawy, to próba wprowadzenia myślenia spiskowego do debaty akademickiej. Jak do tego odnosi się dr hab. Jacek Janowski? 

„Sformułowanie »teoria spiskowa « ma publicystyczny charakter i stosowane jest zwykle w sytuacjach społecznego niezadowolenia z wyjaśnień oficjalnych dotyczących przełomowych i dramatycznych wydarzeń, niekiedy w celu zapewnienia tym wersjom obowiązywalności poprzez ośmieszanie innych wersji lub blokowanie niezależnych dochodzeń dziennikarskich czy analiz naukowych […] Skoro sformułowanie ma publicystyczną proweniencję i opiniotwórczą rolę, nie jest terminem naukowym, w nauce stosowanym i podzielanym, a co najwyżej komentowanym jako zjawisko medialne”.

Nie zgadzamy się z tym wnioskiem. Teorie spiskowe są realnym zjawiskiem i obiektem badań naukowych (1, 2). Mają wpływ na politykę oraz na społeczeństwo i jest to zazwyczaj wpływ negatywny (1, 2, 3, 4, 5, 6). Dlatego przedstawiliśmy nasze obiekcje.

Zespół zapowiada dalsze prace. Powołali Centrum Badań Głębokiego Resetu

To nie jest ostatnie słowo badaczy Wielkiego Resetu”. Postulują oni, że istnieje spisek głębszy niż ten dotychczas omówiony. Podczas konferencji końcowej zainicjowane zostało Centrum Badania Głębokiego Resetu. 

Nie natrafiliśmy na żadne doniesienia dotyczące zjawiska o nazwie „Głęboki Reset”. Notatki i wnioski z projektu zrealizowanego w PW to jedyny dokument, w którym natrafiliśmy na ten temat. Zespół wysuwa hipotezę, że będzie to odgórny proces globalizacji i stanu nadzwyczajnego (s. 2), który pogrąży ludzkości w odmętach tragedii (s. 4). Na konferencji można było usłyszeć, że to nastąpi pod hasłem: „przenieś się do świata wirtualnego, a będziesz miał wszystko, żył będziesz wiecznie i już nic ci nie będzie dolegać” (s. 6).

Na zakończenie monografii dr hab. Jacek Janowski przedstawia również hipotezę, że kolejnym krokiem globalistów mogłoby być zjednoczenie całego świata pod pretekstem zagrożenia płynącego z kosmosu. Twierdzi on, że „operacja pandemia przebiegła tak sprawnie i przyniosła dla projektantów tak dobre rezultaty”, że być może powinniśmy się teraz przygotować np. na „lądowanie kosmitów” (s. 12).

Na koniec – apel Demagoga 

W naszej pracy wielokrotnie spotykaliśmy się ze spiskowymi narracjami dotyczącymi Wielkiego Resetu. Jak pokazaliśmy, narracje te można spotkać w monografii stanowiącej efekt prac zespołu dr. hab. Jacka Janowskiego. Tę teorię promują i wspierają osoby, które wcześniej poznaliśmy jako rozpowszechniające fałszywe informacje. Nie mogliśmy więc przejść wobec tych faktów obojętnie.

Jako fact-checkerzy korzystamy z ustaleń nauki jako ze źródła wiarygodnej wiedzy. Zgadzamy się ze zdaniem rzecznika Politechniki Warszawskiej, że badania nie powinny być cenzurowane, lecz rzetelnie oceniane przez innych badaczy. Część z nich wypowiedziała się jednoznacznie negatywnie o przedstawianym tu projekcie. Liczymy, że nasz artykuł wywoła kolejne dyskusje nad jakością badań prowadzonych na czołowych polskich uczelniach.

Od lat śledzimy wypowiedzi i działania polityków. W tym przypadku opowiedzieliśmy o decyzji ministra edukacji i nauki, który przeznaczył 1,5 mln zł z budżetu państwa na rozwijanie i promowanie teorii spiskowej. Z uwagi na obowiązujące przepisy nie dowiemy się jednak, jakie zdanie na temat projektu mieli oceniający go eksperci i czy minister podjął decyzję wbrew ich opinii, czy zgodnie z nią. Dlatego apelujemy do władz, w tym do obecnego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, o zmiany w prawie, które zwiększą transparentność wydatkowania środków publicznych na rozwój nauki.

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Pomóż nam sprawdzać, czy politycy mówią prawdę.

Nie moglibyśmy kontrolować polityków, gdyby nie Twoje wsparcie.

Wpłać

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!