Sprawdzamy wypowiedzi polityków i osób publicznych pojawiające się w przestrzeni medialnej i internetowej. Wybieramy wypowiedzi istotne dla debaty publicznej, weryfikujemy zawarte w nich informacje i przydzielamy jedną z pięciu kategorii ocen.
Więcej CO2 to więcej roślin? Korwin-Mikke powtarza znany mit
Więcej CO2 to więcej roślin? Korwin-Mikke powtarza znany mit
Dzięki temu, że jest więcej CO2, w ciągu ostatnich 10 lat o 15 proc. wzrosło zazielenienie Ziemi. I to jest bardzo dobrze. Jeszcze tak trochę dalej, 200 lat, i skrzypy, widłaki takie 40-metrowe wyrosną, sekwoje wyrosną takie wielkie i to bardzo dobrze. Chcemy, żeby było ciepło, żeby był dwutlenek węgla, żeby rośliny sobie rosły.
- Janusz Korwin-Mikke powiela mit, zgodnie z którym „im więcej CO2, tym lepiej dla roślin”. W praktyce mogą istnieć krótkoterminowe korzyści z dostarczania roślinom dodatkowego CO2 w małej skali, ale długoterminowo i globalnie nadmiar CO2 pogłębia efekt cieplarniany i ma negatywne skutki także dla roślin (np. powoduje pustynnienie).
- Polityk podawał już te same dane wcześniej we wpisie internetowym, do którego załączył mapę pochodzącą z wyników badania wydanych w 2019 roku. W latach 2000-2017 zazielenienie Ziemi wzrosło w niektórych miejscach, ale nie jest to efekt oddziaływania samego CO2. W publikacji wykazano, że zwiększone zazielenienie zawdzięczamy w dużej mierze działalności człowieka (np. zalesianiu i rolnictwu).
- Faktycznie, w dostępnych wynikach badania wspomina się o wzroście zazielenienia Ziemi, jednak polityk wyciągnął z danych błędne wnioski. Do tego wzrostu przyczyniło się również działanie człowieka, a przyrost CO2 w atmosferze ma długoterminowo negatywny wpływ na stabilność klimatu. Na tej podstawie oceniamy wypowiedź jako manipulację.
Ostatnie Pokolenie zorganizowało 13 grudnia 2024 roku sześciogodzinny protest – blokadę Wisłostrady. Na proteście byli obecni nie tylko aktywiści, ale też m.in. Krzysztof Stanowski, założyciel Kanału Zero, który prowadził relację z wydarzenia.
W trakcie nagrania Stanowski zapytał o opinię Janusza Korwin-Mikkego. Polityk ten uczestniczył w równoległym proteście, skierowanym przeciwko działaniom OP. Były poseł, stojący obok transparentu „Zieleń kocha CO2”, stwierdził, że zazielenienie wzrasta i jest to zasługa zwiększonej emisji CO2.
Błędna narracja powraca
Korwin-Mikke swoją wypowiedzią powielił mit, zgodnie z którym „im więcej CO2, tym lepiej dla roślin”. Takie przekonanie opiera się na założeniu, że skoro w procesie fotosyntezy bierze udział dwutlenek węgla, to jego przyrost w globalnej skali stworzy lepsze warunki dla przyrody.
Słuszność tego stwierdzenia weryfikowaliśmy już wielokrotnie w naszych tekstach (1, 2, 3, 4, 5). CO2 może przyspieszać tempo wzrostu roślin, ale wniosek, że tylko dzięki temu doświadczamy większego zazielenienia, jest uproszczeniem.
Emisja CO2 rośnie i to nasza wina
Emisja dwutlenku węgla (CO2), jednego z głównych gazów cieplarnianych, jest spowodowana w dużym stopniu przez działalność człowieka (np. przez spalanie paliw kopalnych).
Naukowcy są w większości zgodni, że to gazy cieplarniane emitowane przez ludzkość – nie tylko CO2, lecz także metan, tlenek azotu czy ozon – są głównym powodem wzrostu średniej globalnej temperatury o ponad 1 stopień Celsjusza w porównaniu do poziomu z epoki przedindustrialnej, czyli średniej z lat 1850-1900. Według Global Climate Raport 2023 rok był najcieplejszy w historii pomiarów.
CO2 ma nadal największy ze wszystkich gazów cieplarnianych wpływ na globalne ocieplenie. Obecnie na Ziemi emituje się go ponad 35 mld ton rocznie, z roku na rok coraz więcej.
Coraz więcej liści
Zazielenienie Ziemi faktycznie się zwiększa. Pokazują to pomiary satelitarne, dzięki którym można szacować współczynnik ulistnienia (ang. Leaf Area Index, LAI), określający, w jakim stopniu powierzchnię ziemi pokrywają liście. W badaniu przeprowadzonym w 2019 roku naukowcy prześledzili, jak zmieniał się ten parametr w latach 2000-2017 – wyniki analiz opublikowano w czasopiśmie naukowym „Nature”.
W swojej publikacji Chi Chen i współpracownicy zidentyfikowali siedem obszarów, w których było widać najwyraźniejszy wzrost powierzchni liści. Spośród nich pod względem wzrostu zazielenienia wyróżniały się szczególnie dwa kraje: Chiny i Indie. Chiny samodzielnie wygenerowały jedną czwartą wzrostu powierzchni liści, podczas gdy na Indie przypada 6,8 proc. wzrostu.
Mapę z tego badania Korwin-Mikke wykorzystał w swoim wpisie internetowym, jednak przedstawił ją w zupełnie innym kontekście. Polityk tłumaczy zmiany wzrostem emisji CO2, wynikającym z funkcjonowania na tych obszarach licznych elektrowni węglowych.
Klimatyści i klimatyczki nie potrafią sobie wytłumaczyć, dlaczego aż o 15% wzrosło zazielenienie Ziemi…
Odpowiedź: bo jest nieco więcej CO2. Co ciekawe: zieleń najbardziej przyrasta w Chinach i Indiach, gdzie jest najwięcej elektrowni węglowych!
Bo one produkują najwięcej CO2!! pic.twitter.com/EqDgSjjhEv— Janusz Korwin-Mikke (@JkmMikke) July 13, 2024
To błędna interpretacja, ponieważ według autorów badania większe zazielenienie na wskazanych terenach jest głównie następstwem sadzenia nowej roślinności i zwiększania obszarów uprawnych. Chiny i Indie są liderami w zazielenianiu krajobrazu (s. 125).
CO2 jest dobre dla roślin, ale nie w dłuższej perspektywie
Po kolejnych obserwacjach, przeprowadzonych tym razem na obszarze Amazonii, grupa badaczy doszła do wniosku, że nawożenie dwutlenkiem węgla ma efekt, ale drugorzędny, gdyż nie zaobserwowano wzrostów zazielenienia właśnie w Amazonii i w innych rejonach, w których ludzie nie prowadzą działań zazieleniających.
Te konkluzje pokrywają się częściowo z pracą badawczą opublikowaną w „Nature” w 2018 roku. Czytamy w niej, że od 1982 do 2016 roku powierzchnia lasów wzrosła o ok. 7,1 proc. Okazało się też, że to bezpośrednia aktywność człowieka odpowiada za nieco ponad połowę (60 proc.) zmian w terenie. Kolejne 40 proc. wynika z innych czynników, takich jak zmiana klimatu.
Są dostępne analizy, które mówią więcej o wpływie CO2 na poziom zazielenienia. Po badaniu przeprowadzonym w 2016 roku, w którym opierano się na danych NASA, faktycznie większość zasługi za zazielenienie ziemi przypisano wzrostowi emisji CO2. Wtedy to dzięki prześledzeniu zmiany wskaźnika ulistnienia (w latach 1982-2011 – przypomnijmy, że wyżej opisane badanie obejmuje także nowsze dane) oraz dzięki symulacjom naukowcy stwierdzili, że nawożenie roślin dwutlenkiem węgla odpowiadało za 70 proc. efektu zazielenienia. Dla porównania – drugi najistotniejszy czynnik, czyli azot, odpowiadał tylko za 9 proc. tego efektu.
Współautor badania, dr Philippe Ciais z Laboratorium Klimatu i Nauk o Środowisku Uniwersytetu Paris Saclay, zwrócił jednak uwagę na to, że zgodnie z dostępnymi danymi rośliny z czasem coraz mniej reagują na CO2 i efekt nawożenia słabnie.
Liczą się efekty długofalowe
Powyższe publikacje pokazują, że naukowcy nie podważają wpływu CO2 na poziom zazielenienia. Warto jednak zauważyć, że im nowsze badania, tym mocniej podkreśla się rolę bezpośredniego działania człowieka (a nie emisji CO2) jako czynnika kluczowego w procesie zazielenienia.
Należy pamiętać, że chociaż mogą istnieć krótkoterminowe korzyści z dostarczania dodatkowych ilości CO2 roślinom, to długoterminowo i globalnie nadmiar CO2 pogłębia efekt cieplarniany, co ma dla Ziemi i samych roślin negatywne skutki, takie jak np. pustynnienie, które w konsekwencji przekłada się na zmniejszenie liczby zalesionych obszarów.
Równowaga jest ważna w naturze, a zmiana klimatu destabilizuje ten balans, co przynosi szkody przyrodzie. Rośliny, do których dwutlenek węgla trafia w nadmiarze, zmagają się z problemem ograniczonej dostępności innych składników odżywczych (np. azotu) oraz z niedoborem wody.
Z analizy przeprowadzonej przez portal klimatyczny Massachusetts Institute of Technology wynika, że zwiększone zazielenienie, które obserwujemy, nie jest wystarczające, aby zrównoważyć emisję dwutlenku węgla oraz straty spowodowane niszczeniem środowiska.
Analiza powstała w ramach projektu Central European Digital Media Observatory (CEDMO) – interdyscyplinarnej sieci ekspertów, naukowców oraz organizacji walczących z dezinformacją w regionie Europy Środkowej. Projekt CEDMO jest finansowany ze środków Unii Europejskiej.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter