Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Czy można stwierdzić, kto z polityków najczęściej kłamie? Wyjaśniamy
Przez prawie 11 lat naszej pracy sprawdziliśmy już ponad 6 tys. wypowiedzi polityków. Czy można na tej lub na innej podstawie określić, która strona sceny politycznej najczęściej mija się z prawdą? To nie takie proste.

fot. Shutterstock / Modyfikacje: Demagog
Czy można stwierdzić, kto z polityków najczęściej kłamie? Wyjaśniamy
Przez prawie 11 lat naszej pracy sprawdziliśmy już ponad 6 tys. wypowiedzi polityków. Czy można na tej lub na innej podstawie określić, która strona sceny politycznej najczęściej mija się z prawdą? To nie takie proste.
Od lat odróżniamy fałsz od prawdy. Pomóż nam działać dalej: przekaż 1,5% podatku Demagogowi! Wpisz w PIT: KRS 0000615583
Kilka lat temu podczas wywiadu dla krakowskiej „Wyborczej” Paweł Terpiłowski, członek zarządu, usłyszał pytanie: „Można stwierdzić, która strona sceny politycznej częściej mija się z prawdą?”. A w ubiegłym roku Marcin Kostecki i Marcel Kiełtyka, dwaj inni członkowie Demagoga, podczas rozmowy na łamach „Polityki”, musieli wskazać, „kto jest największym demagogiem wśród polityków”.
Czy na takie pytania można w ogóle odpowiedzieć? W tym artykule postanowiliśmy wyjaśnić, czy istnieje sposób na zmierzenie szczerości polityków.
Kto najczęściej promuje fałsze? To sprawa dla naukowców
Udzielenia odpowiedzi na pytanie, którzy politycy najczęściej wprowadzają w błąd, podjęło się dwoje socjologów z Uniwersytetu Amsterdamskiego – Petter Törnberg i Juliana Chueri. Z początkiem 2025 roku opublikowali oni wyniki badania przeprowadzonego z wykorzystaniem danych o 177 partiach z 26 państw. Sprawdziliśmy, co z niego wynika.
Autorzy badania podzielili partie polityczne, reprezentujące polityczne spektrum, na: skrajną populistyczną lewicę (np. Francja Nieujarzmiona – La France insoumise), lewicę (np. Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza – Partido Socialista Obrero Español), prawicę (np. grecka Nowa Demokracja – Néa Dimokratía) i skrajną populistyczną prawicę (np. Alternatywa dla Niemiec – Alternative für Deutschland).
Co do zasady zarówno tradycyjnie prawicowe, jak i tradycyjnie lewicowe partie są porównywalnie godne zaufania w swojej komunikacji z wyborcami. Z podobną regularnością zdarza im się też podawać fałszywe treści.
Skrajność nie sprzyja prawdzie?
Kto więc wypadł gorzej? Z analizy wynika, że to przedstawiciele skrajnej populistycznej prawicy zauważalnie częściej rozpowszechniają błędne informacje. Zdaniem Pettera Törnberga, autora badania, świadczy to o tym, że to celowa strategia tego typu ugrupowań politycznych.
Misinformation isn’t a general condition resulting from social media: it’s an expression of a deliberate political strategy pursued by the populist radical right. 🧵
Paper out now in The International Journal of Press/Politics.
with @julianachueri https://t.co/BJgQeayse2 pic.twitter.com/VEYwmRCHec
— Petter Törnberg (@pettertornberg) January 14, 2025
Podobny wniosek, wiążący udostępnianie mylnych informacji z populizmem, wskazywali w przeszłości inni badacze nauk społecznych (1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8). W 2022 roku analityczka Jana Lasser ze współpracownikami przekonywała – na podstawie danych z USA, z Wielkiej Brytanii i z Niemiec – że to politycy z bardziej skrajnych stron spektrum politycznego częściej udostępniają niewiarygodne informacje.
Czy socjolodzy znali intencje polityków?
Wróćmy do Törnberga i Chueri. Do swojej analizy wykorzystali bazę ponad 32 mln wpisów z dawnego Twittera (obecnie platformy X) z lat 2017–2022. Były to słowa parlamentarzystów z 26 państw, w tym m.in. z Polski. W naszej redakcji też oceniamy wypowiedzi publikowane na tej platformie (np. 1, 2, 3).
Jeśli dysponuje się tak szerokim zbiorem danych, czy można ocenić prawdomówność? Znów nie do końca. Socjolodzy nie mają dostępu do intencji, które stoją za wpisami polityków. Tym samym, nawet gdy wyodrębnili grupę błędnych wpisów, nadal nie wiedzieli, czy ich autorzy cynicznie kłamali, czy nieświadomie powtarzali fałsz.
Mimo to badacze mogli ocenić inną kwestię: jak często politycy udostępniają niewiarygodne źródła informacji. Właśnie pod tym względem na prowadzenie wybijają się przedstawiciele skrajnej populistycznej prawicy.
Duży zbiór, ale wciąż niepełne wnioski
Skąd o tym wiemy? Autorzy badania wzięli pod uwagę wpisy, w których pojawia się link do strony lub do artykułu spoza Twittera (prawie 3 mln). Następnie skorzystali z kolejnych dwóch baz danych dotyczących niewiarygodnych stron i mediów: ze strony Media Bias / Fact Check oraz z listy stron rozpowszechniających fake newsy, opublikowanej w Wikipedii.
Tak udało się zidentyfikować wpisy, w których politycy udostępniali nierzetelne źródła informacji. Wszyscy w badaniu odnotowali wynik „wiarygodności” wyższy niż połowa. To znaczy, że politycy częściej niż rzadziej podawali zaufane media. Za to na profilach działaczy skrajnej prawicy statystycznie częściej można było natrafić na źródła niewiarygodne.
Skąd taki wynik? Możliwe, że przedstawiciele tej strony sporu politycznego mniej ufają mediom głównego nurtu i sięgają do tzw. mediów alternatywnych. Tu zaznaczamy, że takie media niekoniecznie rozpowszechniają tylko fałszywe historie. Co więcej, nawet strony z fake newsami starają się udawać zwykłe media, aby wzbudzać zaufanie czytelników. Należy jednak podkreślić, że fałszywe historie trafiają się też w mainstreamowych mediach, w radiach czy w gazetach.
To wniosek, który zdecydowanie zasługuje na uwagę. Badanie ma jednak swoje ograniczenia – analiza dotyczyła ograniczonego zbioru wpisów z linkami (ok. 10 proc.). Badacze nie sprawdzili prawdziwości wszystkich wypowiedzi z bazy danych.
Mamy 833 polityków na naszej stronie. Co o nich wiemy?
Analizą wypowiedzi pod względem zgodności z faktami zajmują się organizacje factcheckingowe. My w Demagogu przyglądamy się słowom polityków od 2014 roku i sprawdziliśmy już ponad 6 tys. wypowiedzi. W 2022 roku zmieniła się nasza metodologia: do czterech wystawianych ocen dołączyła piąta – częściowy fałsz, której nazwę następnie zmieniliśmy na częściową prawdę.
Od tego czasu, przez ostatnie trzy lata, nasz zespół fact-checkingu politycznego zweryfikował 1 238 wypowiedzi polityków. W przypadku mniej niż połowy z nich mogliśmy potwierdzić, że są zgodne z prawdą – od 2022 do 2024 roku takich wypowiedzi było 509, czyli 41,1 proc. (1, 2, 3).
Sprawdzamy m.in. słowa przedstawicieli rządu, osób z partii zasiadających w Sejmie i w Senacie, działaczy ugrupowań pozaparlamentarnych oraz polityków lokalnych.
Czy na tej podstawie wiemy, którzy z nich mijają się z prawdą najczęściej? Nie do końca, ponieważ nie sprawdzamy wszystkich słów każdego polityka w Polsce.
Przyjrzyjmy się metodologii
Praca realizowana przez nasz zespół bazuje na metodologii jakościowej, a nie – ilościowej. W redakcji przyglądamy się wybranym wypowiedziom, które w danym momencie budzą zainteresowanie mediów, opinii publicznej lub naszych czytelników. Wypowiedzi zgłoszone do nas przez specjalny formularz traktujemy priorytetowo. Nie sprawdzamy jednak wszystkiego, co na co dzień mówi każdy polityk.
Wybór tematów do analizy opieramy na kryterium dostępności, a nie – na metodzie losowej. Im częściej polityk podaje weryfikowalne informacje, tym większa szansa, że pojawi się „na naszym radarze”, a w konsekwencji – na naszej stronie. A dopiero to wpływa na statystyki na jego profilu.
Doborem wypowiedzi do analizy w praktyce zajmuje się szef Działu Fact-checkingu Politycznego, w konsultacji z całym działem podczas codziennych porannych spotkań. Poza wypowiedziami zgłoszonymi przez czytelników priorytet otrzymują tematy wywołujące dyskusję dotyczącą faktów (i przez to wymagające uporządkowania), potencjalnie fałszywe informacje wykorzystywane do ataków na przeciwników politycznych lub grupy społeczne oraz zagadnienia nowe, czyli takie, o których dotąd jeszcze nie pisaliśmy.
Dobór nie jest prowadzony według klucza partyjnego – nie wybieramy tematów ani po to, by skupić się na konkretnej stronie sporu politycznego, ani po to, by „wyrównywać statystyki”. Wypowiedzi oceniamy w zgodzie z faktami, a nie – z osobistymi poglądami.
Kilkadziesiąt godzin polityki tygodniowo
Skąd bierzemy wypowiedzi? Poza przyjmowaniem zgłoszeń od czytelników prowadzimy w naszej redakcji mediaskan, czyli regularny przegląd wypowiedzi polityków. W naszym codziennym grafiku jest ponad 20 audycji: programów radiowych (np. Sedno Sprawy Radia Plus, Gość Radia ZET), telewizyjnych (np. Gość Wydarzeń w Polsat News, Gość Dzisiaj w Telewizji Republika) i internetowych (np. Tłit Wirtualnej Polski i Rzecz o Polityce).
W czasie kampanii wyborczych dołączają do tego jeszcze konwencje partyjne i lokalne spotkania kandydatów z wyborcami w Polsce. Śledzimy również posiedzenia Sejmu i aktywność polityków w mediach społecznościowych.
Nasi mediaskanerzy i mediaskanerki zwracają uwagę przede wszystkim na zdania logiczne, czyli twierdzenia oznajmujące stwierdzające stan faktyczny lub odwołujące się do faktów. To takim stwierdzeniom – w przeciwieństwie do prognoz czy opinii – można przypisać wartość prawdy albo fałszu.
Kto zazwyczaj mówi prawdę? Sprawdzamy popularną grafikę
W świetle powyższych informacji warto omówić przykład popularny w ostatnim czasie. Na początku lutego internet obiegła grafika stanowiąca kompilację kilku profili polityków, które skopiowano z naszej strony. Widzimy dziewięć osób, które zadeklarowały start w tegorocznych wyborach prezydenckich. Do każdej z nich został przypisany „odsetek prawdy w wypowiedziach”.
ludzie nie lubią za bardzo prawdy pic.twitter.com/s8uiGLCjkl
— Niko ✩ (@Zbiorkomqueen) January 31, 2025
Dane przedstawione na grafice nie są możliwe do bezpośredniego porównania. Przede wszystkim różnią się liczby ocenionych wypowiedzi polityków. Rekordzista w tym gronie – Rafał Trzaskowski – ma ich 60. Za to Karol Nawrocki, który przed tegoroczną kampanią nie udzielał się aktywnie w polityce krajowej, dotychczas zagościł na naszej stronie tylko cztery razy.
Co więcej, przedstawieni politycy byli przez nas weryfikowani w różnych kontekstach i okresach. Przykładowo: ponad połowa wypowiedzi Joanny Senyszyn pochodzi z czasów VIII kadencji Sejmu, a u Szymona Hołowni – z kampanii prezydenckiej w 2020 roku i z IX kadencji Sejmu. To utrudnia miarodajne porównanie wniosków.
Wypowiedzi każdego z tych polityków dotyczą też różnych tematów. Nie prowadzimy analiz porównawczych dotyczących tego, jak politycy wypowiadają się w tej samej kwestii. To kolejny powód, dla którego porównywanie „odsetka prawdy” w sprawdzonych wypowiedziach poszczególnych jest ryzykowne.
Spór o prawdy
W podobnym czasie co omówiona wyżej kompilacja z kandydatami pojawiła się w sieci grafika (1, 2, 3), która porównuje dwóch polityków o zbliżonych cechach (1, 2). Obaj są przedstawicielami opozycji, ich ugrupowanie nigdy nie współtworzyło rządu, mają oni poniżej 50 lat i stopień doktora (1, 2) oraz – co tutaj istotne – Demagog ocenił ich tyle samo razy, a dokładnie: 39.

Źródło: serwis Wykop
Czy w takiej sytuacji da się stwierdzić, kto jest bardziej prawdomówny? Znów nie do końca. Wiemy, że w przeanalizowanym przez nas zbiorze wypowiedzi jedna osoba wypadła lepiej. To niekoniecznie znaczy, że częściej mówi prawdę we wszystkich sytuacjach i kontekstach.
Co w takim razie można stwierdzić na podstawie wypoiwedzi, które sprawdziliśmy? Gdy przejrzysz profile Adriana Zandberga i Sławomira Mentzena, przekonasz się, na jakie tematy zazwyczaj wypowiadają się w sposób rzetelny, a kiedy zdarza im się powielić fałsz. Analiza profilu wybranego polityka (również spoza grona kandydatów na prezydenta) dostarczy ci wiedzy o tym, jak wiarygodny jest dany polityk w konkretnej dziedzinie (np. w energetyce, w gospodarce czy w prawie). Wciąż ryzykowne jest jednak wyciąganie na tej podstawie ogólnego wnioskuna temat tego, który polityk częściej mówi prawdę.
Nie oceniamy intencji, tylko zgodność z faktami
W próbie odpowiedzi na pytanie: „Czy fact-checkerzy i fact-checkerki Demagoga wiedzą, który polityk najczęściej kłamie?” kłopotliwe jest nie tylko określenie, czyje wypowiedzi najczęściej są fałszywe. Warto wyjaśnić jeszcze jedną kwestię – słowo „fałsz” w naszej metodologii nie jest równoznaczne z kłamstwem.
W redakcji weryfikujemy, czy wypowiedź polityka jest zgodna z dostępnymi i wiarygodnymi źródłami informacji. Jeśli nie jest, wyjaśniamy to, a do oceny czytelników i czytelniczek pozostawiamy kwestię tego, czy autor wypowiedzi minął się z faktami świadomie.
My sami, gdy przyznajemy ocenę „fałsz”, nie możemy z pełnym przekonaniem stwierdzić, czy polityk celowo nas oszukał, czy jedynie powtórzył błędną informację, w którą sam wierzy, lub coś źle zapamiętał.
Ciągle problemy z prawdą. To gdzie ona jest?
Wiemy już, że metodologia Demagoga pozwala sprawdzić, jak często konkretni politycy przedstawiają weryfikowalne informacje oraz czy robią to w sposób zgodny z wiarygodnymi źródłami informacji. Równocześnie dobór wypowiedzi zależy od tematów aktualnie istotnych dla debaty publicznej, a nie – od ilościowego doboru losowego, więc nie prowadzimy rankingów prawdomówności polityków i partii.
Omówione na wstępie badania ilościowe i socjologiczne mogą wskazać nam natomiast, którzy politycy statystycznie częściej udostępniają niewiarygodne źródła. Mimo to one również nie powiedzą nam, czy w skali wszystkich wypowiadanych słów konkretni działacze częściej mówią prawdę czy fałsz.
Pomimo tych wyzwań nadal traktujemy prawdę jako ważną wartość, dlatego zależy nam, by przyświecała ona politykom i wszystkim innym uczestnikom debaty publicznej. Wierzymy, że obywatele w codziennej komunikacji zasługują na adekwatność, czyli na odwoływanie się do najlepszej dostępnej wiedzy w danej dziedziny. Więcej o tym przeczytasz w naszej analizie o prawie do prawdy.
Filozoficzny spór o fact-checking
Na trudności z obiektywnym mierzeniem prawdy w komunikacji politycznej wskazał w ostatnim czasie wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. Była to dla niego okazja do krytyki idei fact-checkingu, dlatego postanowiliśmy odnieść się przy tej okazji do jego argumentów.
„[…] W większości spornych tematów nie istnieje obiektywna encyklopedia »faktów«, w której po prostu można by je sprawdzić. Może być też dla nich pewnym zaskoczeniem, że granica pomiędzy faktem, opinią o fakcie, interpretacją faktu, a po prostu opinią jest dosyć płynna. […] W codziennych przekazach w mediach społecznościowych niezwykle rzadko podajemy nagie i pewne fakty. Tzw. zdania protokolarne, jak je się nazywa w filozofii analitycznej. Z reguły podajemy mieszankę naszej, często mgławicowej i nieścisłej wiedzy o faktach oraz ich interpretacji i wypływających z tego wniosków i propozycji. Środowisko fact-checkerów, z tego co obserwowałem, nawet nie podjęło próby delimitacji tych obszarów i ograniczenia swojej aktywności faktycznie do faktów”.
To fakt, że z pojęciem prawdy wiąże się bagaż filozoficznych dyskusji prowadzonych od czasów antycznych. Nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy ludzie mają dostęp do obiektywnej wiedzy – to już pytanie egzystencjalne, na które każdy z nas musi odpowiedzieć sobie indywidualnie.
Najlepsza dostępna wiedza
Popularne stanowisko w filozofii nauki głosi, że nawet jeśli postęp to wiecznie trwający proces i nie dysponujemy niepodważalną wiedzą (bo ciągle jest ona rozwijana), to na bieżąco możemy podejmować decyzje na podstawie najlepszej wiedzy dostępnej w danym momencie.
Dlatego w Demagogu wierzymy, że metoda weryfikacji faktów, czyli strategia polegająca na rozwiązywaniu problemów poprzez sięganie do najbardziej adekwatnych informacji w danej dziedzinie, pozwala nam dostarczać obywatelom i obywatelkom analizy zweryfikowane i dobrze uargumentowane.
Gdy się pomylimy lub jeżeli zostaną odkryte nowe fakty w danej sprawie, to w zgodzie z naszą polityką otwartych korekt, aktualizujemy przygotowaną analizę i otwaracie się do tego przyznajemy.
Czy są wypowiedzi, których nie da się ocenić?
A co ze wspomnianą przez Krzysztofa Bosaka „delimitacją obszarów”, czyli wyznaczaniem, co jest, a co nie jest możliwe do oceny w kategoriach „prawda czy fałsz”? To prawda, istnieją liczne wypowiedzi polityków, które nie są możliwe do weryfikacji, np. postulaty, prognozy, opinie, poglądy religijne czy twierdzenia odwołujące się do emocji lub do moralności.
W tych kategoriach nie istnieje żaden niepodważalny punkt odniesienia, do którego moglibyśmy się odwołać. Przykładowo: opinia jest zależna od subiektywnej i zmiennej postawy danego człowieka (np. „bachata to lepszy taniec niż salsa”), prognoza odwołuje się do nieznanej jeszcze przyszłości (np. „w 2030 roku Kielce będą europejską stolicą mody”), a twierdzenia normatywne odwołują się do moralności, która pozostaje kwestią nierozstrzygniętych debat (np. „roboty są świadome, więc powinny mieć prawa”).
Mimo to wierzymy, że istnieją weryfikowalne wypowiedzi. W naszej metodologii wyjaśniamy, że są to komunikaty odwołujące się do faktów – np. gdy polityk przytacza konkretne liczby, statystyki, wskaźniki ekonomiczne, przepisy prawne lub wnioski odwołujące się do badań naukowych. Wszystko to jest możliwe do sprawdzenia w odpowiednich źródłach.
Fact-checkerzy są zgodni w swoich postawach i werdyktach
A czy weryfikacja faktów jest zależna od ich interpretacji? To argument odwołujący się do filozoficznego relatywizmu, który mówi, że nie istnieje obiektywne kryterium prawdy, a wartości są względne i zależne od punktu widzenia lub uwarunkowań kulturowych. W kontrze do tego zauważmy, że metody stosowane przez fact-checkerów są zestandaryzowane (1, 2, 3) i to pomimo tego, że działają oni w wielu krajach na całym świecie i w różnych kontekstach społecznych, politycznych i ekonomicznych.
Co więcej, w 2023 roku ukazało się badanie porównawcze, które pokazuje, że weryfikatorzy z różnych organizacji są co do zasady zgodni w swoich wnioskach. Oznacza to, że osoby, dla których najważniejsze są fakty, są w stanie do nich dotrzeć niezależnie od siebie.
Kolejne zarzuty do teorii fact-checkingu przedstawił ponad 10 lat temu Joseph Uscinski, amerykański politolog (1, 2). Krytycznie zauważył, że metodologia weryfikacji faktów nie pozwala na sprawdzanie wszystkich wypowiedzi (m.in. opinii i prognoz) ani na przypisywanie kłamstwa politykom lub tworzenie rankingów w tym zakresie.
Omówiona wyżej metodologia Demagoga pokazuje, że jesteśmy świadomi tych ograniczeń. Fact-checking odwołuje się do źródeł, a za każdą stawianą przez nas tezą kryje się link z dowodem potwierdzającym nasze słowa. Wierzymy, że nasza praca nie prezentuje się tak, jak w negatywnym obrazie rysowanym przez krytyków.
Wspieraj niezależność!
Wpłać darowiznę i pomóż nam walczyć z dezinformacją, rosyjską propagandą i fake newsami.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter