Strona główna Analizy Migracja do Polski za rządów Donalda Tuska. Sprawdzamy statystyki

Migracja do Polski za rządów Donalda Tuska. Sprawdzamy statystyki

Temat migracji jest jednym z głównych w tej kampanii prezydenckiej. Obecnej władzy zarzuca się, że otwiera granice dla cudzoziemców, z kolei premier Donald Tusk uważa, że to właśnie poprzedni rząd wpuszczał do kraju więcej migrantów. Dostępne dane pokazują, że sprawa nie jest taka prosta.

 

Na zdjęciu tłum ludzi

Fot. Pexels / Modyfikacke: Demagog

Migracja do Polski za rządów Donalda Tuska. Sprawdzamy statystyki

Temat migracji jest jednym z głównych w tej kampanii prezydenckiej. Obecnej władzy zarzuca się, że otwiera granice dla cudzoziemców, z kolei premier Donald Tusk uważa, że to właśnie poprzedni rząd wpuszczał do kraju więcej migrantów. Dostępne dane pokazują, że sprawa nie jest taka prosta.

 

Od niemal dwóch lat sprawa legalnej i nielegalnej migracji jest jednym z najważniejszych tematów polskiej debaty publicznej. Wiele emocjiwątpliwości wzbudza pakt migracyjny przyjęty na poziomie unijnym, ale uwagę polityków przyciągają też statystyki dotyczące liczby pozwoleń na pracę, które otrzymują u nas cudzoziemcy.

Temat migracji dotyczy realnych ludzi, których indywidualne sytuacje życiowe są wykorzystywane jako argument lub broń polityczna, więc postanowiliśmy zweryfikować dostępne dane i statystyki, aby sprawdzić, czy słowa polityków odzwierciedlają to, jak przedstawia się w tej sprawie rzeczywistość. 

Temat migracji w kampanii wyborczej

Prawo i SprawiedliwośćKonfederacja zarzucają rządowi, że wpuszcza do Polski nielegalnych migrantów. W międzyczasie Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta popierany przez PIS, zapostulował wypowiedzenie paktu migracyjnego, a Sławomir Mentzen z Konfederacji przestrzegał przed głosowaniem na Rafała Trzaskowskiego z KO, który jego zdaniem „pozwoli na masowe migracje”.

W kontrze do tego typu zarzutów premier Donald Tusk przekonywał, że to za rządów PiS trafiało do Polski nawet cztery razy więcej legalnych i nielegalnych migrantów. Czy rzeczywiście tak było? Porównaliśmy dane z ubiegłego roku z czasami poprzedniej władzy.

Tyle osób wjechało do Polski – nie wszyscy legalnie

W statystykach, które publikuje Straż Graniczna (SG), znajdziemy informację o tym, ilu cudzoziemców spoza UE wjeżdża co roku do Polski. W 2024 roku było to 12,7 mln osób (s. 3), co w porównaniu do średniej z czasów rządów PiS oznacza nieznaczny wzrost o 0,5 proc. Większość z tych osób stanowili Ukraińcy (9,2 mln, czyli prawie ¾ wszystkich przyjeżdżających).

Tu zaznaczamy, że nie wszystkie z tych osób przyjechały, aby osiedlić się w naszym kraju. Część mogła przyjechać turystycznie, w odwiedziny lub z powodów służbowych – w tym przypadku SG odnotowuje tylko fakt przekroczenia granicy, a nie to, co się dzieje dalej z cudzoziemcem.

W ubiegłym roku SG zatrzymała także 12,4 tys. cudzoziemców, którzy przebywali w Polsce nielegalnie (s. 23). To nie są wszyscy nielegalni migranci, a jedynie ci wykryci i ujawnieni przez strażników – ta statystyka może więc zależeć zarówno od ich obecności w kraju, jak i od skuteczności SG w danym roku.

Więcej zezwoleń na pobyt, ale głównie dla osób z Ukrainy i z Białorusi

Nieco dokładniejsze dane o osobach, które osiedlają się w Polsce, dostarcza Urząd ds. Cudzoziemców. W bazie danych tej instytucji znajdziemy informację, że w roku 2024 wydano ok. 331 tys. zezwoleń na pobyt

Co istotne, 94 proc. z nich (310,1 tys.) to zezwolenia na pobyt czasowy. Zgodnie z ustawą o cudzoziemcach taki pobyt trwa maksymalnie 3 lata (art. 98). Warto też odnotować, że nie wszystkie wnioski są rozpatrywane pozytywnie.

W ubiegłym roku większość zezwoleń dotyczyła osób z Ukrainy (205,3 tys., czyli 62,1 proc.). Na drugim miejscu byli Białorusini (41,4 tys., czyli 12,5 proc.), a na trzecim Hindusi (10,3 tys., czyli 3,1 proc.).

Cudzoziemcy przyjeżdżają do Polski za pracą

Na stronie Publicznych Służb Zatrudnienia znajdziemy dane dotyczące zezwoleń na pracę dla cudzoziemców. Mowa tu o dokumentach na czas określony, nie dłuższy niż 3 lata.

Wiemy, że w 2024 roku wydano 322,9 tys. takich zezwoleń, a prawie połowa z nich (41,2 proc.) dotyczyła pracy w przetwórstwie przemysłowym. Głównie byli to Filipińczycy i Kolumbijczycy (po ok. 38 tys. zezwoleń) oraz Hindusi (33,9 tys.).

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej tłumaczy, że liczba zezwoleń nie jest równoznaczna z liczbą cudzoziemców, którzy pracują w danym momencie w Polsce. Przede wszystkim nie każda osoba z zezwoleniem ostatecznie podejmuje pracę lub w ogóle otrzymuje wizę potrzebną do wjazdu do kraju. Zwłaszcza że w ostatnich latach spada liczba wydawanych wiz.

Dodajmy, że o pozwolenie na pracę w imieniu pracownikawnioskuje pracodawca z Polski, a nie sam cudzoziemiec. Oznacza to, że osoba, która chciałaby zmienić pracę, potrzebuje kolejnego zezwolenia, więc teoretycznie jeden cudzoziemiec może w jednym roku zdobyć więcej zezwoleń, co przekłada się na wyższe statystyki.

Wiemy, ile osób pracuje w Polsce legalnie

Wspomnianych ograniczeń nie mają statystyki Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na podstawie danych o osobach, które odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne, możemy wnioskować, ilu cudzoziemców pracuje w Polsce na podstawie umowy. 

Na koniec 2024 roku takich osób pracowało w Polsce 1,19 mln, przy czym ⅔ z nich to Ukraińcy. Dane pokazują, że ta grupa rośnie stabilnie od kilku lat – w 2016 roku takich pracowników było tylko 293 tys.

Przypomnijmy, że dane dotyczą legalnie zatrudnionych cudzoziemców. Dane o osobach pracujących bez umowy nie są dostępne, więc nie wiemy, ile osób pracuje w tzw. szarej strefie.

Readmisje – co o nich wiemy?

Dużo emocji w debacie publicznej wzbudzają dane dotyczące nielegalnych migrantów, którzy są przekazywani do naszego państwa z innych krajów UE. Zazwyczaj mowa o readmisjach oraz o procedurze z rozporządzenia Dublin III. A tych, jak się okazuje, wcale nie ma tak wiele – w ubiegłym roku Straż Graniczna odebrała ok. 1,3 tys. takich osób.

Jak działa ta procedura? Gdy cudzoziemiec trafi najpierw do jednego państwa (np. do Polski) i złoży w nim wniosek azylowy, a następnie wyjedzie do innego (np. do Czech lub do Niemiec), to drugie państwo ma prawo przekazać tego obcokrajowca z powrotem do pierwszego. Procedura wymaga, aby służby najpierw poinformowały drugi kraj o przekazaniu, więc dzieje się to za wiedzą SG.

Tym samym readmisje i przekazania nie dotyczą sytuacji, gdy migranci są do nas celowo wysyłani z innych krajów. Gdy ktoś dostał się do UE przez Polskę, to właśnie Polska jest zobowiązana się zająć jego sprawą. 

A co z migrantami z Niemiec? Wyjaśniamy 

W głosach krytycznych wobec rządu powraca argument, że nasi zachodni sąsiedzi „podrzucają” nam migrantów (np. 1, 2, 3). Zwróciliśmy się do Straży Granicznej o dane dotyczące readmisji z Niemiec. Faktycznie, w pierwszym roku rządów Donalda Tuska liczba przekazań spadła o prawie ⅓, ale względem średniej z czasów rządów PiS wzrosła o 15,7 proc.

W debacie publicznej powraca też informacja o nawet 10 tys. migrantach, którzy trafili do Polski z niemieckiej granicy. Bundespolizei przekazała dane na ten temat redakcji Konkret24 – okazuje się, że w 2024 roku faktycznie Niemcy zawrócili na granicy 9,4 tys. cudzoziemców i było to pięciokrotnie więcej niż rok wcześniej (1,7 tys.). 

Co jednak istotne, mówimy o sytuacji, w której osoba została zatrzymana przy próbie przekroczenia granicy i niewpuszczona do Niemiec. Tym samym, nie została nam ona „podrzucona” przez ten kraj, ponieważ nie zdążyła nawet do niego trafić. Dodajmy też, że nasi zachodni sąsiedzi wznowili kontrole na granicy dopiero od października 2023 roku.

Co ostatecznie wiemy?

Zebraliśmy wszystkie dostępne statystyki w poniższej tabeli. Każda z nich ma pewne ograniczenia  i nie ma jednego źródła danych, które pokażą nam, ile dokładnie osób osiedliło się w naszym kraju w ubiegłym roku.

Pomimo swoich ograniczeń każda z analizowanych danych przedstawia wybrane ujęcia migracji do Polski i jej wybrane aspekty, co pozwala nam porównać te dane między pierwszym rokiem rządów Donalda Tuska a ostatnim rokiem rządów Prawa i Sprawiedliwości.

 

Program Fact-Checking and Countering Disinformation: Poland’s 2025 Presidential Election jest prowadzony przez Stowarzyszenie Demagog dzięki wsparciu EMIF zarządzanemu przez Calouste Gulbenkian Foundation. Wyłączna odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez European Media and Information Fund (EMIF) spoczywa na autorach i niekoniecznie musi odzwierciedlać stanowisko EMIF i Partnerów Funduszu, Calouste Gulbenkian Foundation i European University Institute.

EMIF

Przekaż nam 1,5% podatku!

Masz prawo do prawdy. Pomóż nam ją chronić!

*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

Prawda to coś więcej niż tylko punkt widzenia

Masz prawo do prawdy. Pomóż nam ją chronić!

Wspieram

Dowiedz się, jak radzić sobie z dezinformacją w sieci

Poznaj przydatne narzędzia na naszej platformie edukacyjnej

Sprawdź!